Emocje 8 lipca 2016

Marzy mi się prywatna plaża. Tak, jestem snobem!

Generalnie tłum na plaży mi nie przeszkadza. Mogę odpoczywać w największym nawet tłoku, byleby w pobliżu wody. Ale nie mogę odpoczywać w otoczeniu bezmyślności i czystego chamstwa. Dlatego właśnie marzy mi się prywatna plaża.

Ja wiem, naprawdę wiem, że plaża to miejsce publiczne. Wiem też, że mamy demokrację, wolność słowa, wolność jednostki i takie tam. Ale chyba przegapiłam moment, w którym dobre maniery wyszły z użycia. Czasem się zastanawiam, czego ja uczę moje dziecko. Jakimś dziwadłem będzie w przyszłości, odmieńcem, odszczepieńcem. Już teraz jest jedynym dzieckiem, które ma zakaz biegania po plaży.

Plaża jest dla ludzi. Wszystkich ludzi. I każdy powinien móc spokojnie wypoczywać. Zabraniam Duśce biegać z prostego powodu. W czasie biegania plażowy piach wzbija się do góry i obsypuje leżących ludzi i ich rzeczy. Naprawdę przejście kilka metrów to nie jest jakaś straszna strata czasu. Nie wiem jak Wy, ja nie lubię być stale obsypywana piachem, szczególnie kiedy jem.

Druga rzecz, której nie lubię to psy wychodzące z wody, a raczej bezmyślni właściciele psów wychodzących z wody. Wiadomo, że pies jak wyjdzie, to się otrząśnie, nie ma mowy, żeby było inaczej. Naprawdę trzeba go ciągnąć między ludzi w tym celu? Nie można poczekać przy samym brzegu, aż to zrobi? Boshhh, w takich chwilach popieram zakaz wprowadzania psów na plażę. Chociaż generalnie te zwierzaki mi nie przeszkadzają. Bardzo lubię psy.

Na naszej miejskiej plaży nie ma zakazu palenia papierosów. Jest za to zakaz grillowania. Gdybym mogła wybierać, wybrałabym odwrotnie. I znowu to samo: plaża to miejsce publiczne, każdy może się czuć swobodnie. W porządku. Ale czy naprawdę palenie papierosa, gdy na kocu obok siedzi małe dziecko i wdycha tę smołę z dodatkami, jest w porządku? Czy naprawdę nie można chwilę pomyśleć nie tylko o własnym nałogu? No i co robią palacze z petami? Myślicie, że chowają do kieszeni albo gdziekolwiek? Ależ nie! Zakopują w piachu! Nic to, że dzieci masowo to wykopują. Nic to, że niedaleko są kosze na śmieci. Przecież zakopane, czytaj: zasypane cienką warstwą piasku, więc posprzątane. Wrrrr

I ostatnia rzecz, która mnie do szału doprowadza. Szkło i kapsle. Kapsli jest w piachu co najmniej tyle, co petów. Na naszej plaży jest zakaz wnoszenia opakowań szklanych. I wcale nie dlatego, żeby piwa nie pić. Można sobie kupić w lokalnym barze albo przynieść w puszce. Chodzi dokładnie o to, żeby nie wnosić szkła. Myślicie, że ktoś się tym przejmuje? Ostatnią wizytę na plaży mój mąż rozpoczął od wynoszenia szkieł do kosza. A uwierzcie mi, było tam mnóstwo dzieci, sporo dużo młodszych od Duśki. Na kocu obok siedzieli młodzi ludzie. Kiedy obsługa plaży zwróciła im uwagę, że nie można wnosić opakowań szklanych, odparowali, że to puste butelki, a puste to nie opakowanie, w opakowaniu musi być zawartość. W takich przypadkach nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać, czy za głowę łapać.

O wulgaryzmach padających z każdej strony już nie wspominam, wolność słowa przecież…

A prywatna plaża byłaby tylko dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół. Czysta, bezpieczna, kulturalna. No co,  pomarzyć nie można?

 

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
8 lat temu

ojejku cudne marzenia

Nulini
Nulini
8 lat temu

I właśnie dlatego nigdy się nie pcham do kurortów, wybieramy maleńkie nadmorskie miejscowości, gdzie wrony zawracają i asfalt na noc zwijają, ale na plaży jest swoboda i luz, nikt nikomu nie dyszy na kark, własne dziecko widać z daleka, można spokojnie głośno rozmawiać bez obawy, że sąsiad słucha – LUKSUS!!!
Polecam z całego serca 🙂

Mr hepik
Mr hepik
8 lat temu

Też polecam.Wioski wgłąb lądu,nawet 5-6 km od morza,skąd można dojechac na dzikie plaże polnymi ,utwardzonymi dróżkami,zaparkowanie przed wydmą i jakieś 10-15 m na plażę. A potem jeszcze 50 metrów w lewo lub prawo.Cisza,spokój i brak tych wszystkich opisanych dolegliwości.

Dom 5 lipca 2016

10 roślin, które według NASA usuną toksyny z twojego mieszkania

NASA większości z nas kojarzy się z badaniem i podbojem kosmosu. A jednak w 1989 rozpoczęła badania nad czystym powietrzem, by stwierdzić, które doniczkowe rośliny najlepiej usuwają toksyny z powietrza. Okazuje się, że niektóre rośliny doniczkowe są wstanie “wchłonąć” nawet 85% szkodliwych substancji.

Według badań, w naszych domach powietrze jest skażone ciężkimi substancjami chemicznymi takimi jak:

Formaldehyd

Znajdziecie go w meblach wiórowych, tapicerowanych, dywanach, w dymie papierosowym, w plastikowej zastawie stołowej, czy w gazie ziemnym. Może powodować alergie, podrażnienie błony śluzowej, astmę i różne choroby skóry.

Trichloroetylen

Znajdziecie go w farbach drukarskich, lakierach, dywanach i tkaninach, środkach czyszczących i w chlorowanej wodzie. Tetrachloroetylen jest silnym czynnikiem rakotwórczym, który powoduje podrażnienie oczu i skóry, uszkodzenia wątroby i nerek i wywołuje pobudzenie psychoruchowe.

Benzen

Znajdziecie go w farbach, lakierach, środkach czystości, mydle w płynie. Jest rakotwórczy, gromadzi się w tkance tłuszczowej i może powodować białaczkę, nerwowe podniecenie (jak te spowodowane przez alkohol), duszność i drgawki. Również obniża ciśnienie krwi.

Amoniak

Znajdziecie go w częściach komputerowych, dymie papierosowym i środkach czyszczących. Powoduje ból gardła i kaszel, a także może doprowadzić do obrzęku krtani i płuc.

To tylko niektóre z substancji chemicznych, które są wokół nas i czasem nie sposób się od nich uchronić. Jednak jest wiele roślin, które oczyszczą nasze powietrze i z powodzeniem można hodować je w domu. Oto przed wami top 10 najlepszych roślin.

Paproć, świetnie nawilża i oczyszcza powietrze z formaldehydu, ksylenu, tlenku węgla. Wymaga pół cienistego stanowiska i regularnego podlewania. Idealna do sypialni 🙂

plant-673064_640

Bluszcz świetnie pochłania benzen, dwutlenek węgla, formaldehyd. Dobrze radzi sobie w słabym oświetleniu, a dzięki różnym podporom można nadać mu ciekawy kształt.

ivy-1160646_640

Azalia, czyli mój kwiat “must have” każdej wiosny. Poradzi sobie z formaldehydem, który podstępnie wydostaje się z mebli i dywanów. A na jesień trafia do ogrodu, do ziemi. Kwitnie zabójczo, jednak jest bardzo wymagająca.

azalea-1337069_640

Dracena marginata to najlepszy sposób by pozbyć się ksylenu, trójchloroetylenu i formaldehydu. Rośnie dość wolno, ale na pewno warto czekać. Nie lubi stać w pełnym słońcu.

14895082796_9f42baa2ed_z

Filodendron odwala kawał niezłej roboty. Jest znany z odfiltrowywania naszego powietrza z formaldehydu i innych szkodliwych substancji. Jednak mała uwaga – może on być niebezpieczny dla dzieci i zwierząt.

24776751580_d800a6332d_zSkrzydłokwiat jest równie popularnym domowym kwiatem, który usuwa z powietrza takie środki trujące jak benzen, formaldehyd.

spathiphyllum-811383_640

Chryzantemy pomogą nam usunąć z powietrza formaldehyd, amoniak, ksylen, benzen. Do tego przepięknie kwitną. Czego chcieć więcej?

chrysanthemum-991625_640

Anturium posiada niesamowite właściwości, gdyż unieszkodliwia toulen i ksylen zamieniając je w nieszkodliwe dla nas substancje. Ponadto nawilża nasze powietrze.

anthurium-1227147_640

Gerbera Jamesona poradzi sobie z benzenem, formaldehydem, do tego pięknie kwitnie i uwielbia słoneczne stanowiska.

flower-631765_640]Scindapsus złoty rewelacyjnie radzi sobie z benzenem i formaldehydem w naszym powietrzu. Uwielbia cieniste stanowisko, jednak jest rośliną trującą i warto ją trzymać z dala od dzieci i zwierząt.

3226775652_60c0d8971f_z

Nie wiem jak wy, ale ja chyba dokupię parę roślin do naszego mieszkania. Niech biorą się do roboty, a przy okazji niech pięknie wyglądają 🙂
Inspiracja wpisem na Bright Side, tłumaczenie własne.

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ania B.
Ania B.
8 lat temu

Ja mam kilka odmian bluszczu i skrzydłokwiat 🙂

Edyta Skrzydło
6 lat temu

U nas są właśnie paprotki aby oczyszczać powietrze , są wymagające ale dajemy radę z ich utrzymaniem.

W roli mamy - wrolimamy.pl

a jakie mają oświetlenie – czy mogą stać w półcieniu?

Edyta Skrzydło
6 lat temu

Oczywiście ,że mogą unas tak stoją

Anna Markowska
6 lat temu

Zawsze marzyłam o paprotce, kupiłam, ma się świetnie, choć nic specjalnego nie robię. Stoi przy oknie (jest firanka), podlewam jak ma sucho. Rośnie pięknie. Oprócz tego hoja, po kilku latach zaczęła kwitnąć, storczyki, też kwitną, już któryś raz z rzędu. Od kilku lat kupuję gwiazdę betlejemską na święta. Mam ich już 5 na jednym parapecie. Przez pewien czas są zupełnie zielone, a potem liście czerwienieją i jest pięknie. I tak cały rok

Emocje 4 lipca 2016

Jak te dzieci szybko rosną! I całe szczęście

Czy Was też co jakiś czas dopada refleksja, że dzieci rosną za szybko? Jeszcze tak niedawno, były bezbronnymi, nieporadnymi maleństwami, a teraz ni stąd, ni zowąd są już takie duże i samodzielne. Z jednej strony smutno, że ten czas tak szybko leci, z drugiej szybko można się przyzwyczaić i znaleźć mnóstwo pozytywów posiadania coraz to starszych dzieci.

Letni wieczór, niedaleko nas odbywa się coroczny międzynarodowy festiwal artystów ulicy „Ulicznicy”. Jedziemy całą rodziną na pokazy fireshow – Aleks jest zachwycony, żywo reaguje na kolejne widowiskowe występy. Co z tego, że jest późno!? Kapitalne jest to, że nie trzeba się zbierać wcześnie do domu, by wykapać i położyć dziecko spać. To czas, kiedy można na parę chwil zapomnieć o bożym świecie i przeżyć wspólnie coś niesamowitego do późnych godzin nocnych.

Po dobrej zabawie żołądki domagają się jedzenia. Tylko jaki lokal jest otwarty po północy? Znamy takie jedno fajne miejsce, które nieraz ratowało nas od nocnej śmierci głodowej. Jakże dokładnie pamiętam czasy, gdy jednym z decydujących argumentów przemawiającym za wyborem danej restauracji był fakt posiadania krzesełka do karmienia dziecka. Nie wspominam już nawet o specjalnym menu odpowiednim dla małych podniebień. Było minęło. Siedmiolatek je wszystko i to z apetytem nawet w pozycji stojącej, jeśli wymagają tego okoliczności.

Rano natomiast można się spokojnie wyspać. Żaden mały despota nie budzi się w nocy, domagając się picia i nikt nie zrywa się z łóżka o świcie. Starsze dziecko po prostu śpi do oporu i chwała mu za to. A nawet jeśli obudzi się przed 10.00, to sięgnie po książkę i do głowy mu nie przyjdzie, żeby wyrwać ze snu rodziców.

Sobota może mijać leniwie i spokojnie, bo starszak po prostu zajęty jest swoimi sprawami. Rodzic może, jak przystało na dzień wolny, zrelaksować się, poczytać, napisać tekst na bloga. Jak nie chce, nie musi wymyślać kreatywnych sposobów na spędzenie czasu z potomkiem, albo czym go zająć, by mieć chwilę spokoju.

Gdy wszyscy zregenerowali się, to popołudnie można albo nawet należy spędzić razem. Wspólna wyprawa rowerowa to super pomysł dla wszystkich. Duże dziecko spokojnie dotrzymuje tempa rodzicom i nie marudzi po 10 kilometrze, że bolą go nogi i nie ma siły. A po powrocie – planszówka. I to taka, która bawi nie tylko małolata, ale dostarcza emocji obojgu rodzicom.

Zebrałam plusy posiadania odchowanego dziecka z ostatniego weekendu, a gdyby spojrzeć globalnie, znalazłoby się ich jeszcze dużo więcej. Bo przecież starsze dziecko nie płacze, nie krzyczy i nie trzeba być na jego zawołanie. Jednym słowem – pełny luz! Chwilo, trwaj! I mam tylko nadzieję, że nie nadejdzie wkrótce czas, że usiądę przy klawiaturze, by napisać tekst pod tytułem: małe dzieci mały kłopot, duże dzieci… sami wiecie jaki kłopot 😉

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
8 lat temu

Oj szybko leci sa tego plusy ale też minusy tak jak wszystko

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

Ojj duzo plusow ten podstawowy to duzo wolnosci dla staruszkow ale tez sa minusy typu wiek dorastania pyskowki

Zuza Zuza
8 lat temu

Super plus – córka zrobiła niedzielny obiad 🙂 a syn robi pyszne Mohito ( bezalkoholowe)- i duuuużo komentarzy 😉

Barbara Heppa-Chudy
8 lat temu
Reply to  Zuza Zuza

I się rozmarzyłam 🙂

Alicja Malinowska
8 lat temu

Plus jest taki, że zapominasz jak dawało ci w kość i chcesz jeszcze jedno 😉

Patrycja Gaj
8 lat temu

Synek ma dopiero 3 latka, a juz czuję, że za szybko mija czas i tęsknię do czasów kiedy był maleńki. Chociaż teraz jest zdecydowanie łatwiejszy w obsłudze jako HNB 😀

Mariusz Koc
8 lat temu

Przecież jest takie powiedzenie: „małe dzieci małe problemy, duże dzieci duże problemy…” 🙂

marek
marek
8 lat temu

Bo starośc idzie szybko to i rosną ja mam 34 i nie mozna mi bylo nigdy mieć dzieci z pwodu choroby ciezkich

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close