Uroda 30 marca 2016

Wiosenne porządki…. w kosmetyczce

Wiosenne porządki to wbrew pozorom całkiem przyjemna praca, w końcu z zimowego snu budzi się nie tylko przyroda, ale i my – tzn. nasze siły witalne i chęci do działania. Dzięki temu, zazwyczaj z końcem marca mamy już porządnie wysprzątany dom, umyte auto, wymienioną garderobę, zaliczyłyśmy już wizytę w salonie urody i pierwsze w tym sezonie oczyszczanie twarzy, podarowałyśmy sobie nawet nową fryzurę! Zdaje się, że wiosenne porządki objęły już wszystko, ale czy na pewno?

Przyznaj, kiedy ostatnio robiłaś przegląd swojej kosmetyczki? Założę się, że masz w niej całkiem niezły zbiór wszelkiego rodzaju produktów, kolorowych upiększaczy i akcesoriów. Na dodatek po kilka sztuk. Dwa tusze, trzy pudry, kilka paletek cieni, korektor, podkład, a do tego oczywiście parę sztuk szminek i błyszczyków. No i jeszcze kremy – też kilka, bo o różnym działaniu. Niektórych kosmetyków zapewne od dawna nie używasz, ale trzymasz bo przecież mogą się kiedyś przydać. To nic, że nie pamiętasz już kiedy je kupiłaś, ważne że masz i, że czekają na godzinę W.

Szkoda tylko, że godzina W może nigdy nie nadejść bo kosmetyki, tak samo jak żywność, mają określony termin przydatności. I jeśli chcesz cieszyć się zdrową, gładką oraz promienną cerą musisz tych terminów przestrzegać!

Tak więc, pytanie brzmi – kiedy wyrzucić kosmetyki do śmieci?

Generalnie termin przydatności podany jest na opakowaniu, jednak trzeba mieć świadomość, iż nie sama data widniejąca na produkcie jest najważniejsza, a moment otwarcia kosmetyku! To właśnie ten termin musisz zapamiętać (najlepiej zapisać) i przestrzegać określonego dla danego produktu czasu.

Jak długo mogą być otwarte poszczególne kosmetyki?

Tusz do rzęs – 3 miesiące
To niestety bardzo krótko, ale jeśli chcesz cieszyć się ładnym spojrzeniem, lepiej nie przedłużać. Po pierwsze dlatego, iż przeterminowany tusz tworzy na rzęsach grudki i zaczyna się kruszyć – co brzydko wygląda. A po drugie, przeterminowanym i „brudnym” tuszem bardzo łatwo można zainfekować oczy!

Cień do powiek – około 18 miesięcy
Choć termin przydatności mają zdecydowanie dłuższy niż tusze do rzęs, zagrożenie jest takie samo – infekcje oczu. Poza tym, „stary” cień zaczyna się łatwiej rozmazywać i obsypywać z powiek, a to przecież nie wygląda ładnie.

Pomadka – około 18 miesięcy
Po upływie tego czasu, szminka zacznie zmieniać swoją strukturę, przez co nie będzie się już tak dobrze trzymała na ustach.

Róż do policzków/Bronzer – około 24 miesiące
Ich przydatność jest nieco dłuższa niż większości kosmetyków, co nie oznacza, że nie trzeba na nie uważać – sprawdzaj więc czy nie zmieniają swego koloru i nie podrażniają Twojej skóry.

Krem do twarzy – 12 miesięcy
Jeśli używamy kremu z pompką, możemy cieszyć się nim do roku czasu. Natomiast jeśli nasz krem mieści się w słoiczku i każdego dnia maczamy w nim palce, niestety krem trzeba wyrzucić wcześniej, ponieważ ze skóry rąk przenoszą się do niego różnego rodzaju bakterie!

Krem przeciwsłoneczny – 12 miesięcy
W tym przypadku kontrola terminu jest niezwykle ważna ponieważ od niej może zależeć nie tylko wygląd naszej skóry, ale i zdrowie! Dlaczego? Ano dlatego, iż krem po upływie określonego czasu zacznie tracić swe cenne właściwości i najzwyczajniej w świecie, przestanie nas chronić przed szkodliwym promieniowaniem UV.

Lakier do paznokci – 12 miesięcy
Jeśli przechowujesz lakier w chłodnym i ciemnym miejscu, posłuży Ci przez około rok. Mniej więcej po tym czasie (choć to też zależy od firmy i jakości produktu) lakier zacznie gęstnieć i wysychać – co znacznie utrudnia malowanie. Nie będzie się też dobrze trzymać paznokci.

Pamiętaj, na termin ważności kosmetyków ma wpływ wiele czynników (np. jak ich używamy, jak przechowujemy,… ), dlatego okres ich przydatności nie jest stały i może się różnić od tego, który deklaruje producent. Ważne jest więc by zwracać uwagę na to co aplikujesz na skórę. Jeśli dany produkt zmienił swoją konsystencję, zapach czy kolor, nie ryzykuj, wymień go na nowy.

Jak dbać o pędzle do makijażu?

Ponieważ akcesoria do makijażu mając styczność ze skórą, „zbierają” z niej wszelkie zanieczyszczenia oraz bakterie, bez wątpienia trzeba o nie odpowiednio dbać. Malując się chcemy przecież podkreślać swoje naturalne piękno, a nie je ukrywać, bo przez zaniedbanie nasza cera „przyozdobiła” się np. paskudnym rumieńcem czy wypryskami.

Tak więc pędzle koniecznie i regularnie trzeba czyścić. Można w tym celu używać specjalnego, płynu, który nie tylko pozbędzie się brudu, ale również bakterii – dezynfekując włosie. Ale można też zrobić to znacznie prostszym i tańszym sposobem, tj. myjąc pędzle pod bieżącą wodą, z dodatkiem mydła lub szamponu. Należy jednak robić to ostrożnie, tak by nie moczyć miejsca łączącego skuwkę z trzonkiem pędzla, bo może się rozkleić.

Trzeba o tym pamiętać także podczas suszenia – nie stawiamy pędzli pionowo, włosiem do góry! Najwygodniej jest odcisnąć nadmiar wody ręcznikiem papierowym, a następnie położyć na nim pędzel.

Czynności te, należy wykonywać systematycznie, mniej więcej co 2 tygodnie. Jednakże w przypadku akcesoriów do aplikacji podkładu, korektora czy pomadki, lepiej myć je częściej, nawet codziennie.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Klepczarek
8 lat temu

Oj nie mam zbioru 🙁 Ostatni przeterminowany tusz wyrzuciłam już!

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Ewa Klepczarek

No i dobrze, miejsce przeterminowanego tuszu jest w koszu! 😛

Kultura 25 marca 2016

Wielki Post dawniej i dziś

Okres Wielkiego Postu właściwie niczym szczególnym nie różni się od reszty roku. Jedynie w kościele możemy zauważyć, że z obrzędów mszy znikło słowo „Alleluja”, księża ubierają się do mszy w filetowe szaty, przybyły dwa nowe nabożeństwa: Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale. I to właściwie tyle. A jak było dawniej?

W dawnej Polsce Wielki Post był wielki nie tylko z nazwy. Był to okres kiedy ludzie autentycznie zmieniali swoje zachowanie. Już Środa Popielcowa zwiastowała nadchodzące zmiany kulinarne, bowiem w tym dniu starannie szorowano garnki pozbywając się z nich najmniejszych nawet śladów tłuszczu, a patelnie wynoszono na strych, do piwnicy lub do ogrodu. Smażenie czegokolwiek w okresie wielkopostnym było zabronione. Zabronione było także spożywanie mięsa, co może nie jest jeszcze szczególnie dziwne. Ale już zakaz dotyczący cukru, miodu i nabiału u wielu osób może budzić trwogę. Jak przetrwać sześć tygodni bez tak podstawowych produktów? Oczywiście w wielkim poście nie pieczono ciast, na słodkości trzeba było poczekać aż do Wielkanocy.

Co więc jadano? Nic wyszukanego. Na stołach królowały śledź, żur, gotowane ziemniaki chleb maczany w oliwie, brukiew, kiszona kapusta oraz suszone śliwki. I tak całe czterdzieści dni…

Ale to nie wszystko. W Wielkim Poście instrumenty muzyczne praktycznie nie były używane, chowano je do szafy. Przygrywanie skocznych, wesołych melodii było stanowczo zakazane. Dopuszczalne były jedynie smętne dumki i nokturny. Umartwianie się obejmowało także rezygnację z eleganckich kolorowych strojów. Kobiety nie nosiły w tym czasie swoich ulubionych sukienek, sięgały po ciemne, siermiężne suknie, a jedyną dozwoloną biżuterią były czarne onyksy, agaty i hebany oprawione w srebro.

Ograniczenia wielkopostne dotyczyły także dzieci. Ponieważ dzieci do dwunastego roku życia nie obowiązują postne obostrzenia związane z jedzeniem, dzieci musiały pościć inaczej. Zabierano im zabawki pozostawiając jedynie najmniej atrakcyjne i najbardziej zniszczone, a na dobranoc zamiast bajek słuchały Żywotów Świętych. Nic więc dziwnego, że dzieci z niecierpliwością wyczekiwały świąt.

Niedziela Palmowa była ważnym dniem w staropolskim kalendarzu. Poświęconymi palmami skrapiano dom, smagano się nimi nawzajem a także zjadano z nich bazie. Miało to zapewnić zdrowie i powodzenie. Poświęconymi palmami smagano także krowy, by dawały dużo mleka oraz owijano nimi drzewa owocowe by zapewnić obfite zbiory owoców.

W Wielką Środę odbywało się tradycyjne wymierzanie sprawiedliwości Judaszowi – zdrajcy, który wydał Jezusa na śmierć. Kukłę zrobioną ze słomy i starych ubrań wleczono przez całą wieś okładając kijami i kamieniami by na koniec utopić w miejscowej rzece, jeziorze czy choćby bagienku.

W Wielki Czwartek w kościołach milkły dzwony. Zastępowały je drewniane kołatki. Podobnie milkły organy. Ten zwyczaj praktykowany jest do dziś. Także w Wielki Czwartek wieczorem rozpalano ogniska, przy których zgodnie z dawną słowiańską tradycją, miały ogrzać się dusze zmarłych.

W Wielki Piątek odbywał się tradycyjny pogrzeb żuru i wieszanie śledzia. Znienawidzone przez cały okres Wielkiego Postu potrawy można było ukarać za udawanie prawdziwego jedzenia. Żur mieszano z błotem a śledzia wieszano.

Dzień ten był jednak przede wszystkim dniem żałoby, zasłaniano lustra, zatrzymywano zegary, nie rozmawiano tylko szeptano cicho, jakby w domu przebywał zmarły członek rodziny. Tego też dnia tradycyjnie robiono wielkanocne pisanki oraz rozpoczynano kulinarne przygotowania do obchodów Świąt Wielkanocnych.

W Wielką Sobotę szło się (zwyczaj ten zachował się do dziś) do kościoła święcić pokarmy. Chociaż zawartość koszyka zmieniała się wraz z czasem i regionem kraju jedno było niezmienne – w koszyku wielkanocnym koniecznie musiały być jaja. Pannom zalecano myć twarz w wodzie po gotowaniu jaj. Miało to usunąć piegi i wszelkie niedoskonałości urody.

Niedziela Wielkanocna to dzień, którego wszyscy niecierpliwie wyczekiwali. Rozpoczynał się od tradycyjnej porannej mszy rezurekcyjnej, której towarzyszyło bicie dzwonów, walenie w bębny oraz wybuchające petardy. Do tradycyjnego śniadania wielkanocnego wreszcie można było ubrać się odświętnie, mile widziane były eleganckie białe koszule, kobiety zakładały kolorowe suknie i korale. Dzieciom oddawano zabawki. Na świątecznych stołach po raz pierwszy od wielu dni pojawiało się mięso. Biorąc pod uwagę „dietę”, na której byli wszyscy chrześcijanie przez cały okres Wielkiego Postu trudno się dziwić, że tak intensywnie przygotowywali się do świąt i tak chętnie oraz hucznie świętowali. Po tygodniach jedzenia śledzia z gotowanymi ziemniakami i żuru, pieczona kaczka, schab, indyk, biała kiełbasa, wędliny, jaja i sery (również w poście zakazane) były prawdziwie niebiańską ucztą. Na świątecznych stołach nie brakowało również ciast i alkoholu.

Patrząc na wielkopostne surowe zasady można pojąć dlaczego ludzie tak bardzo wyczekiwali świąt i tak intensywnie się do nich przygotowywali. Zrozumiała staje się też ich autentyczna radość w tym dniu. Właściwie trochę szkoda, że nas to wszystko omija, nie sądzicie?

 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julia Korzeń
8 lat temu

No bo dziś Jezus zmartwychwstał

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Julia Korzeń

Dziś? Hmmm….

Anna Stefanek
8 lat temu
Reply to  Julia Korzeń

Dziś raczej został ukrzyżowany…

Milena kaminska
Milena kaminska
8 lat temu

Bardzo miło się czytało ten tekst myślami przeniosłam się w tamte czasy

Przekąski 24 marca 2016

Niezwykła przystawka. Tatar ze śledzia (surowego)

Uwielbiam ryby! I mimo że nie lubię przyrządzać potraw trzymając się ściśle przepisu, to gdy zobaczyłam propozycję Doroty Wellman na tatar ze śledzia, nie umiałam się temu oprzeć. Pozwolę sobie podać przepis zamieszczony w świątecznym wydaniu książki “Ryby są super” z Lidla. Pewne składniki zmodyfikowałam, co zaznaczę w nawiasach, ale myślę że nie wpłynęło mocno to na ostateczny efekt, proponowany przez panią Dorotę…Pyszne, wyjątkowe, delikatne a jednocześnie intensywne smaki złożyły się na fantastyczną przystawkę, która jeszcze nie raz zagości na moim stole.

Składniki na przystawkę dla 4 osób:

  • 500 g płatów śledziowych (ja kupiłam tuszki śledziowe, które wyfiletowałam)
  • sok i skórka starta z 2 limonek
  • cebulka dymka (użyłam zwykłej wg uznania)
  • 2 ogórki konserwowe
  • 1 papryczka chili (użyłam połowy zwykłej, czerwonej, mój żołądek chili nie uznaje 😉
  • pęczek koperku (użyłam mrożonego)
  • 3 łyżki musztardy francuskiej
  • 1 łyżeczka miodu
  • 20 ml oliwy z oliwek ( ja dolałam na oko do smaku)
  • pieprz
  • sól

Dekoracja:

  • kwaśna śmietana 18%
  • koperek

Czas: 25 min ( na filetowanie kolejne 15 minut)

Sposób przygotowania:

  1. Płaty śledziowe umyj, osusz ręcznikiem papierowym i pokrój w cienkie kostki (0,5×0,5). (Ja nie dostałam płatów, więc po radzie pani z rybnego kupiłam tuszki, zrobiłam z nich filety, zdejmując też skórę, po czym potraktowałam zgodnie z powyższym).
  2. Pokrojone śledzie przekładam do naczynia, dodaję sok z i skórkę z limonek, mieszam  i wstawiam do lodówki aby zamarynować (ja zostawiłam na 20 minut).
  3. Cebulę i ogórki pokrojone w małą kostkę, połowę chili (w mojej wersji pół papryki czerwonej), koperek dodaję do zamarynowanych śledzi.
  4. Dodaję kolejno musztardę, miód, oliwę z oliwek, pieprz i sól do smaku.
  5. Dokładnie mieszam i tatar wykładam na talerze. Dla efektu dekoruję śmietaną i koperkiem. 

tatar-ze-sledzia

Voila! Zwykły śledź zamienił się w niezwykłą przystawkę. Smacznego.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Decoupage i nie tylko

oj nie skuszę się – nie cierpię śledzia 🙂

Julia Korzeń
8 lat temu

Dla mnie ładne i napewno by było pyszne

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close