Emocje 24 sierpnia 2016

Moje dziecko to nie święta krowa, której wszystko wolno!

Taka sytuacja…

Siedzimy w restauracji. Jasiek o coś się burzy, nie pamiętam już o co. W każdym razie, jest na tyle głośno, że delikatnie zwracam mu uwagę, żeby był nieco ciszej. Nie reaguje. Powtarzam więc jeszcze raz, bez skutku. W końcu o spokój prosi go tata. A chwilę później do naszego stolika podchodzi jakaś kobieta, nie wiem kto to – menadżerka czy właścicielka lokalu? – i wtrąca się w naszą dyskusję, zwracając nam uwagę, żebyśmy „się opanowali i dali dziecku spokój”.

W tamtym momencie, miałam ochotę jej powiedzieć, że moje dziecko nie jest świętą krową, której wszystko wolno i żeby zajęła się swoimi problemami, zamiast wtykać nos w nieswoje sprawy. Ale z grzeczności – nie miałam ochoty na słowne przepychanki – rzuciłam jej tylko wymowne spojrzenie i jej komentarz przemilczałam.

Fakt jest jednak taki, że to nie pierwsza taka sytuacja, w której ktoś „obcy” zwraca mi uwagę na to – czy, jak i kiedy powinnam wychowywać swoje dziecko. A tego nie lubię.

Zdarzało się, często właśnie w miejscach publicznych i/lub przy stole – podczas posiłku, że ktoś krytykował mnie za to, że uczę i wymagam od dziecka KULTURY. Prostych zachowań i podstawowych zasad sovir vivre`u.

„Przecież to tylko dziecko. Jemu (wszystko) wolno!” – to są argumenty większości pouczających mnie ludzi. A skoro to „tylko dziecko” to znaczy, że ono nie musi uczyć się dobrych manier. Że nie musi poznawać ogólnie przyjętych zasad, które pozwolą mu, umieć odpowiednio zachować się w danej sytuacji i miejscu. Tak?

Nie zgadzam się. Uważam bowiem, że to od nas – rodziców, (w dużej mierze) zależy na jakich dorosłych ludzi wyrosną nasze dzieci. I według mnie, moją rolą, a w zasadzie nawet obowiązkiem, jest nauczyć dziecko kultury osobistej. Począwszy od tego, że jak gdzieś wchodzi ma mówić dzień dobry, przez zachowanie manier przy stole, okazywanie szacunku starszym, aż po odpowiednią postawę w miejscach publicznych.

Osobiście nie znoszę gdy ktoś mlaska przy jedzeniu, chlipie pijąc, mówi z pełną buzią, albo głośno stuka sztućcami o talerz wygrywając przy tym jakieś afrykańskie rytmy, dlatego od początku uczę syna by tak nie robił. Poza tym nie lubię też, będąc w lokalu, gdy cudze dzieci beztrosko sobie biegają pomiędzy stolikami, skaczą z butami po krzesłach, krzyczą, piszczą i ogólnie zwracają na siebie całą uwagę, a ich rodzice na to nie reagują.

Zawsze powtarzam, mojemu dziecku i wszystkim tym, którzy mnie rugają, że pewne miejsca publiczne, takie jak restauracja czy kawiarnia, to nie plac zabaw! Tu trzeba umieć się zachować, dostosować do reszty i uszanować pozostałych klientów, którzy być może, chcieli zjeść obiad czy wypić kawę w (względnej) ciszy i spokoju.

Dlatego jeśli moje dziecko nie wie lub zapomina o tym co wypada, a czego nie – bo ma do tego pełne prawo – jasno i konkretnie zwracam mu na to uwagę. I nie uważam, żebym w ten sposób wyrządzała mu jakąkolwiek krzywdę, wręcz przeciwnie jestem przekonana, że w bliżej nieokreślonej przyszłości wyjdzie mu to na dobre i być może będzie mi za te lekcje wychowania wdzięczny.

A wszystkie wielce zatroskane osoby o losy i spokój mojego dziecka, zapewniam – nie prowadzę w domu musztry, nie każę synowi stać na baczność, gdy ze mną rozmawia i nie wymagam by szczoteczką do zębów czyścił mi fugi w łazience. Mało tego! Pozwalam mu na beztroską zabawę, słodkie lenistwo i babranie się w błocie, jeśli ma na to ochotę. Także bez obaw – nie zabieram mu dzieciństwa. A to, że uczę go co wolno, a czego nie i co wypada, a co nie, to cóż – tak samo uczę go mówić, liczyć czy ubierać się…

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Alicja Malinowska
7 lat temu

Zazwyczaj matki narzekają na odwrotne reakcje 🙂 Sama widząc sytuacje podobne do opisywanych tutaj, mam ochotę powiedzieć coś podobnego – na zasadzie, wyluzujmy, bo oszalejemy 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

W odwrotnej sytuacji – gdybym na wszystko kładła lachę, nie zważała na to co robi moje dziecko i nie uczyła go pewnych rzeczy, na pewno byłabym ostro skrytykowana za bezstresowe wychowywanie 😉

Anna Pasieka
7 lat temu

Popieram ale …moze skoro czesto zdarza sie ze ktos zwraca Ci uwage warto sie jednak nad tym zastanowic a nie obrażać. Moze ktos kto stoi z boku widzi cos czego Ty nie zauwazasz. Nikt nie lubi krytyki wiadomo. Twoje dziecko pewnie tez nie…

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Pasieka

Nie, to nie zdarza się CZĘSTO. To po prostu się zdarza. „Z
A krytyka względem mojego dziecka z mojej strony to akurat źle dobrane słowo bo ja go nie krytykowałam, tylko normalnie, po ludzku i po cichu zwróciłam mu uwagę by nie krzyczał 😉

Maria Ciahotna
7 lat temu

Miałam dzisiaj coś podobnego – tłumaczę dzieciom na straganie (całej trójce) by nie grzebały w owocach – mogą się poczęstować tym, co już będziemy mieli kupione, to była końcówka zakupów – tłumaczę spokojnie, bez krzyczenia, tylko że po kilka razy, bo każdemu z nich trzeba powtórczyć, by to do nich dotarło… I wtedy pan ze straganu mówi „A niech sobie grzebią, co tam komu szkodzi…”! A mi właśnie to przeszkadzało. Potem na odchodnym jeszcze mówi, „toż to dyscyplina jak w wojsku 🙂 ” Ale niech no tylko spróbuje chodzić w ciąży po mieście z trójką małych dzieci, gdzie wszędzie pełno… Czytaj więcej »

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Maria Ciahotna

Ja też zawsze mówię synowi by nie „palcował” każdego warzywa, owoca, pieczywa itp. jeżeli nie zamierza go kupić, bo jak tak każdy będzie brudnymi rękami je dotykać to…… aż mi się odechciewa zakupów i jedzenia.

Maria Ciahotna
7 lat temu
Reply to  Maria Ciahotna

No właśnie – zaś na placu zabaw dzieci mają się bawić, dopóki nikomu nie sprawia to przykrości – czy już tam moim czy innym dzieciom… Czasami trudno wszystko pogodzić, ale trzeba walczyć z uśmiechem na twarzy 😉

Agnieszka Kołodziejczyk

Świetnie to rozumiem. Ja nie lubię też sytuacji np. na placu zabaw gdy pilnuję aby moja córka nie brała i nie zagarniała cudzych zabawek,czego nie lubimy również w przypadku naszych zabawek. Mówię do dziecka „to nie nasze wiaderko,tylko dziewczynki,choć dam Ci Twoje”. Moja córka rozumie,że jak coś czyjeś to się nie rusza i tu nagle wtrynia się idealna mamusia/ciocia/babcia z tekstem „ale niech się pobawi,my teraz się tym nie bawimy,niech weźmie!”. Mało tego,że kobieta decyduje za swoje dziecko i nie pytając go rozdaje innym dzieciom zabawki,to jeszcze burzy to porozumienia w sprawie między mną a moim dzieckiem! Córka na mnie… Czytaj więcej »

Kasik Kowalska
7 lat temu

A moze ten ktoś chce byc po prostu miły?

Agnieszka Kołodziejczyk

A może chce pokazać że jest lepszy niż matka która zabrania dziecku wiaderka;). Nie wiem jakie są intencje,ale wolałabym aby każdy zajął się sobą;)

Edyta
Edyta
7 lat temu

A może chcę nauczyć swoje dziecko dzielić się zabawkami? Czasem taki plac zabaw to jedyna okazja. Moim zdaniem trzeba po prostu uczyć dziecko że nie wolno brać cudzych rzeczy bez pytania. Inna sprawa że czasem nie wiadomo czy zabawka jest czyjaś czy „społeczna” – na naszych placach zabaw są takie zabawki, które są niczyje. Czemu dziecko ma się nie bawić czymś takim? A czy ucząc córkę że nie może brać czyichś zabawek nie uczysz jej też przypadkiem że to co jej to jest tylko jej i nikt nie powinien tego brać? Troll chyba nie zawsze jest dobre, no chyba że… Czytaj więcej »

Marta M. Łysakowska

Zdecydowanie ten ktoś chce być tylko miły, Twoje zachowanie nie jest odbierane jako element wychowania tylko kultura osobista, że jesteś grzeczna i nie chcesz ruszać rzeczy innego dziecka. Zwykle w piaskownicy wszystkie dzieci bawią się wszystkimi zabawkami i dopiero jak się idzie do domu to się zbiera swoje.

Dorota Michalak
7 lat temu

Nie wiem jak to wygladalo z boku i jak zachowywalo sie dziecko-moze Wy byliscie bardziej rzucajacy sie w oczy niz samo dziecko…ale czesto na placu zabaw widze takich rodziców co jedno przez drugie przekrzykuje sie „nie wolni”,”nue dotykaj”,”nie idz tam”,”to nie Twohe”,”nie krzycz”,”nie biegaj”….ktos by pomyslal, ze dziecko z tych niegrzecznych a ono jest calkiem zwyczajne i takie jak miliony innych dzieci…

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja nie jestem z tych co to wszystkiego zabraniają. Akurat na placu zabaw siedzę sobie na ławce, zazwyczaj z książką w ręce i tylko obserwuję co robi moje dziecko – interweniuję rzadko, kiedy muszę.
A w restauracji zwracałam synowi uwagę po cichu i grzecznie więc tym bardziej nie rozumiem reakcji kobiety, która do nas wtedy podeszła.

Bea Wawrzynowicz
7 lat temu

Jestem ZA choc nigdy mnie to niespotkalo wręcz odwrotnie

Milena Kamińska
7 lat temu

🙂

Anna Gierka
Anna Gierka
7 lat temu

Cieszę się ze nie jestem sama w tym dyscyplinowaniu. 2 tygodnie byliśmy na urlopie w pewnym ośrodku w górach, wszystkie posiłki o stałych porach z innymi wczasowiczami, stołówka na ok. 200 osób, większość z Małymi dziećmi. Zasiadmy do stołu, mija niecałe 5 min A gromadka dzieci biega po sali między paniami z obsługi noszacymi gorace dania. Moja 3 latka na taki widok oczywiscie zamierza dołączyć do rówieśników. Niestety na jej nieszczęście rodzice nie pozwalają, a ona w buncie nie je… aż przyszedł koniec turnusu, na ostatnich posiłkch niewiele osób i nagle się okazuje,że cały obiad zniknął bo Mała nie skupiała… Czytaj więcej »

Historie 23 sierpnia 2016

Karmienie piersią – lepszy start dla malucha. Czy to mit?

Już na początku trzeba to powiedzieć – nie ma gwarancji, że dzieci urodzone drogami natury i karmione piersią będą zdrowsze niż te, które przyszły na świat przez cesarskie cięcie i były karmione mlekiem modyfikowanym. Prawdą jest jednak, że rodzaj porodu i karmienia ma znaczenie w jednej (choć nie jedynej), bardzo ważnej kwestii – kształtowaniu się mikroflory u dziecka. Dlaczego jest to tak ważne? I co zrobić, żeby zapewnić dziecku od samego początku dobry „pakiet bakterii” na nową drogę życia?

Po co mikroflora jelit?

Temat naszych bakterii jelitowych dopiero od kilku lat intensywnie interesuje naukowców i badaczy. Wcześniejsze podejście, że bakterie, które nas zasiedlają albo są patogenne, albo, w najlepszym razie neutralne już odeszło w niepamięć. Badania pokazują, że nasza mikroflora wpływa na znacznie więcej aspektów naszego życia niż tylko wspomaganie trawienia i oddziałuje na znacznie więcej organów niż tylko same jelita. Jedną z jej głównych i kluczowych ról jest wspomaganie i stymulowanie układu odpornościowego. Innymi słowy – gdyby nie nasze bakterie jelitowe układ immunologiczny nie mógłby działać prawidłowo. Są bakterie, które pełnią rolą ochronną – znane większości Lactobacillus i Bifidobacterium. Są też takie, które stymulują układ do działania, np. niepatogenne szczepy E.Coli. Dlaczego jednak mówimy o mikroflorze w kontekście porodu i karmienia?

Zdrowy start pełen bakterii

Często rodzice najbardziej obawiają się bakterii, widząc je jako chorobotwórcze zarazki, które zagrażają zdrowiu dziecka. Dlatego przyjęło się, że przedmioty dla niemowląt (smoczki, butelki) trzeba wyparzać, ubranka prać w wysokiej temperaturze itd. Niektórzy idą krok (albo dwa kroki) dalej i zaprzyjaźniają się z płynami dezynfekującymi, a nawet lampami do dezynfekcji, nie wspominając o zaleceniach (które można znaleźć na portalach dla rodziców czy forach) dotyczących cotygodniowego wyparzania zabawek. Uznaje się, że właśnie nadmierna higienizacja może być, obok zanieczyszczonego środowiska, nieprawidłowej diety i nadużywania antybiotyków, przyczyną rosnącej epidemii alergii.

Ogromny wpływ na „zasiedlenie” dziecka korzystną mikroflorą ma rodzaj porodu i karmienia. Podczas przechodzenia przez kanał rodny matki dziecko zasiedlane jest dobrymi, ochronnymi bakteriami, głównie mikroflorą ochronną: Lactobacillus i Bifidobacterium. W przypadku porodu przez cesarskie cięcie pierwsze bakterie zasiedlające noworodka pochodzą ze skóry matki, lekarskich fartuchów itd. Aby „odzyskać” prawidłową mikroflorę potrzebują około pół roku. Jest to prostsze, kiedy dziecko jest karmione piersią, ze względu na obecność probiotyków w pokarmie. Można znaleźć szereg badań, które pokazują, że mikroflora we wczesnym dzieciństwie ma wpływ na późniejsze zdrowie dziecka. Czy poród naturalny i karmienie piersią jest jednak takim „gwarantem” zdrowego startu?

Dobre praktyki dla mikroflory

Wspomniałam już, że oprócz rodzaju porodu i karmienia na rozwój mikroflory mają wpływ też inne czynniki. Dlatego nie można powiedzieć, że wystarczy urodzić drogami natury i karmić piersią, żeby dziecko było zdrowe. Podobnie jak nie można stwierdzić, że urodzone przez cesarskie cięcie i karmione mlekiem modyfikowanym jest skazane choroby. Mikrobiota zasiedlająca nasze jelita jest bardzo „czułym” ekosystemem, dlatego tak ważne jest, żeby dbać o nią od samego początku, przez całe życie. Odpowiednia dieta bogata w błonnik i prebiotyki (pokarm dla bakterii), unikanie niepotrzebnej antybiotykoterapii, ograniczenie wysokoprzetworzonej żywności i cukru – to wyzwania, które warto podjąć, również kiedy dziecko jest starsze. Poza tym pamiętajmy – nie wszystko trzeba wyparzać i sterylizować. Układ odpornościowy musi trenować! Dlatego dbajmy o mikroflorę, hartowanie i kontakt dziecka z bakteriami. To nasi naturalni sprzymierzeńcy.

 Joanna Dronka-Skrzypczak – prowadzi stronę dietaeliminacyjna.pl na której porusza najważniejsze zagadnienia dotyczące diety eliminacyjnej, mikroflory jelit, alergii pokarmowych. Autorka wielu artykułów na temat gotowania bez alergenów, probiotyków, mikrobioty. Współpracuje między innymi z Instytutem Mikroekologii w Poznaniu, magazynem Hipoalergiczni, magazynem Współczesna Dietetyka.

 

Dziękujemy Joannie za wsparcie naszej akcji #NaturalnieRazem!

NASZE RECENZJE

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina Zieleźnik
7 lat temu

Mnie polozne w szpitalu tez probowaly zniechecic ale im sie nie udalo i w piatej dobie pojawilo sie mnostwo mleka 😉

Emilia Skuza
7 lat temu

Pamiętam. To jakby było wczoraj ? A teraz nasze dzieciaki takie duże ?

Kasia, mama Madzi
Kasia, mama Madzi
7 lat temu

Ha! Może rodziłyśmy w tym samym szpitalu? Mi próbowali wcisnąć, że Magdalena się nie najada. Raz bez mojej zgody ją dokarmili w pierwszej dobie. Poznałam po tym, że jej się ulało. Pielegniarka się wtedy przyznała. To moje pierwsze dziecko więc bałam się opierdzielić tą babke. Po cc pokarm ma prawo pojawić się później, a ja już w 2 dobie płakałam że mleko wolno leci i ” molestowałam” piersi laktatorem z polecenia pielegniarki i pediatry. Nie ominął mnie nawał, bo jak skoro sama napędzałam laktację. Co pielegniarka to inna opinia, 5 porad w ciągu dnia i każda inna. Kogo słuchać?? Okres… Czytaj więcej »

Związek 22 sierpnia 2016

Feromony – poczuj to na własnej skórze

Pamiętacie film „Zakochani”? Główna bohaterka Zosia (Magdalena Cielecka) z mieszaniny różnych perfum oraz wydzieliny jakiejś tajemniczej odmiany „żuczka” otrzymuje miksturę, którą stosuje na skórę, aby wpływać na mężczyzn. W połączeniu z urokiem osobistym i zdolnościami negocjacyjnymi oraz dobrymi radami doświadczonej w temacie cioci, potrafi dla swoich klientów wynegocjować każdą umowę na świetnych warunkach, a dla siebie samej, drogie prezenty od zakochanych bez pamięci, bogatych facetów.

Owa substancja, o której piszę to feromony — związki semiochemiczne produkowane przez zwierzęta i rośliny. Służą one komunikacji, wabieniu płci przeciwnej oraz zwalczaniu konkurencji.
Według niektórych naukowców organizm ludzki również produkuje feromony. Jednymi z pierwszych doniesień, mających potwierdzić ich istnienie było badanie przeprowadzone przez zespół Marthy McClintock, sugerujące, że kobiety mieszkające razem, miesiączkują w jednym czasie właśnie ze względu na feromony produkowane przez ich organizmy. Wygląda na to, że nasz organizm potrafi spowolnić bądź przyspieszyć owulacje, tak by zrównać ją z innymi kobietami.

Ten sam zespół naukowców sugeruje w innych badaniach, że w pocie i oddechu mężczyzn znajdują się związki, które wpływają na ich postrzeganie przez kobiety. To by potwierdzały również badania, o których kiedyś czytałam. Polegały one na tym, że grupie kobiet dano męskie spocone podkoszulki. Każda z nich wybierała ten należący do mężczyzny najbardziej do niej pasującego pod względem biologicznym.

Abstrahując od wszelkich badań naukowców, coś jednak w tym jest. Mówi się przecież o „chemii”, która nas przyciąga do partnera, tym czymś, co zwraca naszą uwagę na tę, a nie inną osobę. W jej obecności czujemy… No właśnie, czasem to motylki w brzuchu, innym razem słodkie łaskotanie lub też “ściskanie w dołku”. Jakby tego nie nazwać, jedno jest pewne, zapach, który unosi się wokół drugiej osoby, ma z pewnością wpływ na to, jak ją postrzegamy. Może więc naukowcy mają rację, twierdząc, że człowiek również produkuje feromony, aby wpływać na innych…

Kiedy urodziło Ci się dziecko, jego zapach od razu był dla Ciebie cudowny prawda? Zapach moich dzieci — u każdego z nich inny, unikalny jest dla mnie najpiękniejszy na świecie. Z zamkniętymi oczami jestem w stanie powiedzieć, które z dzieci tak pachnie. Tak samo jest w przypadku mojego męża, wszędzie poznam zapach jego koszulki 😉
Czyli jednak coś w tym zapachu jest! Może zamiast sercem i rozumem wybieramy partnera nosem?

Jeśli czytaliście serię o przystojnym Greyu to zapewne pamiętacie jak Ana opisywała odurzający zapach Christiana, połączony z zapachem żelu pod prysznic. Ta mieszanka działała na nią pobudzająco. Pomyśl czy kiedykolwiek jakiś mężczyzna tak na Ciebie działał?

Okazuje się, że wiedzę o feromonach możemy wykorzystać, aby kreować naszą rzeczywistość. W zależności od celu, jaki chcemy osiągnąć, można wybrać spośród takich, które ułatwią nam kontakty osobiste z innymi ludźmi, będziemy sprawiali wrażenie pewniejszych siebie. Poprawią naszą atrakcyjność seksualną w oczach innych lub pokażą nas jako bardziej otwartych czy budzących zaufanie. Można je kupić między innymi tutaj: swiat-doznan.pl/feromony.

Wyobraźcie sobie Przedstawiciela handlowego, który używa feromonów. Jeśli wierzyć badaniom, jego skuteczność zapewne znacznie wzrośnie. Tym bardziej, że jak wynika z publikacji naukowców, działanie feromonów odbywa się poza naszą świadomością…

Jest wiele forów internetowych, na których można poczytać o skuteczności feromonów, o ich wpływie na atrakcyjność w oczach innych. Niektórzy piszą, że byli sceptyczni, ale zamówili na próbę i działa! Inni, że zachęceni reklamami postanowili wypróbować. Oczywiście większość użytkowników twierdzi, że nigdy nie miała problemów w kontaktach z innymi, ale to tak z ciekawości, żeby spróbować 😉

Może więc warto w nie zainwestować i dzięki temu mieć większy wpływ na swoje życie…
Pozostawiam to Waszej subiektywnej ocenie.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
7 lat temu

Coś w tym jest 😉

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close