Przestań, proszę – Krystian Stolarz

Tytuł: Przestań, proszę
Autor: Krystian Stolarz
Liczba stron: 424
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
O czym jest Przestań, proszę?
Teoretycznie odpowiedź na to pytanie jest łatwa: o przemocy wobec dzieci. Ale to nie do końca tak. To książka o wiele głębsza, można by rzec: wielowarstwowa. Owszem, zbrodnie popełniane na najsłabszych są tu na pierwszym miejscu, ale zaraz za nimi stoją demony przeszłości i emocje, z którymi trzeba umieć sobie poradzić, choć nie zawsze jest to proste. Właściwie nigdy nie jest.
To też książka o niełatwej pracy policjantów, a że napisał ją policjant, to zakładam, że przedstawił wszystko bardzo wiarygodnie.
W klasycznych książkach jest zbrodnia, potem śledztwo, na końcu kara. Przeważnie, bo czasem autor pozwoli sprawcy uciec. Tu nie ma klasyki. Jest codzienna policyjna robota, czyli praktycznie codziennie nowa sprawa, bo życie ma gdzieś, że pracy jest dużo a rąk do niej mało. Przestępcy też mają to gdzieś. Policja natomiast musi sobie emocjonalnie radzić z kolejnymi małymi ofiarami. A to wcale nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Florian Gaderla jest policjantem z doświadczeniem, co nie znaczy, że odpornym na wszystko. Łatwo zakłada maskę niedostępnego, niewzruszonego, kamiennego gliny, ale nawet on nie jest odporny na widok dziecka w roli ofiary. Zuzanna Macieszko jest równie ambitna, co niedoświadczona. Pracuje w wydziale kryminalnym zaledwie od miesiąca i dopiero zdobywa doświadczenie. Współpraca tej dwójki nie raz i nie dwa napotka kłody w postaci prywatnych emocji. Nie będzie łatwo, ale wspólny cel i wspólny wróg potrafią jednoczyć jak nikt inny.
Przestań, proszę to też książka o łzach, zawiedzionych nadziejach, samotności, bezradności, lękach, braku nadziei, czyli wszystkim tym, na co nie chcemy patrzeć. Tu nie mamy wyboru.
Jak się czyta Przestań, proszę?
Mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać i… wcale a wcale nie byłam na to gotowa! Książka leżała sobie trzy dni na stole, a ja… czytałam inną, lżejszą. Zbierałam siły, żeby udźwignąć Przestań, proszę.
Czy zebrałam? Powiem tak: nigdy w życiu tak bardzo nie chciałam, żeby książka się już skończyła. I chyba nigdy nie czytałam tak szybko. A to wcale nie jest zła książka. Wręcz przeciwnie! Jest bardzo dobra, nieznośnie wiarygodna, do bólu prawdziwa i bezlitośnie uderzająca tam, gdzie czuć najmocniej.
Na okładce można zobaczyć krótką opinię Piotra Kościelnego: „Wciąga jak bagno”. Myślę, że nie dało się Przestań, proszę zrecenzować celniej. Bo bagno to takie miejsce, z którego chciałoby się uciec, ale jak już się na nim stanie, to nie ma odwrotu – można się tylko zanurzać.
I właśnie tak czyta się Przestań, proszę – mimo łez, strachu, wewnętrznej potrzeby ucieczki nie da się tej książki odłożyć aż do końca.
Dużo jest w tej pozycji negatywnych emocji, rozpaczy, beznadziei, braku wiary, ale jest też nutka optymizmu, że zawsze znajdzie się taka para jak Florian i Zuzanna, która będzie chciała walczyć o tych, którzy sami są bezbronni. Jest więc światełko w tunelu i to chyba ono jest źródłem siły do dobrnięcia do końca.
A przy tym wszystkim to jest bardzo dobra literatura, napisana świetnym językiem, nieprzegadana, trzymająca w napięciu, które rośnie ze strony na stronę. Nic tylko brać i czytać.
Przestań, proszę – recenzja subiektywna
Długość – no i tu Was zaskoczę: książka ma 424 strony i w pierwszej chwili się nawet ucieszyłam, ale… to jest bardzo mocna i pełna trudnych emocji pozycja, więc wyjątkowo nie obraziłabym się, gdyby tych stron było mniej.
Trupy – ehhhh…. Owszem i niestety.
Humor – nieobecny i całe szczęście, bo wplecenie go tutaj byłoby zwyczajnie nie na miejscu.
Widoczność liter – żadna i naprawdę potwornie się namęczyłam, żeby zablokować niektóre obrazy w głowie. Mogłam przyjąć do wiadomości pewne rzeczy, ale zobaczyć je, to jednak za dużo.
O tej książce trudno powiedzieć, że może się podobać. I równie trudno się od niej oderwać.
Dla kogo jest Przestań, proszę?
To nie jest łatwa lektura, ale nie boję się nazwać jej obowiązkową, z tym że nie dla wszystkich. Nie dałabym jej kobietom w ciąży, bo ich wywindowana w kosmos wrażliwość (pamiętam dobrze, jak to było) mogłaby nie podołać wyzwaniu. Myślę, że mamy małych dzieci też mogą się wstrzymać. Nastolatki? Nie wiem. Moja szesnastoletnia licealistka twierdzi, że jest gotowa czytać książki dla dorosłych, ale pod warunkiem, że nie giną w nich dzieci i zwierzęta, więc to chyba dość indywidualna kwestia. Natomiast wszystkim rodzicom dzieci od przedszkolaka w górę dałabym bez wahania.