Ciąża 18 stycznia 2017

34 tydzień ciąży – co się dzieje w brzuchu kobiety?

Półmetrowe dziecko w 34 tygodniu ciąży przypomina już… dziecko. Jakkolwiek to nie brzmi, brzmi cudownie. Nie tylko matka szykuje się na przyjęcie nowego członka rodziny. Przygotowany na ziemskie warunki bobas też chętnie ukazałby się swojej familii.

Nie takie małe maleństwo

Matki w 34 tygodniu ciąży, pomimo dźwiganego ciężaru, powinny odetchnąć z ulgą. Nie chodzi jedynie o zbliżający się finał. Gdyby dziecko w tym momencie się urodziło, spokojnie by sobie na świecie poradziło. Możliwe, że z inkubatorem, a możliwe, że nawet bez niego. Rozmiary też ma coraz pokaźniejsze. Pod tym względem jest niczym melon. Z tej racji coraz ciaśniej mu w brzuchu kobiety. Niech nie zmyli to jednak kobiet, że duże dziecko w połączeniu z małym miejscem zapewni jej spokój. Ich syn lub córka nie musi, choć może wyczyniać obroty, niczym mały akrobata. Akrobata, który szykuje się na spotkanie ze światem.

Gotowy na świat

Na zewnątrz dziecko coraz bardziej zaokrągla się. Jego skóra z pomarszczonej staje się gładka i nabiera różowego koloru. Wewnątrz dziecka też wszystko już funkcjonuje jak należy. Działają serce, mózg, płuca i inne organy. Jedyne układy, które jeszcze w miarę dojrzewają, to układ oddechowy oraz układ rozrodczy. U chłopców przykładowo następuje zstąpienie jąder. 34 tydzień ciąży to wreszcie czas, gdy nie tylko matka, ale i sam maluch przygotowuje się do porodu. Niemal wszystkie dzieci znajdują się już w pozycji główkowej, czyli gotowej do przyjścia na świat. Oczywiście zdarzają się przypadki pozycji miednicowej, choć istnieje jeszcze prawdopodobieństwo na obrócenie się w pozycję główkową – jeśli jednak tak się nie stanie, matkę czeka cesarskie cięcie. W efekcie istnieje coraz większa szansa na przyjście na świat malucha – u jedynaków ta szansa jest jeszcze mała, u bliźniaków natomiast już duża. Jako ciekawostkę warto dodać fakt, że wszystkie dzieci posiadają wówczas błękitne oczy. Do zróżnicowania kolorów dojdzie dopiero na świecie. Chodzi zakończenie złożonego procesu pigmentacji tęczówki.

Jak się czuje kobieta

Kobiecie szykującej się do roli matki coraz bardziej dają się we znaki objawy jej stanu. Męczące obrzęki dłoni i stóp przechodzą do codzienności. Wiąże się to z ciśnieniem tętniczym, które należy regularnie kontrolować, bo jeśli okaże się ono za wysokie, należy przyspieszyć zakończenie ciąży ze względu na zdrowie matki i płodu. Kobieta w 34 tygodniu ciąży może przybrać nawet sporo na wadze, co wiąże się nie tyle ze sporymi rozmiarami płodu, ile ze zwiększoną resorpcją wody w organizmie. Mimo to matka w żadnym wypadku nie powinna ograniczać jedzenia. Pokarm dostarcza niezbędnych substancji odżywczych dla niej i dla dziecka, które przecież żywi się dzięki swojej rodzicielce. Na odzyskanie sylwetki przyjdzie czas po porodzie, a przed należy dbać przede wszystkim o zdrowie. Tak więc kobieta w 34 tygodniu ciąży nie może się doczekać porodu. I nie chodzi w tym wypadku jedynie o powitanie dziecka. Chodzi o ulgę, zarówno psychiczną, jak też przede wszystkim fizyczną.

GS
Sprawdź, jak przebiega 34 tydzień ciąży na Babyboom.pl.

Subscribe
Powiadom o
guest

27 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Kwiatkowska

Ja w niedziele wchodze w 34 tc obrzeki mam od 20 tc a maly jest podobno 2 tyg wiekszy i w 31 tc wazyl wg usg 2400

W roli mamy - wrolimamy.pl

no to mile zaskoczył. Ciekawe z jaką wagą dobije do końca :p

Agnieszka Kwiatkowska

Mysle ze 4 napewno tak jak mlodszy syn

W roli mamy - wrolimamy.pl

Moje drugie dziecię miało 3,9 kg 🙂

Agnieszka Kwiatkowska

A 1??bonu mnie pierwsze 3150 ale urodzil sie w 1 dzien 37 tyg wiec 3 tyg roznicy miedzy terminami obojga dzieci hehe

W roli mamy - wrolimamy.pl

Pierwsze 3,7 :p i oba prawie dwa tygodnie przed terminem

Agnieszka Kwiatkowska

No to klocki ładne az strach pomyslec ile by mieli jak bys przenosila ?

Roksana Marek
7 lat temu

mi poród wywoływali w 41 tyg całe szczęście znaczy dobrze ,że siedziała do końca 😀

Kasia Górska
7 lat temu

Moja mlodsza corka urodzila sie w 35tc. Wazyla 1950g i miala 46cm. Musiala byc w inkubatorze, by nauczyc sie trzymac temperature, do tego byla karmiona sonda. W szpitalu byla prawie 3 tyg, z czego poltora tygodnia w inkubatorku.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Kasia Górska

Jaka kruszynka. Mam nadzieję, że teraz już dobrze i zdrowo się chowa 🙂

Kasia Górska
7 lat temu
Reply to  Kasia Górska

Malutka byla (szacunkowo 2 tyg. mniejsza), ale jej starsza siostra z 38tc. ważyła 2950g, a ja, będąc donoszonym dzieckiem ważyła 2400g, więc raczej geny 🙂
Teraz ma 7 miesięcy, robi się kluseczka, bo waży w końcu ponad 6 kg i w ostatnie półtora miesiąca bardzo urosła – w końcu ciuszki na 68/74 zakładamy 🙂 Jest zdrowiutka jak ryba, a i głosik ma donośny (może będzie śpiewaczką? :p ). Właśnie przeżywamy koszmarne noce, bo ząbki wychodzą (normalnie śpi pięknie, z jedną lub dwiema pobudkami).

Kasia Górska
7 lat temu
Reply to  Kasia Górska

Jest taka.

Kasia Górska
7 lat temu
Reply to  Kasia Górska

A tutaj ma 5 dni.

Paula H-k
7 lat temu

Moja obecnie 5ciolatka urodziła się w 34 tc. Wazyla niecałe 2 kg, 8/10 pkt Apgar i kilka dni w inkubatorze. Stan ogólny dobry 🙂 po 2 tyg byłyśmy w domu 🙂 ma drobne zaburzenia sensoryczne, ale poza tym jest wszystko ok 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Paula H-k

To musiała być kruszyna 🙂

Paula H-k
7 lat temu
Reply to  Paula H-k

Była, to prawda 🙂 jak wyszlysmy do domu to miała trochę ponad 2 kg i aż strach było cokolwiek przy niej robić 😉 ale daliśmy radę 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Paula H-k

🙂

Nadia Idziaczyk
7 lat temu

nasz maluch (chociaz jak czytam kpmentarze to byczek – 2900g i 51cm) urodzony w 35tc. tez spedzil kilka dni w inkubatorze ze wzgledu na brak kontroli cieploty ciala oraz lekkie zaburzenia oddychania. myśle ze podane tydzien wczesniej sterydy pomogly. do domu wyszlismy po 3 tygodniach. teraz do inkubatorow to nawet donoszone dzieci po cc wkladaja – czysto profilaktycznie.

Kasia Górska
7 lat temu

E tam – mojej Maki nie wkładali, a była z 38tc i ważyła tylko 50g więcej, niż Twój 🙂 Także serio duży się urodził 🙂

Nadia Idziaczyk
7 lat temu

byczek po mamusi i tatusiu 😉 kolerzanka urodzila cc w 38 dziecko mialo 10/10 a i tak na kilka godz go wlozyli do inkubatora

Kasia Górska
7 lat temu

A w Wodzisławiu? Może tam mają takie metody. We Wrocku się nie patyczkują, bo mają przepełnione porodówki…

Nadia Idziaczyk
7 lat temu

w rydultowach tak robili

Monika Piotrowska
7 lat temu

Syn urodzony w 34+3 tc z wagą 2760. Problemy były jedynie początkowo z poprawnym ssaniem.

Ań Dzia
7 lat temu

Mój synek urodził się w 33 tc z wagą 2060g. Tydzień w inkubatorze. Łącznie po 3 tyg. pojechaliśmy do domu <3

Bea Wawrzynowicz
7 lat temu

Jeden z moich synow sie pospieszyl i urodzil sie w 34 tc 2730 waga spadla do 2500 po 3 dniach i niestety musialam mu podac butelke poniewaz niemial sily ssac piersi

W roli mamy - wrolimamy.pl

Najważniejsze by był zdrowy 🙂

Emilia Skrzypczak-Grabińska

Ja ur w 33ty+1dz, zaliczone jako 34tydz córkę z wagą 1500g, w szpitalu spędziła ok 6tyg. I niestety nie do końca jest tak że jak 34tydz. to sobie spokojnie poradzi bo dużo zależy od tego co jest powodem przedwczesnego porodu.

Emocje 16 stycznia 2017

Podpowiem Ci jak znaleźć hygge. Przychodzi na zawołanie!

Ulubiona rozrywka, gdy za oknem biała, mroźna zima? Siedzieć pod ciepłym kocem z wyciągniętymi nogami, z kubkiem ulubionej herbaty i książką w ręce. Ja tak mam i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Przy moim boku mruczący kot, a na Twoich kolanach może mordka psa i jego równomierne sapanie. Spokojnie, bezpiecznie, ciepło – hygge.

Każda mama, kobieta, osoba, potrzebuje trochę czasu w samotności, by się odciąć i wyłączyć. Czasu, gdy ściąga się maskę, zakłada miękkie kapcie, zmywa makijaż, zanurza w pachnącej kąpieli albo ucina krótką drzemkę. Komfort bycia ze sobą, dobry nastrój, błogostan – hygge.

Uwielbiam, gdy nie muszę się śpieszyć, mogę cieszyć się spokojem, a na zewnątrz zostawiam świat, gdzie życie toczy się swoim rytmem. Dom ma być piękny, ale nie chodzi o otaczanie się drogimi designerskimi przedmiotami. Ważne, by stworzyć miejsce, w którym jest mi dobrze, w którym potrafię się zrelaksować i zregenerować siły. Dom, do którego lubię wracać. Urządzony tak, by było mi wygodnie, by otaczały mnie przedmioty, które lubię, dostosowany do mnie i mojego życia. Oaza spokoju, przytulność, ognisko domowe – hygge.

Spotkanie z rodziną, która jest dla mnie ważna albo z przyjaciółmi, z którymi lubię spędzać czas. Podczas tych spotkań toczą się miłe rozmowy o wszystkim i o niczym, rozbrzmiewa śmiech, wszyscy dobrze się czują, robi się wspólne plany, delektuje smacznym jedzeniem. Atmosfera radości, pewności, komfort bycia z innymi — hygge.

Spędzanie dobrego czasu z dziećmi – śmiech i przytulanki, zwracanie uwagi na drobiazgi, szukanie tego, co sprawia wszystkim przyjemność. Radość ze wspólnego gotowania, pieczenia babeczek, układania klocków, leniuchowania na miękkim dywanie, gry w planszówki. Lubię weekendy, kiedy można poleżeć razem w łóżku, zjeść wspólne śniadanie, pokręcić się do południa bez pośpiechu w piżamie. Dobre relacje z rodziną, śmiech dzieci, bycie razem – hygge.

Hygge to duńskie słowo, które określa poczucie pewnego rodzaju szczęścia. Oznacza radość czerpaną z prostych przyjemności w codziennym życiu. Ostatnio stało się modne. Oznaczone hasztagiem dynamicznie zadomawia się na Facebooku i Instagramie. I bardzo dobrze, pod warunkiem, że czerpiemy z tej filozofii to, co jest dla nas najlepsze. Szukajmy swojego prywatnego szczęścia i patrzmy pod nogi, bo ono jest schowane w z pozoru zwykłych rzeczach, a nie ukryte wysoko w chmurach. Hygge jest blisko. Wystarczy tylko je zauważyć.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 13 stycznia 2017

Dziś jest dobry dzień, by napić się szampana

Czy dzisiejszy dzień jest jakiś wyjątkowy? W sumie nie. Styczniowy piątek, wcześnie zapadł zmrok. Dzień jak co dzień. Pozornie. Wszystko zależy od naszego nastawienia, nastroju, poziomu energii i niewyspania. Może nawet przede wszystkim tego ostatniego.

Dawno, dawno temu… Nie, to nie będzie bajka. Dawno, bo nie pamiętam, kiedy dokładnie, obstawiam, że ze trzydzieści lat minęło, wyguglajcie sobie. No więc dawno, dawno temu Juliusz Machulski nakręcił „V.I.P”. Nie jest to jakieś szczególne arcydzieło, ale całkiem przyzwoita produkcja. Osobiście obejrzałam ten film jakąś obłędną ilość razy z jednego powodu – powód nazywa się Wojciech Malajkat. Ale to na marginesie. W tym właśnie filmie Liza Machulska na pytanie Wojciecha Malajkata, dlaczego miałby nie robić rzeczy nieważnych, odpowiada:

– Bo dziś jest pierwszy dzień z reszty pańskiego życia.

No właśnie. Czujecie wymowę tego zdania? To właśnie dziś, teraz, w tej sekundzie, gdy to czytasz, zaczyna się reszta Twojego życia. Nie masz wpływu na to, co było wcześniej, to już się stało. Ale masz ogromny wpływ na to, co nadchodzi. Czy to nie jest powód do świętowania?

Macierzyństwo niesie ze sobą wiele radości, ale i trosk. Wiele pięknych momentów uwiecznionych na niezliczonych fotkach, ale i wiele dni nudnych, bezbarwnych, męczących, po prostu trudnych. I nie oszukujmy się, nierzadko tych drugich jest więcej. Mało tego, dni zlewają się w tygodnie, miesiące, nie odróżniamy jednych od drugich. Przyznaję bez bicia, zaczęłam odróżniać dni tygodnia, jak Duśka poszła do szkoły i trzeba było ogarniać plan lekcji. Wcześniej odróżniałam dni powszednie od weekendów, bo w weekendy byliśmy we troje. Reszta była jedną bezkształtną masą i naprawdę nie wiedziałam, czy mamy poniedziałek, czy czwartek. Sprawdzałam w telefonie.

No więc kiedy ostatni raz zrobiliście wyrwę w tej szarej masie? Kiedy zmobilizowaliście się na tyle, by przygotować fajną kolację, otworzyć wino, schłodzić szampana bez okazji? Z okazji świąt, urodzin, imienin, Walentynek to się nie liczy. Bez okazji. Kompletnie bez. Ot tak, bo się umówiliście, albo i nie umówiliście.

Jeśli nie potraficie sobie przypomnieć, to znak, że trzeba to natychmiast nadrobić. Piątek to dobry dzień, by nieco zarwać noc, mało kto w sobotę wstaje do pracy. Warto przypomnieć sobie, jak spędzaliście wieczory, gdy nie było dziecka, odnaleźć to, co zostało gdzieś głęboko zagrzebane, przygniecione zmęczeniem, zdeptane brakiem cierpliwości, zepchnięte na bok przez płaczące dziecko. Ten jeden raz postawcie siebie na pierwszym miejscu. Na godzinkę, dwie, trzy – ile się uda. Tak po prostu. Tak jak kiedyś. Dobry moment, by przypomnieć sobie dawne plany, marzenia, nadzieje i priorytety. Bo może gdzieś się zagubiły, a właśnie rozpoczyna się pierwszy wieczór z reszty Waszego życia. Pamiętajcie, macie wpływ na tę resztę.

 

P.S. Ja dziś nie piję. My otworzyliśmy szampana wczoraj. I chociaż byłam po kilku godzinach wyczerpującej pracy umysłowej, a rano ciężko było wstać to i tak było warto.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Paulina Garbień
7 lat temu

Ja chwilowo alkoholu nie piję, ale randka bez tego też jest całkiem udana 😉 i potwierdzam, warto bez okazji poświętować 🙂

Edyta Leśniowska
7 lat temu

My dwa dni temu otworzylismy butelke wina… stawilismy wszystko i ogldalismy film i rozmawialismy…. w takich chwilach przypominamy sobie dlaczego jestesmy ze soba…. piekne chwile….

Klaudyna
Klaudyna
7 lat temu

Przyznam rację. Od kiedy urodziła się nasza córeczka, wraz z mężem nie mieliśmy ani jednego wieczora dla siebie. Nie winie za to nikogo, taka kolej rzeczy i to chyba u każdych rodziców. natomiast dobrze było przypomnieć sobie jak to było kiedy można sobie wyjść do restauracji czy coś. W naszą ostatnią rocznicę mąż zrobił mi niespodziankę i zabrał mnie do takiej restauracji Bubbles. W Warszawie gdzie mieszkamy jest wiele podobnych miejsc, więc ciekawiło mnie czemu akurat ten lokal. Zamówił prawdziwego szampana, takiego samego jak piliśmy na naszym weselu. Nie muszę chyba dodawać, że to był baaardzo udany wieczór… Wspaniale jest… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close