Mariposas – wyrusz w długą wędrówkę po Ameryce Północnej

Lubię gry planszowe, które oprócz otoczki fabularnej kryją w sobie edukacyjne elementy i opierają się na faktach. Do takich gier należy Mariposas, gdzie wcielamy się w przepiękne motyle monarchy podróżujące po wschodniej części Ameryki Północnej. W ostatnich latach ich populacja drastycznie spada, między innymi za sprawką wycinki drzew, niszczenia ich środowiska naturalnego. To wszystko sprawia, że zanika roślina trojeść, która jest jedynym pożywieniem gąsienic monarchy.

W grze Mariposas, każdy gracz będzie miał okazję przekonać się, jak trudna i wyczerpująca jest podróż od Meksyku aż po Kanadę. Czy wiecie, że monarchy potrafią dziennie pokonać dystans około 40 km? Przed każdym graczem stoi nie lada wyzwanie, by nie tylko rozprzestrzenić swoje motyle na planszy, ale także je rozmnożyć, a na koniec gry powrócić do Meksyku. Gra przeznaczona jest dla dwóch do pięciu graczy, dla dzieci od dziesiątego roku życia. Młodsze dzieci, które już są wprawione w świecie gier planszowych także się odnajdą, ale nie oczekujmy, że dotrwają do końca rozgrywki.

W standardowej wielkości pudełku znajdziecie, oprócz strunowych woreczków, piękne plastikowe pudełeczka na drobne elementy gry. Pozwala to zachować porządek w trakcie rozgrywki, jak i w przechowaniu gry na półce.

Wśród elementów gry znajdziecie:

  • 1 kwiatową kość
  • 60 kart cyklu życia
  • 36 kart akcji
  • 15 kart dodatkowych ruchów
  • 16 żetonów przystankowych
  • 1 planszę przystanku
  • 5 znaczników punktacji
  • 6 płytek zdolności cyklu życia
  • 1 planszę mapy
  • 120 żetonów kwiatów
  • 50 drewnianych znaczników motyli
  • 20 kart celów
  • 1 instrukcję. 
Fot. Mariposas

Fot. Mariposas

Przygotowanie do rozgrywki

Przede wszystkim będziecie potrzebować dużo miejsca, stół lub dywan powinny się sprawdzić. Planszę mapy kładziemy po środku, a na niej w wyznaczonych miejscach układamy zakryte żetony przystankowe. Z karty celów dla każdej pory roku (wiosna, lato, jesień) losujemy po jednej karcie i układamy zakryte na planszy w odpowiednim miejscu. Jedynie karta celów dla pory roku wiosna może już teraz zostać odkryta.

Gracze otrzymują motyle w wybranym kolorze oraz znacznik punktacji tym samym kolorze. Pionek ten umieszczają na torze punktacji na planszy, a motylka z wartością jeden na polu Michoacán. Ponadto gracze umieszczają po jednym motylku o wartości dwa na zakrytej karcie lata, oraz po motylku o wartości 3 na karcie jesieni. 

W plastikowych pudełeczkach posegregujcie żetony kwiatów i dobrze przetasujcie karty akcji i razem z kwiatową kością połóżcie je w zasięgu wszystkich graczy. Na początku wszyscy otrzymują po dwie karty akcji.

Fot. Mariposas

Fot. Mariposas

Pozostaje przygotowanie planszy przystanku, która powinna również znaleźć się w pobliżu graczy. Zgodnie z kolorami należy rozłożyć karty cyklu życia, oraz dodatkowe karty akcji. Na koniec losowo wybierzcie 3 płytki zdolności cyklu życia i umieśćcie po 1 odkrytej po prawej stronie każdego zestawu kart cyklu życia.

Wybierzcie pierwszego gracza, najlepiej pośród starszych graczy i zapraszam Was do rozgrywki.

Jak grać w grę Mariposas

Choć przygotowanie rozgrywki przy pierwszych próbach może przyprawić ból głowy, a przebrnięcie przez szesnasto stronicową instrukcję wydaje się niemożliwe, muszę Was zaskoczyć. Nie tylko się da, ale zasady okażą się łatwiejsze niż się z początku wydawało. 

Mariposas trwa trzy rundy (wiosna, lato, jesień), a każda z nich składa się z odpowiedniej liczby tur. I tak wiosna trwa cztery tury, lato pięć, a jesień sześć. Dla ułatwienia ta zasada jest zaznaczona na planszy, więc nie można jej przeoczyć. 

Fot. Mariposas

Fot. Mariposas

W swojej turze gracz zagrywa kartę akcji ze swojej ręki i wykonuje akcje przedstawione na tej karcie, czyli przemieszcza wybranego motyla o wskazaną liczbę pól. Kiedy motyl ląduje na nowym polu, gracz pobiera żeton kwiatka, na którym właśnie się znajduje. Jeśli motyl wylądował obok symbolu trojeści, może go rozmnożyć, wykładając odpowiednią liczbę wcześniej zebranych kwiatków. Na koniec swojej tury dobieramy kartę akcji. Jeśli trafi nam się taka sama, jaką już mamy, możemy ją wymienić. 

W pierwszych dwóch porach roku gracze powinni skupić się na rozmnażaniu, zbieraniu kwiatów, realizacji dodatkowych celów, by koniec końców przygotować się na jesienny powrót do Michoacán.

Gra kończy się po szóstej turze w rundzie jesieni. Należy podliczyć punkty zgodnie ze zrealizowanymi celami pory roku, podliczyć punkty za powrót motylami do Meksyku. Wygrywa osoba z największą liczbą punktów.

Nasze wrażenia

Mariposas zasługuje na uwagę. Zachwyca wykonaniem, drewnianymi motylkami, pojemnikami na kwiaty. Plansza dla wielu może być za pstrokata i kolorowa. Na początku miałam wrażenie, że dostanę oczopląsu od tych kolorów i różnych kwiatów. Po paru rozgrywkach już mi to nie przeszkadzało. Na planszy również przedstawiono symbolicznie zasadę rozmnażania się monarchów, czy liczbę tur w danej porze roku. To zdecydowanie ułatwia grę i sprawia, że nie trzeba co chwilę kartkować instrukcji. Jeśli chodzi o żetony kwiatów, to mam jedno “ale”. Dwa rodzaje kwiatów są do siebie bardzo podobne i czasem po prostu się mylą. 

Podoba mi się w tej grze, że jest wiele dróg do zwycięstwa i nie zawsze wcześniejsza strategia sprawdzi się w kolejnej rozgrywce. Rozgrywka w dwie osoby wypada najsłabiej, zaś przy piątce graczy jest już spory tłok na planszy. Najlepiej grało nam się w składzie trzy i czteroosobowym z naciskiem na trzy. 

Warto zaznaczyć, że Mariposas to gra, w której pomiędzy graczami nie ma praktycznie żadnych interakcji, każdy sobie rzepkę skrobie, czy tojeść podjada i rozmnaża. Jedyną rywalizacją są pola przystankowe, bo kto pierwszy, ten ma dodatkowy bonus w postaci karty rozwoju. Jednak jak pisałam wyżej, dróg do zwycięstwa jest wiele i niejeden raz wygrywała osoba, która niespecjalnie latała do tych wyznaczonych punktów. 

Więc jeśli lubicie gry z negatywną i jakąkolwiek interakcją, ta gra może nie przypaść Wam do gustu. Natomiast sprawdzi się wśród dzieciaków, które nie lubią wszelkiej rywalizacji, a zwłaszcza chwili, gdy widzą, że przegrywają. Mariposas oczarowuje graczy drewnianymi motylkami, sprawia, że człowiek skupia się na swoich monarchach i pragnie wrócić czwartym pokoleniem do Meksyku. To jak idzie innemu graczowi jest zepchnięte na bok.

Dla kogo zatem gra Mariposas? To zdecydowanie rodzinny tytuł, taki chillout, bez złośliwości, dogryzania sobie. To mimo wszystko świetna gra strategiczna, która daje mocno do myślenia i sprawia, że nie podejmujemy decyzji na oślep, tylko przewidujemy ich konsekwencje. Dla nas Mariposas spełnia się jako rozjemca, gdzie z jednej strony mam zapalonych strategów, a z drugiej osoby nielubiących negatywnych interakcji. 

Tytuł: Mariposas
Autor: Elizabeth Hargrave
Ilustracje: Guillaume Bernon, Jeanne Landart
Wiek: od 10 lat
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: 45 minut
Wydawca: Albi


Wpis powstał we współpracy z Albi

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP


Zdjęcia: A. Jelinek

Fot. Mariposas

Fot. Mariposas

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ciąża i dziecko 21 lipca 2022

Poród kleszczowy — wskazania, przebieg, konsekwencje. Co trzeba o nim wiedzieć?

Poród kleszczowy jest rodzajem porodu zabiegowego, do którego dochodzi jedynie w szczególnych przypadkach, gdy pojawia się problem z przejściem główki dziecka przez kanał rodny. Wzbudza on ogromne obawy i kojarzy się z zagrożeniem dla dziecka i mamy. Co warto wiedzieć o porodzie kleszczowym? Dlaczego i w jaki sposób lekarze wspomagają się nim podczas drugiego etapu porodu? Czy zastosowanie kleszczy położniczych może mieć konsekwencje dla mamy i malucha?

Czym są kleszcze położnicze?

Kleszcze położnicze to najstarsze narzędzia ginekologiczne stosowane do ułatwienia porodu siłami natury. Ze względu na specyficzny kształt mogą kojarzyć się z dużą łyżką do nakładania sałaty. Dokładniej są to dwie połączone ze sobą łyżki, wyprofilowane tak, aby były w stanie objąć główkę dziecka, nie zaciskając się na niej ani nie spadając z niej. Rozmiar kleszczy, aby ich zastosowanie było jak najbardziej bezpieczne, dopasowuje się do wielkości główki dziecka i kształtu kanału rodnego kobiety.

Na czym polega poród kleszczowy?

Kleszcze położnicze zakłada się podczas pełnego rozwarcia na główce dziecka (musi być ona odpowiednio ułożona), aby wydobyć ją z kanału rodnego. Przed tym u rodzącej nacina się krocze podczas skurczu (aby mniej bolało), następnie ramiona kleszczy pojedynczo wprowadza się do kanału rodnego. Lekarz obejmuje nimi główkę dziecka, spinając je zamkiem, by były stabilne. Gdy przychodzi skurcz, specjalista z wyczuciem ciągnie w dół za uchwyt kleszczy. 

Kiedy już główka dziecka zostanie wypchnięta, przyrząd zostaje z niej zdjęty. Poród kleszczowy wykonywany jest przy znieczuleniu zewnątrzoponowym lub miejscowym krocza.

Kiedy lekarz decyduje się na poród kleszczowy?

Użycie kleszczy podczas porodu jest podyktowane wyższą koniecznością. Stosuje się je w razie zagrożenia niedotlenieniem dziecka, gdy rodząca nie jest w stanie wyprzeć z kanału rodnego główki dziecka, a na cięcie cesarskie jest za późno. Choć poród kleszczowy może budzić strach i opór rodzącej, to trzeba pamiętać, że ma on na celu zminimalizowanie u dziecka ryzyka wystąpienia powikłań okołoporodowych.

Istnieje kilka wskazań, które mówią, kiedy można wykorzystać kleszcze do wydobycia dziecka. Zaliczamy do nich:

  • nieefektywne parcie rodzącej,
  • przedłużająca się II faza porodu,
  • nieprawidłowy zapis KTG,
  • przedwczesne odklejenie się łożyska,
  • wypadnięcie pępowiny,
  • odejście zielonych wód płodowych,
  • ryzyko zamartwicy dziecka,
  • bezpośrednie zagrożenie dla życia rodzącej.

Kleszczy położniczych nie stosuje się natomiast gdy:

  • przewiduje się u dziecka niską masę urodzeniową,
  • ułożone jest ono poprzecznie,
  • dziecko jest zbyt duże stosunku do wielkości miednicy rodzącej,
  • nie ma możliwości porodu siłami natury. 

W powyższych przypadkach wcześniej planowane jest cesarskie cięcie u przyszłej mamy.  

Jakie konsekwencje może mieć poród kleszczowy dla dziecka i mamy?

Na skutek porodu kleszczowego może dojść u dziecka do:

  • odwracalnego zniekształcenia głowy w wyniku nacisku kleszczy,
  • zasinienia skóry, otarć, siniaków i krwiaków,
  • uszkodzenia nerwu twarzowego,
  • mikrowylewów do mózgu,
  • w rzadkich przypadkach wgniecenia kości czaszki.

Poród kleszczowy jest obarczony pewnym ryzykiem powikłań także dla kobiety. Należą do nich:

  • wolniejsze gojenie się rany na kroczu i jego ból,
  • pęknięcie krocza,
  • dłużej trwający i bardziej dokuczliwy połóg, 
  • problem z nietrzymaniem moczu,
  • uszkodzenie zwieraczy odbytu,
  • większe ryzyko infekcji dróg rodnych z powodu rozległej rany krocza. 

Poważne powikłania na skutek porodu kleszczowego są to raczej rzadkie. Należy przy tym podkreślić, że użycie kleszczy to nie fanaberia, a decyzja, która często ratuje zdrowie, a nawet życie dziecka lub/i matki. Zwiększają one szanse na szybkie wydostanie dziecka, gdy czas nagli, a nie ma możliwości, by przyszło ono na świat siłami natury. 

Źródło zdjęcia: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/reka-uroczy-dziecko-niemowle-4041806/

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 19 lipca 2022

Nauka angielskiego dla dzieci w domu – wady i zalety

W ostatnim czasie nauka angielskiego dla dzieci w domu stała się niezwykle powszechna. Po części z konieczności, ale także z potrzeby i wygody. Choć szkoły i uczelnie obecnie już normalnie, to wiele osób uczy się prywatnie właśnie ze swoich czterech ścian. Jest to z pewnością niezwykle komfortowa forma nauki, która pozwala na swobodny dostęp do wiedzy. Uczą się nie tylko dorośli, ale także dzieci.

Nauka angielskiego dla dzieci w domu to temat, który stał się w ostatnich latach niezwykle popularny. Nie ma się co dziwić! To nowoczesne rozwiązanie oferuje naprawdę sporo! Ale nie jest pozbawione również wad. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jakie są najważniejsze – koniecznie czytaj dalej.

Nauka angielskiego dla dzieci w domu — wady

Zacznijmy od wad takiego rozwiązania. Nauka angielskiego dla dzieci w domu to metoda, która ma wiele zalet, ale czasami może się okazać, że nie jest dla każdego. Jeżeli zależy nam na bezpośrednim kontakcie z nauczycielem i grupą, w wersji online możemy tego odpowiednio nie poczuć. Istnieje zatem ryzyko, że dziecko będzie rozproszone i nie skupi się na nauce w takim samym stopniu, jakby to robiło w stacjonarnej szkole. 

Na szczęście są na to sposoby! Aby utrzymać uwagę dziecka, lekcje nie powinny trwać za długo, a ich forma powinna być ciekawa i angażująca. Tak jak, chociażby w Novakid, które dzieci wprost uwielbiają. Ta szkoła zapewnia przyjazną, wesołą atmosferę, nauczyciele mają niezwykły talent do nauczania maluchów, a sam program jest spersonalizowany. Lekcje trwają 25 minut, co stanowi odpowiednią długość zajęć, by uwaga dzieci pozostała skupiona. 

Część osób z pewnością obawia się także tego, że nauka angielskiego dla dzieci w domu związana jest z używaniem komputera, tableta czy smartfona. Choć nie da się tego uniknąć, trzeba pamiętać, że jeśli dziecko ma patrzeć w jakiś monitor, lepiej, aby robiło to z pożytkiem dla siebie! A jeśli nauka odbywa się przez zabawę, dziecko będzie miało poczucie, że spędziło miło czas.

Nauka angielskiego dla dzieci w domu — zalety

Nauka angielskiego w domu ma naprawdę wiele zalet. Przyjrzyjmy się tym, które mogą Cię przekonać.

  • Duży wybór szkół i placówek. Wybierając szkołę online, masz o wiele szerszy wybór, niż w przypadku szkół stacjonarnych. To samo dotyczy nauczycieli. W tradycyjnych szkołach uczy kilku, kilkunastu nauczycieli, a Ty nie zawsze możesz sobie dowolnie któregoś dobrać. Nauka angielskiego dla dzieci w domu ma ten plus, że masz pełniejszą kontrolę gdzie i z kim będzie uczyło się Twoje dziecko.
  • Dostępność bez względu na lokalizację. Choć w większych miastach często nie masz szerokiego wyboru, to w małych miasteczkach czy na wsi, często nie masz go wcale. Dzięki nauce online z domu możesz rozpocząć lub kontynuować edukację z dowolnego miejsca na ziemi! Wszystko, czego potrzebujesz to dostęp do Internetu.
  • Nauczyciele z całego świata. Jeśli uczysz się w szkole stacjonarnej w swoim mieście, nie zawsze możesz liczyć na obecność native speakerów. Na szczęście w przypadku nauki angielskiego w domu możesz wybierać spośród nauczycieli lokalnych z całego świata oraz oczywiście native speakerów, dla których angielski jest językiem ojczystym.
  • Poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Nauka angielskiego dla dzieci w domu oznacza wygodę oraz brak zagrożeń. Nawet nieśmiałe dzieci poczują się dużo swobodniej, jeśli siedzą w swoim własnym pokoju! 
  • Lekcje jeden na jeden. W szkołach tradycyjnych często prowadzone są zajęcia w grupie. W przypadku nauki zdalnej możemy liczyć na lekcje indywidualne, które przydadzą się dzieciom nieśmiałym, wycofanym lub takim, które nie mogą wpasować się w grupę z innych powodów. 

A czy ty postawisz na naukę angielskiego dla dzieci w domu? 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close