Małe wielkie sekrety. Osiedle Pogodne (tom 4) – Magdalena Majcher
Tytuł: Małe wielkie sekrety
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Cykl: Osiedle Pogodne (tom 4)
Kategoria: literatura obyczajowa
Liczba stron: 400
Małe wielkie sekrety autorstwa Magdaleny Majcher to już czwarty, i zarazem ostatni, tom z cyklu Osiedle Pogodne. Rzeczone Osiedle Pogodne to nowoczesne, zaciszne osiedle domków jednorodzinnych, jakich jest wiele. Za drzwiami każdego z tych domów toczy się normalne życie, czasem także rozgrywają się prawdziwe dramaty.
Magdalena Majcher tym razem zaprasza czytelników do domu Marcina, Moniki oraz ich córki Zosi. Normalne życie jest jednak w ich przypadku pojęciem względnym, ponieważ Zosia na skutek choroby nowotworowej straciła możliwość samodzielnego poruszania się i stała się dziewczynką niepełnosprawną. Monika, jej mama i zarazem założycielka fundacji wspierającej dzieci w podobnej sytuacji, to ambitna chemiczka, dla której praca w laboratorium i szukanie ratunku dla Zosi jest całym życiem. Jest ona bardzo rzeczowa, skupiona na osiąganiu celów, ostrożna w wyrażaniu emocji, można wręcz powiedzieć, że chłodna. Jej mąż, Marcin, to człowiek ciepły i rodzinny, który za Moniką i Zosią skoczyłby w największy ogień. Kocha je bezwarunkowo, starając się otoczyć opieką, choć pozostaje w cieniu żony ze względu na jego mniej prestiżową i gorzej płatną pracę. To dzięki zaradności Moniki mogli pozwolić sobie na zakup domu na Osiedlu Pogodnym oraz sprostać konieczności opłacenia kosztownych terapii.
Ich życie to szaleńczy pęd między pracą, fundacją, domem, szkołą i rehabilitacją Zosi. Domyślam się, że potrzeba wielu sił, by sprostać takiej codzienności z uśmiechem na ustach, i że nie zawsze jest to łatwe, a czasem nawet niemożliwe. I wierzę, że można tęsknić za przeszłością, mieć dość brutalnej rzeczywistości.
Pewnego dnia Marcin otrzymuje telefon ze szkoły, że powinien odebrać Zosię, bo jej mama tym razem po nią nie przyjechała. To było dziwne, ponieważ Monika była zawsze punktualna i wykonywała wszystko to, co do niej należy. Co mogło się stać, że tak drobiazgowa osoba zapomniała odebrać córkę ze szkoły?
Telefon Moniki milczał, więc Marcin postanowił działać, gotowy poruszyć niebo i ziemię, by odnaleźć ukochaną. Od tej chwili historia nabiera pędu, zaskakuje, odkrywa kolejne, nieoczywiste karty.
Czy matka może porzucić, jak gdyby nigdy nic, swoje ukochane dziecko? A może dotychczasowe życie to była farsa, a Marcin tak naprawdę nic nie wie o Monice? W końcu ma ona swój sekret, tajemnicę zapisaną w genach, przekazywaną z matki na córkę. Ale to dopiero Marcin będzie miał szansę zrozumieć.
Na marginesie przyznam, że byłam nieco zaskoczona kierunkiem, w którym pobiegła historia. Bardzo szybko zapałałam do bohaterki niechęcią, zapewne dlatego, że będąc mamą, nie wyobrażam sobie bez słowa wyjść z domu, i nie wrócić do dzieci. Zazwyczaj też słyszy się historie o porzucających rodziny mężczyznach, których przerastała opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem. Tu jest inaczej – to przerażony i zdruzgotany ojciec bierze na swoje barki opiekę nad córką, która obwinia go o zniknięcie mamy.
Byłam bardzo ciekawa, czy Marcinowi uda się wpaść na trop Moniki, a jeśli ją znajdzie, to w jaki sposób ona wyjaśni swoje postępowanie. Autorka napisała scenariusz, który mnie zaskoczył – takiego zakończenia się nie spodziewałam. Myślę, że nie tylko ja.
Historię czytało mi się bardzo dobrze i bardzo szybko, jak w przypadku innych książek Magdaleny Majcher. Małe wielkie sekrety to książka, która zdecydowanie usatysfakcjonuje nie tylko miłośników twórczości autorki. Szczerze ją polecam.
Dziękuję Wydawnictwu Pascal za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki