Emocje 1 lipca 2012

Wyjątkowo pieski dzień – Dzień Psa

Dziś, 1 lipca obchodzimy wyjątkowe święto – Dzień Psa.
Jest to doskonała okazja, by na dłużej się pochylić nad czworonożnymi pupilami i szepnąć im coś miłego do uszka, choć wierzę że ten miły gest ma miejsce nie tyko od święta.

“Już od dawna, od zarania,
Poprzez wszystkie wieki,
Ciągną się popiskiwania,
Skomlenia i szczeki.
Idą pełne animuszu,
Wspólną z nami drogą,
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.”

Ludwik Jerzy Kern „Cztery łapy”

Dzień Psa to okazja nie tylko do wyróżnienia naszych ulubieńców, ale również czas by wspomnieć o losie zwierząt, które miały mniej szczęścia w życiu od naszych kanapowców. Mam na myśli schroniska, gdzie bezpańskie psy mają dach nad  sobą, ale w takich miejscach jest ich zbyt wiele, aby można uznać ich żywot za szczęśliwy. Łatwo można im pomóc, wystarczy kontakt ze schroniskiem, żeby dowiedzieć się wszystkiego o ich wsparciu. Można również otworzyć serce na cztery łapy, i odpowiedzialnie oraz świadomie przygarnąć psa do siebie. Podkreślam słowa „odpowiedzialnie” i „świadomie”, gdyż w wyniku pochopnych decyzji, zbyt wiele psów doświadczonych przez życie, zwracanych jest do schroniska niczym wybrakowany towar. Bo piszczał na dwór, bo brudził… a zwierzę jest trochę jak dziecko, trzeba o tym pamiętać, uczymy wszystkiego od początku, bo w innym razie nie możemy się spodziewać, że pies sprosta naszym oczekiwaniom.

Rozpoczęły się wakacje, a wraz z nimi bliższe i dalsze wyjazdy, i niestety często problem co zrobić z psem. Naprawdę, jeśli nie możemy zorganizować opieki na miejscu, w domu, zawsze zostają hotele dla zwierząt, albo ktoś, kto z radością przygarnie psiaka, bo mimo tęsknoty tam będzie mu lepiej, niż czekając przy drodze, na której „pan” wypchnął go z samochodu. Apeluję tu o człowieczeństwo i wyobraźnię, reagujmy, gdy widzimy że ktoś postępuje w ten sposób ze zwierzęciem, nie pozwalajmy również bić, głodzić, maltretować. Pamiętajmy, że pies szybko asymiluje się z rodziną, staje się domownikiem i zawsze tak powinien być traktowany. Kochajmy naszych braci mniejszych – towarzyszą nam od stuleci, jako wdzięczni przyjaciele którzy „w zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i w biedzie” zawsze będą trwać przy nas, za niewielką cenę pełnej miski i dobrej ręki pana głaszczącego po włochatym grzbiecie.

A czy Wy, macie miejsca w sercach i swoich “M” dla mniej i bardziej kudłatych przyjaciół domowych pantofli?

Źródło zdjęcia: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Sylwia
Sylwia
12 lat temu

Od 10 lat naszym domownikiem i teraz przyjacielem zabaw synka jest nasz pinczerek Kacper 🙂 W czasie naszych wakacji zostanie w domu z zaopatrzona lodówką i zapewniona opieką (karmienie, spacerki) ze strony naszej rodzinki którą też zna.

Magda Kupis
12 lat temu

Kilka lat temu zaadoptowałam kundelka ze schroniska, teraz mieszka z rodzicami, bo zżył się z całą rodziną więc nie chciałam go zabierać ze sobą. Moja córka uwielbia psiaki, ma z nimi codzienny kontakt. Na domownika w takiej postaci jeszcze dla mnie za szybko ;P (dla mnie, nie dla dziecka, bo wiadomo że teraz wszystkie obowiązki spadną na dorosłych :))

Madzia
Madzia
12 lat temu

Cale zycie marzylam o piesku. Wybralam podhalancyzka, malutka biala sunia. Sliczna kuleczka,czarne ockzi, jak 2 wegielki, radosny psiak. Ale okazalo sie ze miala niedowlad lapy i swiezba,pryzniesionego z gniazda rodzinnego.Pamietam ten dzien jak dzis,uciesyzlam sie ogrmnie, dostalam ja od mojego meza dzis,a wtedy chlopaka. Rosla ale nie polepszalo sie:(. Dzien 11 lipca,moje urodziny, byl najsmutniejszym a jendoczesnie wesolym dniem. W tym dniu zapadla decyzja,ze sniezynka zostanie uspiona:(. Wylam,jak bobr,zasypiala tak spokojnie na moich rekach:(. Bolalo,ze nie umialam jej pomoc. Poniewaz bardzo marzylam dalej o psie postanowilam,ze nie wezme juz rasowca a pojade do schroniska i wezme, jakiegos pieska. Uratuje,jakiemus zycie… Czytaj więcej »

Marysia
Marysia
12 lat temu
Reply to  Madzia

Moja siostra przygarnęła ze schroniska 7 letnią sunie, tak malutką i tak brzydką, że nikt inny jej nie chciał. Psota okazała się być wspaniałą psiną, i nic że schorowana, Kamila predzej narzeczonego z domu wypchnie niż jej sie pozbędzie. Narzeczony wcale nie lepszy, przygarnął bezpańskiego wychudzonego jamnika, to nic że zjadł im meble i wypoczynek, oni mają fisia na punkcie swoich sierściuchów 🙂

Marta Ulińska
12 lat temu
Reply to  Marysia

Psiaki mają szczęście, że właściciele się tak dobrze dobrali 😉

M&Msy
M&Msy
12 lat temu

Jak tylko warunki mieszkaniowe będą odpowiednie na pewno przygarniemy czworonoga 🙂 od urodzenia zawsze Towarzyszyły mi zwierzęta nie tylko psy ale i koty 🙂 papugi, chomiki, myszy.

Katarzyna Jaroszewicz
12 lat temu
Reply to  M&Msy

To zupełnie jak u mnie:) Chętnie byśmy przyjęli takiego kochanego psiaka, ale niestety nie ma na to warunków. A męczyć stworzonko, to nie dam rady. Jako dziecko tez miałam, psa, papużki faliste i rybki:)

Basia Wawrzyczek
12 lat temu

Oj, mamy, gdybym mogła to bym założyła schronisko! Mam w domu jednego psiaka – yorka, a na podwórzu jeszcze trzy (dwa alaskany i kundelka). Nasza rodzina kocha psiaki!

Marta Ulińska
12 lat temu

Podziwiam, że macie tyle psiaków jak znajdujesz czas na zajmowanie się nimi ?

Żaklina Kańczucka
12 lat temu

Tak to jest jak ma się podwórze, czas i mnóstwo serca, zazdroszczę 🙂

Ania Stanczak
12 lat temu

kocham psy!! mam labladora jest cudowny!! 🙂

Zabawa 26 czerwca 2012

Niania na miarę dziecka

Jak ważny i trudny jest wybór odpowiedniej osoby lub placówki do opieki nad dzieckiem, wie każdy rodzic. Z racji wieku Bartek nie mógł jeszcze uczęszczać do przedszkola, a żłobków w mojej miejscowości nie ma. Obie babcie pracują, więc opieka najbardziej zaufanej osoby również nie wchodziła w rachubę, nie licząc pojedynczych dni, lub nagłego wypadku, gdy nie było innego wyjścia. Mając w planach powrót do aktywności zawodowej, już wcześniej rozejrzałam się za odpowiednią opiekunką dla dziecka.

Na szczęście długo nie musiałam szukać, na osiedlu mieszkała moja dobra koleżanka, opiekowała się wcześniej dziećmi, studiowała pedagogikę. Lepiej nie mogłam trafić.

Z Agą bez kłopotu ustaliłyśmy zasady współpracy, a wszystko to co sobie po niej obiecywałam spełniło się, nawet poza „plan”:) Żywiołowa, uśmiechnięta, kreatywna natychmiast złapała kontakt z Bartkiem. To czego się obawiałam – moje wyjścia z domu, nie były tak straszne, jak początkowo podpowiadała mi wyobraźnia. Nawet jeśli po zamknięciu za sobą drzwi, słyszałam awanturę syna, to nie trwało to długo, Aga była bardziej stanowcza i głośniejsza od małego awanturnika. Jej konsekwencja pokrywała się z moim wyobrażeniem na temat wychowywania dziecka, co było ważne z tego względu, że niania również bierze udział w kształtowaniu jego dobrych lub złych postaw.

Gdy po pracy wracałam do domu, mały był odkarmiony ( niania z uporem maniaka kupowała co dzień inne owoce dla Bartka ), przewinięty i szczęśliwy, na „do widzenia” posyłał buziaki, których również uczyła go niania. Wiedziałam że nie przepada za telewizorem, gros czasu spędzała więc z małym na świeżym powietrzu, czy czytaniu bajek, które wędrowały wielokrotnie dzięki niej na Bartkowe półeczki. To ona nauczyła dziecko pokazywać i nazywać kota, jak i wiele innych rzeczy. Zresztą, gdy spacerujemy i jesteśmy w pobliżu jej domu, mały pierwszy się wyrywa i krzyczy „kot!”. Aga była najlepszą nianią dla mojego dziecka i niezmiernie żałuję, że musiała przenieść się do innej miejscowości.

Jeszcze przed jej wyjazdem, pojawił się kłopot, kogo zatrudnić na jej miejsce? Nie miałam pomysłu, a co gorsza kandydatki na opiekunki chciałyby, aby Bartka dostarczać do ich mieszkań, a w moim przypadku nie wchodziło to w rachubę. Aga podsunęła nam bliską jej koleżankę, osobę zaufaną, więc umówiłam się na spotkanie jeszcze przed jej zajęciem się młodym. Pierwsze co pomyślałam na spotkaniu – Asia Agą na pewno nie jest – zupełnie inna, spokojna, wycofana i chyba odrobinę wystraszona, i jak się okazało z zerowym doświadczeniem w opiece nad dziećmi. Oczywiście miała też zalety – ciepła, uśmiechnięta i cierpliwa, na początek to już było coś, doświadczenie w końcu nabywa się wraz z praktyką.

Nie zawsze jak się okazało, dobre chęci jednej i drugiej strony wystarczą. Mój syn to żywe srebro, i tak jak temperament jednej niani współpracował z jego zapędami, tak dla drugiej opiekunki, Bartek po prostu był niegrzeczny. Moim zdaniem Asi zabrakło stanowczości w zderzeniu z pomysłami małego, po prostu wchodził jej na głowę, i chyba obawy przed szaleństwem synka, niania nie wychodziła z nim na dwór, co dla mnie było nie do zaakceptowania. Efekt był taki, że z domu do pracy wychodziłam ze ściskiem w żołądku, mały tak histeryzował, że czasem słyszałam go dobrych parędziesiąt metrów od bloku. Co gorsza nie miał apetytu i kiepsko spał, często budził się z płaczem, a sama Asia uciekała od nas jak tylko przekroczyłam próg domu. Z Agą, często po moim powrocie siadałyśmy do kawy, która na mój powrót pachniała już w filiżance. Złoto, nie niania!

Nie chcę być niesprawiedliwa,  Asia personalnie jest fajną dziewczyną, ale zdecydowanie opieka nad dzieckiem, to nie jest coś, do czego Pan Bóg ją stworzył. Asia zrezygnowała, już nie pracuje z małym, opiekę nad Bartkiem organizuję z babcią na jej urlopie, mężem w każdej wolnej chwili oraz sąsiadką, do której Bartek zastrzeżeń żadnych nie ma. Obecnie nie szukam niani, nie ma to sensu, został mi miesiąc do wakacji, a latem znów czekają mnie poszukiwania na wrzesień, i tylko modlę się żeby trafić na osobę, która zaskarbi sobie nie tylko moje zaufanie, ale przede wszystkim serce mojego dziecka.

Subscribe
Powiadom o
guest

161 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hedzia
Hedzia
12 lat temu

Ja strasznie się obawiałam tego co będzie gdy będę zmuszona zatrudnić nianię… Przyznam, że unikałam tematu „Niania w domu…” Kiedy już nadszedł ten dzień zatrudniłam nianię z polecenia na ok 10h w tyg. Miło się zaskoczyłam bo Zuzia od samego początku ją pokochała więc się bardzo cieszę:):)

Aleksandra Greszczeszyn

Niania to musi być osoba z powołaniem do opieki nad dziećmi – to trzeba czuć. Ja nie stanęłam do tej pory przed taka decyzją, dlatego, że jestem z dziećmi w domu. pracowałam do tej pory tylko online, natomiast sama byłam nianią. Myślę, że odnajdywałam się w tej roli.

Katarzyna Jaroszewicz
12 lat temu

Ja tez do tej pory nie musiałam szukać niani. Sama opiekuje się dziećmi. Jesteśmy razem w domu. Jeżeli była potrzeba zostawienia dzieci na kilka godzin np. z moją koleżanką, to nie było z ty problemu. Chłopaki z łatwością odnajdują się w nowym otoczeniu i chętnie zostają z osobami innymi niż mama.

Aleksandra Greszczeszyn

U nas różnie z tym bywa. Dawniej Julka chętnie zostawała np. z babcią czy ciocią, ale odkąd byłam w ciąży, a potem urodził się Szymek, za wszelką cenę chce być ze mną. Czasami mam więc problem. Najchętniej zostaje jeszcze z babcią.

Katarzyna Jaroszewicz
12 lat temu

Mój starszy syn to niemal „cygańskie „dziecko:) Bez problemu zostawał bez mamy. Młodszy to taka „przylepa” . Teraz ma skończone 2 latka i jest juz lepiej. Wie, że mama wraca:)

Paulina Garbień
12 lat temu

trzymam kciuki, zeby udało się znaleźć taką nianię która będzie odpowiadała Wam wszystkim 🙂

Basia Wawrzyczek
12 lat temu

Bardzo dużo zależy od charakteru niani.
Życzę powodzenia w poszukiwaniach nowej niani, oby obie strony były zadowolone!

Formulaka83
Formulaka83
12 lat temu

Powodzenia! 😀

Grymułka
Grymułka
12 lat temu

Powodzenia!

Paulina Zawadzka
12 lat temu

Dobrą nianię trudno znaleźć, ponieważ jak jest dobra to zajęta. Ja na szczęście jestem z córeczką w domu i mam nadzieję że nie będę musiała prędko stawać przed takim dylematem. Sama szukałam pracy jako opiekunka, niestety pracy na umowę nie znalazłam (może przez to że mieszkam na wsi i musiałabym dojeżdżać, rodzice woleli znaleźć kogoś na miejscu). Za to byłam i mimo że mam już dziecko to nadal jestem nianią na telefon w bliskiej rodzinie, która jest ze mnie zadowolona 🙂

Katarzyna Jaroszewicz
12 lat temu

Ja dzisiaj będę miała domowe przedszkole:) Dwóch moich łobuzów + dwie kuzynki. Szalony dzień się zapowiada:)

gabi hekokf
gabi hekokf
12 lat temu

Taka niania jak Aga to skarb!
Mnie też nie dlugo czeka powrót do pracy i sen z powiek spędza z kim zostawić małą L. Jedna babcia pracuje, do drugiej mamy 50 km, do żłobka L. jest zapisana od wrzesnia 2013 roku więc też klapa. Mam nadzieje, że uda mi się wszystko dobrze zorganizować i zorganizować dobrą opiekę.

Kobiecym_okiem
12 lat temu

Ja trafiłam na dwie dobre nianie dla moich synów. Panią Basię dla starszego – znalazłam przez ogłoszenie na niania.pl. Co dziwniejsze, po rozmowie wypadła bardzo dobrze, ale nie byłam do niej przekonana tuż przed rozpoczęciem przez nią pracy. Czas pokazał, jak bardzo się myliłam. Starszy syn chodził bardzo często na spacery, niania nauczyła go samodzielnie jeść, zaprzyjaźniła z koleżanką poznaną w parku. Gdy przychodziła rano, cieszył się i bez żalu żegnał z nami na całe 9 godzin. Była między nami zarówno sympatia, jak i poszanowanie, bo pani Basia była prawie 2-krotnie starsza ode mnie. Żałowałam tego, że przenieśliśmy się i… Czytaj więcej »

Marta Ulińska
12 lat temu

Znaleźć osobę godną za ufania, której powierzycie wasz największy skarb – bezcenna 🙂

Kasia Skóra
Kasia Skóra
12 lat temu

Bycie opiekunką to nie taka prosta sprawa i nie jest to na pewno praca, jaką można podjąć ot tak, z braku laku, bez żadnego przygotowania, a niestety niektórzy mają takie właśnie postrzeganie, z czym niejednokrotnie się spotkałam, kiedy sama zaczynałam przygodę z byciem nianią 🙂 Uważam, że aby być opiekunką do dziecka trzeba mieć to „coś”! Na to „coś” składa się poczucie humoru, bycie zwariowanym, spontanicznym i pełnym radości, ale także bycie niesamowicie odpowiedzialnym, przewidującym to co może za chwilę się stać, mającym oczy wokoło głowy cały czas, bardzo bardzo energicznym i wiele innych cennych cech i umiejętności. To bardzo… Czytaj więcej »

sylwiagkap
sylwiagkap
12 lat temu

Zgadzam się, znaleźć odpowiednią osobę do dziecka- bezcenne. Wiadomo, każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojej pociechy, ja także mam dwulatka chciałabym wrócić do pracy, żłobek – nie dostaliśmy się, prywatnie nie stać nas:( Synek mój to przylepka, zostaje chętnie ze wszystkimi ale nie na długo, dziadki jedni- pracują, drudzy są 320 km od nas.:( Trzeba szukać i sprawdzać czy dana niania jest na tyle odpowiedzialna i czy odpowiada PRZEDE WSZYSTKIM dla naszych szkrabków. Pozdrawiam

Natalia Legieć
12 lat temu

🙂

Emocje 22 czerwca 2012

Bo bycie Tatą, to życiowa rola

Dziś w święto wszystkich ojców – kolejny wpis jednego z tatusiów. Jan (mąż Racheli) pisze o tym, jak odnalazł się w swojej nowej życiowej roli – roli taty.

11 czerwca 2012. To już rok.

Nigdy nie zapomnę 12 godzin trzymania żony za rękę w oczekiwaniu na poród. Momentu przecinania pępowiny. Jego pierwszego krzyku. Ważenia tego małego chucherka. Pierwszych chwil tylko w trójkę. Pierwszej nocy, gdy musiałem powiedzieć dobranoc i wyjść. Oczekiwania do następnego ranka aby ponownie ich zobaczyć. Długich godzin gapienia się w skrzywiony nosek małej ludzkiej istoty. Żmudnych prób przykładania do piersi. Pierwszej śmierdzącej kupy i nader ostrożnej jazdy samochodem. Pierwszej kąpieli w misce z odrobiną wody. Pierwszego spaceru w wózku. Pierwszego kichnięcia i ziewnięcia. Noszenia na rękach leniwca i krzyku przy pierwszym szczepieniu. Pierwszego upadku i łez z obawy o jego zdrowie. Pierwszej zabawy w a kuku zainicjowaną przez niego. Pamiętam także pierwszy uśmiech na jego twarzy, tam wtedy, podczas karmienia. Pamiętam pierwsze wyciągnięte ręce, proszące – podnieś mnie. Pamiętam jego wtulanie się we mnie. Uśmiech na mój widok po powrocie z ciężkiej pracy. Ręce podnoszące książkę z prośbą – przeczytaj. Pierwsze wypowiedziane – tata. Pierwsze chwile raczkowania. Nie zapomnę pierwszego dnia, gdy musiałem zostawić go opiekunce. Ciężar bagaży przy każdym wyjeździe. Pierwszego święta w szerszym gronie. Wtulania się w sierść psa i gonitwy za ogonem kota. Nie zapomnę pierwszego zjedzonego mlecza i gołych rąk przemierzających po betonie. Wspólnych codziennych modlitw wieczorem i piosenek. Radości z huśtawki i każdego kęsa pokrojonego jabłuszka. Pisku szczęścia na widok zwierzaka mijanego na spacerze.

Ten rok odmienił moje życie. Początkowo bunt – praca, obowiązki – później zamienił się w spokój – chęć spędzania czasu z żoną i synem. Jest piękny. Mały dzielny odkrywca. Mam za co dziękować Bogu i żonie. Dziękuję.

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Uherba
Uherba
12 lat temu

Pięknie napisane!

Madzia_857
Madzia_857
12 lat temu

Pięknie 🙂

Basia Wawrzyczek
12 lat temu

Mężowie, macie nam za co dziękować! Za te nasze małe SKARBY! 🙂

Katarzyna Jaroszewicz
12 lat temu

Takie niby zwykłe dziękuję, a jak wiele znaczy!:)

Bombel
Bombel
12 lat temu

C U D O W N E !!!! :))))

Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Ojca 🙂

ania
ania
12 lat temu

Piękne!!

Aleksandra Greszczeszyn

Poezja dla uszu każdej mamy… Gratuluję!

Paulina Zawadzka
12 lat temu

Pięknie napisane! Miło jest przeczytać coś napisanego przez tatusia. Też mam list do naszej ówcześnie 6 miesięcznej córeczki napisany przez tatusia. Coś cudownego, mam nadzieję że listów będzie więcej

gabi hekokf
gabi hekokf
12 lat temu

Aż łezka w oku mi sie zareciła podczas czytania.

Marta Ulińska
12 lat temu

Czy naprawdę trzeba to komentować ? Szkoda, że tak mało mężczyzn chce w tym cudzie tak aktywnie uczestniczyć.

Weronika Konopelska
Weronika Konopelska
12 lat temu

wspaniały tata, gratulacje http://www.zwyczajnamama.blogspot.com

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close