Ulubione teksty każdej matki. Znasz je z autopsji?
Wiecie co? Dziś kumpela podesłała mi link do piosenki na YT. Przyjrzałam się podejrzliwie, bo szkoda mi czasu na głupoty, ale mimo ryzyka odpaliłam i … umarłam ze śmiechu i wzruszenia. Zwyczajnie się spłakałam mając przed oczami moja mamę i mnie samą, kiedy psioczę w kierunku dzieci. Ale po kolei.
Piosenka składa się wyłącznie z tekstów rzuconych przez matki do dzieci. Każda z nas słyszała od swojej rodzicielki zgryźliwą uwagę, przemyconą złośliwostkę, gdy mamy miały nas i naszego cudowania powyżej kokardy. Słuchałam tego i poczułam się jak mała dziewczynka, od razu wróciły do mnie wszystkie takie wspomnienia. No choćby nie wiem co, nie zapomnę widoku mamy z rękoma opartymi na biodrach i tym jej karcącym wzrokiem. Następnie, z zależności od winy, słyszałam inną formułkę:
- taki tu burdel, że tylko dać kółka, pchnąć i samo pojedzie;
- ubierz się ciepło, bo nie będę znowu jeździła z tobą po lekarzach (to akurat do mojej siostry ;);
- załóż kapcie, nie dopiorę skarpet;
- na lampę te nogi jeszcze połóż;
- nie zjesz obiadu, nie dostaniesz słodkiego;
- a Bozia to rączek nie dała?;
- dopóki mieszkasz pod moim dachem (…);
- nie jestem twoją koleżanką, hamuj się;
- charakterek po tatusiu;
- nie jestem twoją służącą;
- nie, bo nie;
- kiedy obiad? Jak się ziemniaki ugotują 🙂 ….
Część tych powiedzonek przypomniała mi ta piosenka, inne wróciły wraz z pamięcią, ale ich nie zacytuję, bo nie ma jeszcze 22.00 😉
I wiecie co? Ja też mam swoje ulubione hasła. Standardzikiem jest stwierdzenie faktu, że mi nie płacą za bycie służącą, więc proszę się samemu obsłużyć… Albo – jak będziesz w moim wieku …
A Wy też macie swoje powiedzonka? Pamiętacie, czym raczyły Was mamy? Koniecznie się podzielcie, pośmiejemy się razem.
A oto piosenka: