25 stycznia 2024

Kochankowie z deszczu – Małgorzata Czapczyńska

Tytuł: Kochankowie z deszczu
Autor: Małgorzata Czapczyńska
Wydawnictwo: Pascal
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Liczba stron: 336

Ostatnio mam jakieś szczęście do sięgania po książki, które pochłaniają całą moją uwagę. Nie inaczej było tym razem, choć muszę przyznać, że żadna lektura nie czekała tak długo na to, aż ją przeczytam. I być może nie napisałabym tej recenzji, gdyby nie to, że sąsiadka poprosiła mnie o pewne książki i musiałam ich poszukać. Wtedy zauważyłam na półce taką, której nie znam, więc na pewno nie czytałam. Po głębszym zastanowieniu, skąd jest, zakwalifikowałam ją jako prezent od Wydawnictwa Pascal (spóźnione DZIĘKUJĘ!). W ten sposób książka szczęśliwie trafiła u mnie na tapet.

Kochankowie z deszczu — spóźniona lektura

To druga pozycja Małgorzaty Czapczyńskiej, którą miałam okazję czytać. Pierwsza, Skandalistki, zrobiła na mnie dobre wrażenie, ale Kochankowie z deszczu, wprost mnie porwała. Po prostu przepadłam. Gdy już skończyłam czytać, wiedziałam, że musi powędrować na półkę z moimi ukochanymi tytułami. I tak też będzie, tylko najpierw sąsiadka mi ją odda ;). 

Kochankowie z deszczu — czego możecie cię spodziewać się w treści?

Głównymi bohaterami są tutaj Hania i Miłosz. Hania to kobieta w średnim wieku, której nie było pisane szczęście w miłości. Owszem, wyszła za mąż, ale Hubert, jej ślubny, okazał się kawałem, za przeproszeniem, gnojka, z ciągotami do stosowania przemocy emocjonalnej. Hanna widzi, że sytuacja jest beznadziejna, ale nie ma w sobie na tyle siły i odwagi, by odejść. Gdy musi jechać z mężem do Kołobrzegu, wcale jej to nie cieszy, bo podskórnie czuje, że Hubert nie da jej od siebie odpocząć. On na szczęście szybko znajduje sobie inną rozrywkę.

Kiedy szanowny pan mąż bawi się w najlepsze, Hanka poznaje interesującego mężczyznę, Miłosza. Ich spotkanie rozpoczyna niezwykłą relację, która od samego początku miała pod górkę. Oboje w małżeństwie, choć Miłek za chwilę miał zostać kawalerem z odzysku, oboje z dziećmi. Nic o sobie nie wiedzą i nie mają pojęcia, co zaplanował dla nich los. A zaplanował dużo za dużo, począwszy dramatycznej nocy w hotelu, po intrygi kobiet w typie Edyty czy Agnieszki, które niczego nie zamierzały Hani i Miłkowi ułatwiać. Ich historia jest wyjątkowo kręta, pełna dramatyzmu, intryg i wpływu postronnych osób.

Wrażenia po lekturze 

Nie ma tu oczywistości. To, co się dzieje, zaskakuje w trakcie czytania. Emocje uderzają w czytelnika z każdej strony, nie da się na spokojnie czytać tej książki. Trudno się oderwać, przez co przeczytałam ją nawet nie wiem kiedy. Czasoprzestrzeń mi się zakrzywiła i mogłabym w niej tak trwać. 

Kochankowie z deszczu to porywająca historia miłości i przypomnienie tego, że nie wolno rezygnować ze szczęścia, choć droga do niego bywa wyjątkowo wyboista. Mowa jest też o przeznaczeniu, zdradzie, godności, podłości i nienawiści. Cała paleta emocji, które rozpalają wyobraźnię. Tak na marginesie muszę przyznać, że gdy skończyłam czytać, mniej więcej o 3 w nocy, mój ślubny zapytał mnie, czy płakałam. A to nie były łzy, o nie. To historia Miłosza i Hani „wystrzeliła mnie z kapci”. Tak się w nią wczułam, że jeszcze po jej odłożeniu bohaterowie tłukli mi się po głowie. Myślę, że byłby z niej świetny scenariusz do filmu. A wtedy siedziałabym i przeżywała wszystko na nowo. Sami widzicie, ja przepadłam. Wam też polecam. 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Pascal

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close