W krainie cienia… Wywiad z psychologiem Dorotą Gromnicką
Zostać mamą, często wyczekiwać właśnie na ten moment – jak można się smucić czy popaść w melancholię w tak doniosłych i radosnych okolicznościach?! Choć macierzyństwo i ojcostwo to życiowe role wnoszące w nasze życie światło, radość i miłość, to nowa droga życia „rodzica” nie zawsze – ba, prawie nigdy – nie jest usłana tylko różami… nawet te najpiękniejsze róże z rodzinnego ogrodu mają swoje kolce!
Czy można obronić się przed smutkiem? To pytanie kierujemy do eksperta, Doroty Gromnickiej – psychologa i autorki poradnika „Depresja. Jak pomóc sobie i bliskim”
Ciąża i okres połogu są bogate w emocje. Niestety również te negatywne – burza hormonów skutecznie rzuca nas na karuzelę nastrojów. Czy można się obronić przed smutkiem?
Dorota Gromnicka: Smutek jest naturalną i normalną emocją człowieka, to reakcja na trudności, niepowodzenia, straty czy rozczarowania, a czasami zmęczenie. Również w czasie ciąży i podczas połogu smutek może się pojawiać, także z powodu większej wrażliwości naszego nastroju spowodowanej zmianami hormonalnymi. Jeśli chcemy ograniczyć czas jego trwania czy częstotliwość występowania w czasie ciąży czy połogu, trzeba uważnie wsłuchiwać się w siebie, dbać o swoje dobro, nie żałować czasu na odpoczynek, zachowanie równowagi między pracą a przyjemnościami i na rozmowy z bliskimi osobami.
Baby blues – tzw. „syndrom 3-go dnia” po porodzie, spowodowany jest głównie spadkiem poziomu hormonów, jego objawy to płaczliwość, huśtawka i obniżenie nastroju. Większość kobiet doświadcza tego zjawiska. Skoro wiemy o „baby blues”, czy można się jakoś przygotować „na zapas”?
D.G.: Dobrze, że o nim wiemy, przynajmniej aż tak bardzo nas nie zaskoczy, a to już jakaś linia obrony – świadomość. Choć zdarza się, że kobiety inaczej go sobie wyobrażają, trudno im zrozumieć swoje emocje w tym czasie i po prostu przyjąć je jako stan przejściowy. Nikt do końca nie jest w stanie przewidzieć intensywności swoich reakcji zarówno związanych ze zmianami hormonalnymi, ale także będących wynikiem mieszanki radości, zmęczenia, początkowego, normalnego zagubienia w nowej roli, dlatego trudno się całkowicie zabezpieczyć przed wystąpieniem syndromu 3-go dnia. Natomiast to, co możemy zrobić zanim pojawi się „baby blues” to oswajać się z myślą, że początki są radosne i zarazem wymagające, możemy być zmęczone i zagubione, ale to minie. Warto porozmawiać o tym z mężem, partnerem, aby on także wiedział, co się dzieje.
Depresja poporodowa jest groźnym zjawiskiem, czy można jej uniknąć?
D.G.: Depresja poporodowa jest chorobą i tak jak inne poważne choroby, trzeba ją leczyć i zająć się sobą w tym czasie w sposób szczególny. Warto zaznaczyć, że pojawia się u 10-15% kobiet. Znając swoje predyspozycje, dotychczasowy sposób reagowania można dość szybko zauważyć, że dzieje się coś niepokojącego i poprosić o pomoc i wsparcie bliskich, odciążenie z obowiązków, dowartościowanie. Dobrą profilaktyką jest zachowanie równowagi w obowiązkach, rozmowa o swoich stanach emocjonalnych, dbanie nie tylko o dziecko, ale także o siebie, więź z partnerem. Są osoby, które mogą mieć pewne predyspozycje do pojawienia się depresji, ma to zazwyczaj związek z innymi jej epizodami, które już przeżywały albo z cechami charakteru, które w powiązaniu z nową sytuacją, dodatkowymi czynnikami wyzwalającymi stres i lęk (np. choroba dziecka, nieplanowana ciąża, rozstanie z partnerem) mogą negatywnie wpływać na funkcjonowanie kobiety.
Często nie brakuje również innych trosk: kłopoty zdrowotne mamy lub dziecka, problemy z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości, lęk przed nieznanym czy problemy chociażby z nakarmieniem. Co poradziłaby Pani przyszłym i świeżo upieczonym rodzicom, czy jest sposób jak w tym całym zamieszaniu nie „zwariować”?
D.G.: Przede wszystkim trzeba stawiać sobie realne wymagania i oczekiwania. Jesteśmy kobietami, silnymi, wrażliwymi, ale też mającymi swoje lęki, ograniczenia, potrzeby, a niektóre sytuacje mogą nas po prostu zaskoczyć. Bycie dobra matką nie oznacza bycie perfekcyjną, „Zosią Samosią”, chodzącą encyklopedią. W tym wyjątkowym czasie warto dać sobie przestrzeń na naukę nowych umiejętności, możliwość popełniania błędów, troszczyć się o każdy promyk radości płynący z więzi z dzieckiem i z bycia rodzicem. Rozmowa, wsparcie i zadbanie o siebie nawzajem pomagają w lepszej adaptacji do tego, co nowe, piękne i czasami trudne.
Jak mogę być nieszczęśliwa będąc mamą? Jaką jestem matką skoro miewam „dość” spędzania dni z moim dzieckiem, tęsknię do innych zajęć? – wiele mam doświadcza takich wyrzutów, czy słusznie?
D.G.: Kobiety bardzo często są dla siebie surowe i karzą się za to, co nie jest zgodne z ich idealną wizją bycia matką. Często oznacza ona bycie nieomylnym, zawsze wypoczętym, pełnym energii… to nie jest możliwe. Gnębienie siebie, toksyczna krytyka są bardzo szkodliwe i w niczym nie pomagają, stają się kolejnym kneblem na ustach, kolejną raną, zamiast przynosić ulgę, potęgują frustrację. Warto pamiętać, że złość, bezradność, tęsknota ubierają się w różne myśli, również w takie, że ma się wszystkiego dość. Wtedy trzeba zastanowić się czego potrzebuję, co jest dla mnie ważne i jak to pogodzić z aktualnymi obowiązkami. Musi być na to miejsce, inaczej kobieta staje się wyczerpana, a „z pustego to nawet Salomon nie naleje”.
Pani Doroto, rodzice wydają się być idealnym celem dla potworów z krainy cienia. Ich emocje i uczucia – szczególnie te trudne – negatywne, zawsze rozlewają się w całym rodzinnym kręgu. Poczucie winy za własną słabość dokłada zmartwień do często już pełnej czary. Czy mama może mieć gorszy dzień, czy też w imię dobra dzieci nie może pozwalać sobie na słabości i smutek?
D.G.: Oczywiście, nawet powinna miewać gorsze dni, bo w ten sposób daje przestrzeń sobie, jak również ważny przekaz dorastającym dzieciom, które uczą się swoich emocji i czytania uczuć innych ludzi, że to normalny stan. Natomiast ważne jest, co robi podczas gorszych dni, jak mówi o swoim smutku, czy daje się do siebie zbliżyć. Ukrywanie go aż do momentu, kiedy nie jest w stanie utrzymać uczuć na wodzy i wybucha, może przynieść dodatkowe napięcia i stres. Na słabości czy błędy najlepszym lekarstwem nie jest poczucie winy. Najlepsze lekarstwo to wzięcie odpowiedzialności, tam gdzie sprawiło się ból należy przeprosić, poszukać rozwiązań i spojrzeć na siebie w całości, nie tylko przez pryzmat błędów. Błędy i słabości są w nas wpisane, ale nie tylko one nas definiują, sprawiamy także radość, dajemy miłość, uczymy wielu rzeczy, wielokrotnie reagujemy dobrze, ciepło i z cierpliwością.
Gdy tracimy siły – pogłaskać się po głowie i wypłakać, czy też w głębi serca nakrzyczeć na siebie, postawić się do pionu?
D.G.: To czas, kiedy na pewno musztra i twarda dyscyplina przysporzą więcej kłopotów. Rozmowa z bliską osobą, wypłakanie się pomogą obniżyć napięcie, a stąd już szybsza droga do odzyskania równowagi. To czas, kiedy zamiast na siebie krzyczeć trzeba się zrozumieć. Zrozumieć, co doprowadziło mnie do takiego stanu, czego potrzebuję od siebie, bliskich i jakie zmiany są konieczne w moim postępowaniu, planowaniu, aby nie doprowadzać siebie do „jechania na rezerwie”.
„Będę idealną mamą”, czy „będę najlepszą mamą jaką potrafię być”. Czy zbyt wysoko zawieszona poprzeczka może szkodzić?
D.G.: Zbyt wysoka poprzeczka nie pomaga nam być dobrymi, ale sfrustrowanymi i niezadowolonymi, bo każdy skacząc za wysoko spada, a to boli. Warto mieć oczekiwania wobec siebie, wymagania, stawiać sobie cele, zastanawiać się nad swoimi zachowaniami, po to by się rozwijać, rozumieć, dobrze funkcjonować, na pewno nie po to, by się musztrować i gnębić. Bycie rodzicem nie jest egzaminem, jest procesem, wiele się w nim może wydarzyć, wiele można poprawić, niektóre rzeczy przychodzą z czasem i są nie do końca zależne od nas.
Nie zapominajmy o sobie, o swoich ludzkich słabościach i o naszych bliskich – gotowych podać nam pomocną dłoń. Serdecznie dziękuję Pani Dorocie za rozmowę, a wszystkim rodzicom życzę samych radości z macierzyństwa i ojcostwa!
Z Dorotą Gromnicką rozmawiała Hanna Szczygieł
Dorota Gromnicka – psycholog i doświadczona psychoterapeutka. Studiowała na UKSW w Warszawie, Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie oraz Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Ukończyła Szkołę psychoterapii w podejściu integracyjnym. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz grupową w Warszawskim Ośrodku Psychoterapii i Rozwoju „Strefa Zmiany”
Przeczytaj recenzję książki „Depresja. Jak pomóc sobie i bliskim”
od grudnia 2011r chodzę na terapie. walczę o siebie, swoje zdrowie, życie i choć odrobinę szczęścia… jeśli czujecie że coś dzieje sie nie tak z Wami czy waszymi znajomymi szukajcie pomocy bo WARTO 😉
ja jestem osoba, która wszystkie złe emocje tłumi w sobie, nie pokazuje bliskim że jest mi źle, coś mnie gnębi. Nie umiem choć nie raz sobie obiecałam że to zmienię ponieważ rzutuje to na moje zdrowie. Ostatnio tych negatywnych emocji jest bardzo dużo a mimo to nie myślę o sobie tylko o bliskich jak oni sobie z tymi emocjami poradzą. Jednak niejednokrotnie myślałam o spotkaniu z psychologiem nigdy nie zrobiłam pierwszego kroku. moim zdaniem w szpitalach powinna byc oferowana pomoc psychologa.Ostatnio jak leżałam na ginekologii obok mnie leżała kobieta która dowiedziała się że dziecko które nosi pod sercem nie zyje.… Czytaj więcej »
ja moze depresjii poporodowej niemialam ale 2miesiace po porodzie odszedl od nas „tata” poniewaz chcial byc wolnym..zostalam sama z dala od ojczyzny bez rodziny i pezyjaciol..ciezko bylo i niepowiem ze nieodczulam tego na zdrowiu psychicznym…. byl pewiem czas kiedy myslalam ze on chce do nas wrocic..wrocil..na miesiac.Zaszlam w kolejna nieplanowana ciaze i teraz jestem sama z roczna corcia i dzidzia w brzuchu.Stan psychiczny….na wyczerpaniu:-(