Gdzie twoja ambicja? Czyli słów kilka o motywacji
Miewacie problemy ze zmotywowaniem dzieci do sprzątania albo czytania lektur? A może sami potrzebujecie czasami motywacyjnego kopa do działania? Normalka, myślę, że wszyscy mamy lepsze i gorsze chwile.
Jak radzić sobie ze spadkiem motywacji? U dorosłych sprawa jest prostsza, bo wiem co mnie motywuje. Czasami jest to wizja sukcesu, którym może być czyste mieszkanie, innym razem wizja podwyżki albo awansu zawodowego, ciężki dzień w pracy wynagradza mi wizualizacja końca dnia i możliwości jakie daje mi praca w lepszych chwilach – ciekawe szkolenia, miła atmosfera etc.
A jak motywujecie dzieci do działania, gdy dopadnie je wszechogarniający „mitowisilizm”? Ja stosuję wzmocnienia pozytywne, czyli mówiąc wprost, daję im nagrody…
Wiem, wiem, najważniejsza jest motywacja wewnętrzna i wielkie chapeau bas dla tych wszystkich, którzy nigdy nie wzmacniają pozytywnie i nie nagradzają. To wspaniale, ja jednak stosuję nagrody a jedyne usprawiedliwienie jakie mam na swoją obronę to hedonizm, bo nagradzanie dzieci po prostu sprawia mi przyjemność.
Możemy być zmotywowani z wielu powodów. Może być to motywacja wewnętrzna — potrzeba, pragnienie samodoskonalenia, zdobywania wiedzy, ciekawość świata, lub motywacja zewnętrzna, czyli wpływ otoczenia, czasami wizja oceny w szkole, auto sąsiada, do którego aspirujemy itp.
Skąd się bierze brak motywacji – hmm w moim przypadku z wycieńczenia, ale wiecie, jak to jest z gromadką latorośli przyczepioną do stopy niczym Mord do stopy króla Juliana…
Jak dobić resztki motywacji?
Ale tak na poważnie, skąd się bierze to poczucie, że mi się nie chce, że mam dosyć, że nie czuję potrzeby? Podobno taka rezygnacja wynika z braku widocznych celów, natłoku obowiązków, strachu przed porażką, zniechęcenia przez osoby trzecie – ta sytuacja występuje czasami w szkole, gdy dziecko po serii porażek zniechęca się do dalszej nauki, a czasami nawet do całego przedmiotu. Rodzice też mogą mieć wpływ na motywację dzieci (tak, my też nie jesteśmy bez winy)
– Posprzątałeś klocki, a czemu nie schowałeś butów do szafy? Czy to brzmi jak wzmocnienie pozytywne? – no niestety nie, to brzmi jak niezadowolenie, zamiast pomagać, deprymuje.
– Dostałeś czwórkę – to słabo, a Konrad dostał piątkę, przecież nie jesteś głupszy. W takiej sytuacji dziecko słyszy „jesteś … głupszy”.
Czy można zachęcić? – można.
Na przykład poprzez zabawę i luźne podejście do tematu. Baw się wszystkim – można bawić się w sprzątanie, gotowanie, chowanie ubrań do szuflady… Bywają jednak dzieci niereformowalne, np. moje, które uwielbiają wyrzucać z szuflady, bo wkładanie nie jest już takie zabawne. Ale na szufladzie świat się nie kończy. Lubią za to zbierać klocki do pudełka na kółkach, a później zawozić pudło do swojego pokoju.
Ciężko komuś kazać się motywować, tak się nie da. Mózg to taki skubaniec, że jak sam się czymś nie zainteresuje, albo nie uzna czegoś za przydatne, to będzie nam ciężko namówić owy mózg do współpracy. Są jednak sposoby, które wspierają proces motywacji.
Lubicie, jak szef was klepie po ramieniu mówiąc „dobra robota”? Ja bardzo lubię, nawet jeśli nie wiąże się to z podwyżką czy glorią i chwałą na wieki.
Warto wzmacniać. Warto wspomnieć, że trzeba rozmawiać i wyrażać aprobatę w sposób konstruktywny, chwalić wysiłek – „świetnie dobrałeś kolory, bardzo oryginalnie”. Na początku możemy mieć z tym problem, bo najprościej powiedzieć „super, ale ładnie”, ale warto wyrobić w sobie nawyk odpowiedniego chwalenia. Z czasem będzie coraz łatwiej.
Co jeszcze możesz zrobić?
- Nie wyręczaj – o tak, to zmora rodziców. „Daj mama ci ściągnie buty”, „Zostaw, bo się wybrudzisz, mama cię nakarmi”. Czasami dobrze jest wyjść 5 minut wcześniej i pozwolić samodzielnie się dziecku ubrać.
- Nie krytykuj – to bardzo demotywuje.
- Motywuj postaciami osób, do których dziecko może aspirować – każdy powinien mieć jakieś autorytety w życiu.
- Nie zniechęcaj.
- Nie używaj słów „w końcu”, „nareszcie”, bo podkreślają porażkę zamiast sukcesu.
- Pokaż widoczny, osiągalny cel – czemu dzieci nie lubią robić niektórych rzeczy? – bo nie wiedzą, po co je robią, dokładnie tak jak my, dorośli.
Sztuczki motywacyjne?
Osobiście jestem bardzo ciekawa jakie macie sposoby na motywowanie swoich dzieci, zastanawiam się nad istotą tablic motywacyjnych.
To system wzmacniania pozytywnych zachowań. Wspólnie z dzieckiem warto określić cel, do którego dążymy. Jeżeli jesteście przeciwnikami nagród rzeczowych, to dobrym rozwiązaniem może być wspólna kreatywna zabawa, budowa szałasu, wyjście na basen, lub coś wyjątkowego co możecie zrobić razem, a na co nie macie czasu na co dzień.
Skąd wziąć tablicę motywacyjną?
- Można zrobić samodzielnie
- Można kupić gotową
- Można wydrukować szablon z Internetu
Ja bym optowała za samodzielnym zrobieniem tablicy, ponieważ kupne gotowe do użytku mają często zbyt wiele umiejętności i nie są dostosowane do konkretnego wieku i potrzeb dziecka. Sama właśnie pracuję nad naszą — a moim celem jest nauczyć panie odkładania rzeczy na miejsce. Wiem, że w przedszkolu nie mają tym problemu, za to w domu graniczy to z cudem. Czas zakasać rękawy. Życzcie nam powodzenia!
A może macie własne tablice motywacyjne? Wrzućcie zdjęcia w komentarzach 🙂
Zastanawiałam się już nad tablicą motywacyjną, tylko musimy zrobić swoje, by dostosować je właśnie do naszych dzieciaków. Najstarsza jest w drugiej klasie i czasami nieźle walczymy z odrabianiem lekcji. Niestety z moją cierpliwością nie jest najlepiej, szczególnie gdy na ręku trzymam najmłodszą córcię i wiem, że za chwilę trzeba nam ruszać na jakieś dodatkowe zajęcia albo po dwójke pozostałych do przedszkola. Może właśnie tablica pomoże nam się zmotywować i skupić na pozytywnych aspektach? Trzeba spróbować 🙂