W przedszkolu 25 marca 2013

Gdy dziecko ma talent

Pamiętam jak dziś jedno z naszych nabożeństw, po którym zaplanowany był koncert obiecującego pianisty. Do stolika – kącika dla dzieci w naszej kaplicy, podszedł chłopiec – góra 8-9 lat – i zapytał czy może z nami porysować. Dałam mu kartkę i dalej rysowałam samochody dla Marcinka. Chłopiec narysował duże serce i z wielkim zapałem zaczął je kolorować. Na jego twarzy było widać, że jest bardzo szczęśliwy mogąc rysować, kolorować. Po chwili zapytałam  go „dla kogo maluje serce?” Odpowiedział: „dla dziadka”. Posłałam mu uśmiech i rysowaliśmy dalej.

W pewnym momencie ciszę przerwał nam jego dziadek, który, gdy zobaczył, iż rysuje zganił go i powiedział, ze ma wracać na miejsce. Chłopiec wyszeptał: „ale ja chcę rysować!”. Niestety nie mógł dokończyć pracy i wrócił do taty i dziadka. Już wtedy zakuło mnie coś w sercu, dlaczego nie pozwolić dziecku na taką radość, ekspresję, on chciał przecież tylko rysować.

Po nabożeństwie wszyscy zostaliśmy zaproszeni na koncert małego wirtuoza. Okazało się, że ów chłopiec jest jednym z najbardziej obiecujących pianistów. Niestety nie mogliśmy zostać na całym występie i po chwili wyszliśmy. Za nami wybiegł od razu „tatuś” chłopca z prośbą byśmy wrócili, że to niepowtarzalny koncert, talent muzyczny. Zastanawialiśmy się już czy jednak nie wrócić, lecz szalę na nie przechylił tekst „tatusia” – koniecznie musicie kupić DVD, chłopiec dostał stypendium w Londynie, itp. Mieliśmy oboje dość. Wsiedliśmy do auta i czym prędzej pojechaliśmy do domu. Moje odczucia i męża były takie same.

Kiedy należy powiedzieć dość, kiedy pozwolić dziecku być dzieckiem?

Czasami, jako rodzice zatracamy się w tym co nasze dziecko powinno osiągnąć dążąc wszelkimi celami by odniosło sukces, było sławne. Przypomina mi się film „Mała miss”, gdzie główna bohaterka chce wziąć udział w konkursie piękności dla dziewczynek, cała rodzina staje na głowie by dowieźć ją na finał. Ale to, co tam spotkają nie tylko wbija w fotel widza, ale także bohaterów wprawia w osłupienie. Powiedzcie mi czy to są ambicje tych małych dziewczynek, czy aspiracje niespełnionych matek? Kiedy przebieranie dziecka, zapisywanie na dodatkowe zajęcia staje się przesadą?

Nie jestem przeciwna dawaniu dziecku możliwość rozwijania talentu, ale jako rodzice powinniśmy też pamiętać, że to jest dziecko. Nie próbujmy ograbiać go z dzieciństwa.

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
milena
milena
11 lat temu

zgadzam się, niestety często mam do czynienia ze ambicje rodziców często przewyższają możliwości dziecka pod względem fizycznym i psychicznym. Jak jest talent to trzeba go pielęgnować ale z rozsądkiem dziecko ma prawo również do dzieciństwa. rodzice sobie nie zdają często spray że w ten sposób krzywdzą swoje pociechy. człowiek dorosły wraca z pracy zmęczony, chce poleżeć odpocząć spotkać ze znajomymi. szkoła czy przedszkole dla dziecka to tak jak dla nas praca, wraca do domu musi odrobić lekcje, odpocząć pobawić się spotkać z kolegami a tu jeszcze codziennie jakieś dodatkowe zajęcia czasami dwa w ciągu dnia. Inwestujmy w nasze dzieci, niech… Czytaj więcej »

Maria Ciahotna
11 lat temu

Dobre podsumowanie na koniec – no i to porównanie do filmu Mała miss też trafione – gdy go oglądałam nie chciałam wierzyć że takie coś dzieje się naprawdę… A powracając do rozwijania talentów – jak we wszystkim i tutaj trzeba zachować umiar – czym innym jest pomóc dziecku w jego odkrywaniu czy potem rozwijaniu, warto docenić postępy i jego zainteresowania, ale nie może to się przecież przerodzić w wyciskanie z dziecka nie tylko potu i łez, ale tym bardziej pieniędzy. A na dodatek zabraniać dziecku się pobawić, tak normalnie, to jest chore… Nasza córeczka jak na razie popisuje się talentem… Czytaj więcej »

Paulina Garbień
11 lat temu

Nie ma nic gorszego niż rodzic realizujący swoje marzenia i pasje kosztem własnego dziecka, zabierający mu dzieciństwo ograbiający je z jego własnych marzeń i pasji. Jestem zdania, że choćby moje dziecko chciało zostać drwalem to jeśli jest to jego marzeniem i pasją trzeba mu na to pozwolić bo to jego marzenie, realizacja jego pasji i to jego życie które powinien przeżyć po swojemu, tak by być szczęśliwym robiąc to co lubi i co daje mu satysfakcję.

Magda Kupis
11 lat temu

Uważam, że obowiązkiem rodzica jest pokazanie wielu różnorodnych dróg, by to dziecko mogło zdecydować co go interesuje i w jakich ilościach chce z tego czerpać. Talent jest darem, ale często też przekleństwem- poza tym co zawarte jest w artykule, należy również pamiętać, że wspieramy rozwój osobowości dziecka. Należy znaleźć złoty środek, by nasze dziecko nie stało się autsajderem, egocentrykiem- bardzo to przeszkadza w relacjach społecznych najpierw z rówieśnikami w klasie (wyobcowanie czy też poczucie wyższości nad innymi), a później w adaptacji w dorosłym życiu. Uważam, że nie powinno się utwierdzać dziecka, że jego talent jest ważniejszy od umiejętności innych dzieci,… Czytaj więcej »

DIY 18 marca 2013

Wielkanocne pisanki – kartki z sercem

Od kiedy jesteśmy w Irlandii wysyłamy wszystkim kartki na święta, na imieniny i urodziny. Wróciliśmy do tej już trochę zapomnianej ale jakże pięknej tradycji. Na początku kupowałam gotowe kartki ale z czasem stwierdziłam, że skoro Adi potrafi już trochę działać w kwestii malowania, rysowania i innych zajęć praktyczno-technicznych to czas to wykorzystać.
Przeszukałam internet w poszukiwaniu inspiracji i zaczęliśmy tworzyć nasze wspólne dzieła 🙂

Dziś postanowiłam podzielić się z Wami moim pomysłem na kartki wielkanocne.

Wykorzystaliśmy do ich zrobienia:

– papier kolorowy – gruby
– nożyczki
– taśmę dwustronną (ewentualnie klej, ale lepiej sprawdza się taśma, bo od kleju papier się może zdeformować)
– farby
– palce mojego dwuletniego synka – Adrianka 😉

kartka-wielkanocna1

Na kartce zwykłego papieru obrysowałam kopertę do której chciałam wkładać kartki, wewnątrz narysowałam kształt jajka oraz koszyczka w miejscu gdzie chciałam go później przykleić, a na osobnej kartce kokardkę i wycięłam wszystkie elementy.

kartka-wielkanocna2

To były nasze szablony to odrysowania wszystkich kartek.

kartka-wielkanocna3

Na jajka najlepszy będzie jasny papier np. ecru, kremowy, żółty. Na koszyczki proponuję brązowy. Kokardki wg uznania, ja wybrałam pomarańczowe dla kontrastu.

Czas zacząć zabawę z maluchem 🙂 Odciskając paluszkiem ślady na kartce tworzyliśmy kolorowe pisanki na jajkach – trochę w koszyczku, trochę obok. Wykorzystajcie kilka kolorów, wesołe wiosenne barwy pomarańcz, błękit, ciepła zieleń, róż, czerwień.

Kiedy farby wyschną przyklejamy koszyczki i kokardki w odpowiednich miejscach na jajku, dorysowujemy szczegóły jak np krateczka na koszyczkach czy zagięcia na kokardkach, wpisujemy lub drukujemy na osobnej kartce i przyklejamy na odwrocie życzenia, a następnie kartki wkładamy do kopert, adresujemy i wysyłamy.

kartka-wielkanocna4

Obiecuję, że każdy kto otrzyma taką ręcznie robioną karteczkę będzie pod wrażeniem i będzie czuł się wyróżniony.

Mam nadzieję, że pomysł się Wam podoba. Może sami robicie takie osobiste kartki?
Jeśli chcecie się z nami podzielić swoimi pomysłami piszcie :

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa
Ewa
11 lat temu

Bardzo fajne! W tego typu pomysłach najlepsze jest to, że nadają się do wykonania nawet dla Maluchów. Sama lubię „ciapkować” farbką po kartce ze swoją dwulatką. Taka zabawa się nie nudzi, a w przypadku kartek przynosi radość innym. 🙂

Zapraszam do nas, może coś się Wam spodoba http://www.strefadzieci.ner 🙂

Ewa
Ewa
11 lat temu

Pomyliłam adres strony, którą chciałam Wam pokazać, bardzo przepraszam! http://www.strefadzieci.net

Mama Bloguje 11 marca 2013

[Wpis konkursowy] Dzieci, stwory i inne przyjemności

Wiele mam w Polsce zajmuje się prowadzeniem blogów i z roku na rok przybywa blogujących matek. Ideą konkursu jest promowanie blogów pisanych przez mamy oraz uhonorowanie i nagrodzenie autorki najciekawszego wpisu.

Oto praca konkursowa jednej z mam blogerek.

Autorka: Matka Kotka
Blog: Dzieci, stwory i inne przyjemności

Kurtyna nigdy nie opada

Kiedyś, za czasów studenckich, grałam w amatorskim teatrze.

Przygotowania do premiery trwały długo. Próby, próby i jeszcze raz próby. Praca nad rolą. Nad wejściem w skórę mojej postaci. Kim jestem? Dla kogo gram? Jaka powinnam być?

Wejście w rolę. Wejście na scenę. Na scenie stół, krzesła, rower. Reflektory. Gra. Oklaski. Kurtyna.

Potem wyszłam za mąż. Pod moim sercem pojawiła się nasza córeczka. Dziewięć miesięcy na wejście w rolę. Kupowanie łóżeczka, wybieranie ubranek, urządzanie pokoju. Czytanie, czytanie, czytanie: gazet dla mam. Książek dla mam. Portali dla mam. Próby w wyobraźni.

Potem poród – bez próby generalnej.

Jeden reflektor na sali porodowej.

Już nie gra. Życie.

Oklaski bliskich.

Żadnej kurtyny.

Moje dotychczasowe życie stanęło na głowie.

Niedługo po premierze odegrałam rolę jeszcze raz. Inaczej, bo za każdym razem jest inaczej. Z synkiem w roli głównej. Spokojniejsza, bo tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Moje życie po raz drugi stanęło na głowie. Ale – wbrew logice – nie wróciło na dawne nogi. Jest zupełnie nowe.

I to jest fantastyczna perspektywa – bycie matką. Wszystko wygląda inaczej – trochę jak wtedy, kiedy zwisało się z trzepaka głową w dół.

Tak, to też rola matki: zwisanie z trzepaka. Czołganie się po dywanie. Opowiadanie bajek na każdą okazję. Przytulanie i pocieszanie. Wyjaśnianie i pokazywanie. Kochanie i wychowywanie. Wielkie opowiadanie świata. Opisywanie go; zwięźle i zrozumiale.

Przed porodem żyłam z pisania.

Teraz – matka dwójki dzieci – piszę z życia. Spomiędzy pieluch, prania, sprzątania, czytania bajek, rysowania małych i dużych kotów, martwienia się o pokarm, zachwycania pierwszym uśmiechem, pierwszą samodzielnie opowiedzianą bajką: był sobie kot. Poszedł na spacer.

I cały czas pracuję nad rolą. Nad jeszcze lepszym, intensywniejszym wejściem w skórę mojej postaci. Nad byciem matką – najlepszą, jaką mogę być. Kim jestem? Dla kogo? Jaka powinnam być?

Weszłam w rolę. Weszłam na scenę. Na scenie łóżeczka, pralka, laptop, rozsypane kolorowe zabawki. Światło kuchennej lampy. Radio gra. Uczymy się klaskać: kosi, kosi. Chowamy się za zasłoną.

Czasem zasypiam razem z dziećmi i nie da się mnie dobudzić. Czasem pranie czeka długo na swoją kolej. Podłoga bywa brudna częściej, niż powinna. Talerze wciąż nie myją się same, a jeszcze bardziej – garnki. A ja przewijam, karmię, opowiadam, przytulam, buduję wieże z klocków i grzechoczę żyrafą. I piszę. Teraz. Wszystko trzeba robić teraz, bo jutro już nie będzie tak samo. Jeden dzień to bardzo dużo, kiedy się ma ich na liczniku osiemdziesiąt. Tydzień – to mnóstwo nowych osiągnięć. Miesiąc – tyle zmian. Więc trzeba wszystko od razu, cierpliwie, konsekwentnie, z miłością. Dawać miłość, uwagę, skupienie teraz, zaraz, odpowiadać na potrzeby, gdy się pojawiają, bo za chwilę dzieci urosną. I będą odchodzić coraz bardziej, dalej. Pójdą do przedszkola, szkoły, pracy. Same będą miały dzieci. Ale nawet wtedy nie wyjdę z roli mamy. Mojej najlepszej roli życia. Kurtyna nigdy nie opada. Bycie matką nigdy się nie kończy.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, zagłosuj na niego! Głosować możesz klikając “Lubię to” lub “Google +” pod wpisem.

Weź udział w konkursie
Przeczytaj pozostałe prace biorące udział w konkursie

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hanna Szczygieł
11 lat temu

Piękne. Wzruszyłam się, choć wydawać by się mogło, że to takie oczywiste:)

ewka
ewka
11 lat temu

super tekst!

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close