Decoupage 4 września 2013

Podkładki decoupage w 3 krokach

Chciałam dziś Was zabrać do mojej krainy ręcznych robótek i odsłonić kolejny etap w poznaniu techniki decoupage. Pierwsze kroki poznaliście już w poprzednim moim wpisie o samodzielnym wykonaniu oryginalnej kartki. Dziś przypominam Wam podstawy decoupage i wzbogacam je o pracę z klejem i lakierem. Wskazówki, które wam prezentuję są wynikiem moich prób i błędów, a także radami zasięgniętymi u fachowców. To co, zabieramy się do pracy?

Będziecie potrzebować:
– serwetki
– papier do pieczenia
– 6 podkładek
– klej do decoupage
– lakier do decoupage/ lakier do drewna
– gąbkę do zmywania – przeciąć na 2 lub 4 części
– farby akrylowe – kolor biały lub kość słoniowa, i fiolet
– nożyczki
– żelazko

Na początku wśród serwetek wybieram motyw, który chciałabym zamieścić na podkładkach. Zdecydowałam się na letni motyw z lawendą. Pamiętajcie, każda podkładka może być inna, np. kiedyś wybrałam maki.

Cenną radą jest przygotowanie i zaplanowanie naszego miejsca pracy, by nie musieć co chwilkę przechodzić, a to do kuchni po wodę, a to do przedpokoju poprasować podkładki, itp. Później już idzie jak z górki. Całość powinna zając ok. 1,5-2 godzin w zależności od czasu schnięcia lakieru.

Podsumowując, wybrałam wzory z serwetek, tak by całe przykrywały podkładkę. Więc ruszam do pracy.

Krok 1

Podkładki maluję z jednej strony kolorem np. kości słoniowej (nota bene moim ulubionym), za pomocą połowy małej gąbki, którą wcześniej przecięłam. Czekam do wyschnięcia i drugim kolorem, w moim wypadku fioletem maluję drugą stronę podkładek, także za pomocą małej gąbki. W zestawie z podkładkami miałam także pudełeczko do nich. Zewnętrzną stronę pomalowałam jasnym kolorem, a wewnętrzną fioletem. Gąbką z fioletową farbką lekko przetarłam krawędzie pudełka, by lekko go postarzyć.

Krok 2

Kiedy podkładki będą suche z obu stron, przystępuję do kolejnego kroku. Jasną stronę podkładki smaruję klejem do decoupage, lub klejem winylowym (można wykorzystać do tego gąbkę). Po jego wyschnięciu przyszła kolej na serwetki. Następnie przykładam motyw pamiętając, że każda serwetka składa się z trzech warstw i dlatego należy delikatnie oddzielić pozostałe dwie warstwy od wybranego wzoru. Tak przygotowany wzór kładę na podkładkę (strona pomalowana na biało) i przykrywam papierem do pieczenia. Całość kładę na ręcznik, nagrzewam żelazko na najwyższy poziom i prasuję przez ok. 1 min. dociskając na krawędziach. Ta technika sprawdza się rewelacyjnie, a jej dużym plusem jest fakt, że nie ma problemu z marszczeniem się delikatnej serwetki, odrywaniu i brudzeniu się w kleju. Pozostałe jej fragmenty, które są poza podkładką, teraz powoli odrywam, a brzegi delikatnie maluję fioletowym kolorem.

Krok 3

Ostatnim i chyba najżmudniejszym etapem jest lakierowanie. W tym celu można wykorzystać profesjonalny lakier do decoupage, ale nauczona już doświadczeniem podpowiadam, że zwykły lakier do drewna, także da sobie świetnie radę. Powierzchnie podkładek maluję fazami – najpierw stronę z serwetką, kiedy wyschnie, drugą stronę z brzegami. Stronę z motywem można lakierować kilka razy (3-5), będzie wtedy zdecydowanie lepszy efekt.

Kiedy wszystko wyschnie i lakier nie będzie się już kleił, ogłaszam koniec pracy. Teraz można usiąść na tarasie z kieliszkiem zimnego napoju i cieszyć swoje oczy wykonaną pracą.

Przyznam, że większość moich prac trafia do innych domów, głównie jako prezenty, które mają nieocenioną wartość bo są wykonane ręcznie. Jeśli macie pytania, piszcie, komentujcie…

Czy Wy także wykonujecie prezenty sami?

podkladki1

podkladki

 Zdjęcia: Rachela

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

jak poszłam do pracy zobaczyłam na żywo jakie tą metodą można zrobić cudeńka, jak czytałam wcześniej instruktaże było to dla mnie czarną magią( a bardzo chciałam tą metode poznać bo mi się bardzo spodobała) . Naprawde mnie to wciągnęło, polecam

Rachela
Rachela
10 lat temu

oj tak decoupage potrafi zarazić 🙂 tylko znaleźć ten czas 🙂

Basia Z
Basia Z
9 lat temu

Czy zamiast farby akrylowej można użyć plakatowej?

Rachela
Rachela
9 lat temu
Reply to  Basia Z

osobiscie nie probowalam. Niestety moga byc one zbyt wodniste.

Ewa
Ewa
9 lat temu

Czy mogę użyć zamiast serwetki jakiegoś wydruku (zwykłego papieru do drukarki)? Chciałabym zrobić tematyczne podkładki na prezent. A niestety serwetek z potrzebnymi mi motywami nie ma.

Ewa
Ewa
9 lat temu

Super, na pewno spróbuję 🙂

Joanna
Joanna
7 lat temu

Post bardzo przydatny 🙂 Dość dawno wstawiony, ale mam nadzieję, że uda mi się uzyskać odpowiedź. Chciałabym dowiedzieć się czy w przypadku korkowych podkładek mogę pominąć część z malowaniem farbą?

Agnieszka
Agnieszka
7 lat temu
Reply to  Joanna

Oczywiście możesz pominąć malowanie podkładek. Pytanie tylko czy twój wzór będzie widoczny.
Zapraszam też do innych moich wpisów z serii diy. 🙂

Małgorzata Żywicka
Małgorzata Żywicka
7 lat temu

Gdy serwetki przyklejam na zelazko a pozniej lakieruje niestety pod wplywem lakierowania serwetka wyglada na pognieciona…co moge robic zle?

Książki 3 września 2013

Estera – patronat medialny

Czy róż ma moc? Czy uwielbienie dziewczynek do koloru utożsamianego z kobiecością może okazać się edukacyjnym strzałem w dziesiątkę? Z ogromną przyjemnością zapraszamy Was do lektury książeczki dla dziewczynek pt. „Estera”. Wyjątkowej pozycji w bibliotece malucha, która mądrze i różowo uczy małe damy!

Ta nietuzinkowa biblijna opowieść o królowej Esterze, jest zgrabnie podaną historią miłości do Boga, dobroci serca i głębokiej wiary, która rodzi zaufanie do Wszechmocnego. Z uśmiechem na ustach objęłyśmy naszym patronatem tak wyjątkową książkę i z równie szerokim uśmiechem zaczytałyśmy się w historii prawdziwej, mądrej i co najważniejszej napisanej dla dzieci, stworzonej by otworzyć dziecięce serduszka i pokazać, że być księżniczką oznacza być odpowiedzialnym i pokornym, a nie tylko „błyszczeć”!

Pełna recenzja poniżej

Estera – Monika Kustra

Tytuł:  „Estera”
Autor: Monika Kustra
Ilustracje: Magdalena Bloch
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Vocatio
Rok wydania: 2013
Format: 22,5 x 22,5 cm
Okładka: twarda
Ilość stron: 32
Cena sugerowana: ok. 19,90 zł
Tę książkę objęliśmy naszym  patronatem

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Uroda 1 września 2013

Serduszko puka…

Po ukończeniu drugich urodzin naszej córki umówiłam nas na bilans dwulatka. Wizyta miała być formalnością, jednak okazało się, że podczas badania słychać szmery serca. Lekarz uspokoił mnie, że może to być oznaką „jedynie” anemii i skierował córkę na odpowiednie badania. Wyniki wyszły prawidłowo.

Jako, że niedokrwistość została wykluczona, zalecił wizytę u kardiologa dziecięcego. Z góry uprzedził, że wizyta na NFZ może być mniej więcej za pół roku (zakładając optymistyczną wersję). Decyzja była szybka i prosta – pójdziemy prywatnie. Dwa tygodnie później siedzieliśmy w poczekalni Poradni Kardiologicznej i czekaliśmy na wizytę u pani kardiolog, która przyjeżdża z Wrocławia (w naszym mieście nie ma takiego specjalisty).

Córka, choć jest bardzo otwartym dzieckiem i nigdy wcześniej nie bała się wizyty w gabinecie lekarskim, tym razem wpadła w histerię. Nie chciała przekroczyć progu gabinetu, mimo że zarówno pani w recepcji jak i pani doktor starały się zaskarbić jej zaufanie. Tola była nieufna i nie schodziła z kolan.

Na początku pani kardiolog przeprowadziła z nami wywiad – jaki jest powód naszej wizyty, czy córka często choruje, jak się rozwija i jeszcze kilka innych pytań dotyczących chorób w naszej rodzinie.

Przyszedł moment badania, dokładniej ECHA serca (USG) „Badanie echo serca to podgląd mięśnia sercowego aparatem USG. Badanie polega na wykorzystaniu fal ultradźwiękowych, które po odbiciu od struktur serca ukazują na ekranie aparatu jego obraz, pozwalając na analizę budowy i funkcji mięśnia. Echo serca umożliwia ocenę budowy serca poprzez pomiar objętości, grubości ścian, kurczliwości ścian serca, a w szczególności:

budowę i działanie zastawek serca,
pomiar wielkości i pracy komór serca,
diagnostykę wewnątrz sercowych przepływów krwi metodą Dopplera (kolorową),
diagnostykę wad serca oraz nowotworów mięśnia sercowego,
zdiagnozowanie obecności płynu w worku osierdziowym.” *

Atmosfera była bardzo napięta, Tola zupełnie nie chciała współpracować. Na zmianę próbowaliśmy ją uspokoić z marnym skutkiem, mimo to badanie było kontynuowane. Pani kariolog poinformowała nas o tym, że szmery spowodowane są przetrwałym przewodem tętniczym Botalla (patent ductus arteriosus – PDA).

Przetrwały przewód tętniczy stanowi około 10% wad wrodzonych. „Jest strukturą płodową , dzięki której krew wypływająca z prawej komory omija płuca i kieruje się do aorty zstępującej. W następstwie zmian okołoporodowych (wzrostu utlenowania krwi oraz zmniejszenia stężenia prostaglandyn rozszerzających naczynia) w ciągu kilkudziesięciu godzin po urodzeniu dochodzi do fizjologicznego zamknięcia się przewodu tętniczego. Anatomiczną pozostałością przewodu jest więzadło tętnicze. (…)Przetrwały przewód tętniczy jest przyczyną przecieku krwi z krążenia systemowego do płucnego. W przypadku dużego przewodu nawet 50–70% krwi pompowanej do krążenia systemowego może uciekać do krążenia płucnego. Zwiększony przepływ płucny doprowadza do przeciążenia lewej komory i jej przerostu, podwyższonego ciśnienia w lewym przedsionku, podwyższonego ciśnienia w tętnicy płucnej i przeciążenia prawej komory.”**

Pani doktor uprzedziła nas o operacji, która miała czekać naszą małą dziewczynkę w celu zamknięcia tego przewodu. Dostaliśmy zalecenie obserwacji wagi, ponieważ przy tej wadze, serce może zostać obciążone co pradwopodobnie spowoduje nieprawidłowy rozwój dziecka, oraz ogólnego stanu zdrowia. Ustaliliśmy termin kolejnej wizyty i wyszliśmy zdezorientowani, przestraszeni i zupełnie nie wiedzieliśmy co mamy ze sobą zrobić. Ta wiadomość była najgorszą w naszym życiu. Przepłakałam kilka nocy, nie chciałam wypuszczać jej z ramion, w nocy wstawałam częściej niż w okresie niemowlęcym nie tylko z powodu napadowego krzyku Toli, ale by sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Minęło półtora miesiąca kiedy zaczynaliśmy przesypiać noce, nie wybudzał nas krzyk, jednak lęk pozostał. Kiedy zbliżał się termin kolejnej wizyty mieliśmy udać się do naszego pediatry by przepisał coś na wyciszenie, żeby kolejne badanie nie było taką traumą oraz żeby było bardziej rzetelne.

O tym jak potoczyły się losy naszego Serduszka podzielę się z Wami niebawem. Mam nadzieję, że wśród naszych Czytelników nie znajdziemy rodziców dzieci z podobnym problemem, jeśli jednak któreś dziecko borykało się z przestałym przewodem tętniczym to zachęcam do podzielenia się Waszą historią.

 

* kardiofon.pl ** sercedziecka.org.pl

Informacje zawarte w artykule mają jedynie charakter informacyjny.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close