21 stycznia 2021

Ta sama rzeka – Edyta Świętek

Tytuł: Ta sama rzeka
Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Pascal
Kategoria: Literatura obyczajowa
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Ta sama rzeka to jedna z książek, od której wprost nie mogłam się oderwać. Usiadłam do niej wieczorem i skończyłam drugiego dnia w pierwszej wolnej chwili. Jedyne, co mnie zmusiło do odłożenia jej na bok, to potrzeba snu. 

I nieco sama sobie się dziwię, bo historia nie do końca w temacie, za którym przepadam, ale sposób jej opisania przesądził o wszystkim. Ta sama rzeka to powieść obyczajowa dla kobiet, obfitująca w emocje i wciągająca niczym wir tytułowej rzeki. Akcja jest co prawda przez długi czas mało dynamiczna, ale emocjonalnie dzieje się tu wiele.

Małgorzata i Piotr są małżeństwem, które wychowuje wspólnie syna. Para na pozór jest szczęśliwa, ale to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, dalekie jest od sielanki. Piotr jest człowiekiem toksycznym, typem przemocowca, któremu bliskie jest dręczenie psychiczne żony. Małgosia jest śliczną trzydziestokilkulatką o trudnej przeszłości. I właśnie ta niejasna przeszłość rzutuje na niskie poczucie własnej wartości, przez które Gosia przymyka oczy na coraz większy ucisk ze strony męża. A im dłużej trwają razem, tym więcej niedobrych rzeczy między nimi się dzieje. Na początku są tylko niepokojące sygnały, które łatwo zignorować i przeoczyć. Ale z biegiem czasu Piotr, mistrz manipulacji i zacierania śladów, niebezpiecznie się rozkręca. Natomiast Małgosi wydaje się, że dopóki dziesięcioletni syn nie dorośnie, pozostaje jej jedynie pokornie odliczać dni do chwili, gdy będzie mogła, bez obaw o odebranie jej dziecka, opuścić męża. 

Na szczęście może jeszcze pracować, co pozwala jej łapać oddech i w tajemnicy gromadzić oszczędności. Praca to odskocznia i gwarant spokoju, ale tylko do czasu, gdy pojawia się w niej Darek. Los bywa przewrotny, bo łącząc ich nicią porozumienia w obustronnym cierpieniu, jednocześnie daje nadzieję na szczęście. Ale jak być szczęśliwym, gdy z jednej strony jest mąż tyran, coraz bardziej niebezpieczny, a z drugiej śmiertelnie chora żona Darka, której on jest winien opiekę do końca jej dni? 

Małgosia i Darek stają przed dylematem, w którym każda decyzja będzie wyborem mniejszego zła. Ostatecznie to Darek, dość niespodziewanie, podejmuje decyzję za Małgosię i za niego jednocześnie. Od tego momentu wydarzenia nabierają rozpędu, narasta dramatyzm sytuacji, aż wreszcie bańka pełna strachów Małgosi musi pęknąć… Dalej czytelnik podąża za wydarzeniami z życia Gosi, których jest wiele, pojawiają się także nowe, ważne dla fabuły osoby. Dzieje się tu dużo i zaskakująco, aż do końca. W tym miejscu chcę wspomnieć o zabiegu retrospekcji, po który autorka sięgała chętnie. Te swoiste przeskoki w czasie zazwyczaj mnie irytują, ale tym razem doskonale podkręca niepewność i ciekawość kolei losów Małgosi. 

Autorka tak realistycznie nakreśliła schemat przemocy domowej, że czytelnik ma ochotę natychmiast stanąć w obronie bohaterki, potrząsnąć nią i powiedzieć „zobacz, co on z tobą robi!” Można tu dotknąć wiele emocji — od żalu i współczucia, po chęć wsparcia, i koniec końców złość na pasywną postawę wobec agresora. Ale z drugiej strony, patrząc na przeszłość Małgosi, łatwo zrozumieć, dlaczego nie umiała, albo nie chciała, uświadomić sobie rozmiaru problemu, a co dopiero go rozwiązać. 

Ta sama rzeka to historia poruszająca i urzekająca jednocześnie, dająca nadzieję na normalność wbrew wszystkiemu. Bez zająknięcia mogę polecić tę książkę, bo warta jest czasu spędzonego nad nią.

Dziękuję Wydawnictwu Pascal za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close