Auć… szczepienie
Kiedy byłam jeszcze w ciąży, temat szczepień dziecka był dla mnie odległy. Zdawałam sobie sprawę, że kiedyś będę musiała dowiedzieć się więcej na ten temat. Odkładałam to na później i później, a dzień szczepień się zbliżał. Razem z mężem postanowiliśmy, że zaszczepimy Marcinka, ale tradycyjnymi szczepionkami, refundowanymi przez państwo, głównie dlatego, że są one refundowane.
Powoli nadszedł dzień szczepień. Pani doktor powoli, choć nie do końca dla nas jasno, wytłumaczyła różnice pomiędzy szczepionkami darmowymi a płatnymi. Mieliśmy chwilę czasu, aby ostatecznie podjąć decyzje. Czy normalniej nie byłoby, wytłumaczyć to na wcześniejszych wizytach, tak aby rodzic mógł się z tym zastanowić, zapytać się cioci Wiki i wujka Google? Moja koleżanka, nie była zdecydowana, a lekarka podjęła decyzję za nią i podała dziecku skojarzoną szczepionkę. Niestety teraz “rwą” się za kieszenie przy każdym szczepieniu, gdyż to nie mały wydatek dla rodziców.
Bezpieczeństwo i zdrowie dzieci jest dla każdego rodzica najważniejsze, a koncerny prześcigają się w produkcji lepszych szczepionek, które zredukują ilość wkłuć.
Po głębszym namyśle, czy kupiłabym produkt 5 lub 6 w 1? – Mnie zniechęciła cena, ale naturalne jest, że szukam też innych argumentów za „zwykłymi” szczepionkami. Ale czy mam rację?
Głośno zastanawiam się, jakie związki muszą się znaleźć w skojarzonej szczepionce, aby połączyć te wszystkie różne składniki?
A ilość wkłuć? Pamiętam pierwsze szczepienie Marcinka – to My, Rodzice płakaliśmy bardziej, gdyż pierwszy raz nasz syn tak bardzo płakał, tak bardzo nie chcielibyśmy, aby go to bolało. Może jest to argument za skojarzonymi szczepionkami, ale to przecież tylko pięć sekund dłużej, a takie małe dziecko i tak tego nie pamięta. Może szczepionki skojarzone są produkowane dla rodziców, którzy sami nie cierpią igieł?
No i dlaczego, jeśli są takie świetne, nie są refundowane przez nasze wspaniałe państwo, jak to ma miejsce w innych krajach.
Na ostatniej wizycie lekarskiej, gdzie ponownie nasz synek był kłuty – 3 razy, lekarka mocno zasugerowała, żebyśmy zdecydowali się na pneumokoki i rota wirusy. Koszt – niebanalny. Kiedy usłyszała, że nie chcemy jeszcze teraz szczepić, to miałam wrażenie, że zabije mnie wzrokiem. Czy dobrze robimy? Jedni lekarze polecają szczepić dopiero po roku, a inni upierają się, że jak najszybciej – to oznacza więcej dawek i większy koszt.
Podsumowując – uważam, że brakuje ogólnodostępnych podstawowych informacji dotyczących szczepień. Jako rodzic miałam w głowie duży mętlik i poczucie, że jestem kompletnie niedoinformowana.
Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy, czy Wy też byliście zagubieni podobnie jak ja? Szczepiliście swoje maluchy, jakie szczepionki wybraliście? Czy z perspektywy czasu wybralibyście inny rodzaj szczepionek?
A już wkrótce na blogu W Roli Mamy – wpis, w którym nasz ekspert usytsematyzuje wiedzę na temat szczepień dzieci.
My też szczepiliśmy „zwykłymi” szczepionkami. Niby tamte skojarzone są lepsze, niby czystsze… Ale tak sobie myślę – pewnie dopiero za 10, 20 lat okaże się, czy nie są w żadnym stopniu szkodliwe dla maluchów. Nie pamiętam szczepień z okresu tak wczesnego dzieciństwa i moje dzieci na pewno też nie będą pamiętały. A za zaoszczędzone pieniądze możemy się gdzieś razem wybrać, mogę im kupić coś lepszego. Co do rota i pneumo… Nas też zabijali wzrokiem i co? Na pneumo może zaszczepimy jak dzieciaki pójdą do przedszkola (wtedy poniesiemy koszt jednej dawki a nie kilku). A o rota słyszałam, że wirus sto… Czytaj więcej »
Ja też szczepiłam Tomka „zwykłymi” szczepionkami i dodatkowo pneumokoki. I tak samo jak autorka tekstu, byłam strasznie skołowana i zagubiona w temacie :/
Niby czytałam o tym dużo, ale nadmiar wiadomości w tym przypadku okazał się zły, bo sama nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam :/
Z perspektywy czasu, chyba bym nie wybrała innego rodzaju szczepień.
a i jeszcze jedno. Tomek ze względu na swoje wcześniactwo, był pod stałą opieką neurologiczną i zanim go zaszczepiłam, dostałam pisemną zgodę od neurologa: „brak przeciwwskazań do szczepienia” 🙂
Uważam, że każde dziecko powinno być zbadane przez neurologa przed szczepieniem.
Asiersa, zgadzam się w zupełności… Mój synek też był pod opieką neurologa od początku jako wcześniak z bliźniaków… Niedotleniony, w inkubatorze… Dostał pierwszą szczepionkę… Od początku rozwijał się super… Był bystrzejszy od siostrzyczki bliźniaczki… Szybciej siadał, chodził, zaczął mówić… Po ostatniej szzcepionce na półtora roczku wszystko zniknęło… Prawie… Bo przecież nadal chodził… Z tym,że przestał mówić, rozumieć, sam jeść, nie dał się przytulić ani dotknąć, nieziemsko piszczał, machał rączkami… Jest chłopcem autystycznym… ani neurolog umyła ręce… To nie ma związku ze szczepieniem – mówiło mi to już dziesiątki lekarzy,ale równie duża liczba doszukuje się podstaw rozwoju autyzmu właśnie w metalach… Czytaj więcej »
Droga Weroniko, nie będę nikogo pouczać , bo zapewne na temat autyzmu przeczytałaś już prawie wszystko. Jednak dotychaczas jęsli chodzi o związek z szczepieniami nie potwierdzono ani nie wykluczono takiej zalezności. Dla mnie dość prawdopodobnym wyjasniem takich podejrzeń jest fakt, że bardzo często autyzm 'ujawnia’ się około 18 mc życia co zbiega się w czasie z szczepieniami. Trzymam mocno za Was kciuki i wierzę, że Synek z Twoja pomocą doskonale sobie poradzi ze wszystkimi wyzwaniami jakie postawi przed nim życie.
Moje dziecko zaszczepiłam zwykłymi szczepionkami, nasza pediatra wyjaśniła nam wszystko i dała wolny wybór. Najważniejszym argumentem za standardowymi szczepionkami była nie tylko ważna dla nas kwestia pieniędzy- byłam w tamtym czasie bez pracy- ale przede wszystkim to, że takie szczepionki od lat są w obiegu i żadnymi niepożądanymi skutkami nie powinny nas w przyszłości zaskoczyć, a ze skojarzonymi będzie można to stwierdzić po kilku latach.
My szczepiliśmy skojarzonymi 6w1 i na rotawirusy. Zanim dokonałam wyboru sporo czytałam na ten temat. Po pierwsze uważam że powinno się szczepić. Wybór padł na skojarzone ponieważ nie zawierają tak jak zwykłe żywych szczepów a martwe, wiec są mniej ryzykowne. Kuba jako wcześniak został najpierw przebadany i dostalismy odroczenia na szczepienia. Zaczeliśmy je później wg. planowanej daty porodu a nie faktycznej. Mieliśmy miesięczny poślizg. Na rotawirusy zaszczepiłam ponieważ jak miał 3 tyg. złapł coś z powietrza i o mały włos nie trafilsimy do szpitala. Na szczęście pilnowałam by się nie odwodnił, mielismy leki na powstrzymanie biegunki i wszystko zakończyło się… Czytaj więcej »
Ja podobnie jak Sylwia – 5w1 i rotawirusy. Mój synek też był skierowany do poradni neurologicznej i miał odroczone szczepienie do czasu konsultacji neurologicznej. Lekarz neurolog wyraził zgodę na szczepienie, ale zasugerował preparat skojarzony (jako bezpieczniejszy), choć my i tak byliśmy już na to zdecydowani.
Decyzja o szczepionce przeciw rotawirusom była naszą. Gdybym teraz miała szczepić, raczej bym z niej zrezygnowała.
Mi położna opowiedziała o szczepieniach, później pani w punkcie szczepień- przedstawiła mi wszystko o szczepieniach i ich rodzajach, dała broszury. Nikt mnie nie namawia,ł ani nie odradzał żadnej z szczepionek. Wyraźnie zaznaczono, że to jest nasza decyzja i że mamy miesiąc na podjęcie decyzji. Zaprzyjaźniona pediatra-ciocia powiedziała, że jeśli nas tylko stać to wybór powinien być prosty – skojarzone. Po przemyśleniu wybraliśmy 6 w 1, głównie z powodu, że jest ich najmniej. Nie przyszło mi przez myśl, żeby nie szczepić.
Do porodu jeszcze 2 miesiące i przyznam szczerze,że jest to temat, który zajmuje ostatnio moje myśli. Bardzo chętnie przeczytam artykuł eksperta na ten temat choć Wasza wiedza i doświadczenia są dla mnie równie ważne. Zamierzam również z położną na ten temat porozmawiać przy najbliższej jej wizycie. A na koniec zostanie nam podjęcie decyzji, nie takiej prostej jakby się wydawało.
Ja w temacie szczepień też byłam strasznie zagubiona, dużo czytałam na ten temat i w zasadzie odnosiłam wrażenie, że im więcej czytam tym mniej z tego wszystkiego rozumiem!!
Ostatecznie uznałam:
-że nie będę dziecka „faszerować” tyloma szczepieniami na jeden raz,
-że ono JAKĄŚ odporność ma i samo, dalej, w inny sposób niż poprzez szczepienia może ją „zdobywać”,
-i w końcu, że te 3 wkłucia nie są takie straszne jak je ludzie malują! Moje dziecko znosiło szczepienia bardzo dobrze, wcale nie płakało!
A nawet jeśliby płakało to i tak już tego dawno nie pamiętałoby (ja sobie nie przypominam swoich niemowlęcych szczepień).
Dopiero będę przez to przechodzić i się zastanawiam nad tymi pneumokokami i rotawirusami….
Niech Pani przeczyta sobie moje komentarze powyżej i przemyśleć ten okropny pomysł jeszcze raz. Niech Pani poczyta, doedukuje się na ten temat. stopnop.pl
Dziewczyny, które ładują w dzieci 'wszystko co się da’. Zastanówcie się nad tym co robicie. Ile chemii ładujecie w swoje dzieci. Niektóre dzieci nie wykażą żadnych niepożądanych objawów, u innych niestety kończy się to źle (smierć, autyzm, upośledzenia, padaczka, alergie, astma i mogłabym tak do rana wymieniać). Tak czy siak w przyszłości szczepionki dadzą o sobie znać (szczególnie skojarzone( np. 6w1), MMR, przeciw grypie i wszystkie dodatkowe). Przez pierwszy rok życia nasz organizm wytwarza swój system odpornościowy i nie powinno się go naruszać. Szczepić powinno się dopiero po 1 roku życia i to tylko wybranymi szczepionkami (proszę sobie poczytać skład… Czytaj więcej »
I jeszcze tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=IvGPez3ldl8&playnext=1&list=PL8F0AC01C75874F8F&feature=results_video . Zaznaczam, że jest niewielu lekarzy na świecie, którzy próbują z tym walczyć. Jeśli ktoś walczy jest odsuwany na bok, albo odbiera się mu prawo do wykonywania zawodu. Więc jeszcze raz zastanówcie się zanim wstrzykniecie coś dziecku
Przepraszam za spam, ale dorzucam kilka artykułów profesor Majewskiej. Drodzy rodzice poczytajcie sobie – http://znakiczasu.pl/wywiad/157-szczepionki-ukrywane-fakty ,http://vaccgenocide.wordpress.com/tag/prof-maria-dorota-majewska/ ,http://www.vitanatural.pl/wywiad-z-prof-maria-dorota-majewska-neurobiologiem-ekspertem-ds-szczepien i nie bądźcie marionetkami, które przyjmują z otwartymi rękoma to co im dają.
Mi też lekarka wciskała pneumokoki. Poczytajcie sobie co się dzieje po takim szczepieniu bardzo bardzo często i dowiedzcie się, że szczepionka przeciw pneumokokom wcale nie chroni przed wszystkimi zachorowaniami, tylko przed niektórymi. Często jest tak, że dziecko jest zaszczepione, a zachoruje i to z niestety tragicznymi skutkami.