Dlatego kłamaliśmy – Karin Slaughter
Tytuł: Dlatego kłamaliśmy
Autor: Karin Slaughter
Oprawa: miękka
Liczba stron: 501
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Jeśli wierzyć internetowi, to książka Karin Slaughter Dlatego kłamaliśmy jest dwunastą w cyklu z Willem Trentem. A zanim ta seria powstała, jej bohaterka Sara Linton, dała się poznać w cyklu Hrabstwo Grant, które ma sześć pozycji. Powiem tyle: jeśli nie czytaliście, to macie dużo do nadrobienia. I to wcale nie dlatego, że trzeba czytać od początku albo że takie są zasady. Owszem, można nie czytać poprzednich tomów, a i tak da się zrozumieć, o co chodzi w ostatnim, ale… to jest kawał naprawdę dobrej literatury i kto nie przeczyta, ten trąba i tyle.
Karin Slaughter nie jest leciwą staruszką, która pobierała nauki przed wojną. To pełna życia kobieta w średnim wieku, mimo to nie waham się twierdzić, że ma staroświecki sposób pisania. Co więcej – taki sposób, który sobie bardzo cenię. Jej największym atutem jest czarowanie słowem i historią. Kolejny to brak pośpiechu. Jej książki nigdy nie pędzą na skróty do celu, są wyraźnie dłuższe od innych pozycji o podobnej tematyce. Dlatego kłamaliśmy ma 907 tysięcy znaków i daję Wam słowo, to jest BARDZO dużo. Jak dla mnie – idealnie dużo. Uwielbiam książki, które dają przestrzeń do zagłębienia się w nich. Wystarczyło miejsca na stworzenie wiarygodnych postaci i motywów nimi kierujących, dokładne opisanie miejsc, w których dzieje się akcja i samych wydarzeń – tu niczego nie trzeba się domyślać, jest po prostu szczegółowo. Gdybym chciała to jakoś podsumować, powiedziałabym, że uczciwie wobec czytelników.
O czym jest Dlatego kłamaliśmy?
Były ochy i achy, pora na jakieś konkrety. Sara i Will są już po ślubie (no może jednak przeczytajcie chociaż poprzedni tom: Po tamtej nocy) i właśnie wyruszają na odludzie, by spędzić miesiąc miodowy. Nie jest to byle jakie odludzie, bo Sara nie jest fanką biwaków. Will z kolei nie do końca odnajduje się w luksusowych apartamentach. Miejsce, które wybrał, jest swego rodzaju kompromisem – położony wysoko w górach luksusowy ośrodek, w którym za miejsce trzeba słono zapłacić.
Nowożeńcy dostają domek na uboczu, ma być romantycznie, intymnie i może nawet nieco nieprzyzwoicie, ale już pierwszy wieczór rozwiewa nadzieje na fajny pobyt. Bo oto w czasie wieczornego spaceru oboje słyszą przeraźliwy krzyk, a niebawem Will znajduje zwłoki…
Will Trent jest agentem specjalnym GBI, Sara – lekarzem sądowym. Oboje biorą aktywny udział w śledztwie, które tylko z pozoru ma być proste. W ośrodku jest stosunkowo niedużo ludzi i nie ma żadnych wątpliwości – wśród nich jest morderca. Sęk w tym, że bardzo dużo osób mogło mieć powody, żeby zabić Mercy – współwłaścicielkę i osobę zarządzającą tym miejscem. Podejrzani są goście, podejrzana jest rodzina, na jaw wychodzą nawarstwiające się latami problemy, animozje, pretensje i historie, które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Przeciwnikiem jest także przyroda, ulewne deszcze oznaczają w górach całkowite unieruchomienie i zatarcie śladów. Czas okazuje się równie brutalnym przeciwnikiem. A to dopiero początek, później zrobi się jeszcze goręcej i bardziej niebezpiecznie.
Tłumaczenie na piątkę z plusem, a może nawet szóstkę
Już przy poprzedniej książce Karin Slaughter wydanej nakładem Wydawnictwa HarperCollins Polska rozpływałam się nad tłumaczeniem Piotra Cieślaka. Nie bardzo wypada plagiatować siebie samą, więc napiszę tylko, że w pełni podtrzymuję swoje zdanie. To jest naprawdę geniusz. Nie miałam szansy sprawdzić, ale myślę, że wiernie przełożył tekst, wtrącając w odpowiednie miejsca polskie idiomy. Nie wydaje mi się, żeby w języku angielskim istniało określenie: zrobić z dupy jesień średniowiecza (wybaczcie kolokwializm, to cytat!), a pojawiło się w polskiej wersji i było jak najbardziej na miejscu. Tak właśnie oddaje się nastrój i napięcie. Po raz kolejny uważam, że Piotr Cieślak odwalił kawał naprawdę dobrej roboty i należy mu się jakiś medal, odznaczenie państwowe albo chociaż dyplom z załączonym czekiem na odpowiednio wysoką kwotę. Powiem Wam po cichu, że ostrzyłam pazurki na tę książkę między innymi dlatego, że wcześniej sprawdziłam, kto ją przetłumaczył.
Dlatego kłamaliśmy – recenzja subiektywna
Długość – brakuje mi skali, żeby wyrazić mój zachwyt. Ja naprawdę lubię długie książki 😀
Trupy – to nie jest spojler, bo natura tej serii jest taka, że co najmniej jeden musi być. A w dobrej książce musi być co najmniej jeden trup, więc tak – to jest dobra książka.
Humor – to raczej nie jest książka, przy której można się głośno pośmiać, ale kilka razy zdarzyło mi się uśmiechnąć.
Widoczność liter – absolutnie żadna. Ponoć już powstał serial na podstawie książek, wcale się nie dziwię. Nie miałam przyjemności zobaczyć, ale płakać nie będę, bo sprawdziłam i wiem, że aktor grający główną rolę w ogóle nie pasuje do moich wyobrażeń.
Dla kogo jest Dlatego kłamaliśmy?
Dlatego kłamaliśmy to kryminał z elementami thrillera i myślę, że wielbiciele obu tych gatunków są adresatami książki. Jest tu sporo wątków obyczajowych i jeszcze więcej odciętych od świata gór, których opisy wywoływały u mnie ataki klaustrofobii. Obstawiam więc, że fani gór i historii obyczajowych też będą czerpać przyjemność z lektury. Bez oporów dałabym młodzieży.