Uwielbiam ją, choć czasem robi mi krzywdę
Kiedy mam się z nią spotkać, od rana myślę o tym, co tym razem będzie mnie czekało. Tak mi na tym zależy, że przyczepiam karteczkę z przypomnieniem na lodówce. Wychodzę z domu odpowiednio wcześniej, by nie musiała na mnie czekać.
A gdy już dotrę na miejsce, zasiądę wygodnie fotelu, rozciągnę się i spojrzę na jej uśmiechniętą twarz, od razu wiem, że wbrew logice, znów będzie nam bardzo miło.
Moja pani stomatolog – bo to o niej mowa – zdążyła już się ze mną zaprzyjaźnić 😉 Moje uzębienie ma tendencję do kruszenia się i jest podatne na rozwój próchnicy. I nie zawsze wzmożona higiena jest w stanie zapobiec wszystkim problemom. Dlatego jestem częstym gościem w gabinecie stomatologicznym, choć zazwyczaj są to jedynie wizyty kontrolne. A chodzę tam z całą rodziną, bo przecież o zęby dzieci trzeba dbać przede wszystkim. I najmniej ważne, że to “tylko” mleczaki.
Babeczka, która opiekuje się mną, jest świetna w tym co robi. Leczę u niej zęby od 10 lat i nie wyobrażam sobie na jej miejsce kogoś innego. Być może fakt, że chodzę prywatnie, rzutuje na to, że jestem tak bardzo zadowolona z wizyt. Ale nigdy nie zapomnę jak przed ponad dekadą, przez lata chodziłam państwowo do stomatologa, do przychodni w szpitalu. Tam dentystka za każdą wizytą utwierdzała mnie w przekonaniu, że wszystko jest dobrze i nic nie trzeba robić. Jednak zęby mi dokuczały coraz mocniej i przez skórę czułam, że nie jest do końca ok. Mimo że z kasą nie było za wesoło, zdecydowałem się umówić na prywatną wizytę w gabinecie mojej obecnej stomatolog. Ona zleciła wykonanie pantomogramu, który czarno na białym pokazał aż 8 – słownie OSIEM zębów do leczenia. W tym jeden już do kanałowego. I się zaczęło. Chodziłam do niej regularnie przez kilka miesięcy i naprawiam szkody, które pogłębiła ignorancja poprzedniej dentystki. Zostawiłam prywatnie niemało pieniędzy, ale dostałam w zamian profesjonalną opiekę, delikatność w działaniu (choć nie zawsze się dało bez bólu czy krwi) i bardzo przyjemny klimat z założenia mało komfortowych spotkań. Moja pani doktor uwielbia rozmawiać, a że mówi o rzeczach fajnych, ciekawych i poruszających, słuchanie jej jest przyjemnością. Czasem chciałoby się odpowiedzieć, ale z wiertłem w buzi nie jest łatwo 🙂
Teraz, nie licząc wymiany plomb, które już mają swoje lata (dziś wymieniłam ostatnie stare wypełnienie, które założono mi jeszcze w szkole podstawowej), moje zęby są w bardzo dobrym stanie. Chodzę do stomatologa regularnie, bo nie wyobrażam sobie kolejnej męki przy borowaniu czy leczeniu kanałowym. Poza tym, im wcześniej zadbamy o zęby, tym dłużej posłużą nam na starość. Lepiej jest mieć uzębienie może nie najpiękniejsze i idealnie białe, ale nadal własne i zdrowe, niż bardziej estetyczne, ale protezy. Przynajmniej tak mówi moja pani stomatolog, chwaląc mój uśmiech.
Dziś powiedziałam jej wprost, że bardzo lubię ją, jako lekarza, i mimo że znam o wiele przyjemniejsze powody do spotkań, czas spędzony na fotelu u niej nie jest czasem ani przykrym, ani zmarnowanym. Życzyłabym każdemu takiego stomatologa, który poza dobrym słowem i ciepłym uśmiechem, jest profesjonalistą, który dba o piękny uśmiech i doskonałe samopoczucie pacjenta. Nawet, jeśli czasem ta znajomość czasem boli 😉