Terror w przedszkolu
Szkoła, przedszkole czy żłobek to miejsca, w które odprowadzamy nasze dzieci mając nadzieję, że zdobędą tam wiedzę, nowe umiejętności a przede wszystkim będą bezpieczne i miło spędzą czas. Takie obietnice padają z ust pedagogów i dyrekcji, my w nie wierzymy zamykając drzwi tych instytucji, ale co tak naprawdę się za nimi dzieje??
W Szkole Podstawowej im. Polskiej Niezapominajki w Sczodrem (woj. dolnośląskie) nie dzieje się dobrze!
Buzie zaklejane taśmą!! Co to ma być?!? Agresja słowna, krzyki i wyzwiska rzucane w stronę 5- i 6-letnich dzieci, to zdecydowanie nienormalne zachowanie nauczyciela!
Tak małe dzieci to istne wulkany energii, dla których nauka powinna być zabawą lub odwrotnie zabawa – nauką. Trudno utrzymać je w jednym miejscu i względnej ciszy przez 45 minut. Tu potrzebne jest szczególne podejście pedagoga.
Tym czasem w tej szkole panował terror pseudo nauczycielki, która zastraszała dzieci, a te zamykały się w sobie, nagle stawały się płaczliwe. Toczyły wewnętrzną walkę, ponieważ bały się cokolwiek mówić, nie chciały “naskarżyć” na panią, gdyż uważały że w ten sposób zrobią coś złego.
Na szczęście znalazł się odważny chłopiec, a może już po prostu tak zdesperowany, że zdecydował się coś powiedzieć. I znalazła się mądra matka, która zaufała synowi i postanowiła działać.
Czy zareagowała dobrze, wkładając synowi do plecaka dyktafon? Po stokroć TAK!!! Nawet jeśli to nie do końca zgodne z naszym (beznadziejnym) prawem, popieram i sama też bym tak postąpiła.
Tu i teraz proszę – jako rodzice bądźcie czujni, obserwujcie, wsłuchujcie się w swoje dzieci i wierzcie w ich słowa. Nawet jeśli coś wydaje się zmyślone, podważa ogólne zdanie – ufajcie, drążcie temat i w razie potrzeby działajcie. Nie zważając na zdanie innych, bo w takich sytuacjach nie o nich chodzi, a o Wasze dzieci, największe skarby, o ich przyszłość.
Ja myślę, że problemem nie jest to, że potrzebne są jakieś specjalne umiejętności pedagogów, żeby utrzymać dzieci w spokoju i w ławkach przez 45 minut. Problemem jest to, że dzieci próbuje się utrzymać w tych ławkach. I jest to ze szkodą dla dzieci. Bo sześcio czy siedmiolatki dużo lepiej uczą się przez ruch i czerpiąc informacje ze świata bezpośrednio. A nie z książki.
Jak najbardziej popieram. Nauka = zabawa lub zabawa = nauka. Niemniej jednak, to na nauczycielu spoczywa sposób przekazywania wiedzy. Nie musi się tak kurczliwie trzymac książek, może do nich dokładać zajęcia dodatkowe by uatrakcyjnić lekcję.
Powiem tak, że do takich sytuacji nigdy nie powinno dojść i ta Pani naprawdę zasługuje na podniesienie konsekwencji bo takie sytuacje są chore. Teraz trochę z innej beczki – nauczyciel również powinien mieć jakieś wsparcie jeśli nie radzi sobie z ucznia ale nie może się przecież przyznać że sobie nie radzi bo nie dość że nie dostanie wsparcia to jeszcze zostanie zwolniony z pracy. Przyczyn jest na pewno wiele. Po pierwsze fakt że dzieci obecnie są bardziej niegrzeczne i nie słuchają dorosłych. Kiedyś czuły pewien respekt i szacunek ale nie dzisiaj. Porównuje moje pokolenie i moje dzieci a przepaść w… Czytaj więcej »
Nie wymaga to dłuższego komentarza – wszystko Pani doskonale opisała. Niestety taka prawda.
Choć predyspozycje i jakieś „odchyły” tej nauczycielki trudno tłumaczyć.
Dobre pytanie, sama dziś nad tym myślałam , dziękuję Bogu, ze moja córeczka, pierwszoklasistka ma wspaniałą wychowawczynię ale w przyszłości nie wiadomo na kogo się trafi 🙁
Niestety spotykam się często
ja z przedszkola jestem bardzo zadowolona, Panie są przyjazne, kochające. Moja córka lubi tam chodzić. Długo szukałam i pytałam rodziców zanim wybrałam odpowiednia placówkę. Musieli spełnić moje wymagania, abym powierzyła im moje dziecko.
Sama doznałam agresji, ze strony przedszkolanki jako dziecko, zwyczajem było targanie nas za uszy, i pewnego dnia tak mnie szarpneła, aż mi ucho naderwała. Los tak chciał, że w ubiegłym roku, spotkałyśmy się, jest obecnie wychowawcą mojego młodszego synka.
Podziwiam, ze oddałaś synka pod opiekę takiej osoby.
I co zmieniła się ta pani? Dobrze traktuje dzieci?
Małgorzata, tak znaczącą zmiana, a synio twierdzi, że to jego ulubiona pani :-D.
cieszę się, że zmieniła się na lepsze 🙂
Ja zla kobieta jestem – ale nie wierze w takie zmiany 🙁
A jednak , ani razu syn się nie skarżył, a gdyby coś było, by na 100% powiedział 🙂
Spotykam sie czesto ale nie w placówkach wychowawczych tylko w domach. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś mi fizycznie skrzywdził dziecko, albo ubliżał mu słownie. Napewno byłby to ostatni dzień mojego dziecka w danym przedszkolu czy szkole.