20 maja 2021

To ja zabiłam – Gina LaManna

Tytuł: To ja zabiłam
Autor: Gina LaManna
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Świat Książki

Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału. Właśnie kryminału – nie thrillera albo powieści sensacyjnej. To ja zabiłam Giny LaManna to majstersztyk w starym stylu. Trochę mi zapachniał królową tego gatunku – Agathą Christi.

Akcja – co nie jest typowe dla współczesnych powieści – dzieje się tylko w jednym miejscu. W tym wypadku jest to luksusowy hotel Serenity Spa & Resort. Okazja mogłaby się wydawać banalna – ślub i wesele. No faktycznie, ale kto zaprasza gości na okrągły tydzień? To ma być wyjątkowy ślub i wyjątkowe wesele. Takie, o którym pisze się w kronikach towarzyskich i wspomina jeszcze długo po fakcie. Nad całością imprezy czuwa specjalnie zatrudniona konsultantka, której żadne szczegół nie umknie. Wszystko wydaje się idealnie zaplanowane i przemyślane. Tyle że kilka dni przed uroczystością na hotelowym tarasie zostaje znaleziony martwy mężczyzna. Co też może nie byłoby jakoś szczególnie zaskakujące, bo w końcu morderstwa się zdarzają, ale do popełnienia akurat tego przyznają się cztery kobiety. Trzy z nich studiowały razem z przyszłą panną młodą, czwarta jest od nich sporo starsza, poznały się w hotelu.

 

Ginger jest szczęśliwą mężatką i matką trójki dzieci. Mimo iż jej małżeństwo jest naprawdę szczęśliwe, a dzieci zdrowe, Ginger jest zmęczona życiem, problemami finansowymi, dorastającym i coraz mocniej dającym w kość potomstwem. Obecność na ślubie sporo ją kosztuje i to pod wieloma względami. No ale czy to jest powód, żeby zabić obcego mężczyznę?

Emily jest kobietą samotną, w krytycznych momentach życia dzwoniącą do swojej terapeutki. Nie szuka mężczyzny, przynajmniej nie na stałe. Przelotne romanse są jak najbardziej godne uwagi. Obecność na ślubie ma być okazją do wyjaśnienia starej sprawy z Ginger i odnowienia więzi z pozostałymi koleżankami. Zabójstwa raczej nie miała w planach, ale to przecież nie znaczy, że nie mogła zabić. Tylko czy zabiła?

Kate jest bajecznie bogata i bardzo nieszczęśliwa. Bardzo chciałaby mieć dziecko, jednak medycyna jest w jej przypadku bezsilna – Kate nie może zostać matką. To jedyne, czego nie da się kupić za pieniądze, w innym przypadku Kate już dawno byłaby w ciąży. Na dobitkę w trakcie przygotowań do wesela Max, aktualny mężczyzna jej życia, zrywa z nią. Kate ma prawo być zła na cały męski świat, ale to chyba za mało, by zabijać jednego z przedstawicieli tegoż gatunku?

Lulu to kobieta z klasą, co widać już na pierwszy rzut oka. To dama w każdym calu. Zbliża się już do siedemdziesiątki, co nie przeszkadza jej twierdzić, że jest szaleńczo zakochana w swoim mężu i boi się, że ten właśnie chce ją porzucić dla innej kobiety. Lulu ma nawet dowody ewentualnej zdrady, a Pierce wygląda, jakby unikał konfrontacji. No ale żeby z tego powodu zabijać obcego mężczyznę?

Detektyw Ramone jest naprawdę bardzo dociekliwy, to wręcz ikona przedstawiciela swojego zawodu. Ma intuicję i chętnie ją wykorzystuje. Zadaje celne pytania, widzi powiązania tam, gdzie ich pozornie nie ma. No ale ma przeciw sobie cztery kobiety, które każą mu przyjąć do wiadomości, że to właśnie one zabiły i przestać drążyć temat. Tego akurat detektyw zrobić nie może, bo jedno czego jest pewien, to że nie było to zbiorowe morderstwo. Zabójstwa z całą pewnością dokonała jedna osoba. Która?

 

Autorka bardzo powoli, rzekłabym, że wręcz sadystycznie wolno, odsłania przed czytelnikami kolejne fragmenty układanki. Czytając, niemal namacalnie czułam, jak trafiają one we właściwe miejsca. To trochę jak wirtualne układanie puzzli, na początku wszystkie kawałki wydają się kompletnie oderwane od siebie i niepasujące. Z czasem można się domyślić, co przedstawia obrazek. Jednak dołożenie ostatnich fragmentów sprawia, że przecieramy oczy ze zdumienia. Tak też było pod koniec tej książki, gdy autorka wreszcie wyjawiła personalia zabójcy. Serio? Ale naprawdę?! Ale czy aby na pewno nie doszło do pomyłki??? Przecież to niemożliwe! Przyznaję, dałam się zaskoczyć.

To ja zabiłam to powieść kryminalna z naprawdę niepowtarzalnym klimatem. Cały czas trzyma w napięciu, nie pozwalając odłożyć się na półkę. Każe zarywać noce i opryskliwie odpowiadać rodzinie, która tradycyjnie czegoś chce w najmniej odpowiednim momencie. Zmusza do myślenia i główkowania, intryguje i wciąga niczym głodny narkoman kreskę koki.

 

Dla kogo jest To ja zabiłam? Na pewno ukontentowani będą wielbiciele kryminałów w starym stylu, miłośnicy książek Agathy Christie, Raymonda Chandlera i innych im podobnych. Teoretycznie jest dla dorosłych, ale licealiści mogą ją przeczytać całkiem spokojnie. A jak sobie pomyślę, że końcówkę podstawówki spędziłam na czytaniu soczystych kryminałów i jakoś mi to psychiki nie zwichrowało, to i młodszym nastolatkom bym podsunęła.

 

Dziękuję Wydawnictwu Świat Książki za przekazanie egzemplarza recenzenckiego

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close