26 lipca 2020

101 obrzydliwych faktów – Mathilda Masters

Tytuł: 101 obrzydliwych faktów
Autor: Mathilda Masters
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Forma wydania: książka papierowa
Oprawa: twarda
Ilustrator: Madeleine van der Raad
Tłumacz: Alicja Oczko
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 208
Przedział wiekowy: 6-14

101 obrzydliwych faktów to książka, której nie mogło zabraknąć w biblioteczce mojego syna. Nie wiem, co jest takiego niesamowitego w ohydnych tematach, że dzieci tak chętnie je zgłębiają. Na szczęście, dopóki w moim domu nie są praktykowane takie pomysły, nie mam absolutnie nic przeciwko nawet tak oryginalnej lekturze. 

Autorka, Mathilda Masters, zebrała tu informacje tak dziwne, że dałam się  wciągnąć kartka po kartce w książkę. Tytułowe 101 obrzydliwych faktów dotyczą różnych kwestii, o których zazwyczaj nie mówi się przy śniadaniu. Na przykład dziwne zapachy czy zjadanie kup — sama nie wierzę, że o tym napisałam — o śmierdzących, czy śmiertelnie niebezpiecznych roślinach. 

101 obrzydliwych faktów

Fot. 101 obrzydliwych faktów

Wiedzy jest tu dużo, ale mnie najbardziej zaciekawiły tematy raczej obrzydliwych obyczajów z różnych stron świata. Podam Wam kilka przykładów.

W Szkocji tuż przed ślubem rodzina i przyjaciele panny młodej wyciągają z komina popiół i resztki jedzenia. Wcierają takie odpadki w przyszłą pannę młodą, a także „ozdabiają” nimi auto, którym ona jeździ po swojej miejscowości. Ten zwyczaj ma na celu przygotowanie przyszłej panny młodej do tego, że w życiu i w małżeństwie bywa różnie, nie zawsze idealnie.

O ile znane mi są fakty dotyczące zwyczajów panujących w Chinach przy stole, np. bekanie, mlaskanie, plucie chrząstkami na podłogę, co oznacza zadowolenie z posiłku, to zwyczaje dotyczące dzieci mnie zszokowały. Na przykład w Mauretanii, gdy rodzi się dziecko, odwiedzające je kobiety plują mu na głowę, a mężczyźni w ucho. Rodzice to biedne dziecko nacierają śliną po to, by było zdrowe. W Indiach z kolei po dziś dzień praktykowany jest zakazany zwyczaj zrzucania noworodków z wysokości. Dobrze widzicie! Rytuał polega na tym, że dorosły zabiera dzieciątko  wysoko, nawet 10 metrów nad ziemię, a osoby stojące pod budynkiem rozpościerają prześcieradło, na które dorosły zrzuca malucha. Ma to  zapewnić dziecku odwagę i szczęście. Mimo zakazu rządu zwyczaj ten praktykowany jest nadal.

Jeśli mowa o jedzeniu w tej książce, to tylko o takim, od którego żołądek aż się wykręca. Np. balut, czyli gotowane kacze jajo z zarodkiem to coś, czego bym nie tknęła. Najpierw nagrzewa się na słońcu jajo i pozwala się na rozwój małego kaczątka. W międzyczasie osoba opiekująca się jajkami sprawdza pod słońce, czy kaczątko jest już odpowiednich rozmiarów. Gdy podrośnie wystarczająco, gotuje się jajko i zjada się je wraz z ptaszkiem. Ponieważ jego kości i pióra nie rozwinęły się wystarczająco, są na tyle miękkie, że można je zjeść na raz. W Australii na przykład wielką popularnością cieszą się wielkie larwy ciem, które zjada się wysysając na żywca zawartosć ich ciał. Miejscowi twierdzą, że są bardzo smaczne i przypomina migdały. Kto co lubi…

Na deser zostawiłam dla Was historię rodem ze starożytnego Rzymu. Wiadomo, że Rzymianie kochali biesiady i jedzenie. By mogli jeść i ucztować do woli, praktykowali bardzo oryginalny zwyczaj — prowokowali wymioty. Nadmiar jedzenia z nich zwyczajnie wylatywał i robiło się miejsce na nowe. Żeby nie było bałaganu, Rzymianie mieli do pomocy specyficznych niewolników. Ci przybiegali z wiadrami, gdy pan prowokował wymioty — ewentualnie jak nie zdążyli, to wtedy mieli sprzątanie.

I co Wy na to? 

101 obrzydliwych faktów

Fot. 101 obrzydliwych faktów

Nie da się ukryć, że to wiedza bardzo specyficzna, ale ciekawa, podobnie jak sama książka. Ma ona bardzo sugestywną okładkę — skunksa wydzielającego podejrzany zapaszek. Okładka jest sztywna i gruba, więc książka wiele przetrzyma w dobrym stanie długi czas. W środku tematyczne rozdziały kryją informacje krótsze i dłuższe, rozdzielone od siebie, więc można je czytać jak się chce. Jest to sporo wytłuszczeń, są także adekwatne do nich rysunki stworzone zwykłą czarną kreską. W całości dominuje czerń i zieleń.

101 obrzydliwych faktów

Fot. 101 obrzydliwych faktów

Przyznam, że miałam pewne obawy przed 101 obrzydliwych faktów, ale ostatecznie uznałam ją za jedną z najciekawszych pozycji, które moje dziecko ma na półce. Z tej samej serii mamy jeszcze z 321 superciekawych faktów, które trzeba poznać, zanim się skończy 13 lat, którą moje dziecko zna już na pamięć i sypie wiadomościami z niej zaczerpniętymi, jak z rękawa. Myślę, że i ze 101 obrzydliwych faktów też tak będzie — byle nie przy śniadaniu 😉 

P.S. Mój syn serdecznie Wam ją poleca!

Dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close