Pokaż mi co cię śmieszy, a powiem ci kim jesteś
Miało być sentymentalnie i z przesłaniem, ale pomyślałam sobie, że mamy długi weekend i nie będę się wygłupiała z pisaniem tekstów umoralniających, bo po pierwsze, nie jestem do tego jakoś szczególnie stworzona, po drugie – kto w czasie wybitnie wolnym od pracy ma chęć na rachunek sumienia? Zamiast tego zapraszam na przegląd moich ulubionych kabaretów.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że mam jeden szczególnie ulubiony kabaret. Nie mam. Jest ich za dużo i są po prostu za dobre. Serio, uwielbiam polski humor, a Wy?
Wszyscy chyba znają słynny skecz „Niebo” i równie popularną Wandzię Nierusz, z domu Zostaw, kabaretu Neo-nówka. Jednak w naszym domu hitem jest „Namiot”, a tekst: do Nationale Geographic zadzwoń, wszedł na stałe do kanonu domowych powiedzonek 😉
Kabaret Nowaki rozśmieszy najbardziej zatwardziałego ponuraka. Nie ma co ukrywać, największą gwiazdą jest Ada, a szczególnie jej buty. Zawsze ma fenomenalne szpilki i tak naprawdę najpierw na to patrzę, jak wychodzą na scenę. Ulubionego skeczu nie mam, pewnie dlatego, że wszystkie trzymają poziom.
Kabaret Młodych Panów z Rybnika to mistrzowie w komentowaniu polskiej rzeczywistości. Nie wiem, kto tam pisze teksty, ale jest jasnowidzem. Przewidział między innymi przedterminowe wybory spowodowane katastrofą samolotu z prezydentem na pokładzie… Takich perełek na koncie mają więcej. A zostawiam Wam świeżynkę, skecz chyba nie ma więcej jak miesiąc. Trafiony w punkt, majstersztyk, mówię Wam.
Kabaret Smile to młodzi geniusze, nie widziałam kiepskiego skeczu w ich wykonaniu. Mogę śmiało powiedzieć, że każde banalne powiedzonko są w stanie zamienić w kabaretową sztabkę złota. I jak tu wybrać ten jeden jedyny? Zobaczcie ten, gdzie wydarzył się mały wypadek i konieczna była improwizacja.
Kabaret K2 pochodzi z Zielonej Góry i bawi nas od pięciu lat. To, oprócz Neo-nówki, ulubiony kabaret Duśki. Nie mogłam się zdecydować, co Wam pokazać, więc zostawiam dwa moje ulubione skecze.
Kabaret Ani Mru Mru to prawdziwi wymiatacze na polskiej scenie kabaretowej. Pochodzą z Lublina, jest ich trzech i w zasadzie wystarczy na nich popatrzeć, by się uśmiechnąć. Genialnych skeczy mają na koncie co niemiara, ja wybrałam „Tatuaż”, bo się na brzuch Marcina zagapiłam 😉 Mówię Wam to całkiem spokojnie, mój mąż wie 😛
Kabaret Koń Polski to kabareciarze, co z niejednego pieca chleb jedli. Dacie wiarę, że działają od 1985 roku?? Dużo można by o nich mówić, ale u nas w domu rządzi Marian i Hela. Duśka Helę uwielbia 😉
Niestety YouTube jakoś w Mariana i Helę nie obfituje, szkoda.
Kabaret Limo już niestety nie istnieje, ale warto sobie czasem powspominać.
Podobnie kabaret Ciach odszedł do historii, nie wiem czemu 🙁
Na koniec ktoś wyjątkowy. Zenon Laskowik to legenda polskiego kabaretu, człowiek, który grę słów ma opanowaną równie dobrze, jak zaskakujące skojarzenia. Niestety ostatnio mało go widać w mediach.
Podobało się? To podrzućcie mi coś, co Was bawi.