Otyłość wśród dzieci
Miałam około dwunastu lat kiedy od swoich “koleżanek” ze szkolnej klasy otrzymałam tajemniczy list. List,w którym wyzywana byłam od grubasów, tłuściochów, a także jasno w nim zaznaczyły, że z “taką krową nie chcą mieć nic wspólnego” i najlepiej jeśli przeniosę się do innej klasy. Wróciłam do domu z zapłakaną twarzą. Załamałam się. Chwyciłam żyletkę taty i zamknęłam się w łazience. Chciałam umrzeć.
Wg najnowszych badań Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Już co piąte dziecko w wieku szkolnym i gimnazjalnym ma nadmierną masę ciała. To nie jest już problem, który możemy zawinąć pod dywan i tłumaczyć, że nasze dziecko z tego wyrośnie. Niestety nie każde.
Prof. Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie zaznacza, że wciąż nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że otyłość jest główną przyczyną takich chorób przewlekłych, jak: cukrzyca typu 2., choroby układu krążenia (zawał serca, udar mózgu), nadciśnienie tętnicze, nowotwory złośliwe (rak jelita grubego, sutka, gruczołu krokowego), kamica żółciowa, niealkoholowe stłuszczenie wątroby, zaburzenia hormonalne, np. zespół policystycznych jajników, zmiany zwyrodnieniowe układu kostno-stawowego czy nocny bezdech*.
Oczywiście możemy oczekiwać od naszego Państwa by zapewniło edukację dla dzieci nt. zdrowego stylu życia, by objęło specjalistyczną opieką dzieci z otyłością. Jednak nie tu leży sedno.
Moim zdaniem odpowiedzialność leży na nas – Rodzicach. To nikt inny jak My od małego uczymy dziecko nawyków żywieniowych, jak również aktywnego odpoczynku. Dziecku z nadwagą wcale nie jest do śmiechu – często jest wyśmiewane w szkole, obrażane czy też wytykane palcami, przez co szybko traci wiarę w siebie. Jest ono nieszczęśliwe, ma problem w relacjach z rówieśnikami. Odtrącenie przez rówieśników jest bardzo bolesnym doświadczeniem, które może rzutować także na budowanie przez niego relacji w dorosłym życiu.To nie tylko problem z fizycznym wyglądem, ale także psychiką dziecka.
Jako rodzice mamy wiele narzędzi dzięki, którym możemy kontrolować wagę i rozwój fizyczny i umysłowy naszych dzieci. Przede wszystkim wizyty kontrolne u pediatrów, które mogą wskazać na nadmierny przyrost wagi, czasem zdarza się, ze otyłość ma podłoże hormonalne i konieczne są badania laboratoryjne. Warto także dociec dlaczego dziecko tak dużo je, jak również sprawdzić co je, w jakich sytuacjach np. by zabić nudę, ze stresu, bądź poczucia braku akceptacji przez rówieśników. Dieta powinna być dobrana dla każdego dziecka indywidualnie, gdyż musi ona pokryć zapotrzebowanie jego organizmu.
Naprawdę nie trzeba mieć góry pieniędzy, wystarczy kierowanie się zdrowym rozsądkiem i wspólnie, jako rodzina zmienić styl życia – np. zamiast chipsów jeść pokrojone w słupki marchewki i ogórki. Do i ze szkoły pokonywać drogę na rowerze. Wspierajmy nasze dziecko i bądźmy dla niego ostoją miłości.
*źródło: GW
Moim zdaniem we wszystkim trzeba znać umiar. Kawałek czekolady, batonik czy rogalik słodki nikomu nie zaszkodzi. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Osobiście niestety znam przypadek gdzie rodzice absolutnie zakazywali słodyczy, soków, czegoś nie zdrowego raz na jakiś czas i jak się to skończyło? Szkoła, własne kieszonkowe wydane na tony słodyczy, frytek czy hamburgerów w sklepiku szkolnym i totalny potem bunt w stosunku do rodziców. We wszystkim trzeba znać umiar, dużo też robią uwarunkowania genetyczne, czy niedostateczny ruch, albo pory żywienia. I nie,nie nie jestem matką dziecka otyłego,a wręcz przeciwnie, niejadka.
Ja nigdy nie byłam otyła. Zawsze byłam trochę powyżej górnej granicy zdrowej figury. I jest tak jak mówisz. Byłam z tego powodu wyśmiewana. I wiem też, że muszę uważać na siebie, ale wiele osób wokół widząc grubiutkiego bobaska mówi jaki śliczny. Jak trochę chudsze to zaraz szukają chorób. A przecież dobre nawyki trzeba kształtować już od małego.
Ja także nie byłam otyła, tak jak ty miesciłam się w górnych granicach normy. To jednak wystarczyło by być wyrzutkiem w szkole podstawowej. Naukę trzeba rozpocząć od małego idąc zgodnie z zasadą czym skorupka za młodu nasiąknie…
Wspieram wiem że rówieśnicy potrafią być okrutni ale bardziej okrutni są rodzice którzy na to pozwalaja i doprowadzają do takiego stanu swoje dzieci
Dokładnie popieram … to nie dziecko winne, a rodzice pozwalając na słodycze, fast food, dużo słodkich napojów itp.
W sumie najlepiej powiedzieć że rodzic najbardziej winny. Rodzic może wspierać starać się dbać o odpowiednie odżywianie dziecka a tak naprawdę może dziecko kupować po kryjomu chipsy batony itd. to dużo zależy od dziecka czy chce współpracować
Miały słodycze zniknąć że szkolnych sklepików itd jak jest to wiemy wszyscy że słodycze są i będą.