2 grudnia 2022

Wendeta po śmierć – J. D. Robb

Tytuł: Wendeta po śmierć
Autor: J. D. Robb
Oprawa: miękka
Liczba stron: 542
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Świat Książki

Czy J. D. Robb jest jasnowidzem?

Wendeta po śmierć to czterdziesta dziewiąta część cyklu Oblicza śmierci, który autorka – J. D. Robb – zainicjowała Dotykiem śmierci pod koniec ubiegłego wieku.

I o ile mogę zrozumieć, że przewidziała rozwój technologii i urządzeń mobilnych, bo to jakby nie było trudne, to jest jedna rzecz, która każe mi się tej kobiety bać.

Rok 2020 był przełomowy dla całego świata, raczej nikt nie będzie temu zaprzeczał. Czy to na pewno przypadek, że w cyklu Oblicza śmierci autorka nie raz i nie dwa wspominała o wojnach miejskich, które ogarnęły cały świat i zaczęły się właśnie w 2020? Hm…

 

Wendeta po śmierć – kryminał czy fantastyka?

W moim odczuciu zdecydowanie kryminał. Co prawda akcja dzieje się w 2061 roku, ale nie jest to mocno wyczuwalne. Do najbardziej futurystycznych wynalazków niewątpliwie należą latające samochody i to właściwie tyle. No jeszcze autokucharz, uparcie zwany przez tłumaczkę autokuchcikiem. To coś jak ekspres do kawy, tylko umie przyrządzać o wiele więcej – nawet obiad Wam zrobi, jak go zaprogramujecie na konkretne danie. Jak tylko takie cuda faktycznie trafią na rynek, to na pewno sobie kupię 😉

I to tyle z fantastyki, natomiast wątek kryminalny jest bardzo mocno i wyraźnie zarysowany. Widać tu staranne planowanie i przemyślenie przez autorkę wszystkich wydarzeń w najdrobniejszych szczegółach. Każda scena pełna jest detali i – co ważne – wszystkie są potrzebne. To dzięki nim książka ma wyjątkowo mroczny klimat, a emocje, które wzbudza, są naprawdę mocne.

Brutalnie okaleczone zwłoki mężczyzny to dla Eve Dallas, porucznik nowojorskiej policji, nie pierwszyzna. Jednak tym razem zadane rany wskazują na bardzo osobisty charakter morderstwa. Może nawet na zemstę. Żona ma niepodważalne alibi, więc kto dopuścił się tak makabrycznych czynów?

Śledztwo od początku prowadzone jest rzetelnie i bardzo drobiazgowo, bo Eve Dallas inaczej nie potrafi, ale gdy zostają odnalezione podobnie okaleczone zwłoki drugiego mężczyzny, nawet ona musi podkręcić tempo. W swoich staraniach oczywiście nie jest sama – mąż Roarke – właściciel chyba już połowy wszechświata, jakimś cudem znajduje czas, by jej towarzyszyć w wielu działaniach. Partnerka – Delia Peabody (swoją drogą chyba pierwszy raz Eve zwróciła się do niej po imieniu), kroczy za swoją mentorką niczym cień, służąc swoim bystrym okiem, analitycznym umysłem i zdolnością dogadywania się z automatami z napojami. Jej narzeczony, McNab, należy co prawda do wydziału przestępstw elektronicznych (wiem, że tłumaczka nazwała to inaczej, ale ja nie umiem się przestawić, nawet przy czytaniu odruchowo tłumaczyłam „z polskiego na nasze”), ale też jest ważnym członkiem zespołu prowadzącego śledztwo. To, co przyjdzie im odkryć, na pewno nie będzie łatwe do przełknięcia.

 

Wendeta po śmierć – kilka słów do tych, którzy znają poprzednie części

Przede wszystkim tłumaczka naprawiła błąd z poprzedniej części i rysownik policyjny, Yancy, znowu jest mężczyzną, ufff.

Pamiętacie zapewne gościa, którego Eve (zresztą nie tylko ona) nazywała słodko Barani Łeb? Nowa tłumaczka pokusiła się o oddanie jego przezwiska w sposób aż nazbyt dosłowny. Fiutogłowy w moim pojęciu brzmi idiotycznie, nic nie poradzę.

Tym razem czeka Was spotkanie ze starymi, dobrymi znajomymi, aczkolwiek nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że zostali niejako wciśnięci do książki, żeby podpisać listę obecności. Będzie Nadine, Mavis, chyba wszyscy policjanci z wydziału zabójstw, Havro, Morris, Mira, nawet Summerset, choć tym razem nie odezwał się nawet jednym słowem. Szczerze mówiąc, brakowało mi tradycyjnych potyczek w drzwiach, szkoda, że autorka nie chciała się trzymać tradycji.

Jednak największą zmianę na pewno zobaczycie w samej Eve. To wręcz niepokojące patrzeć, jak ta twardzielka staje się wrażliwcem. Boję się myśleć, co jeszcze J. D. Robb dla niej zaplanowała. Ewidentnie Eve do czegoś dojrzewa, poświęca więcej czasu na analizowanie swojego życia i na… jedzenie. Jest też dużo bardziej życzliwa dla ludzi albo może po prostu bardziej to okazuje.

 

Dla kogo jest Wendeta po śmierć?

Jak wszystkie książki J. D. Robb, tak i tę można z powodzeniem przeczytać bez znajomości poprzednich. Normalnie namawiałabym Was na zaczęcie od początku (jeśli tylko macie czas, zróbcie to!), ale to czterdziesta dziewiąta część więc zrozumiem, jeśli podejmiecie inną decyzję.

Mój mąż kiedyś narzekał, że w tych książkach jest zbyt dużo wątków romansowych. No więc mam dobrą wiadomość dla niego i wszystkich mężczyzn, erotyki jest znacznie mniej niż kiedyś, wzajemnego picia sobie z dzióbków też. To już bardziej kryminał niż romans, mimo iż J. D. Robb to nikt inny jak Nora Roberts – amerykańska królowa książek o miłości.

Fanom klasycznej fantastyki nie polecam, nie znajdziecie jej tutaj. Natomiast jak najbardziej polecam fanom dobrych, soczystych kryminałów z drobiazgowo zaplanowaną i opisaną akcją. Ta książka to swego rodzaju majstersztyk pod tym względem. Można lubić styl autorki, można nie lubić, ale do warsztatu pisarskiego nie dacie rady się przyczepić.

 

Książka spełnia moje trzy subiektywne kryteria, by móc być uznana za dobrą: trupów aż nadto, kilka razy się uśmiechnęłam, a długość jest idealna. Wszyscy powinni pisać takie długie książki 😛 

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close