Emocje 20 lutego 2016

Mamoooo, a Wojtek ma cycki jak ta pani! Rzecz o miłości braterskiej…

Czasem zdaje mi się, że zamiast normalnego domu, mam patologię w pełnym znaczeniu tego słowa. Dwoje wrzeszczących dzieci, plus głośna z natury ja, oraz drący się pies, kiedy drze się cała reszta.Tak więc, patologia co się zowie.

Dzieci od rana hałasują, a ja uspokajam jak tylko mogę, apeluję o ciszę, o to by przestali biegać, rozrzucać zabawki, wylewać picie a zamiast tego zaczęli jeść, ubierać się, sprzątać (?!?) i grzecznie przebierać nóżkami za Panią Matką. Ale nie ma lekko.

Taka sytuacja: Jest rano, siedzę przy kompie, klepię pierwsze zdania artykułu i słyszę jak Bartek woła “Mamoooo, a Wojtek ma cycki jak ta pani!”. Słucham i nie wierzę, bo jaka pani i jakie cycki, a skąd w ogóle takie słowo u dzieciaka? Ale nic, uspokajam ich, przestają się szarpać, dogadywać sobie, zapada cisza, siedzą, jedzą. Chwilowy spokój, klepię kolejny akapit. Jebudubu, bracia nie próżnują – “Mamo, a Wojtek”, “Mamo, a Bartek”…. w zależności który czego dotknął: rozlane, rozsypane, przewrócone, podarte, poszarpane, zabrudzone…. Nie muszę pytać kto i co, kabelek przybiega informując skrupulatnie, co się właśnie wydarzyło. Kabel zazwyczaj minę ma zadowoloną, bo raz – doniósł na brata, a dwa – zaciera ręce, bo matka nad karą pomyśli. Satysfakcja gwarantowana, radość na miarę Gwiazdki. Sprawiedliwie i po chrześcijańsku, bo donoszą na siebie nawzajem i na zmianę.

“Weź idź i powiedz mamie…”. Kolejna sprawa, z dwóch gardzieli słyszę dokładnie te same hasła, prośby i żądania. Widzę te same gesty, bo jeden tylko co i rusz zezuje w stronę drugiego, bo przecież nic nie jest tak fajne jak małpowanie brata i wkurzanie matki w jednym czasie. Dobrze ze jest między nimi trzy lata różnicy i inaczej ich ubieram, bo dzień po dniu przeżywałabym atak klonów. Papugują się i przedrzeźniają na zmianę. To samo oglądają, to samo w tym samym czasie chcą robić, albo dla odmiany nie chcą też solidarnie. Fizycznie są do siebie bardzo podobni, sklonowani, a reszta… Sama nie wiem czy są bardziej podobni czy różni, jak im zawieje tak fruną. Bracia…

Wieczór, kąpiel w wannie. Tak, szkoda mi czasu, więc chcąc odprawić dzieciarnię jak najszybciej do spania, pozwalam im kąpać się razem. Zaczyna się niewinnie. Najpierw przepychanki – ja chcę tu, a ja tu siedzieć, bywa że ładuje się jeden na drugiego. Potem przychodzi czas na wyrywanie sobie zabawek, następnie wrzaski, wylewanie wody na siebie oraz na podłogę. Normalka, braterska miłość nakazuje im chcieć wspólnej kąpieli i pakować się w ubraniu do wanny, a następnie tłuc się w niej, bo nie chcą się razem kąpać, obrzydzając sobie i mnie ten wspaniały czas. Owszem, mogę im tego zabronić, ale znów będę słyszeć “mamoooo, ale my tak chcemy razem”…

Razem siedzą w ciszy gdy broją, lub hałasują demolując oficjalnie dom podczas zabawy. Razem miewają dobry lub zły humor, fochy, a nawet chęć na serek, którego po podzieleniu nie chce już zjeść ani jeden ani drugi. Kłócą się, kradną sobie zabawki, słodycze, licytują się który bardziej mnie kocha i obrażają gdy mówię, że kocham ich tak samo. Broją, zrzucając winę na drugiego, a jak zmontują coś wspólnie to zawsze winien jest pies. Przykład – dziura w kocu. Moje pytanie – skąd ta dziura? Bartek odpowiada że pies zrobił. Ok, ale skąd pies do cholery miał koc w pysku, skoro chwilę wcześniej powiewał on na plecach starszego jako płaszcz superbohatera??? Nieważne.

Wiecie, czasem mam tego serdecznie dość. Nie mam czasu dla siebie, ciszy i spokoju. Częściej od obserwowania wspólnej zabawy, oddzielam ich od siebie, pilnując by nie wydłubali sobie oczu, nie połamali nóg i  nie puścili z dymem włosów. Serio, częściej niż spokojnie, jest hardkorowo, emocje aż wiszą w powietrzu. Ale będzie ok, mimo wszystko widać troskę o siebie nawzajem w codziennych drobnostkach.

Wiecie, moja mama zawsze powtarzała mnie i mojej siostrze z którą się całe dzieciństwo tłukłam “teraz się nie znosicie, a za parę lat będziecie się ściskać i całować z tęsknoty!” I co? Mama miała rację! Moi synowie jeszcze tego nie wiedzą, ale fajnie jest mieć rodzeństwo, serio 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

30 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Cedro
8 lat temu

Pół na pół, albo się kochają albo wojna haha 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Cedro

standardowo 😉 albo razem broją albo donoszą na siebie 😉

Anna Cedro
8 lat temu
Reply to  Anna Cedro

Dokładnie mam to samo 🙂

Milena Kamińska
8 lat temu

Limo pod okiem też miałam, stluczone palce u nogi też przeżyłam

Milena Kamińska
8 lat temu

Moi rodzice też tak uważali ale nie wiedzieli o wszystkim dopiero jak juz bylam po 20 stce to wspominalam.niektóre rzeczy co wyrabialam

W roli mamy - wrolimamy.pl

czasem lepiej nie wiedzieć, szczególnie jak dzieci zapytają – babciu, a mam to jakim dzieckiem była 😉 :3

Sylwia Romańska
8 lat temu

Fajny tekst 😉 U mnie to samo:raz się kochają,raz nienawidzą,ale ogólnie żyć bez siebie nie mogą.Kąpią się też razem,więc wiem o czym piszesz :-)))Między moimi chłopakami są 4 lata różnicy.

W roli mamy - wrolimamy.pl

u mnie też podobnie – 3 lata i mam chwilami istny pogrom w domu 😉

Sylwia Romańska
8 lat temu

Oj ja też 🙂 Mieszkamy na wsi,z dala od sąsiadów i tylko dlatego nikt nie wezwał jeszcze policji tak się drą dzień w dzień,zwariować można!

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia, u nas raz sąsiedzi podpytali czy u nas ok, bo starszy tak papę darł… nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać- bo z jednej strony przypałowo, a z drugiej dobrze ze sąsiedzi czujni na krzywdę dzieci. Póki co MOPS nie pukał 😉

Sylwia Romańska
8 lat temu

😉

Milena Kamińska
8 lat temu

Oj potrafią zadziwiac az strach pomyśleć co mnie jeszcze czeka mam nadzieję że nie będą mieli pomysłów po mamusi bo ja to dopiero bylam urwis, brrr aby im do glowy nawet nie przyszło

W roli mamy - wrolimamy.pl

ja ponoć byłam w miarę grzeczna, ale moim dzieciom nie ufam w tej materii 😉

Milena Kamińska
8 lat temu

Ze skrajności w skrajność czasem się kochaja a czasem kłócą aż iskry lecą

W roli mamy - wrolimamy.pl

czyli Ciebie chyba już nic nie zdziwi, prawda 🙂 ? tylko kiedy iskry idą, trzeba uważać zeby samemu nie ucierpieć 😉

Sylwia Romańska
8 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl mój młodszy syn rok temu właśnie podczas takiej braterskiej walki przypalił mi głową pod oko tak,że miałam limo przez 2 tyg :-))

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia mój młodszy w grudniu, tak wywalił mi w twarz z rozbiegu, że pękła mi kość nosa 😀 do tej pory czasem boli …zachciało sie gałganom ganiać, akurat z ojcem choinkę ubierali… dramat, wyłam jak zwierz do księżyca 😛

Sylwia Romańska
8 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl Nieźle 🙂 Ja z tą śliwą do dentysty jeszcze musiałam iśc ze starszakiem.Nigdy nie zapomnę współczującej miny asystentki stomatologicznej….:-)
Jazda taka jest czasem,że szok 🙂 Starszy do szkoły non stop podrapany,pogryziony az wstyd..;-)

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia jesteśmy przedstawicielkami dziecięcej patologii 😉 wesoło, nie ma co 😀

Sylwia Romańska
8 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl na to wygląda 🙂 W ostatecznym rozrachunku jednak jest wesoło 😉

Milena Kamińska
8 lat temu

A ile numerów takich że aż wstyd pisac oj miłość wspominać ale strach pomyśleć że moje pociechy będą szalały

Milena Kamińska
8 lat temu

Ja jak sobie przypomne jak trzaslam drzwiami od samochodu a mama miała tam rękę to aż mi.niedobrze, albo jak z siostra bawilam się w lekarza i do.strzykawki nabralam herbaty i wlewalam ją do buzi siostry niestety wpadł fus zapchał dziurkę i igła wystrzeliła do gardła ale głupie i.nieodpowiedzialne zabawy brrrr oczywiście prosilam siostrę aby nic nie mówiła rodzicom a ona później mnie szantarzowała

W roli mamy - wrolimamy.pl

Oh la la! Milenka taką niewinną buźkę ma, a szatanicho po równi 😉

Milena Kamińska
8 lat temu

Moja córka na nodze ma takie siniaki że dziwię się że nikt nie zareagował 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

jeszcze… nie wiesz co Ci pisane 😉

Milena Kamińska
8 lat temu

Czasem słyszę jak ,,ustawiam ,, dzieci ,,a ty tak nie robiłaś?,,

Milena Kamińska
8 lat temu

Całe szczęście wyszalalam się za młodu acteraz jestem grzeczną mamusią i żoną

Paula Radek Flisek
8 lat temu

u mnie to samo hahaha 😀

Patrycja Arent
8 lat temu

Mamy jedno dziecko, tylko raz w jego obecności wspomnieliśmy o rodzeństwie. Maly jest cyckoholikiem. Dopiero niedawno przestał cyckac a już prawie 4 lata, cały czas się przytula i powtarza ze kocha swojego cycusia. Dziś wyskoczył z tekstem ze jak urodzi się drugie dziecko to mu zabierze cycusia a On na to nie pozwoli.. Także domniemane rodzeństwo już ma na starcie zazdrosnego brata który dobrowolnie cycusia nie odda 😉 🙂

Krystyna Ucieklak-Biernacka

Pięknie opisane <3 relacje braterskie <3 U mnie to nieco trudniejsze i bardziej skomplikowane bo synek ma 2 latka a córka prawie 18-więc to różnica spora i relacje na nieco innym poziomie niż standardowo zwykło się myśleć o relacjach brat z siostrą- bez mała prawie jakby druga MAMA <3 🙂 <3

W szkole 19 lutego 2016

Wszawica atakuje! Dlaczego na to pozwalamy?

Ja już kiedyś pisałam o wszach, ale temat jakby znowu powraca. Te małe cholery buszują u Duśki w szkole, ba – Duśki w klasie! – już od pierwszego dnia po feriach. No niech to chudy byk strzeli!

Wszawica jest ponoć chorobą cywilizacyjną, tak słyszałam. I nie ukrywam – roześmiałam się w twarz osobie, która to powiedziała. Bo wiecie co? Wcale nie wszawica jest chorobą cywilizacyjną, ale ta nasza pieprzona poprawność polityczna i tolerowanie wszystkiego jak leci. I o ile kiedyś wszawica – oczywiście wiem, że niezawiniona bo nikt normalny nie hoduje wszy – była powodem do wstydu, to teraz jest co najwyżej pretekstem do oczekiwania współczucia. Ale jakiego współczucia ja się pytam wcale nie grzecznie? Komu mam współczuć? Komuś kto łazi z robalami we włosach między ludźmi? Bardziej współczuję tym ludziom, którzy się od takiego niefrasobliwca zarażą. Bo niestety wszawica jest silnie zaraźliwa. A wszy to takie złośliwe bestie, że wbrew pozorom nie do brudu idą ale do czystości. Nie wiem, może powinnam przestać Duśkę kąpać, żeby ją przed wszami zabezpieczyć? Noooo, ale wtedy to od razu zostałaby okrzyknięta brudasem i napiętnowana na całe życie. Bo brud piętnować można, wszy już nie. Wyjaśni mi ktoś ten fenomen? Mogę współczuć komuś kto mi napisze w mailu bądź SMS-ie, że nie może wyjść z domu, bo go wszy oblazły i musi najpierw zarazę wytępić. O tak, komuś takiemu będę współczuła. Ale nie komuś kto ma świadomość swojej wszawicy i spokojnie chodzi po ulicach, robi zakupy, jeździ komunikacją publiczną. Nie, nie i jeszcze raz nie!

Dlaczego my jako społeczeństwo godzimy się na to, by jadły nas małe wstrętne robale, podczas gdy półki apteczne uginają się od specyfików przeciwko wszawicy? I nie, nie są to jakieś drogie preparaty, a cała kuracja nie jest skomplikowana.

Nie wiem czy wiecie, ale był czas, że osobom zawszonym obcinano włosy do gołej skóry. Jak trzeba to trzeba, siła wyższa. Nie było to miłe, ale konieczne i nikt z tym nie polemizował. Dziś oczywiście zdecydowana większość by odmówiła i ponoć ma prawo. Tylko ja się pytam, gdzie w tym wszystkim są prawa ludzi chcących żyć bez insektów na głowie?

Skoro wszawica jest chorobą to dlaczego się jej nie leczy? Dlaczego można zmuszać rodziców do szczepienia dzieci (pomińmy temat czy lepiej szczepić czy nie, chodzi o sam fakt istnienia prawnych środków przymusu), a nie można zmusić do pozbycia się wszy? Ciężko będzie komukolwiek przekonać mnie, że preparaty przeciwko tym robalom są szkodliwe dla skóry, włosów czy czegokolwiek i że z dwojga złego lepiej mieć wszy niż te szampony stosować. A jak ktoś się będzie upierał to uprzejmie przypominam, że zawsze można starym sposobem użyć nafty bądź pozbyć się owłosienia na głowie. Aha, tak na marginesie, wszy nie tyko gryzą powodując u człowiek reakcje alergiczne na ich ślinę. Naturalny odruch drapania może doprowadzić do wtórnych zakażeń bakteryjnych, a w konsekwencji stanów zapalnych skóry głowy? Mało? Te małe zarazy przenoszą także choroby zakaźne, między innymi tyfus plamisty, dżumę i dur powrotny. Mówicie, że tych chorób już nie ma? Ja bym nie była taka spokojna, wraca polio, wraca borelioza to i dżuma lada moment wróci.

Czy to naprawdę jest problem ogłosić jakiś tydzień walki z wszawicą, w ramach reklamy rozdawać te saszetki z szamponami nawet za darmo? Albo za jakąś symboliczną opłatą? Wciskać ludziom ulotki na temat wszy a nie jak zwykle o szkołach języków obcych i agencjach towarzyskich? Informować jak przeciwdziałać, co robić i jak się zachować gdy się znajdzie wesz na grzebieniu? Że to niby jest oczywiste? Gdyby było to by nie było problemu wszawicy. A on jest i jest coraz większy. Jeszcze trochę i ze świecą będziemy szukać kogoś kto nie ma na głowie wszy. Dojdzie do tego, że wstydem będzie nie mieć, gdy wszyscy mają. Śmiejecie się? Nie ma z czego się śmiać, nie takie absurdy ten kraj widział.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

46 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
MatkaBezKitu
MatkaBezKitu
8 lat temu

U nas w szkole zazwyczaj na początku roku szkolnego, po obozach, koloniach jest komunikat o wszawicy. Zupełnie nie rozumiem dlaczego higienistka szkolna (tak jak dawniej było) nie sprawdza dzieciom głów. Przepraszam, sprawdza ale musi mieć pisemną zgodę rodzica każdego dziecka a to już wydłuża sprawę w czasie. Gdyby głowy dzieci były sprawdzane na bieżąco to nie dochodziłoby do epidemii. Tak sobie myślę po cichu:)

Edyta Skrzydło
8 lat temu

U nas była akcja wsiury w grudniu i styczniu ……

W roli mamy - wrolimamy.pl

i jak się skończyło?

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Moi nie złapali , ale w szkole i przedszkolu ucichło ..

Krysia Paluch
8 lat temu

Kolezanka mi opowiadala ze jedna z mam ktorej dzieci problem dotyczyl, powiedziala, uwaga, uwaga… ze nie wyczysci dzieciom glow bo ma tipsy!

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Krysia Paluch

no popatrz, o tym nie pomyślałam, faktycznie tipsy to jest argument 😛

Karolina Bylina
8 lat temu
Reply to  Krysia Paluch

Ale maz juz ich.chyba nie ma

Kamila Maria Meżykowska

skuteczne specyfiki są drogie. 100 ml dobrego specifiku to koszt 30-60 zł, czasami drożej, te tanie to nic nie warte.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Póki co nie mam doświadczeń osobistych, nie wiem czy te tanie faktycznie nie działają, ale myślę, że gdybym musiała to bym wysupłała taką kwotę, zdrowie ważniejsze.

Kamila Maria Meżykowska

Ja niestety wiem :/. I mam nadzieje, że to się już nie powtórzy.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Współczuję. Ja się bardzo boję tej zarazy

Kamila Maria Meżykowska

To jest masakra :/. Ciężko wytępić. Szczególnie jak dziecko ma długie włosy.

Michalina Hanko
8 lat temu

Nie koniecznie, moja mama kupowała preparat za kilka zł w aptece który wszystkie paskudne robale dusił a potem siedziała i pół nocy pasmo po paśmie czysciła. A potem kiedy znowu przyniosłam wszy poszła i zrobiła wojnę i zaraz zaczęło się sprawdzanie głów dzieciom.

W roli mamy - wrolimamy.pl

A pamiętasz może nazwę tego specyfiku?

Michalina Hanko
8 lat temu

Oj wybacz, ja miałam w nosie co mi tam nakłada matka na łeb byle mi włosów nie scinała. Ale moja koleżanka swojej córce musiała dosłownie kilka dni temu zrobić kuracje, użyła Sora koszt ok 15 zł, mówi że bardzo skuteczny i jeszcze w razie ”w” kuracje za tydzień powtórzy.

Dominika Sikorska
8 lat temu

ponoc Hedrin jest bardzo skuteczny 🙂

Kamila Maria Meżykowska

Sora wychodzi drogo bo 50 ml za 15 zł, czyli na 100 ml to 30 zł ja pisałam wyżej, u nas te tanie specyfiki nie pomogły niestety.

Agnieszka Nowak
8 lat temu

U nas pomogła Nyda. Droga, około 50zł, ale skuteczna. Wyczesuje się już tylko zwłoki. Nawet gnidy się duszą. Sora nie podziałała. Dziadostwo już się uodporniło. A Nyda obkleja włosy, jest oleista i odcina stworom dopływ powietrza. Duszą się i giną. Nawet jaja. Działa zupełnie inaczej.

Kamila Maria Meżykowska

u nas w szkole ciągle jest :-/,

Niecałkiemsamamama
8 lat temu

U nas była epidemia wręcz w zeszłym semestrze

Ania Król Malcherek

„Były w 5 wieku, będą i w 30- stym”- tak powiedział mój ś.p. farmaceuta. Racją jest, że apteczne półki się uginają, jednak 3/4 można wsadzić sobie w… kosz na śmieci. Nam finalnie pomógł Hedrin- wyłam, aplikując i zmywając- kosztował 40 zł ( prawie, 38,50 ) Ciężko jest wytępić mendy… Rozumiem Twoją frustrację jako matki- pamiętaj, że wszy kochają czyste główki 😉 ja walczyłam (!) od 23 grudnia do 3 stycznia ( dwa lata temu ), Hedrin załatwił temat 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

aż tak długo??? OMG! Wiem, że kochają czyste główki, ale przestać myć dziecku głowę to jakby lipa…

Ania Król Malcherek

Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee, myłam cały czas, tylko preparat nie pomagał 😉 użyłam 3 albo 4 rodzaje zanim wytępiłam 🙂

Karolina Bylina
8 lat temu

Bo to wstyd dla rodzica isc do apteki i kupic taki preparat. Na i doszedl problem ze w szkolach nie mozna przeprowadzic kontroli przez pielwgniarke. No to jest po prostu chore. Kiedys szlo sie na taka kontrole i kto mial wszy ten szedl do domu i musial przejsc kuracje a teraz wielkie mcyje bo sie ktos poczuje urazony?!! Niesamowite ze dla niektorych wazniejsze jeat co ludzie powiedza niz czy wyzdrowieja.

Wioletta Brodowska
8 lat temu

u nas pielęgniarka głowy, podobno w dwóch szkołach w mieście jest mega problem, u nas póki co czysto

Aldona SG
8 lat temu

Być może zbyt brutalne Ale skuteczne…
X lat temu, kiedy sama chodziłam do szkoły i panowała wszawica, to w przychodni pielęgniarka mojej mamie poleciła umyć głowę szamponem dla psów. Wierzcie mi czy nie. Na dluuugie lata problem zniknął z mojej głowy. Mimo iż dookoła skakały małe zwierzątka.
I kiedy moja córka tez złapała te małe zwierzątka, też użyłam takiego szamponu. Póki co problem nas nie dosięgnął kolejny raz 😉

Agnieszka Nowak
8 lat temu
Reply to  Aldona SG

ciekawy pomysł i na logikę może być skuteczny….

Małgorzata Krupa-Kurz

Mi by było wstyd,gdyby biegaly po głowie córki czy syna. Mam nadzieje,ze nas to ominie(póki co ani w szkole ani w przedszkolu się nie pojawiły). Dzieciaki maja geste włosy jej chyba bym się zaplakala. Pamiętam jak mając 10 lat mama mi wyczesywala gnidy. Włosy były obcięte (z pasa do przed ramiona) i walka wieczorami. A za obcięte włosy tato nie i odzywal się do mamy przez ładny miesiąc.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Obcięte włosy? Tego się najbardziej boję, to byłby dramat

Małgorzata Krupa-Kurz

Miałam bardzo geste i długie włosy. Plus tego był taki,że w końcu przestali mnie na ulicy „macac”(tzn.moje włosy), ale niestety od tamtego cięcia juz nie udało mi się zapuscic włosów do pasa 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl

🙁

Małgorzata Magdalena Lis

U nas wlasnie przechodzimy z corka to niestety przedszkole to lekcewazy jak zglosilismy i innych rodzicow niepowiadomili a przeciez zapewne juz wiecej osob ma , srodki niestety sa bardzo szkodliwe przekonalam sie na swojej skorze i corki ale lepiej umuc tym 3 razy niz drapac sie

Agusia Goerke
8 lat temu

U syna w szkole w klasie też panuje kupiłam spray przeciw wszom.psikam

Milena Kamińska
8 lat temu

Ale u mnie sa rozsadni

Milena Kamińska
8 lat temu

Dlaczego w szkole nie można sprawdzać? Dla chcacego nic trudnego zbiera się zgode od rodzicow na przeglad czystosci głowy na poczatku roku na cały etap edukacyjny i gdy się pojawia problem w szkole pielegniarka przegląda wszystkim głowy informuje rodzicow i.problemu nie ma

W roli mamy - wrolimamy.pl

Pod warunkiem, że wszyscy rodzice wyrażą zgodę, zmusić nie można

Beata Baziak
8 lat temu

Jak dobrze pamietam to za czssoe mojej podstawowki.nie bylo zmiłuj ! Każdy mial sprawdzana glowe , rece i paznokcie !! Teraz sie w d.. po przewracalo i rodzice chca nietykalnosci dla swoich dzieci . A ja chce zeby moje dziecko było bezpieczne i bez robali

W roli mamy - wrolimamy.pl

Widać w jednym czasie do podstawówki chodziłyśmy. U mnie było tak samo

Gabi
Gabi
8 lat temu

Za moich czasów też sprawdzano czystość głowy i nikt nikogo nie pytał o zgodę

Mia Popa
8 lat temu

dzięki bogu ja nigdy nie miałam ale siostra kiedyś złapała to mama wylała jej ocet na głowe i nałożyła na włosy reklamówkę jednorazową ( można czepek foliowy) i po jakiejś godz kazała jej umyć głowe i wyczesała. no i wiadomo ręczniki, pościel do wygotowania,

La fourchettee - pierwsze kroki we Francji

Czytam, czytam i jestem w szoku – nie zdawałam sobie sprawy, że taki problem naprawdę istnieje. Zawsze wydawało mi się, że ta choroba wynika z zaniedbań i aktualnie jest ogromną rzadkością. Zabieram się za czytanie dalej na ten temat, dzięki!

Maria Ciahotna
8 lat temu

U nas też była walka – od razu jak zauważyliśmy intruzów u córki, to powiadomienie do przedszkola i do całej rodziny – na dodatek córcia zachorowała, więc tak czy tak została w domu. Ale w przedszkolu też się pojawiły – u nas sprawdziły się specyfiki apteczne (LiquidoDuo – nie wiem czy w PL też jest dostępny), no i konsekwentne wyczesywanie – sprawdzanie głowy maluszkom po trzy razy dziennie, każde jajo i intruz od razu usuwane. I tak był nawrót, trudno sprawdzić wszystkie dzieci przedszkolne, choć panie przeglądały im główki w wolnych chwilach… Jak problem pojawił się u siostrzeńca (niespełna dwulatek),… Czytaj więcej »

Maja Maj
Maja Maj
8 lat temu

Ja stoje i po jednej i po drugiej stronie barykady, bo i jestem mama ale i nauczycielką w przedszkolu i szczerze zastanawia mnie w ogóle skąd te wszy się biorą, bo znam dzieciaki w przedszkolu, żadne z nich nie jest zaniedbane, choć właśnie ten mit upada, wszy wcale nie łączy się z brakiem higieny, ale skądś się biorą, ja niestety też sama złapałam od dzieci, nie miałysmy nawet szansy wyłapać dzieci z wszawicą bo poprostu wszystkie już miały w momencie sprawdzania głów i my rownież. Ja stosowałam hedrin raz, u swoich osobistych dzieci rownież odrazu w razie co choć nie… Czytaj więcej »

Magda Nowak
Magda Nowak
7 lat temu

Mam podobną historię jak Ty, Maja. Ja nie mam dziecka, ale pracuję w szkole na świetlicy. W tym roku już nie złapałam wszy ani razu, od kiedy stosuję hedrin raz. Myślę, że to lepiej zapobiegać niż leczyć

Beata Maliniak
Beata Maliniak
7 lat temu
Reply to  Magda Nowak

ja dzięki temu środkowi w błyskawicznym czasie pozbyłam się wszy u swoich bliźniaków..na szczęście obyło się bez nawrotów..

Beata Maliniak
Beata Maliniak
7 lat temu

ja dzięki temu środkowi w błyskawicznym czasie pozbyłam się wszy u swoich bliźniaków..na szczęście obyło się bez nawrotów..

Zabawa 18 lutego 2016

Nie odpuszczaj lekarzom, bądź mądrym rodzicem małego pacjenta

Jak często chodzicie ze swoimi dziećmi do lekarza? Ja przyznam szczerze, dość często. I nie dlatego, że jestem hipochondryczką chorobliwie przewrażliwioną na punkcie swojego dziecka, a po prostu wymaga tego sytuacja.

Odkąd urodził się Kuba, który jest wcześniakiem, wydreptałam ładne kilometry w przeróżnych poradniach. Zwiedziłam wzdłuż i wszerz poradnie nasłuchawszy się przeróżnych historii współtowarzyszy niedoli. Spotkałam się z wieloma specjalistami z różnym podejściem do małego pacjenta i jego rodziców. Jedną z rzeczy, która mnie denerwowała i nadal denerwuje, pominąwszy temat kolejek na NFZ, oraz notoryczne spóźnianie się lekarzy, jest bagatelizowanie przez nich badań, jakie powinni zlecić dziecku, gdy nie mogą postawić trafnej diagnozy. Przykład z mojego podwórka, proszę bardzo – przewlekły katar i zdziwienie jak katar można uznać za jednostkę chorobową!? Leczony trwa 7 dni a nieleczony tydzień, jeden pies a dzieciak non stop się męczy. Ja jak lwica muszę domagać się od lekarza pierwszego kontaktu skierowania do specjalisty, bo dopiero dokładniejsze badanie dziecka może wykluczyć bądź potwierdzić moje przypuszczenia, których pediatra nie bierze pod uwagę. Nie ważne, że katar „rzuca” się już na słuch dziecka!

Drugi przykład, nigdy nie zapomnę, miny i słów pediatry Kuby, gdy przedstawiłam jej wyniki badań, (które wykonałam sama i zapłaciłam za nie z własnej kieszeni – wiwat bezpłatna służba zdrowia!), a skąd Pani wiedziała, że te badania wyjaśnią podłoże choroby? –  zapytała zdziwiona. Odparłam, że skoro lekarz nie wie jak pomóc mojemu dziecku tylko w ciemno chce przepisywać kolejne specyfiki nie zleciwszy dokładniejszych badań, to sama muszę działać. A wie Pani, ja to nie mam czasu siedzieć w Internecie. Uświadomcie mnie, jeśli się mylę, ale czy lekarz nie powinien doszkalać się przez cały okres praktyki zawodowej a jeśli nie wie, co dzieje się z pacjentem „podesłać” go specjaliście? Ja rozumiem, że pediatra nie jest Alfą i Omegą z tak szerokiej dziedziny jaką jest medycyna, ale powinien współdziałać z rodzicem, nakierować na badania, na które sam nie może dać skierowania w ramach ograniczeń, jakie nakłada na niego NFZ. Swoją drogą Wujek Google i ciocia Wikipedia naprowadziły mnie gdzie trzeba, wiwat Internet, wiwat technologia. Nie muszę dodawać, że była to ostatnia wizyta u tej pediatry. Jej niekompetencja poraziła mnie z siłą gromu.

Odkąd zmieniliśmy lekarza pierwszego kontaktu nie muszę użerać się o skierowanie do specjalisty. Bo sama lekarz rodzinna nam je daje, gdy widzi ku temu przesłanki. Wspomniany wcześniej bagatelizowany przez poprzednią lekarkę katar okazał się alergią, która doprowadziła do problemów z narządem słuchu. Ot taki niegroźny katarek okazał się grubszą sprawą. Na szczęście syn trafił w porę w ręce odpowiednich specjalistów.  A co gdyby okazało się, że na przykład niezlecona morfologia byłaby gwoździem do trumny u dziecka chorego na białaczkę? Przecież, na oko nie widać tego, czy dane dziecko jest w stu procentach zdrowe.  Nie raz media nagłaśniały takie przypadki. Mało razy odbijano dzieckiem jak piłeczką i szpital odmawiał przyjęcia pacjenta na oddział. Kto wtedy poczuwa się do winy? Nikt, ręka rękę myje a rodzice są pozostawieni sami sobie zapewne z wyrzutami sumienia, że wcześniej dali się zbyć lekarzom.

Walczcie o każde nawet najdrobniejsze badanie dziecka, bo nigdy nie wiadomo, co może wnieść jego wykonanie. Dla mnie i mojej rodziny coroczna morfologia z rozmazem nawet zdrowego dziecka jest obowiązkowym badaniem. Wolę chuchać na zimne. Nie pozwólcie się odesłać ze szpitala, bo “brak miejsc”. Gdyby doszło do tragedii nikt Wami się nie przejmie. Wróć, przejmą się jedynie media w celu zrobienia chwytliwego materiału a Wam zostanie życie z wyrzutami sumienia, że nie zawalczyliście o własne dziecko.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close