Książka, po której nic nie będzie takie samo
Właściwie nie wiem, na co liczyłam, wypożyczając tę książkę. Na jakieś pikantne sekrety? Na krew w żyłach mrożące tajemnice? Na ciekawostki ze świata, który jest mi całkowicie obcy? Pewnie na wszystko po trochu. Ale na to, co mnie spotkało, nie byłam ani trochę przygotowana.
Zaczęło się w małej wiosce w Indiach, co samo w sobie trochę mnie zaskoczyło, bo książka jest napisana w pierwszej osobie, a autorka jest ponoć Polką. Ponoć, bo pisze pod arabskim pseudonimem. Ale to nieważne.
No więc zaczęło się w małej wiosce w Indiach. Bieda, głód i obyczaje całkowicie obce naszym. Kobieta nie ma nic do powiedzenia do tego stopnia, że jej córkę wydał za mąż jakiś wujek. Bez wiedzy i zgody matki! I nie dało się tego odkręcić. Dziewczynka też nie miała nic do powiedzenia. Chyba nawet nie do końca wiedziała, co się dzieje i po co ten cały cyrk. Miała dwanaście lat. Dwa lata później została matką. Ale to i tak nic.
W Indiach nie ma pracy. Po prostu nie ma. Kobiety, żeby utrzymać rodzinę, wyjeżdżają do pracy do Kuwejtu. Pół biedy jak są dorosłe. Jakoś przetrwałam opis rozpaczy pięciolatki, która musiała pożegnać się z mamą na kilka lat. Jakoś, bo łatwo nie było. Ale gdy ta sama pięciolatka pięć lat później została wysłana z domu do Kuwejtu na służbę, coś we mnie pękło. Dziesięć lat! Niewiele więcej niż Duśka! Małe, żałosne dziesięć lat. Do pracy! Do obcego kraju, bez języka, bez znajomych twarzy, bez pieniędzy, bez… no bez niczego w sumie. Przecież to jeszcze dziecko!
Powiem wam, że serce mnie bolało, jak to czytałam. W głowie rodził się bunt, że przecież to niemożliwe, że tak się nie robi, że nieprawda, wymyślone! Niestety nie. Byłam bliska odłożenia tej książki gdzieś na półkę, byle dalej ode mnie. Ale to nie takie proste. Tak naprawdę nie mogłam się od niej oderwać.
Arabskie obyczaje są skrajnie różne od naszych. Przekaz, jaki do nas dociera na ich temat, też mocno różni się od tego, co można przeczytać w książce. Dość powiedzieć, że w kraju, w którym za cudzołóstwo kobiety karze się śmiercią, bogobojne muzułmanki prowadzą bogate życie erotyczne. Tak, te fragmenty były nawet ciekawe. Podobnie jak opis obyczajów panujących w kuwejckich pałacach. Ale już to, co działo się na pustyni i pod nią, mroziło krew w żyłach. Pod nią znaczy dokładnie pod nią, piachy pustyni skrywają wiele tajemnic, o których się nie mówi.
Hinduskie małżeństwa są kojarzone przez rodziny. Nawet jeśli państwo młodzi uczciwie sobie powiedzą, że się nie kochają i mają inne plany, to to i tak nie ma znaczenia. Podporządkowanie się obyczajom i rodzinie jest bardzo głęboko zakorzenione w świadomości mieszkańców Indii. I właśnie dlatego nasza bohaterka wychodzi za mąż za człowieka, który jest jej kompletnie obojętny. Mało tego. Którego nawet nie zna! Chociaż i tak trzeba jej przyznać, że wykazuje przy tym sporą odwagę, bo poślubia nie tego, którego wybrała jej rodzina. Za to potem musi być mu posłuszna, utrzymywać go i oddawać mu wszystkie zarobione pieniądze. Musi także oczywiście z nim współżyć, czy jej się to podoba, czy nie.
Wojnę w Iraku i Kuwejcie nawet pamiętam. Telewizja i gazety sporo na ten temat trąbiły. Internetu jeszcze nie było, a jeśli był, to niedostępny przeciętnym zjadaczom chleba, więc może i faktycznie nie wiedziałam za dużo. Ale wystarczyła ta jedna mała książeczka, żebym zaczęła widzieć prawdziwą tragedię dotkniętych nią ludzi. Masakra nad masakrami. Koszmar. Dramat. Tragedia. Nie, nie znam odpowiedniego słowa.
Kiedy kobieta wyjeżdża z Indii do pracy w Kuwejcie, nigdy nie wie, gdzie trafi. Może do domu dobrych i uczciwych ludzi, a może do kogoś, kto ją zamknie w komórce bez okien i będzie noc w noc gwałcił. Jest ryzyko, są pieniądze. Albo ich nie ma. A jak nie ma pieniędzy, to rodzina w Indiach głoduje. Czasem staje się bezdomna. I to nie są bajki wyssane z palca.
I jak się po tym wszystkim trafia na taki cytat:
to w pierwszym odruchu człowiek myśli, że przecież to prawda, mamy powody do narzekania. Ale zaraz po tym przychodzi refleksja. Może i żyjemy w trudnych czasach, może i sytuacja polityczna nie jest najciekawsza, może jest trudno związać koniec z końcem. Ale póki co, nie musimy wysyłać małych dzieci do pracy tysiące kilometrów dalej. Nie musimy ich sprzedawać pośrednikom bez gwarancji, że kiedykolwiek wrócą do domu. Nie traktujemy garstki ryżu w kategoriach luksusu. I nie jesteśmy niczyimi niewolnikami.
Przeczytajcie jeszcze przed świętami. Inaczej popatrzycie na otaczający was świat i na cały ten marketingowy bełkot dokoła. Laila Shukri „Byłam służącą w arabskich pałacach”.
P.S. Kiedy pokazałam ten tekst moim redakcyjnym koleżankom, Fizinka w rewanżu pokazała nam to. Zaskoczone byłyśmy wszystkie jednakowo. Ale to tylko dowodzi prawdziwości mojej teorii. Po tej książce nic nie jest takie samo.