8 listopada 2023

Szymek – Piotr Kościelny

Tytuł: Szymek
Autor: Piotr Kościelny
Oprawa: miękka
Liczba stron: 416
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Czarna Owca

Kim jest Szymek i dlaczego powstała książka o nim?

Szymon Dąbrowski jest postacią fikcyjną, wymyśloną na potrzeby książki. Co nie znaczy, że nigdy nigdzie nie było takiego Szymka, który nie wytrzymał gnębienia przez rówieśników i nie targnął się na swoje życie. Nie zdradzam tu wiele, bo to w zasadzie sam początek książki, bodajże trzecia strona.

Szymek jest nastolatkiem z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a tamte czasy były dość… specyficzne. Z jednej strony długo wyczekiwane zmiany społeczne, gospodarcze i polityczne, z drugiej – nie wszystko było tak, jak ludzie sobie wyobrażali. Zamiast bogactwa przyszło bezrobocie, zamiast góry pieniędzy – inflacja. Pogłębiły się też różnice między poszczególnymi grupami społecznymi. Szymek jako ten biedny i nieśmiały nie miał łatwo.

Radził sobie jednak nie najgorzej do czasu, gdy po szkole poszła plotka, że jest gejem. A jeśli dziś mówimy o hejcie i powszechnym braku tolerancji dla odmienności, to wtedy było po stokroć gorzej. Zrozumienie dopiero miało przyjść, gej to był pedał i zboczeniec, dla którego miejsca w grupie rówieśniczej nie było.

Szymek, czyli podróż sentymentalna?

No nie da się ukryć, że trochę tak, bo akcja książki dzieje się mniej więcej w moich czasach licealnych. I chociaż nie czytałam Bravo (chyba od zawsze miałam uczulenie na masową popkulturę i tak mi zostało) to nie ukrywam, gdzieś tam w środku coś piknęło na przypomnienie, że była taka gazeta, przez nastolatki traktowana jak biblia. Muzyki słuchało się przez walkmana, o ile kogoś było na taki luksus stać. W powszechnym użyciu były kasety magnetofonowe. Kilka razy w tygodniu odwiedzało się wypożyczalnię kaset video.

Policja nie miała takich aut jak dziś, jeździła polonezami i nyskami, co już wtedy wyglądało śmiesznie w zestawieniu z pojawiającymi się na drogach mercedesami, audi, volkswagenami i BMW. I chociaż oczywiście były to sprowadzane z Zachodu używki nie pierwszej i nie drugiej młodości, to jednak robiły wrażenie.

Przyznaję, że już o tym zapomniałam, a przecież jeszcze wtedy istniały subkultury i podział był bardzo wyraźny – nie dało się nie odróżnić skina od punka, a wojny między nimi były wręcz legendarne. Dziś już chyba tego nie ma, nastoletnie społeczeństwo trochę się ujednoliciło, ale w tamtych czasach trzeba było mieć jasno określony światopogląd. Stojący na uboczu Szymek, który nie chciał być ani skinem, ani punkiem, nie miał łatwo. Brak przynależności do subkultury oznaczał też brak jakiegokolwiek wsparcia w razie potrzeby.

Jak się czyta Szymka?

Przyszła do mnie córka (nastoletnia, żeby nie było) i zaczęła coś mówić. Po chwili zorientowała się, że nawet nie podniosłam oczu znad książki.

– Co czytasz? Aha, Kościelnego. To nie ma sensu do ciebie gadać.

I poszła.

Czy ja muszę pisać więcej?

No dobrze, spróbuję być nieco bardziej wylewna i przynajmniej użyć moich kryteriów:

– Długość – teoretycznie zadowalająca, ale jak zwykle chciałoby się więcej. Niemniej jest ponad 400 stron, więc zapisuję po stronie plusów. Akcja jest prowadzona dwutorowo – opowiedziana w pierwszej osobie historia Szymka jest retrospekcją, natomiast cała reszta dzieje się w czasie teraźniejszym. Na początku trzeba uważać, ale dość szybko można złapać właściwy rytm.

– Humor – też muszę zapisać na plus, bo raz się roześmiałam całkiem głośno, chociaż ogólnie książkę trudno nazwać optymistyczną. Może ten jeden raz był potrzebny, żeby odrobinę rozładować atmosferę.

– Trupy – no wiadomo. Przynajmniej o jednym, bo pojawia się praktycznie na początku. Poza tym przyglądamy się na co dzień pracy policjantów z wydziału zabójstw, więc nietrudno zgadnąć, że coś tam jeszcze się przewinie.

– Widoczność liter – też wiadomo. W niektórych przypadkach jest to jasne jeszcze przed sięgnięciem po książkę i tym razem nie było wyjątku. Nazwisko Piotra Kościelnego jest gwarantem literackiej uczty. Smakowitej i nieco pikantnej – nie każdy ją przełknie.

Jak zwykle u Piotra Kościelnego jest mocno, szybko, po męsku i bez znieczulenia. Nie będę próbowała nikomu wmawiać, że to lektura z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Nic z tych rzeczy. Wrażliwość i emocje skrzywdzonego nastolatka zostały oddane bardzo realistycznie, co z jednej strony ułatwia czytanie, z drugiej zmusza do uruchomienia własnych barier obronnych, bo treść momentami jest bardzo bolesna i wchodzi za mocno.

Bardzo ciekawie opisano pracę policjantów z tamtych lat. Duża liczba szczegółów każe mi się zastanawiać, czy czasem autor nie czerpał z własnych doświadczeń, ale to tylko moje domysły.

Dla kogo jest Szymek?

Szymek to książka o nastolatku, ale na pewno nie dla nastolatków. Ujmę to tak: ci, którzy jeszcze są wrażliwi i naiwni nie udźwigną tego kalibru, ci, którzy przeszli już na ciemną stronę mocy mogliby tu znaleźć za dużo inspiracji, więc nie dałabym jednym ani drugim.
Dałabym natomiast rodzicom (może niekoniecznie bardzo małych dzieci) i nauczycielom, najchętniej jako lekturę obowiązkową. Chociaż są tu jakieś śledztwa, trudno nazwać ją kryminałem – to finezyjne połączenie wątków psychologicznych, obyczajowych i sensacyjnych. Lektura bolesna i na pewno nie dla każdego, ale wszystkich odważnych zachęcam.

Dlaczego Szymek?

Tak sobie myślę, że Szymek, podobnie jak Decyzja, to swego rodzaju kampania społeczna prowadzona przez Piotra Kościelnego, który wykorzystał swoją niemałą popularność do bicia na alarm. I całkiem zgrabnie mu to wyszło. Należą się duże brawa.

 

 


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close