Jestem Matką Polką. Nie rozmawiam wyłącznie o dzieciach
Matka Polka pięćdziesiąt, ba – trzydzieści lat temu, była przewidywalna aż do mdłości. Musiała mieć podkrążone oczy, zniszczone ręce, nitki siwych włosów, których nie było kiedy zafarbować, oraz obowiązkowo szczycić się chorobą umysłową polegającą na ograniczeniu pracy mózgu do jednego tematu – dzieci. Za niespełnienie wytycznych należała się etykietka wyrodnej matki.
Dziś? Jestem matką. Mieszkam w Polsce więc śmiało mogę mówić, że jestem Matką Polką. Gdybym zgodziła się mierzyć moje macierzyństwo starą miarą bez wątpienia zarobiłabym na medal najgorszej matki na świecie. Bo wiecie co? Wcale nie myślę o Duśce non stop. Poświęcam jej tyle czasu ile potrzebuje, a resztę poświęcam mężowi i sobie. Głównie, bo znajduję też czas dla rodziny i znajomych. Nie mam zniszczonych rąk, w końcu od czego są rękawiczki? Podkrążone oczy owszem, miewam, najczęściej jak do trzeciej w nocy czytam lub oglądam kabarety. Tak. Lubię się śmiać. Nie tylko do dziecka i z dziecka. Nie zamierzam za to przepraszać. Siwe włosy? Chyba są, nie wiem. Co mnie to obchodzi? Jak będzie za dużo to zrobię sobie jakiś balejaż, nic lepiej nie ukrywa siwizny. Ale to jeszcze nie teraz.
No i najważniejsze – to co robię, o czym myślę, o czym rozmawiam ze znajomymi wcale nie kręci się wokół Duśki. Spokojnie, nie zapominam o niej, brudna, głodna i zaniedbana nie chodzi. Ale pamiętam też o sobie. Mam ochotę obejrzeć film, to go oglądam bez wyrzutów sumienia. Mam ochotę poczytać to czytam. Potrzebuję ciszy bo pracuję, daję dziecku nakaz cichej zabawy i tyle.
Nie da się ze mną pogadać o pieluchach bo jakby wyrosłam z tematu. O kolkach, ząbkowaniu, nieprzespanych nocach, odparzeniach i pleśniawkach też nie, nie znam tematu. Nigdy nie znałam.Odbieram telefon i słyszę: pamiętasz jakie powinno być napięcie na głośniku?Nie pamiętam niestety, od paru lat się tym nie zajmuję, kiedyś wiedziałam i macierzyństwo mi w tym nie przeszkadzało. Otwieram maila z pytaniem czy napiszę o wykładzinach podłogowych. Pewnie, że napiszę, czemu nie? Wychodzę na zakupy i kupuję coś sobie, nie dziecku. Mam za to przepraszać? Oglądam filmy, seriale, programy, które z pewnością nie są przeznaczone dla dzieci. Użeram się z kompilacją Plasmy pod Debianem. Pogadamy o tym?
Przyznaj się droga mamo, potrafisz bez wyrzutów sumienia rozmawiać o czymś, co nie dotyczy dziecka? Ile czasu wytrzymasz, żeby nie wspomnieć, że Twoje słoneczko to coś tam albo tam coś? Bo ja wytrzymam bardzo długo, a czasem to nawet świadomie szukam towarzystwa ludzi, którzy o dzieciach nie chcą rozmawiać. Jestem matką, ale nie jestem własnością mojej córki. Ona moją też nie.
Od paru lat piszę dla Was mniej lub bardziej poważne teksty o tym co u mnie i nie tylko u mnie słychać. Nie ograniczam się do tematów stricte dziecięcych, nie skupiam się na macierzyństwie, skupiam się na tym, co mnie otacza. Nie piszę dla mam zaślepionych swoimi dziećmi, przykro mi, nie znajdziemy wspólnego języka. Duśka jest uczennicą, a ja już zapomniałam, jak to jest kiedy dziecko przesłania cały świat. Obie z tego wyrosłyśmy. Macierzyństwo ewoluuje z wiekiem. Dziś piszę dla mam, które chcą wyjść poza sztywne, narzucone przez społeczeństwo ramy Matki Polki Męczennicy. Mam odwagę wypowiadać się na tematy, które z dziećmi nie mają nic wspólnego. Ot tak, bo mam chęć się tym podzielić. Fajnie jak komuś się spodoba.
Spotykam się z Wami na blogu i Facebooku. I wiecie co? Nie zawsze mam ochotę rozmawiać o dzieciach. Tak po prostu. A czasem wręcz mam potrzebę porozmawiać o czymś innym. I nie zamierzam za to przepraszać. A jak ktoś mi zarzuci, że tematyka nie na miejscu, bo wszak kręcimy się wokół dzieci, to cóż…
Nie wiem co to Debian, ale chętnie pogadam o wnioskach i dotacjach unijnych 🙂
Jak mi jakąś załatwisz to czemu nie…
Nie wiem czy chciałabyś wejść w tą papierologię. Wracam do pisania wniosku – jutro u szefa ma być na biurku. Fajnie, że jesteś 🙂
W zasadzie pisanie to mój chleb powszedni, jednak wolę mojego Debiana, chyba jest bardziej przewidywalny niż Unia Europejska 😛
P.S. Debian to jedna z dystrybucji Linuxa 🙂
P.P.S. Fajnie, że jesteś 🙂
Bo my Matki Polki to tylko o kupkach, papkach przecież gadamy, o tym jak się męczymy na macierzyńskim, czy wychowawczym. A przecież macierzyństwo nie kończy się wtedy kiedy dziecko ma 5 lat.
Otóż to!