Bo rowy będziesz kopał…
Kiedy słyszycie określenie „planowanie kariery zawodowej” i od razu przychodzi Wam na myśl student, uczeń szkoły ponadgimnazjalnej, ewentualnie gimnazjalista to popełniacie podstawowy błąd. Oczywiście planowanie kariery ich wszystkich już dotyczy, ale cały proces zaczyna się dużo wcześniej. Właściwie dotyczy dzieci z którymi wchodzimy w interakcję, czyli od pierwszych miesięcy życia. Po tych słowach pewnie część z Was stuka się w czoło i uważa to za grubą przesadę, ale od razu dementuję Wasze przypuszczenia – nie chodzi tu o wybór zawodu dla naszych pociech na początku ich drogi życiowej.
To, że dzieci jak gąbka chłoną od nas emocje i poglądy jest chyba na tyle oczywiste, że przekonywać do tego nie trzeba. I waśnie to jest kluczem i ścisłym powiązaniem z planowaniem kariery. Rodzice czy dziadkowie (często nieświadomie, a jeszcze częściej z powodu wychowywania w podobnym stylu) straszą dzieci dając za przykład pewne zawody jako rodzaj niepowodzenia i porażki życiowej, a inne znów stawiają na piedestał, tym samym dając początek owemu planowaniu kariery. Kto z Was nie usłyszał słów skierowanych do dziecka (lub do nas samych) „jak nie będziesz się uczył to będziesz kopał rowy”, „skończysz na kasie w supermarkecie”, – odbieramy takim podejściem należny szacunek tym zawodom i konkretnym osobom trudniącym się tym zajęciem. Uczymy dzieci, że „ten” jest gorszy, a już na pewno głupszy, a „tamten” to już jest ktoś, bo jest prawnikiem, lekarzem, dziennikarzem… Rozumiem, że mamy jakieś plany czy marzenia wobec naszych dzieci, ale nie możemy kierować ich życiem na tyle, by wybierać za nich ich drogę zawodową.
Chyba żaden rodzic nie chciałby, by jego dziecko (nawet to dorosłe) czuło się niedowartościowane. Dlaczego więc wychowujemy je (jako społeczeństwo) w przeświadczeniu, że jakiś zawód jest gorszy od innego, co gorsza uznajemy jego wykonywanie za karę. Tak więc już w szkole dziecko, które ma kłopoty z nauką traci poczucie własnej wartości i żyje z myślą, że będzie nieudacznikiem – w końcu rodzice go tego nauczyli. A co jeśli dziecko nie spełni oczekiwań swoich opiekunów lub jeśli jego największym marzeniem będzie praca w „spożywczaku” i właśnie to da mu poczucie spełnienia zawodowego? Pewnie towarzyszyć będzie mu poczucie winy, bo z domu wyniósł zupełnie inne wartości. Pamiętajmy też, że dzieci najefektywniej uczą się poprzez obserwację. Kiedyś byłam świadkiem jak rodzice idąc z dzieckiem komentowali niekompetencje pewnej ekspedientki słowami: „tylko takie tępaki pracują podając normalnym ludziom buty” – takie komentarze chyba powinni zachować na zupełnie inną okazję.
Uważam, że powinniśmy pozwolić naszym dzieciom na zbudowanie własnych poglądów i podejmowanie decyzji. Nie ma ludzi gorszych czy lepszych tylko dlatego, że pracują w takim czy innym charakterze. Jednemu poczucie spełnienia daje jego praca, inny pracuje tak, bo zmusiła go do tego sytuacja życiowa, jeszcze inny dopiero szuka swojego miejsca w świecie zawodów. Zamiast je stygmatyzować pokażmy naszym dzieciom ten świat, by same, bez żadnych uprzedzeń mogły zaplanować swoją karierę zawodową.
A Wy kim chcieliście zostać będąc dzieckiem?
Źródło zdjęcia: Flickr
myślę o ich przyszłości ale im nie planuje jedyne co mogę zrobić to wspierać ich w marzeniach i celach życiowych, dawać wsparcie finansowe itd
Ja nie planuję, to ich życie i niech idą swoją drogą. Ja jedynie mogę ich wspierać i dopingować, nie mogę im wskazać konkretnej drogi. Ale ukierunkować bez nacisku 😉
O to ja chce Duśkę na synową 😉
Jesteś pewna, że chcesz żebym była teściową Twojego syna? 😉