W imię ojców – Tomasz Duszyński
Tytuł: W imię ojców
Autor: Tomasz Duszyński
Oprawa: miękka
Liczba stron: 444
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
W imię ojców to kontynuacja Małomiasteczkowego i już sama ta wiadomość powinna zelektryzować czytelników. Nie wiem, jak Wy, ale ja niecierpliwie czekałam na ponowne spotkanie z Anną Rzecką i Konradem Cicheckim. Wypadło ono w dość niecodziennych okolicznościach, bo akcja książki dzieje się w Lądku-Zdroju i okolicach – terenach nawiedzonych przez powódź. Mentalne odcięcie się od tej wiedzy i czytanie książki „jak gdyby nigdy nic” było sporym wyzwaniem, ale chyba podołałam.
O czym jest W Imię Ojców?
Trwa właśnie zima. Anna Rzecka, której życie wywróciło niezłego fikołka, przyjeżdża do babci do Lądka-Zdroju. Nie jest to klasyczna wizyta towarzyska. Babcia zaczyna mieć problemy z pamięcią i potrzebuje opieki, a Anka jest w ciąży i jako przyszła samotna matka policjantka musi poukładać sobie życie na nowo.
Tymczasem w Białej Lądeckiej zostają znalezione zwłoki kobiety i mężczyzny. Wkrótce się okaże, że małżeństwa. I może nie byłoby w tej tragedii nic niezwykłego, gdyby nie fakt, iż podobna sytuacja miała miejsce dokładnie 30 lat temu, co do dnia, w tym samym miejscu. Dwa małżeństwa zostały zamordowane, a ich synowie uprowadzeni. Najwięksi sceptycy nie wierzą w takie zbiegi okoliczności. Miejscowa policja liczy na pomoc Anny Rzeckiej, prosi też, by skontaktowała się ze swoim kolegą – Konradem Cicheckim, jako że oboje odnieśli sukces w sprawie, której korzenie sięgały dalekiej przeszłości. Ich doświadczenie w odkrywaniu dawno zapomnianych prawd ma być tu kluczowe.
Konrad wciąż przebywa w Wiązowej, próbując poukładać swoje relacje z Olą – dawną i znowu obecną kobietą życia, ale też ze sobą samym. Po śmierci ojca znalazł się na życiowym zakręcie i ostatnie, o czym myśli, to kolejna trudna sprawa z przeszłością w tle. Daje się jednak przekonać Ance, przyjeżdża do Lądka i bierze aktywny udział w śledztwie. Od tej pory będzie coraz bardziej niepokojąco.
Jak się czyta W imię ojców?
No właśnie niepokojąco. Akcja nie pędzi coraz bardziej ze strony na stronę, nie ma typowego dla powieści sensacyjnych tempa, chociaż faktycznie trochę rozkręca się pod koniec. Autor zgrabnie zbudował narastające napięcie bez bombardowania czytelnika wydarzeniami następującymi po sobie z prędkością światła. Zrobił to trochę jak mój amerykański ulubieniec, John Grisham – pozornie tylko snuł opowieść, ale z każdą stroną książkę było coraz trudniej odłożyć, a niepokój pojawił się praktycznie nie wiadomo kiedy i już do końca nie chciał ustąpić. Lubię tak skonstruowane powieści i choćby z tego względu będę czekała na kolejny tom z Anką i Konradem. Nie wyobrażam sobie, żeby nie powstał.
Dodatkowym czynnikiem budującym atmosferę książki niewątpliwie jest zimowa aura. Mroźno, nieprzyjemnie i przeważnie ciemno – w takich okolicznościach łatwo o uczucie strachu, nawet jeśli książkę czyta się na ogrodowej huśtawce.
W imię ojców – recenzja subiektywna
Skłamałabym, gdybym napisała, że W imię ojców to jedna z lepszych książek, które ostatnio czytałam, ale nie dlatego, że jest zła, tylko… ja czytam same dobre 😛 Może mam szczęście, a może po prostu trochę rozeznania i wiem, po co sięgać. Próba segregowania ostatnich lektur byłaby nieuczciwa, a i pewnie niemiarodajna. Niemniej bez wahania mogę napisać, że W imię ojców to bardzo dobra książka i na pewno zostanie u mnie w domu przynajmniej tak długo, aż mąż i dziecko przeczytają.
Polecam z czystym sumieniem wszystkim, którzy lubią powieści sensacyjne i thrillery. Także tym, którzy Tomasza Duszyńskiego poznali w książce Moje wielkie greckie morderstwo. Uprzedzam jednak, że to zupełnie inny typ literatury, na pewno nie jest to komedia kryminalna.
W imię ojców mierzone moimi kryteriami wypada następująco:
Długość – 444 strony – zmieściło się wszystko, co powinno. I chociaż zwykle twierdzę, że im więcej stron tym lepiej, to tym razem jest idealnie. Nic dodać, nic ująć.
Trupy – od nich się zaczyna, więc żaden to spojler. A w dobrej książce musi być przynajmniej jeden trup, więc jest dobrze.
Humor – to zdecydowanie nie jest komedia kryminalna i trudno tu o rozrywkowy nastrój, niemniej kilka razy zdarzyło mi się uśmiechnąć. Autor dobrze wyczuł momenty, w których trzeba było delikatnie rozładować napięcie.
Widoczność liter – żadna.
Dla kogo jest W imię ojców?
Myślę, że przede wszystkim dla tych, którzy przeczytali Małomiasteczkowego. Oczywiście da się W imię ojców potraktować jako samodzielną lekturę, ale chyba trudniej będzie zaprzyjaźnić się bohaterami. W poprzedniej książce zostali dokładnie przedstawieni, tu już nie było takiej potrzeby.
To powieść z pogranicza sensacji i thrillera, więc przede wszystkim dla fanów tych gatunków. Polecam też wszystkim tym, którzy lubią dobre książki i mają chęć na spróbowanie czegoś nowego. Dałabym też starszej młodzieży.