10 sierpnia 2022

Bagno – Przemysław Piotrowski

Tytuł: Bagno
Autor: Przemysław Piotrowski
Oprawa: miękka
Liczba stron: 447
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Czarna Owca

Bagno było zapowiadane jako mocna rzecz i faktycznie jest bardzo mocne. Dziwię się trochę, że nie narobiło zamieszania w naszej rodzimej popkulturze. I nie chodzi mi tu o wysokie notowania na listach bestsellerów, bo to jakby oczywiste. Ale tak żeby żadnego komentarza ze strony polityków, żadnych demotywatorów, memów, nic?! Z jakiegoś powodu więcej szumu narobił kabaret Neo-nówka, a szczerze mówiąc, Bagno to o wiele mocniejsza rzecz. No ale może politycy nie czytają książek i stąd brak komentarza.

Bagno różni się od poprzednich tomów z Igorem Brudnym. Jest tu zdecydowanie więcej polityki, wręcz można powiedzieć, że wybija się ona na pierwszy plan i pewnie dlatego się w tej książce co chwila gubiłam. Dopóki czytam o normalnej policyjnej robocie, jest OK, ale nazwiska polityków mi się mylą. Zresztą tak samo jest w życiu, nie mam pojęcia, kto jest ministrem obrony narodowej, serio. Nie wiem też, kto jest ministrem zdrowia czy finansów. Chyba wiem, kto jest premierem. Chyba, bo przez noc mogło się dużo zmienić, a ja tego totalnie nie śledzę. I właśnie dlatego w Bagnie chwilami się gubiłam. Na pewno przyczyniły się do tego próby dopasowania bohaterów do ich rzeczywistych pierwowzorów. I chociaż autor w posłowiu wyraźnie zaznaczył, że wszelkie podobieństwa są przypadkowe, to doprawdy nietrudno zgadnąć, że to takie puszczenie oka do czytelnika. Analogie są aż nadto wyraźne.

Bagno w jakimś sensie jest kontynuacją Zarazy, mocno przypomina ją klimatem. To książka z jednej strony stonowana, z drugiej bardzo dobitna. Z trzeciej – po prostu dobra. I mocna. To nie jest manifest poglądów politycznych, chociaż Przemysław Piotrowski nie raz i nie dwa w swoich książkach dobitnie pokazał, po czyjej stronie stoi. Jednak tym razem na celownik wziął po prostu zło, które lęgnie się przy okazji nadużywania władzy przez różne opcje polityczne i wyznaniowe.

Czy Bagno mi się podobało? Bagno nie jest do podobania. Ani trochę. To książka epatująca polityką i to taką najgorszego sortu, bezwzględną, okrutną, interesowną, dbającą wyłącznie o interesy partyjne. Nie ma tu miejsca na myślenie o człowieku. Czytanie tego nie ma prawa się podobać. Raczej wywracać flaki na drugą stronę i przyznaję, chwilami się krzywiłam z obrzydzenia. I to wcale nie przy scenach przemocy, których – chyba dużo nie zdradzę – w książce nie brakuje.

Jeśli natomiast miałabym odpowiedzieć na pytanie, czy Bagno jest dobrą książką, zdecydowanie odpowiem, że tak. Wartka akcja, dobrze skonstruowana, wyraziste, trójwymiarowe postaci. Igor Brudny, jakiego wszyscy kochają i wiernie trwająca u jego boku Julka Zawadzka. Jest tak, jak tego oczekiwałam. Niemniej polityki było tu jak dla mnie za dużo i dlatego nie ośmielę się powiedzieć, że to najlepsza część serii. Ale też nie jest to zła książka. To swego rodzaju manifestacja poglądów, sposób na zwrócenie uwagi na problem podziałów w społeczeństwie, być może demonstracja bezsilności. Przemysław Piotrowski nie ukrywał, że po prostu się z niego ulało. Z drugiej strony – czapki z głów. Wymyślona przez niego intryga zmusza do myślenia, do zadawania sobie pytań, co by było, gdyby to było naprawdę. Czy można pochwalić taką działalność, nawet jeśli w myślach życzy się politykom wszystkiego najgorszego? Czy są jakieś granice tego najgorszego?

Myślę, że nie zdradzę zbyt wiele, gdy napiszę, że akcja kręci się wokół samozwańczego Sędziego, który postanowił wziąć na celownik najbardziej bezwzględnych polityków, dla własnych interesów krzywdzących i doprowadzających do samobójstw zwykłych obywateli. Jako Sędzia wydaje wyrok i wymierza karę, a wszystko to transmituje na żywo w internecie. Jest na tyle dobry, że jego transmisji nikt nie jest w stanie zatrzymać. Tym bardziej namierzenie go nie jest rzeczą prostą.

Igor Brudny wcale nie miał ochoty na dołączanie do śledztwa, uważał, że go ono nie dotyczy. Wszak pracuje w Zielonej Górze, ponadto jest na zwolnieniu lekarskim. Jednak gdy przy pierwszej ofierze Sędzia pozostawia wyraźną wiadomość dla Igora, on sam nie bardzo ma wyjście. Jakby tego było mało, do współpracy zaprasza go szef służb specjalnych czy też inny minister, nie odróżniam ich. W efekcie opinia publiczna uważa, że Igor się sprzedał obecnej władzy. Nie jest łatwo.

Odczucia po lekturze? Powiem tak, dobrze, że nie czytałam w nocy, bo zakończenie na bank by mi się przyśniło. Autor bezbłędnie trafił w jedną z moich prywatnych fobii i dosłownie nogi mnie swędziały przy czytaniu!
Ulga, że już po wszystkim, bo Bagno jest naprawdę bagniste, to drugie odczucie po lekturze.
Trzecie to rozczarowanie, bo żadne dłuższe rozstanie z Igorem i Julką nie należy do przyjemnych. To się po prostu dobrze czyta. A piąty tom serii to już nie lektura, to spotkanie ze starymi, dobrymi znajomymi: „Co u was? Ano ostatnio nieciekawie, wplątaliśmy się w politykę wbrew woli. Opowiecie? No to słuchaj…”

Tak to właśnie było. Jak w przypadku wszystkich książek Przemysława Piotrowskiego, tak i w tę się wchodzi, wnika, zatapia i nie chce jej opuścić. I chociaż tematyka jest ciężka właśnie przez politykę, a nie przez poziom okrucieństwa, to ja bardzo poproszę o więcej. Igora nigdy dosyć.

Dla kogo jest Bagno? Dla tych, którzy znają poprzednie tomy, to na pewno. Ale ośmielę się napisać, że Bagno można potraktować jako samodzielną lekturę, takie political tango. Raczej dla czytelników o mocnych nerwach, nie dla wrażliwców. Dla młodzieży chyba też niekoniecznie. To jednak trudna lektura, wymagająca komentarza, nie każdy młody człowiek ją zrozumie. Tak myślę.

 

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close