Mój mały świat. W mieście/Mój mały świat. Na księżyc – Allison Black
autor: Allison Black
tytuł: Mój mały świat. W mieście/Mój mały świat. Na księżyc
liczba stron: 10
oprawa: książeczka kartonowa
wydawnictwo: Mamania
Ponownie zdecydowałam się napisać “podwójną” recenzję, bo w ręku trzymam dwie książeczki o odmiennej treści, ale wykonane wg. tej samej koncepcji. Szkoda więc dublować wpisy, tu znajdziecie wszystko, co o tych dwóch pozycjach warto wiedzieć.
“Mój mały świat. W mieście” i “Mój mały świat. Na księżyc” wydawnictwa Mamania, to książeczki -uwaga!- do zabawy dla najmłodszych czytelników (0-3), których nie zawsze łatwo zaciekawić opowiadaną historią. Ja mam dwuipółlatka w domu i na palcach jednej ręki policzę, ile razy udało mi się go zatrzymać na stronie, żeby od początku do końca przeczytać zawartą w niej treść. Coraz częściej rozglądam się za książkami, które dodatkowymi atutami będą w stanie przykuć uwagę dziecka na dłużej.
“Mój mały świat. W mieście” i “Mój mały świat. Na księżyc” spełniają moje oczekiwania przede wszystkim dzięki zamieszczonym w nich rozkładankach czy raczej “rozsuwankach”.
Na każdej ze stron maluch może przesunąć element i wyciągnąć dodatkową stronę, a nawet nie jedną, ale dwie. Bardzo fajnie to wygląda na przykładzie startu rakiety w “Mój mały świat. Na księżyc”. W podstawowej wersji widzimy rakietę na ziemi i moment rozpoczęcia odliczania. Gdy dziecko wysunie drugą i trzecią część strony, zobaczy dalsze etapy podróży i odłączenie się statku kosmicznego od wznoszącej go rakiety. To bardzo fajne rozbudowanie informacji, które znajdują się na podstawowych stronach obu książek. Żeby było ciekawiej, dziecko musi pokombinować, czy kartkę należy wysunąć do góry, do boku czy przesunąć w środku w lewo lub prawo, by zauważyć ruch i odkryć dodatkowe treści. Znajdziemy to zarówno w “Mój mały świat. W mieście”, jak i “Mój mały świat. Na księżyc”.
Teraz opowiem Wam o treści.
“Mój mały świat. Na księżyc” to opowieść o starcie rakiety z załogą, która leci z misją na księżyc. Po opuszczeniu lądownika, dziecko wraz z astronautami może poskakać jak sprężyna (oczywiście paluszkiem po stronie), dowiadując się przy okazji o istnieniu różnic między między grawitacją Ziemi a Księżyca, oraz do czego służy łazik. Misja kończy się sukcesem i astronauci wracają do domu.
“Mój mały świat. W mieście” z kolei tłumaczy dziecku, na czym polega funkcjonowanie w dużym mieście, jak ono wygląda, jak można zwiedzać, co się dzieje na głównym placu, w muzeum. I oczywiście podczas czytania rączki dziecka pracują, bo np. windę trzeba podsunąć do góry, wprawić w ruch ulicznych aktorów, czy wysunąć najwyższy budynek w mieście, by górował nad parkiem. Poza informacjami o życiu w mieście, znajdują się tu takie wyrazy dźwiękonaśladowcze, jak np. szczekanie psa, trąbienie autobusu czy dzwonek przy rowerze. Dzieci bardzo lubią powtarzać takie dźwięki, co można potraktować jako dobry wstęp do nauki trudniejszego słownictwa (przypomnę Wam o Jano i Wito w mieście).
Obie książeczki są wykonane z dbałością o szczegóły, bardzo kolorowe, ciekawe i zachęcające malucha do przyjrzenia się stronom. Kartonowe strony są odporne na mało delikatne rączki dziecka, a wysuwanki trzymają się stron bardzo dobrze. Doceniam to, bo wiem, jak mocno maluch może pociągnąć kartkę, odrywając jej kawałek – przerabiałam to nie raz i nie dwa. Obrazki są estetyczne i czytelne, treści nie jest za wiele, ale przy dzieciach, które nie skupiają się zbyt długo na słuchaniu, duża ilość treści nie jest niezbędna. Jeszcze przyjdzie czas na dłuższe czytanie.
Polecam z całego matczynego serca obie pozycje “Mój mały świat. W mieście” i “Mój mały świat. Na księżyc” wydawnictwa Mamania, bo te książeczki zaciekawią dzieciaki i posłużą im przez długi czas.
Dziękuję wydawnictwu Mamania za przekazanie egzemplarzy recenzenckich książeczek.