Trudna lekcja odpowiedzialności
Jestem mamą dwóch chłopaków, w styczniu przyjdzie na świat moje trzecie dziecko. Odkąd pojawił się pierwszy syn, wiedziałam, że chcę go nauczyć odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, oraz tych wszystkich zasad, zgodnie z którymi będzie funkcjonował w społeczeństwie z powodzeniem, nie krzywdząc innych.
Owszem, młody jest empatycznym dzieckiem, ale ze słowem “odpowiedzialność” ma olbrzymi problem. Nie wiem, czy po prostu dzieci tak mają, ale młody nie liczy się z wartością różnych rzeczy. Sięga po to, co jest zakazane dla niego, z marnym skutkiem. W domu były już zniszczone piloty od telewizora, uszkodzona klawiatura komputera, zdekompletowane gry i zniszczone zabawki, dziurawe ubrania. Akurat ubrania mnie nie martwią – mogę zaszyć szkodę, zabawki też nie – po prostu wyrzucam. Skoro moje dziecko niszczy, nie kupuję mu nowych zbyt często, bo jak rozumiem, w tyłku się przewraca, ponieważ ma za dużo wszystkiego.
Młody nie wyciągał wniosków z dokonanych przez siebie zniszczeń – przecież prałam, cerowałam, naprawiałam, kupowałam nowe rzeczy. Kosztowne sprzęty – np. telefony, także służbowe odkładamy na najwyższą półkę, aby dzieci nie miały dostępu. Młodszy, Woju, jeszcze respektuje zakazy i nie sięga po to, co nie jest jego, ale Bartek… Dla Bartka nie ma żadnych świętości.
Wczoraj miarka się przebrała. Odkładałam do spania młodszego i słyszałam, że zamiast myć zęby, starszak buszuje po moim pokoju. Postanowiłam sprawdzić, co się święci i mało zawału nie dostałam, gdy zobaczyłam, że wspiął się po półce do góry! A półka wcale nie jest najbardziej stabilnym meblem w domu, a już na pewno nie służy do akrobacji. Nie zdążyłam się odezwać, gdy coś z hukiem trzasnęło o ziemię.
To coś okazało się telefonem męża, w którym ekran popękał aż do bólu. Telefon padł, a mnie opadły ręce. Bo ile do cholery mogę tłumaczyć, powtarzać? Ile mogę prosić, zmieniać miejsce rzeczy NIE DLA DZIECI?!? Jeszcze chwila, a będę wynosiła wszystko na noc do piwnicy, albo chowała w sejfie, bo to jest przesada. Wydaje mi się, że sześciolatek powinien rozumieć zakazy. Moje dziecko jest piekielnie bystre, ale żyje według własnych zasad, co przynosi czasem opłakane skutki.
Musiałam wyciągnąć konsekwencje, więc po naradzie z mężem postanowiliśmy pokryć część kosztów naprawy telefonu ze skarbonki syna. Tak, wiem, to dokuczliwa kara, ale jak inaczej mogę nauczyć go szacunku do cudzej własności? Zbyt długo z własnej kieszeni pokrywałam koszty innych zniszczeń, czas aby i moje dziecko poznało ciężar pieniądza.
Z jednej strony jest mi żal, bo skarbonka pęcznieje, by mógł kupić dla siebie Play Station (dobra, w sumie dla rodzinnych gier, chcieliśmy mu dołożyć pod choinkę) lub filmową Gwiazdę Śmierci, która kosztuje majątek. Ale skoro do tej pory nic innego nie zadziałało, pora sięgnąć po broń najcięższego kalibru. Konsekwencje bywają przykre, na wieść o karze płacz był straszny, ale wreszcie przyszedł czas, by młody coś zrozumiał…
A co wy byście zrobili na moim miejscu?
U syna w przedszkolu, w kazdy piątek, dzieci moga przynosic swoja ulubiona zabawke. Miesiac temu mielismy bardzo przykra sytuacje, poniewaz moj syn z premedytacja połamał lalce noge a lalka ta byla od bardzo spokojnej i grzecznej dziewczynki. Z mężem podjelismy decyzje ze lalke trzeba odkupic ale nie za nasze pieniazki a za syna oszczednosci. Kwota nie mala bo 130 zl.
Czy syn zrozumial? Chyba tak. Bardzo zabolała go ta nauczka a ja mam nadzieje, ze juz nigdy nie zepsuje zadnej zabawki. Incydent byl jednorazowy, ale mysle ze lekcje zapamieta na bardzo dlugo!
Rzeczywiście,bardzo podobna sytuacja. Mam nadzieję,że ta przykra nauka również zostanie zapamiętana przez moje dziecko. Przecież pieniądze nie biorą się znikąd, a dzieci muszą mieć świadomość wartości rzeczy, szczególnie nienaruszalności własności innych osób.
uważam, że to bardzo rozsądne rozwiązanie i zrobiłabym tak samo. Ja zawsze mojej powtarzam jeśli chce coś psocić, że jesli coś się zniszczy, to będzie trzeba oddać pieniądze, które miały być na coś co jest w danej chwili na tapecie, np wakacje, basen itp. Zawsze sobie przemyśli i daje spokój głupim pomysłom 😉 Obyście wytrwali w postanowieniu bo jeśli odpuścicie to macie pozamiatane!
Wole zapobiegac niz leczyc,ale przy dzieciach to różnie,wiec rozwiazanie że skarbonka bardzo dobre
Myślę że to rozsądne rozwiązanie. I oby wyciągnął z tego wnioski na przyszłość.
Moim zdaniem bardzo dobra decyzja i podkradam pomysł 🙂