Moje dzieci to nie kozy, nie jedzą wszystkiego
Naprawdę wiele jestem wstanie zrozumieć, ale dlaczego mimo wielu próśb i tłumaczeń, w kierunku moich dzieci, wyciągane są słodycze? Myślicie, że histeryzuję, bo przecież to tylko lizak w aptece, cukierek w banku, na poczcie, darmowy ekstra wafelek w lodziarni.
Z pozoru niewinny spacer, wyjście na miasto czy plac zabaw, czasem sprawia, że mam już wszystkiego dość. Któregoś dnia po powrocie z takiego spaceru w kieszonce dziecka, mogłam przebierać w kolorach i smakach. O co ten krzyk? O słodycze rozdawane naszym dzieciom prawie na każdym kroku. Niby ludzie słuchają, kiedy odmawiam, a jednak jak grochem o ścianę. Przecież ci Państwo chcieli dobrze, chcieli być gościnni więc proszę poczęstuj się, jakie grzeczne dziecko, weź jeszcze jeden….
Potem nie dziwię się, że dziecko nie chce zjeść obiadu, a co dopiero warzyw. Jestem świadoma, że dziecko ma prawo nie mieć w tej chwili apetytu. Problem tylko, że on ma apetyt nie na obiad, a cukier pod postacią żelków, lizaków, itp. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale największym narkotykiem na naszym świecie jest właśnie cukier. Chcąc nie chcąc, jesteśmy od niego mniej lub bardziej uzależnieni. Jest on naprawdę wszędzie.
Mam dla was małe zadanie. Podejdźcie do szafki, lodówki i wybierzcie pierwsze trzy produkty. Sprawdźcie na którym miejscu jest cukier. Ja wzięłam do ręki kupiony w sklepie syrop malinowy. Pierwsza pozycja w składzie – cukier. Zdziwieni? Naukowcy zalecają unikanie produktów, w których cukier jest w pierwszej trójce. Niestety producenci także to wiedzą i ukrywają cukier pod innymi nazwami, np. syrop glukozowo-fruktozowy, maltodekstryna a takich substancji jest ponad 30. Nie dajcie się zwieść produktom, które niby “nie zawierają cukru” – np. taki Kubuś dla dziecka (0,3l) zawiera aż 5-6 łyżeczek! Jeśli uważacie, że to mało posłodźcie sobie herbatę w kubku, czy szklance 5 łyżeczkami. Ktoś chętny wypije?
Zobaczcie zresztą na zdjęcie poniżej. Zanim kupicie dziecku colę, lub inny napój przypomnijcie sobie, ile jest w nim cukru i czy aby na pewno chcecie aby wasze dziecko to wypiło. O wiele zdrowiej jest zrobić sok, lub koktajl z owoców w domu. To dopiero zastrzyk energii i witamin.
Może ktoś nazwie mnie wyrodną matką, która wzbrania dziecku słodyczy, która pozbawia go szczęśliwego dzieciństwa. Nie martwcie się, moje dziecko wie jak smakują mordoklejki, czy żelki, ale potrafi je jeść z umiarem. Od pewnego czasu wprowadziliśmy pewną zasadę – mamy ustaloną jedną porę dnia, kiedy wspólnie jemy coś słodkiego -domowe ciasto, owoce, czy tabliczka czekolady. Dlatego następnym razem, gdy chcecie dać obcemu, znajomemu dziecku słodycze, zastanówcie się, czy aby nikt nie będzie miał wobec tego sprzeciwu. To na nas rodzicach, ciąży odpowiedzialność by nauczyć nasze dzieci dobrych nawyków.
Ja juz się Poddałam… To walka z wiatrakami…
Ja jeszcze próbuję 🙂
U nas ostatnio wszystkie słodycze przejmuje mąż 😉 może to jest jakaś metoda hehe 😉
Mamy zatem podobną technikę :p
mam tak samo, szlag mnie trafia, szczegolnie, ze moje moga slodycze tylko w weekendy, nie zmoge scierpiec tego, a wez tu powiedz nie, jak ktos pod nosem im daje..
Dokładnie! I niestety nie pomagają wyjaśnienia. Ma ktoś na to lekarstwo?
Hehe u nas nie ma problemu , krótko nie , dziękuję .Lub a masz może banana ? Słodycze, także lubią , ale jakoś nie bez przesady …
Słodycze w szafce na najniższym poziomie , chętnych brak 😉
U mnie by nie przeszło 🙂
A u nas leży i leży ….. Ale o szpinak , czy paprykę to bić się będą ?
Takie uzupełnienie wpisu. Warto zobaczyć https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10153416422551345&id=22838396344
Hehe a to nie wiecie, ze nikt tak dobrze nie nakarmi i nie wychowa Twojego dziecka jak babcia/ciocia dobra rada
Moja corka je slodycze okazjonalnie i nie tknie bez pozwolenia. Faszerowanie przez rodzine doprowadza mnie do ostatecznosci i ale zawsze walcze ze lepiej kupic owoc.
ja denerwuję się obecnością miseczki z cukierkami w poczekalni u dentystki…
Są także w banku, na poczcie, w przychodni … itd.
tak tylko w tych inny „ustawodawczych instytucjach” za chwilę nikt nie będzie mi albo moim dzieciom leczył zębów zepsutych od słodyczy 😉
No przecież trzeba dbać o interes klientów nie może brakować ?
U nas słodycze sa dostępne dla Synka odkąd skończył ok.2 lata. Lubi i zje czasem, ale szału nie ma 🙂 Także nie mamy problemu ze słodkościami.
Moje dziecko też nie ma problemu ze słodyczami. Ja jestem wściekła na innych, którzy częstują bez mojej wiedzy moje dzieci cukierkami
Rozumiem. Ja też za tym nie przepadam, ale tłumaczę sobie, że inni nie robia tego ze złej woli, tylko chca byc mili 🙂
Ja też
A najlepsze tekst „woooody mu dajesz daj mu coś lepszego do picia” pytam co to znaczy lepsze? Cola? ! Dziecku 1.5 roczne mi.
Jakie prawdziwe :p
Skądś to znam
Mamy szafke ze słodyczami, ostatnio wrzucałam te z 2014 roku 😉
Jakoś pomijane jest to miejsce, ale nie żałuję
Ja nerwicy się nabawie tym bardziej ze naprawdę moje dzieci uwielbiaja owoce a ciągle mają proponowane słodycze
Syn po czekoladzie dostaje wysypki… Ale mozesz tlumaczyc ze nie dajesz, zdziwione miny i ten bezcenny wyraz twarzy ” ale jak to? Przeciez jest duzy skonczyl rok i nie je batonikow kinder?”
Oj znam to z autopsji. 🙁
Nastała nowa moda, wczoraj byłam z dziećmi na zakupach i lizaki dostały w sklepie mięsnym, w aptece oraz w kwiaciarni!! Tydzień wcześniej to samo przy cmentarzu…oszalec idzie!! Z rodziną zagadasz ale w sklepach kiedy panie dają dziecku do ręki..:-(
I wytłumacz dziecku że nie powinno brać słodyczy od obcych.
No właśnie…no i że 3 lizaki to za dużo…:-P
Mi udalo sie wywalczyc tyle ze jak ktos przychodzi do nas w odwiedziny to zamiast czekoladek, gum rozpuszczalnych itp przynosi musy owocowe albo soki. Powiedzialam wprost ze i tak dzieci tego nie zjadaja. Mlodsza ma rok wiec nie dostaje a starsza je okazjonalnie ale nie ma z tym problemu. Lubi slodycze ale wie ze to nic zdrowego i nie upomina sie zbyt czesto.
U nas zakazu na słodycze , ani jedzenia ich za pozwoleniem nie ma , wiadomo , zakazany owoc najlepiej smakuje .. Mój synek po prostu wie , że w pierwszej kolejności jest obiad , przed obiadem nawet nie pyta o najmniejszy kawałek czekolady .. Jak dostanie słodycze z jakiekolwiek okazji (urodziny, święta) to leżą w jego pokoju na biurku , nieraz potrafią tam leżeć tygodniami .. Dlatego jakoś nie wpadam w furię kiedy ktoś kiedyś gdzieś poczęstuje go jednym cukierkiem , w końcu to tylko jeden cukierek , a nie torba słodyczy .. Każdy z nas od czasu do czasu… Czytaj więcej »
Kazdy sie dziwi i dziwne na nas patrzy kiedy mowimy ze nasza corka wogole nie dostaje slodyczy , to az takie dziwne ?
Też mnie to irytuje. Albo wypuszczam synka na plac zabaw z babcią, mają wrócić przed obiadem, a tu synek wraca dokarmiony chrupkami, żelkami czy owocami – bo przecież inne dzieci coś jedzą na dworze, to czemu moje ma być gorsze? A potem obiadu ruszyć nie chce… :/ A tu drożdżóweczka, a tu coś innego… Bo przekąska być musi, bo głodne dziecko to zaniedbane dziecko…
Bylam dzieckiem i najbardziej pamietam dopieszczanie przez dziadkow. Wszystko można w ramach rozsądku.
Ja uslyszalam na spacerze ze jestem wyrodna matka bo zamiast dac dzieciom czekolady to dalam wafle ryzowe