Byle do wiosny czyli koci sposób na nudę
Zimowe wieczory, wymagają dokładnej organizacji czasu wolnego najmłodszych domowników – bo jak tu inaczej przetrwać do wiosny? Jak oderwać ich od telewizji, tabletów czy innych konsoli? To proste – wystarczy wywołać Kotostrofę!
Kotostrofa to odmiana znanego wszystkim Piotrusia – gracze muszą pozbyć się wszystkich swoich kart. Jednak nie jest to takie proste – przeszkadzają w tym między innymi Harry Kotter, Batcat czy Hrabia Kotula.
Śmiało można powiedzieć, że gra ta wymaga umiejętności strategicznych. Kart możemy pozbywać się na dwa sposoby: ten sam kolor lub taka sama wartość kart. W drugim przypadku nasza decyzja wywołuje efekt specjalny, np. 8+8 wymusza na następnym graczu wylosowanie od nas trzech kart zamiast jednej, a 1+1 pozwala na odrzucenie wszystkich kart o wartości 1 lub zmienia kierunek gry. Oczywiście nie obejdzie się bez karty nie do pary czyli Kotrusia. Kto zakończy rozgrywkę z tą kartą – przegrywa! Na szczęście jest kilka sposobów by się jej pozbyć w trakcie gry.
Dlaczego Kotostrofa?
Jest to dość prosta gra, przeznaczona dla 3 do 5 graczy, składająca się z 46 pięknie ilustrowanych, kwadratowych kart z kocimi bohaterami, 5 kart pomocy gracza – ze „ściągą” oraz karty wskazującej kierunek gry. Choć dedykowana jest dzieciom w wieku 7+, uważam że początkowo potrzebne jest wsparcie osoby dorosłej lub przynajmniej potrafiącej sprawnie przeczytać podpowiedzi z karty „ściągi”. Każda kolejna rozgrywka sprzyja przyswojeniu zasad, więc z czasem pomoc nie będzie potrzebna.
Kiedy gra na chwilkę się znudzi lub będzie brakować wymaganej ilości graczy, Kotostrofa może zamienić się w grę memory – szukanie par takich samych kart świetnie ćwiczy pamięć i zabija nudę. A może mała wojna? Kocie karty idealnie nadają się do tej gry!
Niewątpliwą zaletą jest poręczność Kotostrofy oraz jej metalowe pudełko. Dzięki temu można zabrać ją właściwie wszędzie i mieć w pogotowiu, na przykład podczas przedłużającej się podróży. To idealny sposób na nudę!
Gra ta nie należy do tych najczęściej wybieranych w naszym domu, ale kiedy chcemy rozegrać szybką partię przed kolacją sięgamy po “kocie karty”, idealnie się do tego nadają. Poza tym jest to najlepsza i najciekawsza odmiana Piotrusia jaką kiedykolwiek udało mi się spotkać – jej nieprzewidywalność może zaskoczyć i zmienić przebieg gry. Kotostrofa to jedna z tych gier, w którą musi zagrać każde dziecko, w końcu to klasyk choć w nowej odsłonie.
Zdjęcia – Paulina Garbień
Wpis jest elementem współpracy z Rebel.pl