Nieszczęście w szczęściu – Olga Rudnicka
Tytuł: Nieszczęście w szczęściu
Autor: Olga Rudnicka
Oprawa: miękka
Liczba stron: 413
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Są książki, które czyta się dla emocji, głębokich przemyśleń, strachu, namiętności czy wyrafinowanych opisów zbrodni lub seksu. A są też i takie, które czyta się po prostu dla poprawy nastroju. I taka właśnie jest kontynuacja Zgiń, przepadnij, czyli Nieszczęście w szczęściu Olgi Rudnickiej. Raczej nie wyniesiemy z niej za dużo merytorycznej wiedzy, a i o bardzo głębokie wzruszenie może być ciężko, natomiast powodów do śmiechu nie zabraknie, co akurat dla autorki jest bardzo charakterystyczne.
Lubię książki Olgi Rudnickiej między innymi właśnie za to, że są do pewnego stopnia przewidywalne. Oczywiście nie umiem odgadnąć, w którą stronę skręci i co przyniesie wyobraźnia autorki, ale jednego mogę być pewna – będę się dobrze bawić.
Znane z poprzedniej części Tekla Nuszka i Dominika Anioł powracają, by po raz kolejny przyprawić o nowe siwe włosy komisarza Mikołaja Gawrona. Bo jak inaczej potraktować całkiem poważne oświadczenie Dominiki, że ktoś dybie na życie Tekli i chce ją zabić, w związku z czym policja musi coś zrobić? Jakieś przesłanki ku takiemu twierdzeniu? Nooo, znajdą się… zdaniem Dominiki oczywiście, bo sama Tekla mocno wątpi, czy ktoś chce ją pozbawić życia. Z natury dość pokojowa i życzliwa, krzywdy nikomu nie robi, nie widzi więc możliwości, by ktokolwiek miał powody ją nękać.
Policja w normalnych warunkach na pewno nie zajęłaby się takim zgłoszeniem, szczególnie że sama Tekla ma racjonalne wytłumaczenia dla wszystkich wymienionych przez Dominikę przypadków. Mamy tu jednak do czynienia ze szczególną sytuacją. Komisarz Gawron jest na cenzurowanym i musi bardzo uważać na to, co robi. Właściwie powinien tropić alimenciarzy i nie dotykać się do niczego innego. Uważa jednak, że ma nierozwiązane sprawy z lokalnym gangsterem, a przypadek rzekomej wielokrotnej napaści na Teklę ma mu ponownie otworzyć możliwość wyrównania rachunków, to znaczy posłania gangstera za kratki.
Gawron przekona więc swoją koleżankę z komisariatu, że może nieoficjalnie, ale jednak trzeba by się tej sytuacji przyjrzeć. Przyglądanie się zaś prowadzi do bardzo ciekawych wniosków. Zbiorowa opinia publiczna głosi, że im innym gorzej, tym Tekli lepiej. Przykłady? Tekla wyładniała, za to Dominika zbrzydła. Tekla kupiła samochód, to sąsiadowi się popsuł. I jeszcze kilka takich perełek. W pracy też nie najlepiej, bo wszyscy sądzą, że Tekla dostała zatrudnienie przez łóżko, bo na pewno jest kochanką szefa lub jego syna. Dziwne trochę, bo ani szczupła, ani bardzo młoda, ani piękna, no ale skoro tak głosi korytarzowa plotka, to nie można się z nią spierać. Ewidentnie coś jest na rzeczy, prawda?
Sama Tekla niespecjalnie się tym przejmuje, totalnie nie zwracając uwagi na grożące jej niebezpieczeństwo. Oczywiście nie przestała wierzyć w pecha i sposoby na odpędzenie go, dlatego kontynuacja pierwszej części to kolejna porcja różnorakich przesądów i oryginalnych metod na ściągnięcie do domu pozytywnej energii. Jeśli ktoś wierzy w takie rzeczy, niech szykuje siedmiocentymetrowe (albo może calowe, nie pamiętam) gwoździe i stare buty. I koniecznie świece w wielu kolorach, bo każdy kolor odpowiada za inną właściwość.
Książka wręcz naszpikowana jest humorystycznymi powiedzonkami, abstrakcyjnymi dialogami i niewybredną grą słów. Raczej nie powinno się jej czytać w stanie głębokiego zmęczenia, bo niektóre niuanse mogą umknąć, aczkolwiek to całkiem dobra lektura do poduszki. Pozwala się odprężyć, rozluźnić, zresetować umysł po ciężkim dniu. No i naprawdę świetnie bawić. Olga Rudnicka po raz kolejny pokazała, że w pełni zasługuje na miano spadkobierczyni nieodżałowanej Joanny Chmielewskiej. Chociaż pisze innym, to podobnie barwnym językiem, i niewątpliwie ma podobne poczucie humoru, skierowane do osób o przynajmniej minimalnym stopniu inteligencji. No ale umówmy się, inni po książki nie sięgają, ograniczając się do czytania memów.
Po drugiej części mogę powiedzieć tylko jedno: niecierpliwie czekam na trzecią.
Dla kogo jest Nieszczęście w szczęściu? Jak wszystkie powieści Olgi Rudnickiej, tak i tę poleciłabym osobom z poczuciem humoru, szukających w literaturze wytchnienia i oderwania od codzienności. Na pewno dla tych, którzy już znają dorobek autorki (ich zresztą nie muszę przekonywać), ale i dla nowicjuszy, którzy jeszcze nie mieli z jej książkami do czynienia. Właściwie nie ma chyba grupy osób, której mogłabym tę książkę odradzić. Bez oporów dałabym ją licealistom.