[Wpis konkursowy] Rękami Mamy
Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.
Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.
Autorka: Malv Mruk
Blog: Rękami Mamy
W roli mamy nie widziałam się wcale. Grafik korporacyjny, pędząca ku karierze moda dziewczyna, lubiąca zabawę i nieprzespane noce.
O! A do tego zaraz wrócę;)
Nie nie, kompletnie nie nadaję się na matkę. Ja nawet nie lubię dzieci, nie wiem co z nimi robić, zachowuję się przy nich sztucznie,
A te, obdarzone jakimiś cud czułkami i szóstymtym zmysłem, od razu wiedziały co jest na rzeczy i płakały donośnie. O basta! tego to już na pewno nie zniosę!
W moim mężu zakochałam się nagle. Po prostu stało się któregoś dnia, kiedy poznałam go zaczynając nową pracę w kolejnej korporacji.
Miłość między nami wybuchła nieoczekiwana i wielka. Pobraliśmy się dość szybko. Piękny, kościelny ślub w romantycznej scenerii nadmorskiego małego miasteczka.
Zupełna odmiana dla naszej warszawskiej codziennośći. W takich okolicznościach przyrody człowiek opowiada różne rzeczy i plecie trzy po trzy 😉
ale słowo się rzekło. Mój mąż obietnicę sprzed ołtarza obiecał wyegzekwować i może nie od razu, ale dzieci mieć chce. O zgrozo!
Zaślepiona miłośćią postanowiłam, Co mi tam! Są żłobki, nianie, poradzimy sobie… i kiedy zaczęło kiełkować we mnie nowe życie nie czułam strachu. Do czasu.
Każdego dnia rosła we mnie nie tylko mała istotka, ale miłość do niej i wiara, że macierzyństwo nie jest takie złe.
Ciąża z wieloma kompikacjami, przepłakane noce, strach. Wtedy wiedziałam, że niczego tak nie pragnę jak dotrwać do końca i móc tulić to małe życie w swoich rękach.
Pobyty w szpitalach, bolesne zastrzyki, przedwczesne skurcze porodowe, i dzieląca mnie od oiomu noworodków ściana z gips kartonu, sprawiły, że stałam się jeszcze silniejsza.
Wstąpiła we mnie moc o jakiej wcześniej nawet nie słyszałam i nijak to się ma do mocy jaką czułam w pracy. Do mojej siły przebicia, asertywności i społecznej akceptacji.
Teraz liczyła się tylko ona, a ja musiałam żyć i trzymać formę na tyle, żeby chociaż wydać ją całą na świat.
Czułam w sobie pokłady sił wszystkich znanych mi superbohaterów, płonęłam żywym ogniem woli przetrwania dla mojej małej kruszynki. Tunel, a na końcu ona, nie liczyło się nic.
Ta wielka moc, ta nadprzyrodzona siła która oplotła mnie dając nadzieję na pomyślmy koniec, to były zalążki mojego macierzyństwa.
Myślałam, że nikt na świecie nie kocha jak ja, że dostąpiłam wyjątkowego uczucia, które niedługo ktoś odwzajemni… czy na pewno?
Tak bardzo bałam się, że mnie nie pokocha, że będzie płakać jak tamte dzieci, a jak podrosnie, ucieknie ode mnie w ramiona taty.
Córeńko, jesteś moim światem, zrobię wszytko żebyś mnie pokochała.
Zagrożenie minęło. Ciężki poród zakończył się sukcesem i choć dostałam Michalinę dopiero po 5 godzinach wiedziałam, że to będzie najpiękniejsza chwila mojego życia.
Znów oblał mnie strach, tyle czasu od porodu nas separowali, czy ona będzie wiedziała kim jestem???
Tobołek leżał w akwarium z pleksi koło mojego łóżka i płakał. Nie mogłam ruszyć palcem, poprosiłam położną, żeby położyła tobołek koło mnie. SZloch szarpnął moim pociętym ciałem aż zawyłam z bólu.|
To Ty Kochana!!!
Nareszcie widzę Twoją twarz, cały czas skrywaną za nóżkami przy każdym USG. Jesteś taka piękna, taka maleńka i taka… czarna! 😉
po kim ona ma takie czarne włosy?!
Czy kochałam ją w ciąży? Szalenie! Ale teraz mam wrażenie jakbym nic nie czuła, porównując do fali miłości jaka mnie zalała kiedy trzymałam ją w objęciach. Tobołek nie płakał kiedy był blisko.
Poznała mnie! Kocha mnie! Nie boi się i nie płacze!!!
Powrót do normalności zajął mi dużo czasu, zdana tylko na siebie radziłam sobie nieźle, a fala miłości zdawała się nie opadać, a jedynie wzbierać, zwłaszcza kiedy na nią patrzyłam śpiącą.
jJak mogłam nie rozumieć tego cudu, jak mogłam nie chcieć mieć dzieci?! Teraz to tak odległe, że nawet nie pamiętam dobrze. Teraz mam ją, tylko to jest ważne.
Jest zdrowa i mądra, a dla mnie najpiękniejsza. Znów zalewa mnie fala wzruszenia kiedy to piszę.
Jestem aboslutnie zakochaną młodą mamą, a może nie taką już młodą.
…Jak ten czas leci. Dopiero tuliłam tobołek, a za parę dni zdmuchniemy dwie świeczki z tortu. Powiesz wszystkim „banam” i „siamolot”,
a na końcu puszczając podwójne oczko wykrzykniesz zadartym kciukiem „OKIIIEJ!!!”
Kocham Cię bezgranicznie. Teraz już wiem ile Mam doświadcza tej fali supermocy i ekstra miłości, jednak nadal czuję się wyjątkowa i wygrana. Mam Ciebie.
Dałaś mi nowe możliwości, otworzyłaś nowe drzwi.
Moje poprzednie życie wcale nie było takie cenne jak myślałam, cieszę się że je miałam, bo każdy etap mojego życia uczył i nadal uczy mnie nowego i pozwala poznać wspaniałych ludzi,
od których też się uczę. Jednak Ty dałaś mi najlepszą lekcję – lekcję miłości bezwarunkowej.
Nigdy nie czułam tego co teraz i wypełnia mnie to po brzegi. Natchniona Tobą stworzyłam RękamiMamy, stałam się autorką okładki produktu BabyOno, poznałam wspaniałych ludzi
i zyskałam prawdziwych przyjaciół. Jesteś moją weną i motorem do działania. Każdy dzień w roli mamy jest wyzwaniem, ale i nagrodą.
Zasypiając tęsknię do rana kiedy znów będziemy się bawić.
Bezsenne noce i zabawa? Z tego na pewno nie pozwoliłaś mi zrezygnować 😉 Ale taka rola mamy. Być tam gdzie mnie potrzebujesz, bo teraz płaczesz i chcesz się tulić,
a potem chłoniesz świat jak sucha gąbka wodę.
Wszystko Ci pokażę i opowiem, zobaczysz.
Dziękuję córeńko, że stałaś się reżyserem naszego życia, a mnie obsadziłaś w najważniejszej z ról. W Roli Mamy.
LvU bjb ¦
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.
Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie
Piękne i łapiące za serce słowa, a przy tym mądre i dające wiele do myślenia.
Piękne 🙂
<3
popłakałam się ze wzruszenia. ślicznie to napisałaś, tak od serca, tak czule i tak bardzo prawdziwie. Twoja Siasia ma najwspanialszą Mamusię pod słońcem!
Piekny wpis!
Pięknie napisane podoba mi się stwierdzenie reżyserem naszego życia piękne
Piękne…
znam Cię już trochę czasu, gratuluje tego co robisz, twoich decyzji i odwagi. Trzymam kciuki za dalszy rozwój:)
Piknie napisane!!!
naj 🙂 piekna artystyczna dusza
Dobrze, że napisałaś o wątpliwościach. Nie wszystkie rodzimy się z zaprogramowanym instynktem macierzyńskim na twarzy. I nie ma co robić sobie z tego wyrzutów. Pięknie, że młode kobiety ładnie i wzruszająco piszą o swoim macierzyństwie. Czyta się ten wpis jak dobrą literaturę. Chwała też za język.
takie osoby nalerzy wspierac ,popierac ,szczere ,prawdziwe ,kochajace i jakze barwne w codziennym szarym życiu! człowiek zjada kazde słowo tekstu ,pragnie sie czytac wiecej i coraz wiecej !!!!! <3
Piękny wpis… zawsze się rozczulam czytając takie opowiadania… zawsze w takich momentach ukazuje mi się obraz mojego porodu 🙂
Bardzo Wam dziękuję, za wszystkie ciepłe komentarze, tutaj i na blogu. Jestem jedną z Was, Mam i tak wiele mamy wspólnego. A przede wszystkim tę piękną Rolę główną. Rolę Mamy. Te wszystkie polubienia dają mi kopa żeby być jeszcze lepszą dla Was i dla Michaliny. Dziękuję!
Śliczne opowiadanie napisane przez życie 🙂 gratuluję
Pięknie i jeszcze raz pięknie 🙂
Trzymam kciuki!