Emocje 15 czerwca 2021

Smaki dzieciństwa – ulubione dania z czasów młodości

Lubię wracać wspomnieniami do czasów dzieciństwa i wygrzebywać z zakamarków pamięci te chwile, które mocno się w niej zapisały, wywołując uśmiech na mej twarzy. Szczególnie chętnie przywołuję w myślach podwórkowe zabawy, wakacje i smaki.

Po dziś dzień w magiczny sposób przenoszą mnie na chwilę do lat wczesnej młodości. Głęboko w pamięci zapadł mi obraz nadmorskich plaż czy odpustów, gdzie na straganach królowały kolorowe cukierki, żelki, balony z helem, czy magiczna maszyna do waty cukrowej. Uwielbiam opowiadać o tym moim dzieciom. Gdy obserwuję je, jak się razem bawią, albo kłócą, a także co jedzą i kiedy wybrzydzają – przypomina mi się, co ja robiłam ze swoimi braćmi i co lubiłam pałaszować.

Ogólnie rzecz biorąc, pamiętam siebie jako niejadka, a przynajmniej wybredne dziecko, zupełnie, jak moja córka ? Mięsa nie lubiłam, na większość warzyw kręciłam nosem. Właściwie najchętniej zjadałam chleb z żółtym serem, wszelkie kluski i pierogi, no i oczywiście to, w czym królował cukier – o zgrozo, takie zło dzisiejszych czasów! 😀 Zamieniane obecnie na ksylitol, erytrol i inne zdrowsze jego opcje ?

W każdym razie do brzegu, smaki dzieciństwa, które po dziś dzień ciepło wspominam i za którymi tęsknię, to…  

Makaron z twarogiem posypany cukrem – najprostsze danie, jakie można zaserwować dzieciom. Sama też chętnie je proponuję, gdy dopadnie nas głód lub chęć na coś słodkiego.

Ziemniaki ze śmietaną – w zawiązku, z tym że nie przepadałam za mięsem, na okrągło mogłam zjadać same ziemniaki ze śmietaną. Najlepiej smakowały (i smakują nadal) przysmażone na złoto-brązowy kolor i popite zsiadłym mlekiem albo maślanką.

Chleb posypany cukrem albo posmarowany miodem – najszybsza kanapka świata! 

Kopytka, leniwe kluski, tudzież pierogi, pampuchy – każda mączna wariacja, okraszona roztopionym masłem, bułką tartą lub śmietaną i cukrem, albo sokiem owocowym, zawsze była mile widziana i wywoływała dosłownie ślinotok. Nie zmienia się to na przestrzeni lat, nic a nic!

Sałatka à la dziadzio Tadzio, czyli najprostsza sałatka, jaką serwował mój dziadek, z pomidorów, ogórków małosolnych i cebuli, idealna na letni upalny dzień! 

Truskawki ze śmietaną i cukrem – ojj tym mogłam objadać się do znudzenia, na śniadanie, obiad i kolację – obecnie tę samą miłość do truskawek odczuwa mój najmłodszy syn.

Chałka z masłem – niby nic specjalnego, a jaki rarytas, moje dzieciaki też uwielbiają.

Kasza manna z roztopionym masłem, posypana cynamonem i cukrem lub polana sosem owocowym – ulubiony przysmak z przedszkola i szkolnej stołówki, mniam!

Chleb z masłem i zielonym ogórkiem, albo z pomidorami – przygotowywany przez moją babcię na plaży, podczas wspólnych wakacji nad polskim morzem. Do dziś wspominamy razem z braćmi, jak babcia siedziała na swoim turystycznym krzesełku i nie nadążała smarować chleba i kroić warzyw, tak łapczywie zajadaliśmy te skromne, ale jakże smaczne kanapki! 😀

Naleśniki z serem, ewentualnie z dżemem truskawkowym – naleśniki mojej mamy, poskładane w małe kwadraciki, to było niebo w gębie! 

Pierogi ruskie babci – idealne ciasto i idealny farsz, lekko pikantny, ajj co ja bym dała, żeby jeszcze zjeść tak pyszne pierogi! Szkoda, że babcia nie ma już sił, by je lepić, a spod mojej ręki niestety nie wychodzą tak dobre. To samo mam zresztą z burakami, te od babci zawsze smakują lepiej! 

Racuchy z jabłkami – pięknie pachnące cynamonem, obowiązkowo posypane cukrem pudrem, palce lizać! 

Pomidory zerwane prosto z krzaka u dziadka w szklarni i marchew wykopana z jego ogródka – smak i zapach tych pomidorów był niesamowity. Dzisiejsze warzywa z marketów, nie dorastają im do pięt! Tak samo marchew, szczególnie że nie była przez nas myta, tylko otrzepana trochę z ziemi.

Agrest z krzaczka i porzeczki – również od dziadka z ogródka, kwaśne jabłka zerwane z drzewa pod blokiem, na które wszyscy się wspinaliśmy, i mirabelki… 

Faworki obsypane cukrem pudrem, które babcia szykowała nam do auta, na długą podróż nad morze.

Rabarbar maczany w cukrze – z rozrzewnieniem wspominam, jak kwaśny smak rabarbaru wykrzywiał mi buzię i jak obficie maczałam go w cukrze.

Lody na gałki – w tym zestawieniu nie może ich zabraknąć, bowiem często wspominam je, gdy wracam myślami do dzieciństwa. Dokładnie pamiętam lodziarnię u dziadków, do której biegałam z braćmi. Wybór smaków był wtedy niewielki, ale za to, jaka była cena – 50 groszy! 😀 Babcia dawała nam drobniaki na lody nawet dwa razy dziennie 😀 Dziś byłoby to już małym szaleństwem, biorąc pod uwagę fakt, że obecnie za jedną gałkę trzeba zapłacić około 4 złote.

No i wata cukrowa – do dziś nie mogę wyjść z podziwu nad jej fenomenem. Niby zwykły cukier, a w okamgnieniu niemalże magicznie zostaje zmieniony w puszyste niteczki. Wyglądem przypomina delikatny obłok nabity na drewniany patyczek – nic więc dziwnego, że każde dziecko zachwyca się jej widokiem, a zaraz potem słodkim smakiem.

Niesamowite dla mnie jest to, że tak prosty łakoć nie traci na swej popularności i od lat jest nieodłącznym elementem wszelkich festynów, odpustów i różnych innych imprez. Nawiasem mówiąc, do stoiska z watą cukrową zawsze są kolejki – zauważyliście to? 😀 Moje dzieciaki, zupełnie jak ja w ich wieku, nie potrafią przejść obok niego obojętnie. A ponieważ dziś dodaje się do cukru barwniki, dzięki którym można tworzyć piękne tęczowe waty, zachwyt dzieci (i nie tylko) jest jeszcze większy.

A ponieważ cena pojedynczej waty jest wyższa niż zakup kilograma cukru, czasem zastanawiam się, czy nie sprawić sobie maszyny do waty cukrowej do domowego użytku? 😀 Skoro mam gofrownicę, z której często korzystam, to i takie urządzenie przy dzieciach mogłoby się przydać… 

A Wy, jakie smaki dzieciństwa najczęściej wspominacie? Za czym najbardziej tęsknicie? Do czego chętnie wracacie i czy udaje Wam się wydobyć, choć w połowie ten sam smak, gdy sami przygotowujecie jakiś posiłek/łakoć?

 

 

Wpis powstał we współpracy z firmą Expondo.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 13 czerwca 2021

Alergia na pyłki: sposoby na łzawiące i szczypiące oczy

Zamiast cieszyć się wiosną i latem alergicy często ukrywają się w tym czasie w domu. Podczas pylenia ich oczy łzawią, swędzą, są zaczerwienione i podrażnione. Można skutecznie łagodzić te mało przyjemne objawy.

Alergia spojówek jest dość łatwa do rozpoznania, bo najczęściej są to objawy sezonowe, powtarzające się w okresie pylenia drzew lub/i traw. Świąd oczu, przekrwienie spojówek i łzawienie w przeważającej większości przypadków towarzyszy wodnistemu katarowi i kichaniu lub swędzeniu w nosie i w uszach.

„Jeśli dochodzi do dużej ekspozycji na alergen, na przykład podczas jazdy na rowerze bez okularów w wietrzny majowy dzień osoby uczulonej na pyłki traw, może wystąpić ostre alergiczne zapalenie spojówek, polegające na silnym obrzęku spojówek (aż do zamknięcia przez nie szpary powiekowej) z łzawieniem i swędzeniem” – mówi dr n. med. Ewa Bogacka Centrum Diagnostyczno-Terapeutyczne MEDICUS w Lublinie.

Nie stanowi to jednak powodu, by rezygnować z przyjemności. Trzeba jednak przygotować się do sezonu pylenia, a podczas niego przestrzegać kilku zasad.

Jakie krople do oczu dla alergika

Pomogą one zabezpieczyć oko przed wnikaniem alergenów i przyniosą ulgę, jeśli oczy zaczną jednak swędzieć i łzawić.

„Nasz narząd wzroku każdego dnia potrzebuje skutecznej ochrony, a odpowiednio dobrane, bezpieczne krople złagodzą objawy alergii. Alergicy mogą szukać kropli z ektoiną, czyli substancją, która działa ochronnie na oko, zmniejsza stan zapalny i stabilizuje błonę komórkową komórek budujących zewnętrzne warstwy narządu wzroku” – tłumaczy dr n. med. Marta Kołacińska-Flont.

Na co jeszcze zwracać uwagę, przy wyborze kropli?

„Dobrze, by były to produkty z dodatkiem kwasu hialuronowego, bo te dwie substancje: kwas hialuronowy i ektoina zastosowane razem, tworzą naturalną tarczę na powierzchni oka, która zabezpiecza przed wniknięciem alergenów” – wyjaśnia alergolog.

Kwas hialuronowy i ektoina to substancje naturalne odznaczające się bardzo wysokim profilem bezpieczeństwa. Warto poprosić farmaceutę, by dobrał krople z tymi substancjami, ale bez konserwantów. Oznacza to, że można ich krótko używać – nie należy więc zapomnieć o przeczytaniu dołączonej ulotki, która zawiera informację, jak krople przechowywać i przez jaki czas można ich używać po otwarciu.

Ważne! Alergicy uczuleni na pyłki powinni kropli używać w sezonie pylenia regularnie, nie tylko przed wyjściem na zewnątrz. 

Czasami warto wspomóc się lekami przeciwalergicznymi. Bez recepty można kupić w aptece preparaty cetyryzyny i loratadyny stosowane doustnie, ale lepsze efekty zazwyczaj dają preparaty stosowane miejscowo, tzn. donosowo i dospojówkowo wypisywane na receptę. Alergie idą w parze i zwykle osoby uczulone na pyłki roślin mają zestaw leków przepisanych na swoją dolegliwość. Nie wszyscy jednak pamiętają, że te doustne należy zacząć przyjmować co najmniej dwa tygodnie przed sezonem pylenia, a w jego trakcie stosować je o określonych porach dnia zgodnie z zaleceniem lekarza,

Weź ze sobą okulary

Chronią one nie tylko przed promieniowaniem słonecznym, które może nasilać objawy alergii. Mogą być przeciwsłoneczne lub korekcyjne – jeśli nie masz wady wzroku warto wyposażyć się w „zerówki”. Okulary tworzą ponadto tarczę ochronną dla oka – duża część alergenów zatrzyma się na szkłach i nie przeniknie do oka. Trzeba jednak pamiętać o ich regularnym czyszczeniu po każdym spacerze – najlepiej umyć je wodą i porządnie wytrzeć.
Nigdy nie kupuj okularów w przypadkowych miejscach.

„Takie produkty często mogą nie mieć właściwych filtrów UV, a przypadkowe, niedobrane przez specjalistę okulary korekcyjne mogą prowadzić do bólu głowy, pogorszenia widzenia i pogłębienia wady wzroku „– przestrzega dr Anna Groblewska.

Prysznic po spacerze

Tuż po powrocie ze spaceru alergicy powinni umyć oczy i całą twarz. Jeśli spacer wyjątkowo dokuczył lepiej wymyć całe ciało, by zmyć z siebie wszystkie alergeny. To naprawdę działa. Ulgę zatartym, mocno zaczerwienionym lub spuchniętym powiekom ulgę przyniosą  chłodne, wilgotne kompresy z gazy. Doraźnie można zakropić do oczu lek obkurczający naczynia spojówek dostępny bez recepty. Dobrym pomysłem jest przemycie oczu tzw. „sztucznymi łzami” – wypłuczą resztki alergenów z worka spojówkowego.

Przed spaniem warto zawsze spłukać włosy, żeby nie wcierać alergenów przyniesionych z dworu w poduszkę, z poduszki mogą bowiem dostać się do oczu.

Zalecenia profilaktyczne w przypadku uczulenia na pyłki roślin wiatropylnych:

  • W okresie pylenia uczulającej rośliny osobom silnie uczulonym zaleca się zmianę strefy klimatycznej, np. wyjazd nad morze lub w wysokie góry, a najlepiej do regionu o innej szacie roślinnej.
  • Jeśli jednak wyjazd poza strefę pylenia uczulającej rośliny jest niemożliwy, warto próbować zmniejszyć wpływ pyłków na uczulony organizm poprzez:
  • ograniczenie do minimum wychodzenia na zewnątrz w czasie słonecznej i wietrznej pogody,
  • noszenie okularów (najlepiej najszczelniej okrywających oczy),
  • zamykanie okien w czasie jazdy samochodem – dobrym wyjściem jest samochód z klimatyzacją, która jest regularnie serwisowana,
  • nieprzebywanie w pobliżu otwartych okien w czasie jazdy autobusem czy pociągiem,
  • dokładne mycie ciała, szczególnie włosów i zmiana odzieży po powrocie do domu,
  • płukanie nosa i spojówek roztworem soli fizjologicznej.

 

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Źródło:

Artykuły specjalistyczne z portalu Medycyna Praktyczna

https://www.mp.pl/pacjent/alergie/chorobyalergiczne/choroby/57892,ostre-okresowe-i-przetrwale-alergiczne-zapalenie-spojowek

https://www.mp.pl/pacjent/okulistyka/chorobyoczu/chorobyspojowki/69492,alergiczne-zapalenie-spojowek

Materiały prasowe kampanii „Chroń oczy przed alergią”

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 12 czerwca 2021

Kleszczowe zapalenie mózgu – fakty, które warto znać

Wraz z nowym sezonem na kleszcze wielu z nas zetknęło się już bądź zetknie z tymi groźnymi pajęczakami i roznoszonymi przez nie chorobami. Jedną z potencjalnie najbardziej niebezpiecznych jest kleszczowe zapalenie mózgu (KZM), którego częstość występowania w Polsce jest zdaniem ekspertów niedoszacowana. Dowiedz się, po czym można tę chorobę rozpoznać, jak duże wiąże się z nią ryzyko wystąpienia trwałych powikłań neurologicznych i jak można jej zapobiegać.

Pierwsze objawy kleszczowego zapalenia mózgu pojawiają się zwykle w ciągu dwóch tygodni od ukąszenia przez zakażonego kleszcza. Niestety, można w ogóle nie zwrócić na nie uwagi lub też je zlekceważyć, gdyż często są one łagodne i dość mało specyficzne – wskazujące np. na „zwykłe” przeziębienie czy grypę. Należą do nich m.in.:

bóle głowy,
gorączka,
nudności i wymioty,
bóle mięśni i stawów,
nieżyt górnych dróg oddechowych.

„W przypadku, gdy wirusy przedostaną się do ośrodkowego układu nerwowego, po krótkim okresie od ustąpienia objawów zakażenia, może się rozwinąć druga faza choroby z objawami zapalenia rdzenia kręgowego i opon mózgowo-rdzeniowych lub zapalenia mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych. W większości przypadków kleszczowe zapalenie mózgu przebiega łagodnie, jednak mogą wystąpić powikłania powodujące trwałe następstwa” – ostrzegają specjaliści z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH).

Jakie objawy mogą wskazywać na rozwój drugiej fazy KZM?

Warto wiedzieć, że pierwsza faza zakażenia trwa zwykle 1-9 dni. Po niej część chorych wraca do zdrowia, jednak u niektórych osób, po krótkim, kilkudniowym okresie remisji, może rozwinąć się druga, groźniejsza faza choroby – związana z przedostaniem się wirusów KZM do układu nerwowego. Może ona trwać wiele tygodni, a nawet miesięcy, manifestując się takimi objawami jak np.:

nagły skok gorączki (ok. 40 stopni),
zmiana nastroju,
nękające bóle i zawroty głowy,
światłowstręt, oczopląs, widzenie podwójne,
niedosłuch,
spadek ciśnienia krwi,
niedowłady,
zaburzenia świadomości.
Na tym niestety nie koniec. W efekcie zajęcia ośrodkowego układu nerwowego przez wirusa może dojść u chorych do wielu groźnych powikłań, do których należą m.in.: porażenia nerwów rdzeniowych i czaszkowych, zaburzenia czucia, porażenia kończyn, zaburzenia procesów poznawczych (m.in. uwagi, pamięci, kojarzenia), zaburzenia psychiczne (np. zespoły depresyjne, neurasteniczne, charakteropatie), a także zaburzenia wegetatywne (pobudliwość nerwowa, męczliwość, wybuchowość, zmienność nastrojów, potliwość).

Pocieszający jest jednak fakt, że do bardzo ciężkiego przebiegu infekcji i wspomnianych wyżej powikłań dochodzi u relatywnie niedużego odsetka ogółu osób zakażonych wirusem KZM. Maciej Kondrusik z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku podaje, że zakażenia objawowe stanowią maksymalnie 30 proc. wszystkich zakażeń wirusem KZM. Podobnie ocenia tę kwestię NIZP-PZH, który w swoim najnowszym raporcie epidemiologicznym dotyczącym KZM informuje ponadto, że w grupie osób z objawowym przebiegiem zakażenia „jedynie” w około 40 proc. przypadków dochodzi do rozwoju objawów drugiej fazy (z zajęciem ośrodkowego układu nerwowego). Nawet jednak i na tym etapie mamy wciąż spore szanse na wyjście z opresji obronną ręką.

„Do trwałych powikłań neurologicznych dochodzi u 35–58 proc. chorych z zajęciem ośrodkowego układu nerwowego, a u około 1/100 chorych zakażenie kończy się zgonem” – czytamy w fachowym opracowaniu na temat KZM dostępnym na stronie „Szczepienia Info”.

Zatem zdecydowana większość zakażeń wirusem KZM ma przebieg bezobjawowy, skąpoobjawowy lub łagodny, podobnie jak w przypadku zakażeń nowym koronawirusem.

„Objawowe zakażenia stwierdza się najczęściej u osób powyżej 20. roku życia. Ciężkość przebiegu choroby wzrasta z wiekiem. Młodzież i dorośli chorują ciężej niż małe dzieci. Im człowiek jest starszy tym częściej występują powikłania i przypadki śmiertelne. Wśród chorych przeważają mężczyźni” – informują eksperci NIZP-PZH.

Nie tylko kleszcze!

Zdecydowana większość zachorowań na KZM rozwija się wskutek pokąsania przez kleszcze zakażone wirusami KZM (są to wirusy RNA, z rodziny Flaviviridae – czyli flawiwirusy). Warto jednak wiedzieć, że są też inne możliwe drogi zakażenia wirusem KZM: np. wypicie niepasteryzowanego mleka (zwłaszcza koziego) lub transfuzja krwi czy przeszczep narządów od dawcy, który był nim zakażony.

Zapobieganie, diagnozowanie i leczenie KZM

Choć powyższe statystyki dają pewne powody do optymizmu, to jednak w praktyce nikt rozsądny nie powinien lekceważyć ryzyka związanego z potencjalnym zakażeniem KZM. Na szczęście można się przed nim dobrze zabezpieczyć.

„Jedynym skutecznym sposobem zapobiegania kleszczowemu zapaleniu mózgu i jego następstwom są szczepienia ochronne. Można je rozpocząć w dowolnej porze roku, jednak najlepiej zrobić to zimą lub wiosną” – przypomina Ministerstwo Zdrowia, wskazując na konkretne grupy społeczne, którym takie szczepienie jest szczególnie zalecane (m.in. rolnikom, leśnikom, pracownikom służb mundurowych, ale także i uczestnikom letnich obozów czy kolonii, zwłaszcza na terenach znanych z dużej liczby kleszczy).

„Szczepionki przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu cechuje wysoka skuteczność – na 100 szczepionych powyżej 95 osób wytwarza przeciwciała ochronne zabezpieczające przed powikłaniami” – czytamy na stronie „Szczepienia Info”.

Warto jeszcze dodać, że aby uzyskać silną i trwałą odporność szczepienia przeciw KZM realizowane są poprzez podanie kilku dawek szczepionki w odpowiednich odstępach czasowych (dawek podstawowych i przypominających).

Inne środki zapobiegawcze, takie jak stosowanie repelentów (środków odstraszających kleszcze), odpowiedniej odzieży czy też unikanie miejsc, w których najczęściej występują kleszcze (takich jak gęste zarośla w lasach lub na ich obrzeżach, wysokie trawy) również są polecane przez medyków, choć nie gwarantują już tak wysokiego stopnia ochrony jak szczepienia.

W kontekście KZM warto jeszcze wiedzieć, że tak naprawdę nie istnieje leczenie przyczynowe tej choroby.

„Leczenie jest wyłącznie objawowe” – podkreślają eksperci NIZP-PZH.

W praktyce zatem, jeśli ktoś chce się ustrzec groźnych powikłań tej choroby, to nie może za bardzo liczyć na leki. Wysoką skuteczność ochrony zapewnić można sobie jedynie poprzez szczepienie – zgodnie podkreślają lekarze.

Warto jeszcze w kontekście KZM dodać, że w związku z brakiem objawów odróżniających kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) od innych neuroinfekcji wirusowych, rozpoznanie tej choroby wymaga potwierdzenia laboratoryjnego.

„Podstawą potwierdzenia laboratoryjnego zachorowania na kleszczowe zapalenie mózgu jest wykrycie swoistych przeciwciał w surowicy i/lub płynie mózgowo-rdzeniowym” – informują eksperci NIZP-PZH, wskazując też konkretnie, jakiego rodzaju testy są aktualnie najczęściej używane do rozpoznawania zakażenia KZM (są to m.in. swoiste testy immunoenzymatyczne – ELISA, testy immunofluorescencji pośredniej oraz testy zahamowania hemaglutynacji).

Występowanie KZM w Polsce i Europie

Na koniec warto przytoczyć jeszcze najnowsze dane epidemiologiczne na temat występowania KZM w naszym kraju.

„W Polsce rejestruje się 200-300 zachorowań rocznie. Od wielu lat zachorowania ograniczone są do ok. 30 proc. obszaru Polski. Tereny endemiczne znajdują się głównie w województwach: podlaskim oraz warmińsko-mazurskim i pokrywają się z najwyższą liczbą przypadków KZM – odpowiednio ok. 45 proc. i 25 proc. wszystkich zgłoszonych zachorowań na KZM, a ponadto w województwach: mazowieckim, lubelskim, świętokrzyskim, małopolskim, opolskim i dolnośląskim, śląskim, wielkopolskim i zachodnio-pomorskim oraz w centralnej Polsce” – czytamy w najnowszym raporcie NIZP-PZH na temat występowania KZM w Polsce.

Autorzy raportu przyznają jednak, że powyższe dane dotyczące występowania KZM z pewnością są niedoszacowane. Dlaczego?

„Od lat utrzymuje się wysoki odsetek rozpoznań neuroinfekcji bez potwierdzenia etiologicznego, co skutkuje niedoszacowaniem rzeczywistej liczby zachorowań, a w konsekwencji zmniejszeniem czułości i swoistości nadzoru epidemiologicznego KZM” – czytamy we wspomnianym raporcie, co oznacza, że z różnych powodów, w większości stwierdzanych przypadków infekcji neurologicznych nie określa się tego, jaki konkretnie patogen je wywołał.

Z opracowania wynika, że w całej Europie obserwowany jest trend wzrostowy zachorowań na KZM, co jest efektem ekspansji terytorialnej kleszczy oraz wydłużenia okresu ich aktywności. Wiąże się to ze zmianami klimatycznymi, w tym przede wszystkim z globalnym ociepleniem.

Nie ma co jednak wpadać w panikę. Warto pamiętać, że nie wszystkie kleszcze są zakażone wirusem KZM. Naukowcy szacują, że w Polsce dotyczy to nie więcej niż co szóstego przedstawiciela tego gatunku.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close