Gry planszowe i nie tylko 14 godzin temu

Wydry – szybka gra, która wciąga jak nurt rzeki

Są takie dni, kiedy dzieciaki chcą grać, a ty marzysz tylko o tym, żeby nie spędzić pół wieczoru przy planszy, udając czarodzieja albo ratownika wszechświata. I tu na scenę wchodzą Wydry. Gra jest banalnie prosta, ale wcale nie nudna – wręcz przeciwnie, to szybka, intensywna karcianka, która potrafi rozruszać i domowników, i znajomych.

Zasady są proste i w tym tkwi magia. Każdy z graczy próbuje zebrać jak najlepszą ekipę wydr, układając karty w odpowiednich kombinacjach. Brzmi łatwo? No właśnie – tylko z pozoru. Trzeba dobrze planować (cwaniakowanie mile widziane) i umiejętnie korzystać z tego, co się trafi. Rozgrywka toczy się szybko, a przy tym wymaga trochę sprytu i czujności.

Fot. Archiwum prywatne

Dlaczego warto sięgnąć po Wydry?

Na rynku gier karcianych jest już naprawdę tłoczno, ale „Wydry” bronią się świetnie. To jedna z tych pozycji, które wyciągasz z półki, kiedy masz ochotę na coś lekkiego, szybkiego i od razu wciągającego. Nie trzeba przekopywać się przez kilkustronicowe instrukcje ani ćwiczyć cierpliwości w czasie długiego przygotowania – tu po prostu otwierasz pudełko, rozdajesz karty i… gra toczy się sama.

  • Proste zasady – tłumaczysz je w minutę, więc nawet totalny nowicjusz od razu wchodzi do gry.
  • Krótka, ale treściwa rozgrywka – zamiast godzinnego maratonu dostajesz dynamiczną partię, która nie zdąży nikogo zmęczyć.
  • Uniwersalność – równie dobrze sprawdza się z dziećmi, jak i w gronie dorosłych znajomych.
  • Emocje w pakiecie – trochę kombinowania, trochę śmiechu i ta satysfakcja, gdy uda się złożyć świetny układ.

Fot. Archiwum prywatne

Jak wygląda rozgrywka w Wydry?

Cała zabawa toczy się w turach, a każdy gracz w swoim ruchu przechodzi przez trzy proste kroki. Najpierw dobiera kartę z talii, potem zagrywa jedną z tych, które ma już na ręce, i – jeśli to możliwe – korzysta z jej efektu. Na koniec trzeba jeszcze zerknąć, ile kart jeżowców zostało na ręce.

Fot. Archiwum prywatne

I tu robi się ciekawie: jeśli ktoś ma dwie takie karty, wypada z dalszej gry. Nie może już zbierać pereł, ale też nikt nie może mu ich podkraść – jego dorobek jest bezpieczny aż do końcowego liczenia punktów.

Fajne jest też to, że nawet kiedy ktoś „wyleci”, nie psuje mu się humoru – bo jego zdobyte perły są bezpieczne i wciąż liczą się do wyniku końcowego. Dzięki temu gra jest dynamiczna, nie ma długiego „czekania na swoją kolej” i każdy do samego finału trzyma kciuki za swój wynik.

Niby zasady są banalne, ale co chwila ktoś kombinuje, czy zagrać bezpiecznie, czy jednak zaryzykować i dorzucić kartę, która może przynieść perełki… albo wpakować go prosto na jeżowca.

Fot. Archiwum prywatne

Rozgrywka toczy się do momentu, aż zostanie tylko jeden gracz, który wciąż działa w turach. Wtedy następuje wielki finał: liczenie pereł. Wygrywa oczywiście ten, kto zgromadził ich najwięcej.

Fot. Archiwum prywatne

Wydry to przykład gry, która pokazuje, że prostota może iść w parze z dobrą zabawą. Nie wymaga godzin przygotowań ani długich dyskusji nad zasadami, a mimo to daje dużo satysfakcji. Idealna opcja na szybkie partyjki po szkole, w przerwie na kawę czy podczas wieczornego spotkania. Małe pudełko, wielka frajda – czego chcieć więcej?

Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy od wydawnictwa Rebel — dziękujemy! Grę kupicie tutaj.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 14 godzin temu

Jak oszczędzać pieniądze bez zaciskania pasa? Praktyczne sposoby na codzienne wydatki

Oszczędzanie wielu osobom kojarzy się z rezygnacją z przyjemności, ograniczeniami i ciągłym liczeniem każdej złotówki. Tymczasem istnieje wiele prostych sposobów, jak oszczędzać pieniądze bez zaciskania pasa, które nie wymagają wielkich wyrzeczeń. Wystarczy wprowadzić drobne zmiany w codziennych nawykach, aby zauważyć różnicę w domowym budżecie. Potem trzeba tylko przekonać do tych zmian domowników.

Jak oszczędzać na prądzie bez rezygnowania z wygody?

Ceny energii elektrycznej niestety nie należą do niskich. Sporą część rachunku pochłania tzw. opłata stała i tego nie przeskoczymy. Ale przy zachowaniu uważności uda się „nabić” mniej kilowatów, a więc rachunek będzie niższy.

  • Gaś światło w pomieszczeniach, w których nie przebywasz, ale nie wyłączaj go, jeśli wychodzisz tylko na chwilę. Mądre głowy policzyły, że to się opłaca jeśli wychodzisz na dłużej niż sześć minut.
  • Wymień żarówki na energooszczędne LED. W ramach przyjemności możesz sobie kupić żarówkę LED na Wi-Fi zmieniającą kolory i wkręcić ją np. w lampkę. Pamiętaj, że żarówkkoa energooszczędna LED, to nie to samo co świetlówka energooszczędna. Stawiaj na LEDy.
  • Odłączaj ładowarki i sprzęty z gniazdka – tryb czuwania też pobiera prąd. Fakt, niewiele, ale ziarnko do ziarnka, albo raczej grosz do grosza.
  • Pralkę i zmywarkę uruchamiaj dopiero wtedy, gdy są pełne.

Dzięki takim prostym krokom szybko zauważysz, że rachunki za prąd maleją, a dom nadal jest tak samo wygodny i funkcjonalny.

 

Jak oszczędzać wodę w codziennym życiu?

Rachunki za wodę potrafią zaskoczyć równie mocno, co te za prąd. Je także można obniżyć bez odmawiania sobie komfortu.

  • Zamiast długich kąpieli wybieraj szybki prysznic. Żeby całkiem nie rezygnować z przyjemności, ustal z rodziną, że każdy ma prawo do jednej długiej kąpieli w tygodniu i wtedy można napełnić wannę, ile się da. Niech to będzie przyjemność, a nie standard polegający na napełnieniu wanny i poleżeniu w niej góra kwadrans. Na więcej zwykle nie ma czasu.
  • Zakręcaj wodę podczas mycia zębów. W ogóle nie rozumiem tego lania wody przy myciu zębów, ale wiem, że dużo osób tak robi. Zlew można wypłukać raz a dobrze, gdy już będzie po wszystkim.
  • Napraw kapiące krany i cieknące spłuczki – to potrafi „połknąć” kilkaset złotych rocznie.
  • Rozważ montaż perlatora w kranie kuchennym – zmniejsza zużycie wody nawet o 50%.

 

Jak oszczędzać na jedzeniu bez rezygnacji z dobrego smaku?

Jedzenie to jedna z największych pozycji w budżecie domowym i nikt nie chce na nim oszczędzać. Wiadomo – lubimy rozpieszczać nasze podniebienia i żołądki. Na szczęście istnieją sposoby, jak oszczędzać na jedzeniu, jednocześnie jedząc zdrowo i smacznie:

  • Planuj zakupy – dzięki temu kupisz tylko to, co naprawdę potrzebne. To wymaga wprawy i odrobiny samozaparcia, przynajmniej na początku, ale daję Wam słowo, że się opłaca. Potrzebne jest menu na cały tydzień i powiązana z nim lista zakupów.
  • Gotuj większe porcje i wykorzystuj resztki, zamiast je wyrzucać.
  • Zamieniaj markowe produkty na tańsze odpowiedniki o podobnym składzie.
  • Korzystaj z promocji, ale kupuj rozsądnie – tylko to, co faktycznie zużyjesz lub to, co może dłużej poleżeć. Chemia domowa jak najbardziej, owoca i warzywa już niekoniecznie.
  • Korzystaj z aplikacji do „ratowania” jedzenia, o ile lubisz paczki niespodzianki. Można zagranąć różne produkty ze sklepu lub restauracji nawet za pół ceny.

 

Jak oszczędzać pieniądze na domowych wydatkach?

  • Porównuj ceny w sklepach internetowych i stacjonarnych. Różnie to bywa, ale można się zaskoczyć. Nie tak dawno udało mi się zaoszczędzić okrągłe 1500 zł tylko dlatego, że wpisałam w Google nazwę produktu, który chciałam kupić i dopisałam „kod rabatowy”. Tak trafiłam na całkiem fajną promocję – 20% rabatu na meble konkretnego producenta.
  • Kupuj rzeczy dobrej jakości, które posłużą dłużej – to inwestycja. Z własnego doświadczenia mogę napisać, że markowe buty ze średniej półki cenowej służą mi kilka lat, tanie odpowiedniki z marketu – kilka miesięcy.
  • Korzystaj z aplikacji do śledzenia promocji i zwrotów cashback.

     

Jak oszczędzać pieniądze mądrze, bez wyrzeczeń?

Najważniejsze w oszczędzaniu jest to, aby robić to świadomie i systematycznie. Zamiast dużych wyrzeczeń warto skupić się na małych zmianach, które w skali miesiąca czy roku dają duże efekty. Aby były bardziej widoczne, można zapisywać, na czym i ile udało się oszczędzić, albo… wrzucić oszczędzoną kwotę do skarbonki.

Można też ustalić, na co się oszczędza, wtedy motywacja do wprowadzania w życie zmian będzie większa.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Strefa gier i zabaw 1 dzień temu

Zakręcone labirynty i szpiegowskie zadania – idealne na wolny czas

Kiedy wpadła mi w ręce ta książka, od razu pomyślałam: o, idealna do plecaka, na wyjazd albo nawet na długą przerwę w szkole. I nie pomyliłam się. „Łamigłówki szpiegowskie i tajne labirynty” to miks zagadek, szyfrów i labiryntów, który bawi i wciąga, ale zdecydowanie celuje w młodsze dzieci — powiedziałabym, że 6-8 lat to optimum.

Książka jest kolorowa, poręczna i wciąga od pierwszej strony. Ma kieszonkowy format, więc naprawdę łatwo dorzucić ją do torby czy plecaka, i to jest ogromny plus. Ilustracje są świetne — widać, że ktoś przyłożył się, żeby wyglądały nowocześnie i przyjaźnie, a nie jak w taniej gazetce. Porządny papier i trwałe wykonanie.

Mój syn miał frajdę, choć zagadki były dla niego już za proste, jest starszy od grupy docelowej. Siedział, kombinował, szukał wyjść z labiryntów. Dawał radę sam, ale dzieciaki 6-letnie będą potrzebowały czasem wsparcia rodzica. Z całą pewnością miło spędził czas i nieco pogłówkował.

Fot. Archiwum prywatne

Łamigłówki szpiegowskie i tajne labirynty – dla kogo (a dla kogo nie)?

To książka przede wszystkim dla dzieciaków z młodszych klas podstawówki. Maluch w wieku 6-8 lat będzie zachwycony. Ale jeśli twoje dziecko ma już 10 lat i większe doświadczenie z łamigłówkami, może się trochę nudzić — część zadań jest zwyczajnie za prosta.

Fot. Archiwum prywatne

W środku jest masa labiryntów, trochę zagadek logicznych, sporo „szpiegowskich misji” — wszystko w lekkiej, zabawowej formie i tajemniczym klimacie. Jeśli rodzic oczekuje, że to będzie edukacja na poziomie matematycznych repetytoriów, to nie. Ale jako alternatywa dla ekranu albo coś „na podróż” sprawdza się świetnie. A w przypadku młodszych, czasami nawet poważne wyzwanie. Na pewno rozrusza niejedną mniejszą główkę.

Fot. Archiwum prywatne

Czy coś bym poprawiła? Niewiele. Może więcej zadań, które rozwijałyby też inne umiejętności, nie tylko spostrzegawczość. Przydałaby się też druga część, czyli wersja  dla starszaków, z prawdziwymi zagadkami kryminalnymi i może twardsza okładka. Choć wydanie jest piękne i porządne, a także nie zajmuje sporo miejsca, twarda podkładka ułatwiłaby rozwiązywanie „na kolanie”.

Fot. Archiwum prywatne

„Łamigłówki szpiegowskie i tajne labirynty” to książka, którą naprawdę fajnie mieć w domu. Nie jest to pozycja „na lata”, bo dziecko przejdzie ją raczej szybko, ale frajda jest spora.

Plus za format, kreskę i pomysł. Mój syn bawił się super, a ja cieszyłam się, że choć na chwilę miał przerwę od elektroniki. Werdykt? Jeśli twoje dziecko jest w tym „szpiegowskim” wieku (czyli okolice 7 lat) — nic tylko brać!

Fot. Archiwum prywatne

Dziękujemy wydawnictwu to tamto za przekazanie egzemplarza do recenzji. Książkę kupicie tutaj.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close