Trup z recyklingu – Iwona Banach

Tytuł: Trup z recyklingu
Autor: Iwona Banach
Oprawa: miękka
Liczba stron: 334
Rok wydania: 2025
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Segregujecie śmieci? Ja się staram, bo wiadomo – planetę mamy tylko jedną, a segregowanie ponoć jakoś tam jej pomaga. Prywatnie wydaje mi się, że lepiej byłoby tych śmieci po prostu nie produkować, ale na to nie zgodzą się wszystkie mafie śmieciowe, które na sprzedaży segregowanych śmieci całkiem sporo zarabiają. Czego szczerze mówiąc, nie rozumiem.
Jest jeszcze drugi powód, dla którego warto segregować śmieci. Zakładając, że ten pierwszy Was nie przekonuje. Otóż za wywóz segregowanych płaci się mniej. Przy czym niezależnie od tego, kto te śmieci wywozi, każda firma zastrzega sobie, że jak segregacja będzie nieprawidłowa, to się będzie płacić, jak za niesegregowane. A stawki są horrendalnie wysokie. Gorzej, jeśli obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa i za takie źle posegregowane osiedlowe śmieci wszyscy zapłacą więcej. Co z tego może wyniknąć? Ano właśnie Trup z recyklingu.
O czym jest Trup z recyklingu?
Stefania i Waleria pierwszą młodość mają za sobą, drugą prawie też. Mają też mężów pantoflarzy i niezłomne przekonanie, że tylko one mogą uratować osiedle przed podwyższeniem opłat za wywóz śmieci. Całymi dniami tkwią na balkonach i komentują, co kto wyrzuca i czy aby na pewno tam, gdzie trzeba.
Stefania i Waleria może niekoniecznie budzą sympatię, ale podziw na pewno. Szczególnie u Antoniny, która chcąc dołączyć do śmieciowego monitoringu, oferuje pomoc w postaci teleskopu. I może nawet cały plan by się udał, gdyby nie Szopen (wcale nie Fryderyk), który znalazł w śmietniku nogę i z niewiadomych powodów postanowił ogłosić to całemu osiedlu, ale nie werbalnie, tylko niejako naocznie, biegając z nią od bloku do bloku.
Samotna zakrwawiona noga nie wygląda najlepiej, rodzi podejrzenia, że gdzieś musi być reszta. A jak jest reszta, to pewnie i jakieś morderstwo miało miejsce. Siłą rzeczy musi pojawić się policja w osobie Arnolda, który ma duże ambicje i niewiele poza tym oraz Żaklinety, która ma urodę i właściwie na tym się jej zalety kończą. Do policji trafiła niejako pod przymusem – matka jej obiecała zgodę na ślub, jeśli wytrwa w służbie pół roku. Później pół zamieniła na półtora.
Noga nogą, ale niebawem w śmietniku pojawia się trup. Kompletny, z dwiema nogami, co rodzi podejrzenia, że miały miejsce dwie zbrodnie…
Jak się czyta Trupa z recyklingu?
Trup z recyklingu jest bardzo „Iwonkowy”. Znajdziecie w nim wszystko, co powinno być w komedii kryminalnej, a więc serię gagów i pomyłek, totalny absurd pomieszany z groteską, satyryczny opis małej miejscowości, a do kompletu oczywiście trupa.
To nie jest książka, którą można potraktować jako reportażowy opis życia mieszkańców osiedla na końcu świata, aczkolwiek autorka przemyciła tu własne doświadczenia z zatrzaśnięcia się w śmietniku. Jednak myślę, że na tym podobieństwa do zdarzeń i osób się kończą. Całą resztę uznałam za wymyśloną. To wszystko było po prostu zbyt groteskowe, by mogło być prawdziwe.
Czyta się natomiast wybornie. Jest śmiesznie, ale chwilami poważnie, jest absurdalnie, ale jakieś tam elementy realizmu zostały zachowane, jest nawet dość logicznie, aczkolwiek lepiej, żeby takie rzeczy się nie działy.
Trup z recyklingu jest świetną pozycją na poprawę humoru, bo naprawdę jest się z czego pośmiać. Oczywiście Iwona Banach nie byłaby sobą, gdyby nie przemyciła w tekście kilku, a może nawet kilkunastu, celnych spostrzeżeń na temat otaczającej nas rzeczywistości. Prosto z mostu, bez lukrowania i bardzo trafnie oceniła współczesne obyczaje. Doceniam i popieram, bo w każdym calu ma rację.
Trup z recyklingu – recenzja subiektywna
Długość – nie obraziłabym się za więcej, 334 strony to trochę mało, aczkolwiek muszę przyznać, że wszystkie wątki zostały zamknięte a wątpliwości wyjaśnione.
Trupy – jest w tytule, więc żaden to spojler.
Humor – o taaaaak! Jak go dużo! Może lepiej nie czytajcie w miejscach publicznych.
Widoczność liter – wiadomo, że żadna. Tam się cały czas dzieje, a wszystko jest tak plastycznie opisane, że po prostu to widać. Tego Szopena biegającego z nogą do dziś mam przed oczami. Gdyby to sfilmować, byłoby lepsze niż kultowy 13 posterunek.
Dla kogo jest Trup z recyklingu?
Żeby dobrze bawić się przy czytaniu, trzeba lubić komedie kryminalne, w których absurd goni absurd, a satyra jest obecna na każdej stronie. W książce mamy obraz dzisiejszych czasów w krzywym zwierciadle i trzeba mieć trochę dystansu, by się śmiać, a nie obrażać. Niemniej uważam, że to uniwersalna lektura i można ją polecić zarówno fanom kryminałów, jak i książek obyczajowych. Każdy, bez względu na wiek i płeć, znajdzie tu coś dla siebie. Młodzież też.