29 czerwca 2020

Port nad zatoką – Magdalena Majcher

Tytuł: Port nad zatoką
Autor: Magdalena Majcher
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 400

I znów miałam przyjemność spędzić czas z książką autorstwa Magdaleny Majcher. Tym razem trafiła do mnie powieść Port nad zatoką, która, podobnie jak inne książki autorki, wciągnęła  mnie i zauroczyła. Mam już sentyment do historii kreowanych przez panią Majcher i już z góry zakładam, że każda kolejna co najmniej będzie trzymała poziom poprzednich. I tak się dzieje również tym razem.

Port nad Zatoką to historia, w której nie brakuje emocji i naprawdę zaskakujących niespodzianek od losu, w dodatku nie zawsze miłych. Główna bohaterka powieści, Adrianna, niejeden raz musi stawić czoło życiu. Gdy Adriannie udaje się znaleźć wspólny język z Radkiem, z którym jest w separacji, zaczynają układać codzienność ponownie, znów we dwoje. Oboje wiedzą, że nie będzie to łatwe, ale tym razem musi się udać. Niestety cieniem na ich małżeństwie kładzie się trudna relacja z Malwiną, ich córką. Wierzą, że nawet kłopoty z Malwiną nie zburzą już ich szczęścia, a oni sami nie będą marnować czasu na życie w pojedynkę. Idylla trwa jednak krótko.  

Po dramatycznym wydarzeniu, chcąc uciec od problemów i złapać równowagę, Adrianna postanawia rzucić wszystko na jedną szalę i wyprowadza się z Katowic na Półwysep Helski. Zostawia dom, pracę, bliskich i próbuje układać sobie życie na nowo. I nie jest to łatwe zadanie, gdy pieniądze topnieją z szybkością lodu, a kwestia utrzymania w starej willi nie jest dokładnie przemyślana. W dodatku Adrianna nie ma tam nikogo bliskiego, kto mógłby ją wesprzeć nie tylko dobrym słowem, ale zwykłą obecnością. Kobieta jednak postanawia wziąć się w garść i zawalczyć o siebie, o swój spokój wewnętrzny. Otwiera się na ludzi i pracę, układa sobie przyszłość tak, jak tego pragnie. Niestety życie, które lubi zaskakiwać, pokazuje ponownie Adriannie, że niczego nie można być pewnym. A to bywa bolesną nauką, szczególnie gdy los przestaje dotyczyć wyłącznie jednej osoby.

Przedstawiłam Wam bardzo ogólny zarys całej historii. Historii, jak już wspomniałam na początku, przesyconej emocjami, czytającej się lekko, wciągającej niemożliwie. Szczerze mówiąc, gdy tylko przeczytałam pierwsze strony książki Port nad zatoką, nie miałam już chęci, by ją odkładać na bok. Czytałam ją przez weekend z koniecznymi przerwami, które – wiem że zabrzmię jak wyrodna matka – musiałam poświęcić dzieciom. Gdy tylko dzieciaki zajmowały się swoimi sprawami, natychmiast moja ręka wędrowała w stronę książki. Nie mogłam przestać przewracać kolejnych stron, zupełnie weszłam w tę historię. 

Na jej korzyść przemawia to, że jest nie wydumana, napuszona, że mogłaby wydarzyć się naprawdę, bo właśnie takie jest życie. Emocje związane ze śmiercią, sprawa adopcji, poszukiwanie rodziny, rozpacz, czy nadzieja na lepsze jutro, potraktowane zostały sposób bardzo naturalny i prawdziwy. Wszystko tu ze sobą współgra. Książka się broni i urzeka, więc bardzo się cieszę, że to nie koniec historii Adrianny. Będę wypatrywać kontynuacji, bo bardzo chciałabym ją zobaczyć w szczęśliwym zakończeniu.

Dziękuję Wydawnictwu Pascal za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close