Niekończąca się historia – Michael Ende
Tytuł: Niekończąca się historia
Autor: Michael Ende
Liczba stron: 480
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Mamania
Niekończąca się historia była kinowym hitem lat osiemdziesiątych i wiele dzieciaków w tamtym czasie najpierw zapoznało się z filmem, a dopiero później z książką. Mam wrażenie, że ze mną było podobnie, przy czym samego pójścia do kina specjalnie nie pamiętam. Natomiast bardzo dobrze pamiętam książkę, jej duży format i dwa kolory druku: niebieski i czarny. To było moje pierwsze spotkanie z Michaelem Ende. Zaraz później przeczytałam Momo tego samego autora.
Niekończąca się historia to bajka, ale bajka niezwykła. Jedna z tych, które zapadają głęboko w pamięć i nawet po latach łatwo do nich wrócić. Tym łatwiej było mi przekonać moją córkę, że tę pozycję naprawdę warto przeczytać. Nie musiałam się zresztą bardzo wysilać, bo Duśka była już po lekturze Momo i do Niekończącej się historii same jej się ręce wyciągały. Jesteście ciekawi jej wrażeń? Ja mogę powiedzieć tylko, że są inne niż moje, ale obie zanurzyłyśmy się w lekturze tak samo. Co zresztą dowodzi tylko tego, że książka jest ponadczasowa i chwała Wydawnictwu Mamania, że zdecydowało się na wznowienie i to w tak pięknej oprawie.
Poniższy tekst napisała moja dwunastoletnia córka:
Zacznijmy może od tego, że jest to książka w książce… To znaczy: my czytamy Niekończącą się historię Michaela Ende, a w książce, którą my czytamy, jest Bastian, który także czyta książkę. Mało tego, on też czyta Niekończącą się historię, która wg opisu autora wygląda łudząco podobnie do tej, którą my mamy w rękach!
Oczywiście raczej trudno w dzisiejszych czasach o skórzaną okładkę, ale zarówno na naszej książce, jak i na książce Bastiana widnieją dwa węże: biały i czarny, gryzące się w ogony, tworzące owal, w którego środku znajduje się tytuł. Ale to jeszcze nie koniec! W książce, którą czyta Bastian, TAKŻE JEST MOWA O KSIĄŻCE, która również wygląda tak, jak nasza książka oraz książka Bastiana… poplątane, prawda?
Oto rozwiązanie zagadki tytułu. Niekończąca się historia jest nią, ponieważ tych książek w książce może być kilka, kilkadziesiąt, kilkaset, tysiące, miliony, miliardy… nieskończoność. Bo kto wie, ile ich jest? Skoro my czytamy o tym, że ktoś czyta książkę, to skąd wiemy, że ktoś w tym czasie nie czyta o nas? Przyszło mi to na myśl, gdy w książce wybiła godzina piąta i – co ciekawe – u mnie w tym czasie piąta miała wybić za kilka minut. To naprawdę niewielka różnica czasu. W jakimś momencie sama zaczęłam wyobrażać sobie, że jestem bohaterką takiej powieści, w której to ta właśnie bohaterka, czyli ja, czyta książkę, w której bohater czyta książkę, w której jest książka o książce.
W Niekończącej się historii zaznaczone jest wyraźnie, kiedy czytamy o Fantazjanie, a kiedy o tym, co dzieje się w rzeczywistości. Kiedy czytamy o Fantazjanie, tekst jest ciemnozielony, a kiedy o Bastianie – czerwony.
Jednak Niekończąca się Historia jest niekończąca się, nie tylko dlatego, że jest w niej milion książek. Są bohaterowie ze świata naszego i z Fantazjany – świata przedstawionego w książce Bastiana. W rzeczywistości każdy z nas może być w Fantazjanie.
Na początku przez pierwszą połowę książki Bastian czyta o Atreju, który jest bohaterem z Fantazjany. Następnie sam Bastian dostaje się do Fantazjany, krainy pełnej magicznych stworzeń, zagrożonej unicestwieniem, która czeka na ratunek. A jak się do niej dostaje? Fantazjana w tym znaczeniu jest dokładnie tym samym co Fantazja. Jeśli chcemy sobie coś wyobrazić, to sobie to wyobrażamy, o ile oczywiście tego w głębi duszy chcemy. Po Bastianie i my możemy przenieść się do świata Fantazjany i tez możemy tworzyć w głowie różne krainy, postacie i wydarzenia i wiele, wiele innych.
Pamiętajmy też, że nie można całkowicie przestać marzyć. Marzenia są bardzo ważne, mogą być naszą odskocznią od realnego świata, który niestety bywa po prostu brutalny. Zresztą czasem wyobraźnia może ponieść nas w wiele ciekawych miejsc albo mieć nawet swoje wierne odzwierciedlenie w realnym świecie. Nam zawsze będzie się wydawać, że to, co stworzyliśmy, niezbyt wiernie odzwierciedla uczucia, bo pewnych rzeczy zwyczajnie nie da się opisać. Ale dla czyjegoś oka lub ucha będzie to wierne odzwierciedlenie emocji i obrazów. Odbiorca będzie w stanie poczuć tę magię np. w tym wypadku książki.
Przerażające jest to, że stworzenia z Fantazjany, przedostając się do naszego świata, stają się jakimś kłamstwem. Ludzie coraz rzadziej marzą, uważają to często za bzdurę. Gonią za pracą, szkołą, pieniędzmi, milionem rzeczy nie aż tak ważnych, jakby mogło się zdawać. Ale jak wiele z tych goniących nie wiadomo dokąd ludzi przez chwilę pomyśli o czymś nierealnym? Wielu rodziców mówi dzieciom teksty typu: „Ile ty masz lat, że…”, ale czy to na pewno jest zależne od wieku? Dlaczego właściwie mamy nie fantazjować?
Książkę polecam dużym i małym. Wszystkim bez wyjątku.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mamania