Cortex – gra

Cieszę się, że po Cortex sięgnęłam właśnie teraz, bo to fajna rozrywka na wakacyjne wyjazdy. Zajmuje niewiele miejsca, więc zmieści się nawet w małym bagażu, reguły są proste, a zabawa nie dłuży się – trwa ok. 15 minut.

Na czym gra polega? Główna zasada to, kto pierwszy rozwiąże zadanie. Liczy się spostrzegawczość, logiczne myślenie, pamięć, koordynacja i refleks.

W małym pudełku mieści się 90 kart – 80 z nich, to karty testów z różnymi łamigłówkami, a pozostałe to – karty faktur, by sprawdzić zmysł dotyku graczy. I chociaż obrazków dotykowych jest mało, to okazuje się, że z zamkniętymi oczami wcale nie jest tak łatwo odgadnąć, co przedstawiają. Duży plus za wykonanie wklęsło-wypukłych ilustracji – są ciekawe w dotyku, a prawidłowe rozpoznanie przedmiotu daje sporo satysfakcji.

Pozostałe karty podzielone są na osiem zróżnicowanych zadań, które ćwiczą różne funkcje ludzkiego mózgu.

  • Labirynt – polega na pokazaniu wyjścia z labiryntu;
  • Rozumowanie – polega na wskazaniu elementu, który pasuje do pustego miejsca w układzie;
  • Koordynacja – polega na wykonaniu ruchu według schematu;
  • Kolor – polega na wytypowaniu koloru, którego nazwa jest zgodna z barwą, którą został napisany;
  • Częstotliwość – polega na podaniu, który element występuje na karcie największą liczbę razy;
  • Pamięć – polega na zapamiętaniu i wymienieniu 5 znajdujących się na karcie rzeczy;
  • Para – polega na wskazaniu przedmiotu, który się powtarza.

Jak widzicie, dzięki grze Cortex gimnastykujemy w zabawie obie półkule mózgowe.

Podczas rozgrywki emocji dostarczają momenty, w których musimy szybko zdecydować się, czy podejmujemy wyzwanie, czyli zgłaszamy się do odpowiedzi. Jeśli błędnie odgadniemy zagadkę, za karę, nie bierzemy udziału w kolejnej rundzie.

Poza pozytywnymi wrażeniami dotyczącymi gry, znaleźliśmy też parę minusów:

– pierwszy dotyczy kart z testem koordynacji – jeśli siedzi się w kole, to zdecydowanie trudniej jest osobom, które mają kartę „do góry nogami”,

– drugi wiąże się z testem kolorów – kolory nie zostały przetłumaczone na język polski, więc osoba nie znająca angielskiego sobie z tym zadaniem nie poradzi,

– trzeci dotyczy sytuacji, gdy gra nam się tak spodoba, że gramy dużo i często – zaczyna wtedy przeszkadzać fakt, że pula kart jest wciąż ta sama, a więc zadania się powtarzają.

Mimo wszystko, jeśli lubicie szybkie tempo, łatwe zasady i szukacie gry, w którą można grać (i bardzo dobrze się bawić) zarówno grając w dwie osoby, jak i w większym gronie – szczerze polecam. Nie będziecie rozczarowani!

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 13 lipca 2017

Myślisz, że rak cię nie dotyczy? Życzę ci, abyś miała rację i proszę, byś zawsze o siebie dbała

Na co dzień nie często myślimy o nowotworach. Najczęściej zmienia się to w obliczu choroby kogoś bliskiego lub przy nagłaśnianych w mediach społecznościowych zbiórkach pieniędzy dla osób chorych.

Dopóki na nas to nie dotyczy, nie przejmujemy się tym szczególnie. Gdybyście miały same szczerze przed sobą przyznać, która z was regularnie wykonuje cytologię, bada piersi, obserwuje znamiona oraz wykonuje badania kontrolne, jaki byłby wynik? Przyznam, że nie pamiętam o samodzielnym badaniu piersi, ale z cytologią jestem za pan brat i uważnie słucham swojego organizmu.

Dziś siedzę przed gabinetem chirurga. Wcale mi się ta wizyta nie uśmiecha, bo nie łączy się z opcją nowego, lepszego wyglądu u chirurga plastyka, ale z wycięciem i przebadaniem znamienia. Mam je odkąd pamiętam, ale po ciąży zaczęło się rozrastać i przybierać niepokojący kształt. Mam nadzieję, że badanie nie wykaże niczego podejrzanego i wraz z wycięciem pieprzyka będę mogła zapomnieć o całej sprawie.

Byłam zaskoczona, gdy pani dermatolog, z którą rozmawiałam, uświadomiła mnie, że nowotwory skóry dotyczą wielu, także młodych osób. I nie tylko tych, które “mieszkają” w solarium i nie znają umiaru w zażywaniu słonecznych kąpieli na plaży. Żeby nakreślić sytuację, mogę wam powiedzieć, że każdy z nas ma w ciągu całego życia 20% szans na to, że zachoruje na raka skóry!

Jego postaci jest kilka, a nazwy nie brzmią pokrzepiająco. Oto podstawowe typy:

  • rak podstawnokomórkowy, czyli najczęstszy nowotwór skóry, rośnie wolno, ale może naciekać otaczające go struktury i niszczyć tkanki. Najczęściej występuje u osób w podeszłym wieku,
  • rak płaskonabłonkowy skóry, występuje rzadziej  od poprzedniego i dotyczy najczęściej osób w wieku średnim i starszych. Szybko rośnie i jest bardzo złośliwy, daje liczne przerzuty. Najczęściej powstaje na błonach śluzowych skóry, w okolicach nosa, oczodołu, narządów płciowych,
  • rak brodawkujący, najczęściej pojawia się na narządach płciowych w jamie ustnej i w obrębie stóp.Związany jest z zakażeniem wirusem brodawczaka ludzkiego HPV 6 HPV 11. Rośnie powoli i z reguły nie daje przerzutów,
  • czerniak, czyli najrzadziej występujący ale także najbardziej niebezpieczny nowotwór skóry. Dotyczy osób w każdym wieku i szybko daje przerzuty.

Mimo pozorów, że nowotwory skóry nie zbierają zatrważającego żniwa, każda z nas powinna zrobić wszystko, by uniknąć zachorowania. Jeśli wydaje się wam, że zmiany na skórze zmieniają się (najczęściej powiększają się, zmieniają kształt, granice, zabarwienie, swędzą lub pieką), powinniście zgłosić się do lekarza dla własnego spokoju. Dermatolog ocenia zmiany w badaniu wzrokowym i poprzez dotyk. Do dyspozycji ma również specjalną lupę, czyli dermatoskop, przez który dokładnie przygląda się zmianie.

Jeśli padnie podejrzenie nowotworu, specjalista zaleci biopsję z pobraniem wycinka lub usunięciem chirurgicznym całej zmiany i badanie pod mikroskopem. Właśnie to mnie teraz czeka.

Lato w pełni i słońce zachęca do opalania. Dbajcie o siebie i swoich bliskich, unikajcie nadmiernej ekspozycji na promienie słoneczne i cieszcie się tym cudownym czasem.

Życzę wam zdrowych wakacji!

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena
Milena
6 lat temu

Zgadzam się, nie można lekceważyć znamion. Moje dzieci mają plamki cafe late i dopiero od niedawna mimo.iż wiele razy wcześniej oglądał ich lekarz została postawiona diagnoza fakomatozy reclighausena 🙁 i to przypadkowo gdy byłam u neurologa w sprawie gotowości szkolnej dziecka do szkoły.

Katarzyna Piórkowska

Przeżyłam to u mojej Mamusi.Taka mała korekta(chyba że mam zbyt małą wiedzę) nie pobiera sie wycinków z takich znamion pieprzykow na skórze.Wycina sie w całosci z cm zapasem i oddaje do badania.Najgorsze jest 2 tygodnie czekania na wynik.U nas był drugi stopień z pięciu możliwych.Więc początek.Teraz zwracam uwagę nie tylko na znamiona czy pieprzyki u siebie ale u każdego.Co ciekawe często sądzimy że odcisk jest odciskiem.A tak naprawdę może być czerniakiem.Pozdrawiam i życzę zdrówka

W roli mamy - wrolimamy.pl

Upierac się nie będę, wiedza ze sprawdzonego źródła, ale lekarzem nie jestem. Wszystkiego dobrego dla Pani i Mamy 🙂

Lubisz uprawiać ogródek? Mamy coś dla każdego ogrodnika!

Po wydanym w ubiegłym roku przez wydawnictwo Rebel „Domku” pora na urządzanie ogródka. Jednak tylko tematycznie można powiązać te dwie gry – wyraźnie różnią się one jeżeli chodzi o zasady oraz poziom skomplikowania (dobra wiadomość dla osób, które obawiały się wałkowania w kółko tej samej mechaniki).

„Ogródek” to gra dla 1-4 graczy w wieku od 8 lat. Instrukcja przewiduje też kilka uproszczeń dla młodszych dzieci. Nie będę tutaj przytaczać pełnych zasad, ale w skrócie gra polega na zapełnianiu rabatek dostępnymi kafelkami  w taki sposób, aby w miarę możliwości nadrukowane na rabatce doniczki i klosze nie zostały zakryte (to właśnie za nie dostajemy punkty w momencie zapełnienia całej grządki). Przy układaniu należy pamiętać o tym, żeby nie utrudnić sobie kolejnych ruchów przez pozostawienie zbyt wielu pojedynczych pól, które trudno będzie zapełnić (ułożonego już kafelka nie można potem przestawiać). Na szczęście przed podjęciem decyzji każdy kafelek możemy wziąć do ręki i przymierzyć w różnych konfiguracjach, czy będzie pasował.

Kafelki różnią się wielkością i kształtem, a każda rabatka ma inny układ doniczek i kloszy, więc strategię każdorazowo musimy dostosowywać do sytuacji na stole. Zamiast fragmentu rabatki możemy też wziąć dodatkową doniczkę, która co prawda zakrywa tylko jedno pole, ale za to daje dodatkowy punkt. Jeżeli chcemy szybciej zapełnić grządkę i rozpocząć nową, możemy puste miejsca wypełnić kotami. Nie dają one co prawda dodatkowych punktów, ale przez szybsze „zamknięcie” grządki mamy szanse na skompletowanie w ciągu gry większej ilości rabatek i w efekcie punktowanie więcej razy. Jak widać w każdym ruchu trzeba kalkulować. Na etapie punktowania też podejmujemy decyzje: idziemy jednym znacznikiem do przodu, żeby zdobyć więcej punktów, czy przesuwamy kolejne, aby skorzystać z bonusów w postaci dodatkowego kota lub doniczki.

W swoim ruchu do wyboru mamy od 2 do 4 kafelków, ale możemy przewidzieć, jakie będą dostępne w kolejnych ruchach, więc warto planować długofalowo i kontrolować sytuację – szczególnie pod koniec gry, kiedy szybsze ukończenie rabatek chroni nas przed utratą punktów. Końcówka bywa frustrująca – od momentu rozpoczęcia piątej lub szóstej rundy (w zależności od ilości graczy) liczą się tylko rabatki, na których mamy minimum trzy kafelki i gra toczy się do momentu zapełnienia wszystkich pozostałych na stole grządek (nie dobieramy już nowych). Jednak przed każdym ruchem gracz, który nie ukończył rabatki, musi najpierw odjąć sobie dwa punkty na torze punktacji, co sprawia, że staramy się jak najszybciej zakończyć układanie.

Gra świetnie ćwiczy wyobraźnię przestrzenną, planowanie i kalkulowanie, co bardziej się opłaca, żeby osiągnąć lepszy wynik od pozostałych. Nie mamy zbytniej możliwości szkodzenia innym (każdy układa swój ogródek), więc trzeba się skupić na uzyskaniu jak największej ilości punktów. Gra jest pięknie wydana, obrazki są śliczne (opakowanie nie do końca to oddaje), a elementy są wykonane z porządnej, grubej tektury, więc raczej szybko się nie zniszczą. Trochę się bałam, że atrakcyjność obrazka będzie dla dzieci ważniejsza niż faktyczna korzyść z wybrania takiego a nie innego kafelka, ale już po pierwszej rozgrywce względy pragmatyczne zaczęły wygrywać. Wybory estetyczne mają natomiast miejsce przy dobieraniu kotów (co dla przebiegu rozgrywki nie ma żadnego znaczenia, bo wszystkie pełnią taką samą funkcję, ale dla mojej córki jest bardzo ważne). Trochę w pierwszym momencie rozbawiła nas przestrzenna taczka, która służy tylko do oznaczania, z której strony dobierane będą kolejne żetony na planszę, więc mogłaby być dowolnym znacznikiem. Muszę jednak przyznać, że wśród dzieci robi furorę i mało które może się powstrzymać od zabawy tym elementem.

Trzeba jednak powiedzieć, że ta gra nie jest dla wszystkich. Co prawda zasady są proste, więc dzieci nie będą miały problemów ze zrozumieniem, ale sama rozgrywka wymaga pewnej cierpliwości, szczególnie jeżeli gramy w pełnym, 4-osobowym składzie lub z osobami, które przed każdą decyzją długo się zastanawiają. U nas rozgrywka w 4 osoby zazwyczaj trwała około godziny. Dlatego nie polecam jej graczom, którzy nie mają jeszcze specjalnego doświadczenia oraz takim, którzy szybko się nużą i tracą cierpliwość. Po pierwszych rozgrywkach z dzieciakami byliśmy zachwyceni, ale po wypróbowaniu „Ogródka” na większym gronie, w grze z koleżankami i kuzynkami okazało się, że niektóre dzieci w połowie gry traciły zainteresowanie (co nie przeszkadzało im zaraz po zakończeniu spędzić dłuższego czasu na zabawie w układanie dużego ogródka z wszystkich dostępnych elementów – czy wspominałam, że gra jest śliczna?). Na pewno korzystniej wypada tu gra w 3 osoby, gdzie krócej czekamy na swoją turę. Można też spróbować na początku zmniejszyć ilość rund, jakie rozgrywamy.

Z drugiej strony jest to świetna pozycja dla rodzin, które chcą z gier typowo dziecięcych przejść na trochę poważniejsze albo kupić grę, w którą będzie można zagrać również w gronie dorosłych. Przetestowałam tę grę w kilku rozgrywkach z mężem, który stwierdził, że jest niezła (a w jego ustach to prawdziwa pochwała!). Mimo faktu, że elementy dokładane są losowo, cały czas widzimy, co jest dostępne na planszy, a co dojdzie w następnej kolejności. Widzimy też, które kafelki będą dostępne dla innych graczy, a których na pewno nam nie podbiorą do naszego kolejnego ruchu. „Ogródek” daje więc znacznie większe możliwości planowania niż gry, w których o naszym ruchu lub o zdobyciu określonych surowców decyduje rzut kostką. Ale nawet bez tego mali gracze mogą czerpać satysfakcję z układania elementów i kompletowania własnych rabatek.

Zdjęcia: Maria Podżorska

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Stalmach
6 lat temu

Teraz będę szukać takiej gry coś dla nas:)

Niepoprawna Optymistka

Osadnicy z Catanu, Wsiąść do pociągu, ligretto to moja ulubiona trójka 🙂

Maria Ciahotna
6 lat temu

A gra wygląda wspaniale – aż się chce zagrać 😉

Maria Ciahotna
6 lat temu

Carcassone, super farmer 🙂 i jeszcze dla małych dzieci i dla trochę starszych fajne są Potwory do szafy 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close