Emocje 6 stycznia 2016

Postanowienia noworoczne…

Postanowienia noworoczne, kto ich nie miał? Kto je dotrzymał i szczerze się z nich rozliczył, przed samym sobą, wraz z końcem roku? Ja nie. Ale prawda jest taka, że nigdy się w to nie bawiłam. Jakoś nie czułam potrzeby. Ale naszła mnie takowa właśnie dziś, gdy zaczęłam rozmyślać o tym co mnie czeka w najbliższych miesiącach, czego pragnę, o czym marzę i czego sobie życzę. 

I tak oto moja lista postanowień na 2016 rok wygląda tak:

  1. Pozostanę aktywna fizycznie
    Ideałem byłoby, gdyby udało mi się przejechać rowerem, przebiec i przemaszerować dwa razy tyle kilometrów ile zrobiłam w 2015 roku, ale wiem, że z niemowlakiem pod pachą (wszak w lutym zostanę podwójną mamą!) może być to trudne do zrealizowania. Dlatego nie zakładam konkretnych liczb, lecz obiecuję sobie, że postaram się utrzymać swe statystyki co najmniej na takim samym poziomie, jak w ubiegłym roku, który notabene uważam, za bardzo udany. Tym bardziej, że przyszło mi zabierać ze sobą ciążowy brzuszek i niejednokrotnie 4-letniego towarzysza rowerowych podróży 😉
  1. Będę zdrowo się odżywiać
    Tyczy się to głównie regularnego jedzenia (pięciu posiłków) i nie wychodzenia z domu bez śniadania! Poza tym, w dalszym ciągu będę się objadać warzywami i owocami.
  1. Będę dbać o zdrowie mojej rodziny
    Nie poddam się i w dalszym ciągu będę walczyć: z mężem o eliminację śmieciowego jedzenia, słodkich gazowanych napojów, nadmiaru cukru oraz soli, a także z synem by przekonał się do smaku lekceważonych przez niego warzyw.
    Będę również nadal, do znudzenia, zachęcać ich do regularnej aktywności fizycznej, na świeżym powietrzu, bo w zdrowym ciele, zdrowy duch!
  1. Przeczytam więcej książek
    Mam spisaną listę, a także zebraną i odłożoną całkiem sporą kupkę książek, które niecierpliwie czekają aż wezmę je w swoje ręce. Chcę więc w tym roku wygospodarować dla siebie nieco więcej wolnego czasu i poświęcić go właśnie na czytanie.
  1. Odwiedzę dentystę
    Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam kiedy ostatnio byłam u dentysty! Fakt faktem, o zęby dbam od zawsze i nigdy na nie nie przyszło mi narzekać (odpukać!), ale wiadomo – specjalistę odwiedzać trzeba, podobno raz na pół roku… 😉 Najwyższy więc czas ruszyć tyłek!
  1. Nie będę sobie wiecznie wszystkiego żałować
    Tak to już niestety ze mną jest, że zazwyczaj odkładam swoje potrzeby i zachcianki na bok (na rzecz innych, najczęściej dziecka). A potem wkurzam się na siebie, że znowu sobie czegoś odmówiłam, a przecież tego potrzebowałam, była akurat dobra okazja, albo najzwyczajniej w świecie – coś mi się bardzo podobało! Chciałabym pozbyć się tego wrednego uczucia i tym samym częściej obdarowywać się prezentami, bez zbędnych wyrzutów sumienia.
    P.s. Poczyniłam już nawet pierwszy krok i kupiłam sobie ostatnio torebkę! A co! =)
  1. Zaprzyjaźnię się z żelazkiem
    Nie lubię prasować. W zasadzie to wręcz nie cierpię! Uważam, że to jedno z nudniejszych czynności jakie muszę czasem wykonywać. I z przykrością stwierdzam, że nawet zakup nowego, porządnego żelazka nie poprawił mojego nastawienia. Choć z drugiej strony wiem, że recepta na to jest prosta – wystarczy nie odkładać ubrań i czekać aż urosną w pokaźną stertę, a prasować na bieżąco, po kilka sztuk za jednym posiedzeniem. Wtedy nie jest aż tak strasznie. I tak właśnie sobie postanawiam. 😉
  1. Nie będę tracić nerwów na błahostki
    Taki ze mnie brzydal, że lubię się czasem przesadnie czymś poirytować, za dużo rozmyślać i rozkładać na czynniki pierwsze to, co tak naprawdę nie jest istotne. Nie chcę tego robić, szkoda mojego czasu i nerwów.
  1. Nie będę strzelać fochów
    Albo raczej (mierząc możliwości na zamiary) zmniejszę ich ilość…. 😉
  1. Będę szczęśliwa
    Ot tak, po prostu, bo lubię być w dobrym humorze i cieszyć się tym co mam!

 

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Zielińska
Ewa Zielińska
8 lat temu

Podpisuję się pod tą listą 🙂

Teresa Płonka
8 lat temu

Ja dziewięć lat temu zerwałem z nałogiem palenia papierosów. Motywowałam syna w postanowieniach noworocznych. Powiedział jasno i dosadnie – a ty czy potrafisz? Zawsze uważał że nie panuję nad nałogiem palenia papierosów , których był wielkim wrogiem.Tak!. – nie wypadało pokazać swojej słabości. Czego nie zrobisz dla swojego syna? Nie palę do dziś . A syn – już wie ,że matka nie rzuca słów na wiatr

Anka Wajs
Anka Wajs
8 lat temu

I ja się podpisuję 🙂

Kinga
Kinga
8 lat temu

Ja też się podpisuję pod tą listą! 🙂

Dom 5 stycznia 2016

Ale to nie ja! Bujanie czy kłamstwo – jak sobie z tym radzić

Ale to nie ja!, Nie pamiętam.- jak często słyszycie z ust swoich pociech te słowa lub inne kłamstwo? Bo przecież szklanka z sokiem rozlała się sama, kredki same się wysypały, ubranie samo się pobrudziło, młodsza siostra płacze bez powodu. Po prostu to wszystko przez to SAMOSIĘ, to ono jest winne wszystkiemu.

Kiedy przyłapiemy nasze dzieci na kłamstwie reagujemy zazwyczaj na cztery sposoby:

  • przeprowadzamy z dzieckiem poważną rozmowę, mówimy o odpowiedzialności, o tym, jak ważne jest mówienie prawdy. Na koniec grozimy karą za następne kłamstwo
  • nie robimy wokół tego wiele hałasu, machamy ręką obojętnie bo wszystko będzie dobrze, przecież to było pierwszy (drugi, trzeci) raz i na pewno się już nie powtórzy, przecież on się kiedyś zmieni, bo on ma dopiero trzy latka i nie wie co to kłamstwo
  • nie potrafimy zrozumieć dlaczego nasze dziecko kłamie nam w żywe oczy. Próbujemy jednak zrozumieć jego zachowanie wczuwając się w sytuację jego małymi oczami, jego małymi rączkami, nóżkami, bo świat z perspektywy dziecka nie jest przecież taki sam
  • wpadamy w furię, złość, czujemy, że moglibyśmy uderzyć dziecko. Wrzeszcząc na dziecko każemy mu iść do kąta, lub swojego pokoju

Kłamstwa dzieci nie są takimi samymi kłamstwami jak dorosłych dlatego nie należy traktować i oceniać ich jednakowo. Dziecięce kłamstwa to mechanizm obronny, wtedy stwierdzenie “to nie ja” jest odpowiedzią między innymi na lęk przed karą, niewspółmierną reakcją bliskiej mu osoby. Jeśli dziecko świadomie kłamie, to nie dlatego, że jest złe, tylko nie widzi innego wyjścia z danej sytuacji. Często dzieci mają nadzieję, że być może prawda nie wyjdzie na jaw, a przynajmniej nie za szybko. Wg Jeana Piageta dzieci w wieku przedszkolnym charakteryzuje myślenie magiczne, gdzie zwierzętom, przedmiotom, dzieci nadają cechy ludzkie. Niektóre dzieci tworzą historię o sobie, swoich bliskich, które mijają się z prawdą. Fantazjowanie to naturalny etap w rozwoju dzieci, gdzie granica pomiędzy tym co rzeczywiste a nierealne jest bardzo cienka, a czasem jej nie ma. Mój czterolatek, często opowiada mi o swoim wymyślonym przyjacielu, można rzec, że razem z nim “buja” w obłokach. To jeszcze nie powód by go karcić za kłamstwo. Problem pojawia się wtedy kiedy nasze dziecko notorycznie kłamie nam w żywe oczy. Warto wtedy się zastanowić nad przyczyną jego kłamstw. Wbrew powszechnej opinii szybkie karcenie za kłamstwo może spotęgować tylko to zachowanie. Warto zatem wysłuchać dziecka i jego wyjaśnienia dlaczego skłamało. Może ono naprawdę nie pamięta? Trudno w to uwierzyć, ale małe dzieci potrafią zapominać, często też mają trudności by rozgraniczyć i wyczuć wszystko co stało się w określonym czasie.

Ze swojego dzieciństwa pamiętam także jak rodzice strofowali mnie “nie bujaj”. Czasem bardziej trafnym określeniem na kłamstwo dziecka jest właśnie bujanie. Dzieci tworzą swój świat, w który wierzą. Nie mają złych intencji. Dlatego nie warto pochopnie osądzać odpowiedzi naszych dzieci.

Z prędkością światła potrafimy odpowiedzieć dziecku podniesionym tonem Kłamiesz! Zanim krzykniesz na dziecko, skarcisz je gestem czy wzrokiem, zastanów się chwilkę i przypomnij sobie te małe rady:

  • Pamiętaj rozmowa z dzieckiem w cztery oczy jest bardziej wartościowa niż stek wykrzyczanych wyrzutów. Traktuj dziecko jak równoprawnego partnera w rozmowie.
  • Spróbuj zrozumieć swoje dziecko, dlaczego ta szklanka “sama się” wylała. Czasem może zaskoczyć cię prawdziwy powód tej sytuacji.
  • Nie rób wokół tego zbyt wiele hałasu. Spokojnym tonem z opanowaniem wyjaśnij dziecku, że mówi nieprawdę i nie dasz się oszukać.
  • Nie wyśmiewaj go. Dziecko ufa najbardziej swoim rodzicom, niestety łatwo możemy zniszczyć to zaufanie, którego nie można już tak łatwo odbudować.
  • Bądź przykładem dla dziecka, nie oszukuj, nie okłamuj go.
Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Skrzydło
8 lat temu

Mam tyle szczęścia, że moi chłopcy nie kłamią. Jak np coś stłucze to mówi , że nie chciał i tyle …..

Veronika Kate
8 lat temu

to nie ja zjadlam czekolade z buzia cala umorusana

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Veronika Kate

I rączkami w czekoladzie

Olka Schumacher
8 lat temu

U mnie wszystko samo sie przemieszcza 😉

Aneta Bartyla
8 lat temu

Mam 3dzieci i jak ktorej cos narobi i pytam kto jest winny odpowiedz pada jednoglosnie”mamo to cala trojka,my to zepsulismy…”haha

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Aneta Bartyla

Nie ma to jak odpowiedzialność zbiorowa :p

Natalia Kapczuk
8 lat temu

U nas albo samo coś się robi, albo Antek- młodszy brat, który nie chce uczyć się mówić.

Anka Wajs
Anka Wajs
8 lat temu

Zdecydowanie wszystko samo się 🙂
Świetny tekst 🙂

Natalia Zelewska
8 lat temu

Nasza córka ostatnio notorycznie idąc do babci (mieszka piętro niżej) – mówi jej, że mama nie dała jej nic jeść i ona jest głodna…. możecie sobie wyobrazić minę Teściowej….

Ciąża 4 stycznia 2016

Książeczka zdrowia dziecka wraca do gry

Od stycznia 2016 każdemu noworodkowi przy wypisie ze szpitala zostanie wydana książeczka zdrowia dziecka, która będzie obowiązkową dokumentacją medyczną. Tę książeczkę rodzice będę okazywać podczas wszelkich badań, zostaną w niej odnotowane szczepienia, przebyte choroby zakaźne, hospitalizacja, sposoby żywienia, informacje o tym, na co dziecko jest uczulone i inne ważne informacje o jego stanie zdrowia.

Dawno, dawno temu…

Książeczka zdrowia dziecka była wydawana zgodnie z Rozporządzenia Ministra Zdrowia od 1959 roku rodzicom nowo narodzonych dzieci. Była ważnym i obowiązkowym dokumentem, w którym zapisywano informacje o stanie zdrowia i rozwoju dziecka od dnia jego narodzin do ukończenia osiemnastego roku życia. Książeczki oficjalnie „zniknęły” w 2002 roku.

Jeszcze wczoraj…

Gdy sześć lat temu urodził się Aleks, wyszliśmy ze szpitala z książeczką zdrowia dziecka. Owa książeczka towarzyszy nam do dziś podczas wszystkich szczepień, bilansów i wizyt u specjalistów. Nie wiedziałam nawet, że jest nieobowiązkowa i wynika z dobrych praktyk szpitala i lekarzy. Jestem ciekawa, czy Wasze dzieci też takie książeczki posiadają?

Dotychczasowo funkcjonujące książeczki były krytykowane za to, że nie są ujednolicone (określony ich wzór na pewno ułatwi sprawę) i przepełnione reklamami (osobiście jakoś mi to nie przeszkadzało – może książeczka Aleksa nie ma ich tak wiele). Ale najistotniejsze są wyniki badań społecznych – choć większość rodziców otrzymało książeczki dla swoich dzieci, to nie wszyscy lekarze czy pielęgniarki z nich korzystali. Nie musieli – nie był to oficjalny dokument medyczny, a więc NFZ nie wymagało uzupełniania takich informacji.

Wraz z przyjściem nowego roku…

Od stycznia tego roku status Książeczki Zdrowia Dziecka został prawnie uregulowany – zapisywanie informacji o zdrowiu dziecka będzie teraz dla lekarzy, pielęgniarek i położnych obowiązkowe, a jej wzór został ujednolicony. Sama wiem, jakie to ważne, gdyż ja akurat większość potrzebnych danych mam w niej zawartych i wiem, gdzie mogę je łatwo znaleźć. Jeśli nie wszystkie szpitale położnicze praktykowały wydawanie książeczek, a lekarze i pielęgniarki w przychodniach nie uzupełniali książeczkowych rubryk, to cieszę się, że to się zmieni. Rodzice  macie już prawo oczekiwać, aby rubryki Książeczki Zdrowia Dziecka były rzetelnie wypełniane. Jedynie szkoda, że książeczka nadal będzie w formie papierowej – sprawniejsze i praktyczniejsze pewnie byłoby wprowadzenie systemu informatycznego, w którym w razie potrzeby lekarz mógłby sprawdzić historię leczenia małego pacjenta. Ale może i na to wkrótce przyjdzie czas.

Subscribe
Powiadom o
guest

19 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Zaba
8 lat temu

Ja nie mam dla moich dzieci ( 3,5 i 18m ). Tutaj gdzie mieszkam wszystko jest w komputerze.

Karolina Blachowicz
8 lat temu
Reply to  Karolina Zaba

Ja. Mam?

Karolina Zaba
8 lat temu
Reply to  Karolina Zaba

Serio? ?

Karolina Blachowicz
8 lat temu
Reply to  Karolina Zaba

Serio

Go Sia
8 lat temu

Nam w ksiazeczke wpisywali tylko szczepienia i bilanse , chorob nie i teraz jak sie przeprowadzilam to nowy lekarz mojego synka kompletnie nie zna jego historii ..

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

My mamy rodziłam na Wyspiańskiego 4,5 roku temu i 5 miesięcy temu obaj mają książeczki o zawsze mamy je na wizytach u lekarza ale.nie zawsze ja chcą mają swoje zeszyty z dokumentacją

Agnieszka Adam Kwiatkowscy

Moji synowie maja 12 i 9 lat i nosze je na kazde szczepienie i bilans

Anna Babik
8 lat temu

Ja dla mojego syna 3,5 roku temu dostałam 🙂 Myślę, że w Cieszynie to norma, przynajmniej w przychodni, do której chodzę pytają o nią. Wpisują tam szczepienia, przebyte choroby zakaźne itp

Małgorzata Grędziok Ćwiękała
Reply to  Anna Babik

Różnica polega na tym że teraz bezwzględnie muszą wszystko tam pisać a teraz nie musieli ją chodzę przeważnie bez tej książeczki do lekarza i jest ok teraz tak jak kartę będzie trzeba książeczkę 😉

Anna Babik
8 lat temu
Reply to  Anna Babik

Mysle ze takie zwyklej wizyty z powodu choroby to chyba nie… Tylko ważne, mające znaczenie w dalszym zyciu informacje… Bo miejsca im braknie? w tych”naszych” starych książeczkach” tez grypy nie pisali…?

Małgorzata Grędziok Ćwiękała
Reply to  Anna Babik

Wszystkie przeziębienia leki które dziecko dostało bo to jest ważne

Agnieszka Lejman
8 lat temu

My również posiadamy, choć nie wszystko jest w niej notowane, lekarz tez prowadzi własny zeszyt.

Elżbieta Bień
8 lat temu

My też mamy i towarzyszy nam na każdym szczepieniu i wizycie. Nie wiedziałam nawet że nie jest obowiązkowa.

Milena Kamińska
8 lat temu

Syn ma 8 lat a córka 3 i oboje mają książeczkę

Anna Stalmach
8 lat temu

Moje dzieci maja 4 i 2 i tez nie wiedzialam ze jest nieobowiazkowa

Ewa Reszka
8 lat temu

Mój ma ale tylko tam są szczepienia i np jak byliśmy badać bioderka a wolałabym jak by była dokładnie uzupełniana bo lekarze nie wiedzą jakie leki były tym bardziej jak się jest na jakimś dyżurze czy coś

Irena Szkaradek
8 lat temu
Reply to  Ewa Reszka

Zgadzam się. Znajduje się tam zbyt mało istotnych informacji, które mogą być przydatne w różnych np. nagłych sytuacjach. Moja córeczka (6,5 lat) ma taką książeczkę. Dostałam ją po urodzeniu małej, przed wyjściem ze szpitala. Wpisywane są właśnie tylko informacje dotyczące szczepień i bilansu. W przychodni córeczka ma swoją kartę gdzie zapisywane są inne informacje np. dotyczące zdiagnozowanej choroby, przepisanych leków itp.

Karolina Nowak
8 lat temu

My mamy książeczki. Szczepienia, bilanse i pierwsze wizyty u specjalistów były wpisywane, ale wolałabym żeby była dokładniej uzupełniana.

Patrycja Arent
8 lat temu

My mamy i wszystko jest tam wpisywane. Szczepionki, bilanse, wizyty u pediatry itd

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close