Ona i dom, który tańczy – Małgorzata Oliwia Sobczak
Tytuł: Ona i dom, który tańczy
Autor: Małgorzata Oliwia Sobczak
Wydawnictwo: Wydawnictwo: W.A.B.
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Liczba stron: 400
Data wydania:2024-10-23
Data 1. wyd. pol.:2017-11-30
Takiej książki potrzebowałam, nie wiedząc o tym. Historia trzech spokrewnionych ze sobą kobiet zafundowała solidny ładunek emocjonalny i przeniosła mnie na wiele dłuższych chwil do innej rzeczywistości.
Zanim wzięłam tę książkę do ręki, zawahałam się. Nie miałam pewności, czy znajdę czas, by ją czytać, ale przeważył fakt, że nazwisko autorki, Małgorzaty Oliwii Sobczak, znam dzięki „Wyrobisku„, które weszło do mojej głowy ekspresowo. Choć to zupełnie inne gatunki, to obie książki mnie usatysfakcjonowały.
O czym jest Ona i dom, który tańczy?
Ona i dom, który tańczy to historie trzech kobiet: Antoniny (babcia bohaterki), Józefiny (matka bohaterki) oraz Iwy (nasza bohaterka). Choć to z Iwą stykamy się w teraźniejszości, to równie ważne są jej matka i babka. Nie można pominąć samego domu, starego budynku, w którym rozbrzmiewa echo melodii wygrywanych na skrzypcach. Autorka postanowiła go w pewien sposób „ożywić”, nadać mu coś na wzór jestestwa, duszy. Okazało się przy okazji, że Żuławy, które stanowią centrum wydarzeń, mają szeptuchę i wierzenia, w których można dopatrzyć się znaków istnienia innego, magicznego świata.
Budynek, stary i drewniany, niejedno w swoim życiu widział, a przez jego próg przewijali się ludzie, którzy nieśli na swoich barkach różne historie, doświadczenia, a także brzemiona. Dom czuł, że powinien stanowić azyl, dawać poczucie bezpieczeństwa, koić. Tymczasem biały, dobry anioł znika z jego dachu, a jego miejsce zajmuje czarny anioł, towarzysz śmierci. Następujące po sobie wydarzenia powodują, że życie kobiet zmienia się, co bywa wyjątkowo dramatyczne i rzutuje na przyszłość każdej z nich. Józef, Kazimierz, Jakub — te postaci przewijają się jak w kalejdoskopie. W historii odbija się echo traumy. Nieprzepracowana odcisnęła piętno na kolejnych pokoleniach.
Iwa, nasza „przewodnia” bohaterka, powraca do rodzinnego domu, do czego skłania ją informacja przekazana przez matkę. Choć relacje między Najbliższą, jak ją nazywała Iwa, a nią samą, są dalekie od wzorowych, dziewczyna nie umie zignorować wiadomości. Iwa decyduje się wrócić do rodzinnej wsi, by zrozumieć postępowanie matki, a być może i własne. Okazuje się przy tym, że kłamstw i niedomówień nie brakowało, poczynając od babki, skończywszy na niej. Proces dochodzenia do prawdy bywa bolesny jak i oczyszczający. Iwa potrzebuje go i nie cofa się przed rozwikłaniem minionej historii, mimo problemów.
Moje wrażenia po lekturze
Autorka stworzyła wiarygodne portrety bohaterek, stały się żywe, prawdziwe. W posłowiu okazało się, że sama, głęboko zakorzeniona na Żuławach, wykorzystała opowieści snute w rodzinie, a także w pewnym stopniu odwzorowała w stworzonych przez siebie bohaterach osoby jej bliskie.
Małgorzata Oliwia Sobczak zaczyna opowieść od powolnego odkrywania kart. Z każdą kolejną poznajemy coraz więcej szczegółów, a elementy zaczynają wskakiwać na swoje miejsce, ukazując spójną całość. Historia kobiet została przedstawiona fragmentarycznie i naprzemiennie. Raz patrzymy na świat oczami Antoniny, a innym razem Józefiny lub Iwy. To intryguje, skłania do przewracania kolejnych kart książki.
Spodobał mi się też styl, w jakim poprowadziła opowieść autorka. Jest on na swój sposób urzekający, podchodzący pod literaturę piękną. Książka Ona i dom, który tańczy pozwoliła mi się oderwać myślami i odfrunąć do miejsc, w których jeszcze mnie nie było. Choć nie jest szczególnie optymistyczna, w moim odczuciu kończy się tak, jak powinna. To naprawdę dobra opowieść, której warto poświęcić uwagę.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B