Osadzony – Kinga Wójcik
Tytuł: Osadzony
Autor: Kinga Wójcik
Oprawa: miękka
Liczba stron: 492
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Osadzony to trzecia książka z serii z Leną Rudnicką, bezkompromisową i nieposkromioną komisarz policji. Polubiłam ją w Porywie, niczym zapach kawy, którą serwuje mi mąż, wciągnęłam Spektakl i z niecierpliwością czekałam na Osadzonego.
Po raz kolejny przenosimy się do Łodzi, tej samej, w której ponoć jedyną atrakcją są dworce, z których odjeżdżają pociągi do Warszawy. Może ja się nie znam, ale miasto, które maluje w swoich powieściach Kinga Wójcik, wcale nie wygląda na nudne i zaściankowe. Przeciwnie, jest kolorowe i bardzo atrakcyjne. A i dzieje się tam całkiem sporo.
Więzień Antoni Dubaj, odsiadujący dożywocie za zamordowanie trzynastu kobiet, prosi Lenę Rudnicką o spotkanie. Pani komisarz nie ma obowiązku ulegać prośbom więźniów, ale może, jeśli ma ochotę, a właśnie ma. Faktu tego nie zgłasza przełożonym, bo i po co? Raz, że Lena chodzi swoimi drogami i gdyby mogła, to by się pozbyła przełożonych, bo leżą jej na drodze niczym kłody, dwa – spotkanie to ma mieć charakter nieoficjalny i nie będzie powiązane z żadnym aktualnie prowadzonym śledztwem.
Antoni Dunaj ma dla Leny prawdziwą bombę. Twierdzi, że jest niewinny. Nic nowego, w więzieniach siedzą sami niewinni. Ten na dobitkę przyznał się do popełnionych zbrodni i dał zamknąć w więzieniu na resztę życia. Dlaczego więc nagle mówi, że prawdziwy morderca jest na wolności? I że niedługo stanie się coś złego?
To „coś” to morderstwo popełnione dokładnie na wzór tamtych trzynastu i sprzed trzynastu lat. Wówczas Antoni Dubaj dostał przydomek Trzynaście. Teraz policjanci podejrzewają, że w mieście jest naśladowca. Z pietyzmem ułożone zwłoki i trzynaście czerwonych róż przy nich nie pozostawiają wątpliwości. Niejakie zdumienie budzi fakt, iż zabitą jest zaginiona od trzynastu (znowu trzynaście!) lat Angelika Krantz. Nie jest dobrze. Niedługo potem z własnego mieszkania znika młoda kobieta w ciąży, przyjaciółka zaginionej Angeliki. Antoni Dubaj twierdzi, że to kara dla niego za niedotrzymanie słowa i prosi o ochronę dla swojej rodziny. Komu i jakie słowo dał? Tego nie chce zdradzić. Ten człowiek jest mistrzem świata w milczeniu. Od trzynastu lat nie robi nic innego, tylko milczy!
Lena mimo wszystko wierzy Dubajowi. Uważa, że w mieście nie ma żadnego naśladowcy, że to Trzynaście znowu zaatakował. W zamian za jej kontrowersyjne metody i niesubordynację komendant odsuwa ją od śledztwa, przekazując je jej największemu na komendzie wrogowi, policjantowi, dla którego bardziej liczy się zamknięcie sprawy niż prawda. Powiem Wam, że ciarki mi po plecach przechodziły. Jeśli naprawdę tak działa system i tak wyglądają przynajmniej niektóre śledztwa, to ja nie chcę się dostać w tryby tego systemu. I przestaję się dziwić, że więzienia pełne są niewinnych. Nie ma dowodów? Spoko, znajdą się.
Kinga Wójcik tym razem nie oszczędziła swojej bohaterki na żadnym polu. Odsłoniła jej przeszłość, ujawniła fakty, o których sama Lena wolałaby zapomnieć. Wyjaśniła, co sprawiło, że słowo empatia jest komisarz Rudnickiej obce. Jednym słowem – obnażyła ją ze wszystkiego, by zaraz potem wystawić na próby, których normalna kobieta, nawet policjantka, by nie wytrzymała. Lena jest głazem, na którym wielu rozbiło swoje głowy. Niestety nie jest niezniszczalna, potrafi też popełniać błędy, o czym boleśnie się przekonała.
Po raz trzeci Lenie będzie partnerował Marcel Wolski, który powoli wyrasta na rasowego policjanta, ale nadal wiele nauki przed nim. Lena widzi w nim posłusznego partnera i chyba tylko dlatego chętnie z nim pracuje. Nie lubi ludzi, którzy jej nie lubią, a Marcel ją lubi i to mimo jej opryskliwego charakteru. Do tego stopnia, że spełnia jej prośby, które hmm… wykraczają poza regulamin, za to popychają śledztwo do przodu i, co najważniejsze, właściwym torem. Pisze też za nią raporty, bo wie, że ona tego nie lubi, a naczelnik, który z kolei nie lubi Leny, chętnie ją tymi raportami obarcza. Ot, takie tam personalne rozgrywki w trakcie śledztwa.
Osadzony to trzecia część cyklu i widać wyraźnie, że Kindze Wójcik wyostrza się pióro. Pisze odważniej, chętniej sięga po zaskakujące rozwiązania, nie boi się dosadnego słownictwa, zwodzi czytelnika na manowce chętniej i głębiej niż za pierwszym i drugim razem, w żaden sposób nie ułatwia rozwiązania zagadki, zmuszając do wytężonej pracy umysłowej. Umiejętnie utrzymuje napięcie i dozuje kolejne fakty z dużym wyczuciem. Drażni czytelnika i zmusza go wypowiadania sławetnego zdania: „Jeszcze jeden rozdział i idę spać”. Spać. Akurat! Jak przeczytacie, to pójdziecie spać, owszem, ale nie wcześniej!
Osadzony jest dużo mroczniejszy niż Poryw. To już nie sensacja a klasyczny kryminał. Jest mroczno, niepokojąco, dramatycznie i bardzo intrygująco. Chwilami boleśnie. Szczególnie zakończenie mnie osobiście mocno dotknęło. Mam tylko nadzieję, że to nie koniec i że kolejna część serii z Leną rozjaśni nieco tę historię.
Dla kogo jest Osadzony? Na pewno dla tych, którzy uwielbiają główkować przy czytaniu, tu możliwości jest aż nadto. Nie będą zawiedzeni ci, którzy przeczytali poprzednie powieści autorki (jeśli nie czytaliście, koniecznie się cofnijcie!). Tradycyjnie zaspokojone będą potrzeby fanów sensacji i thrillerów. Młodzież licealna może spokojnie sięgnąć po trzecią część. Nie powinna ich zdemoralizować.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przekazanie egzemplarza recenzenckiego
PS. Jak myślicie, co Lena powiedziała lekarzowi, który zwrócił się do niej per „pani Magdaleno”? Nigdy tak nie ryzykujcie!