Star Wars: Pałac Jabby. Gra karciana dla miłośników Gwiezdnych wojen
Star Wars: Pałac Jabby to karcianka, która co prawda w ruch poszła od razu, ale na recenzję musiała czekać długo, aż za długo. Postaram się jednak rzetelnie przedstawić opinię o grze, która podzieliła graczy w moim domu na dwa obozy.
Ale od początku
Star Wars: Pałac Jabby trafiło do nas z myślą o starszym synu, który swego czasu interesował się filmami z serii Star Wars. Młodszy syn oglądał, bo robił to starszy. To wystarczyło, by uznać, że gra zahaczająca o tematykę Gwiezdnych wojen będzie interesująca dla obu chłopców.
Odpakowując przesyłkę, z przyjemnością odnotowałam fakt, że gra zajmuje niewiele miejsca i jest bardzo ładnie wykonana. W zestawie znalazłam:
- 19 kart postaci;
- 4 karty celów;
- 6 kart pomocy;
- 13 żetonów zwycięstwa;
- materiałowy woreczek.
Z ciekawością zasiadłam z synami do pierwszych rozgrywek. Na początek przebrnęłam przez niewielkich gabarytów instrukcję gry (7×9 cm), która mnie nie zachwyciła. Taki format dla mnie jest okrutnie niewygodny, muszę przyznać, że specjalnie do tego zadania wyjęłam okulary. Przyznam też, że instrukcję czytałam po raz drugi, bo wciąż nie miałam pewności, czy w każdym punkcie dobrze zrozumiałam reguły.
By upewnić się, że tak jest, postanowiłam zeskanować kod QR umieszczony na instrukcji. Pod kodem miał być film z zasadami, przekierowało mnie, ale filmu nie wyświetliło na stronie. Kilka kolejnych prób skończyło się tak samo, nie znalazłam zapowiedzianego nagrania. Teraz, po długim czasie, gdy gra mocno “dojrzała” na półce, postanowiłam po raz kolejny odkurzyć kod QR i przejrzeć zasady. I tym razem zostałam przekierowana do strony sklepu, na którym znalazłam zasady Listu miłosnego (nie miałam z nim przyjemności), na którego podstawie stworzono Star Wars: Pałac Jabby. Jednak wciąż nie widzę na stronie filmiku. I serio, nie wiem, czy go tam nie ma, bo nie ma, czy to ja nie umiem go znaleźć?
Jednak skoro instrukcja nadal jest w wersji papierowej, a także PDF na stronie, to powinno wystarczyć, by zapoznać się z regułami. Wciąż żałuję jednak braku filmu. On mógłby szybciej rozwiać pojawiające się chwilami wątpliwości.
O co chodzi w grze Star Wars: Pałac Jabby?
No właśnie, wypada, bym przybliżyła Wam zasady gry.
Przygotowanie do gry zależy od liczby graczy i wymaga wykonania pięciu kroków zgodnie z instrukcją (link do szczegółów umieściłam niżej). By rozpocząć rozrywkę, każdy gracz otrzymuje jedną kartę, do której dobiera kolejną, gdy przychodzi czas na jego ruch. Następnie musi zagrać jedną z posiadanych kart, rozpatrując jej efekt tak, aby być lepszym od przeciwnika i móc spełnić główny cel określony na początku. Każda z kart postaci ma swoją wartość i efekt. Znajdziecie na nich również symbol Rebelii lub pałacu, co jest istotne podczas rozpatrywania efektów wybranych kart celów i kart postaci.
Runda kończy się, gdy nie ma już kart w talii (wtedy wygrywa ten, kto był najbliżej głównego celu), lub gdy zostanie tylko jedna osoba w grze (zwycięzca). Zwycięzca otrzymuje 1 żeton zwycięstwa. Jeśli mamy remis, każdy z remisujących graczy otrzymuje po 1 żetonie zwycięstwa. Zebrane żetony po rozegraniu wszystkich rund należy zliczyć. Wygrywa ten, kto ma ich najwięcej.
Jeśli jesteście ciekawi bardziej szczegółowych informacji, polecam zajrzeć na stronę https://files.rebel.pl/files/instrukcje/Instrukcja_Star-Wars-Palac-Jabby.pdf, gdzie znajdziecie dokładne reguły rządzące grą.
Jak się nam grało w Star Wars: Pałac Jabby?
Star Wars: Pałac Jabby dedykowano graczom powyżej 10. roku życia i chyba nie bez przyczyny, bo mój ośmiolatek miał spore kłopoty podczas rozgrywek. Niespecjalnie mu szła analiza posiadanych kart i sytuacji na stole, przez co się denerwował. Nie wiem, czy miał gorszy czas, czy rzeczywiście to nie dla niego, bo zniechęcił się dość szybko i zrezygnował z podejmowania kolejnych prób.
Starszy miał w sobie więcej zapału do rywalizacji. Mnie, po raz pierwszy chyba, gra nie zachwyciła, choć nie uważam, by była zła. Wolę jednak karcianki do ekspresowej rozgrywki. Takie rach-ciach i po sprawie. Tu sporo się dzieje. Wiecie, chciałabym zostać dobrze zrozumiana. Nie krytykuję omawianej gry, a jedynie informuję, że karcianki lubię za prostotę, a myśleć wolę nad planszą. Być może ta gra po prostu trafiła pod zły adres.
No to teraz o dobrych stronach Star Wars: Pałac Jabby. Jako że jest to karcianka, w dodatku zapakowana w zgrabny i elegancki woreczek, można ją zabrać wszędzie bez ryzyka, że coś się pogubi. Dużym plusem gry jest jej wykonanie. Karty są bardzo ładne, widnieją na nich ręcznie malowane ilustracje, na których miłośnicy sagi bez problemu rozpoznają postacie z filmów. Żetony punktów zwycięstwa wykonano z mocnego plastiku, ozdobiono rysunkiem pałacu Jabby. Ten sam symbol znajdziemy na woreczku służącym do przechowywania gry. Wszystkie jej elementy są pięknie i porządnie wykonane, nie zniszczą się zbyt szybko. Wizualnie jest super, nie ma się czego przyczepić. Fajne jest też to, że rozrywkę znajdzie przy od dwóch graczy do sześciu.
I teraz czas odpowiedzieć na pytanie: Czy polecam Star Wars: Pałac Jabby?
Powiem to tak — jedno dziecko jest na nie, drugie poleca, a ja, póki co, wstrzymuję się od głosu. Wy musicie rozegrać ją samodzielnie, by wyrobić sobie opinię, bo to, co mi nieszczególnie leży, Was może zachwycić.
Wiecie, czasem jest to miłość od pierwszego spojrzenia, innym razem trzeba poświęcić nieco więcej uwagi, by się zakochać w grze. Spojrzałam na Star Wars: Pałac Jabby kilka razy, ale na razie nie ma mowy o wielkiej miłości. Może za jakiś czas to się zmieni. Nie wykluczam.
Tytuł: Star Wars: Pałac Jabby
Autor: Justin Kemppainen
Ilustracje: Jasmine Radue, Samuel R. Shimota
Wydawca: Rebel
Liczba graczy: 2 – 6 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 20 minut
Zdjęcia: Ż. Kańczucka
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Rebel
Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP