Niania na medal
Poniedziałek godzina 9.55 – Aleks z noskiem przyklejonym do szyby. Za 5 minut przyjdzie „nasza niania na medal” – tak wszyscy mówimy o Sylwii, która od roku opiekuje się naszym synkiem. Aleks polubił ją od pierwszego wejrzenia. Zdarzało się również, że płakał, gdy jej czas pracy się kończył i wychodziła do domu. Czy nie jestem zazdrosna? – pytają mnie często koleżanki. Skąd taki pomysł! Jestem szczęśliwa, że moje dziecko ma kolejną cudowną osobę w swoim życiu, że kreatywnie spędza czas i że dzięki tej fajnej dziewczynie mam dwa razy w tygodniu trochę czasu dla siebie.
Skąd „nasza niania na medal” się u nas wzięła?
Jako rodzice pracujący szukaliśmy najlepszego sposobu, by Aleks miał z kim spędzić czas, gdy pracujemy. Mimo że mój mąż pracuje w domu i w razie czego jest pod ręką, to jednak większość swojego czasu musi poświęcić firmie. Od razu założyliśmy, że nie chcemy by Aleks był dla kogokolwiek obciążeniem – jeśli dziadkowie chcą z nim spędzić czas, to świetnie, ale nie wyobrażaliśmy sobie, by było to na zasadzie przymusu i ich obowiązku. Podzieliliśmy się z naszymi rodzicami pomysłem o zatrudnieniu niani, a z ich strony wyszła propozycja dodatkowej pomocy: mama męża z wielką przyjemnością zarezerwowała wtorki, zależało jej, by mieć wspólny dzień babci i wnuka, a mój tata postanowił obstawić dwa dni na spędzanie czasu ze swoim jedynym wnusiem – super! Z prostego rachunku matematycznego wyszło, że niania potrzebna byłaby 2 dni w tygodniu.
Z jednej strony ulga, że nie zrujnujemy naszego domowego budżet, z drugiej – wątpliwości:
Która opiekunka będzie na tyle dyspozycyjna, by poświęcić czas od rana do popołudnia naszemu dziecku, rezygnując z pracy na pełen etat i pozwoli sobie na pracę tylko dwa razy w tygodniu?
Nianię postanowiliśmy szukać w Internecie. Znalazłam portal, który pomaga znaleźć opiekunkę. Zamieściłam ofertę pracy, dokładnie opisując, czego oczekujemy (pomocy tylko w dwa dni w tygodniu), żeby na wstępie uniknąć nieporozumień. Jakie było moje zaskoczenie, gdy w ciągu pierwszych 24 godzin zainteresowanych pracą było ponad 30 pań!
To był moment, kiedy dokładnie musieliśmy się określić, kogo tak naprawdę szukamy. I jak wybrać ze stosu ofert nianię idealną? Śmialiśmy się, że decydującym kryterium będzie uroda potencjalnej niani – tylko że w tej kwestii ja i mąż mieliśmy skrajne opinie ;). Mąż zostawił mi etap przebrnięcia przez wszystkie nadesłane cv. Na wstępie postanowiłam wyeliminować oferty, które intuicyjnie mi się po prostu nie podobały. Następnie odrzuciłam wszystkie starsze panie – Aleks ma dziadków i pradziadków, więc nie potrzebował kolejnej babci. Poza tym wydawało mi się, że młode dziewczyny zazwyczaj mają więcej energii, jeszcze im się chce, a zabawę umieją organizować tak, by dzieci się rozwijały. Z racjonalnego punktu widzenia, odrzuciłam też mieszkanki miast, z których do naszego domu miałyby ponad 15 km. Nie zależało mi też szczególnie na doświadczeniu – przyjęłam, że młode dziewczyny, szybko się uczą, mają zapał i są pomysłowe, najważniejsze jest, żeby po prostu lubiły dzieci. Zostało kilka ciekawych propozycji, muszę w tym momencie dodać, że mimo wcześniejszego założenia nie dyskryminowałam dziewczyn ładnych ;).
Przyszedł czas na rozmowy w cztery oczy. „Casting” odbywał się z udziałem moim, męża i Aleksa (jest on otwartym chłopcem i dobrze znosi kontakt z nowymi ludźmi). Niestety, mimo iż był bardzo komunikatywny (choć niewiele jeszcze wtedy mówił), większość kandydatek nawet nie próbowała nawiązać z nim kontaktu. Jedna – na wszelkie próby naszego synka, by zwróciła na niego uwagę – odpowiadała półsłówkami (których zresztą nie trawię): cio? nio! Za to każda na nasze pytania odpowiadała tak, jak przystało na wzorcową nianię.
Sylwia na „rozmowę kwalifikacyjną” przyszła punktualnie w spodniach i sportowych butach (jej poprzedniczka miała tak wysokie szpilki, że moja wizja przedstawiająca ją, pchającą terenowy wózek z Aleksem była wręcz komiczna). Chyba miała też kucyki. I była ładna. Usiadła na podłodze. Aleks dał jej kartkę i kredkę i domagał się, żeby narysowała mu : „hau, hau” Narysowała. Potem jeszcze jednego psa i jeszcze następnego… Z nami rozmawiała, jakby przy okazji, ale bardzo rzeczowo…Była opanowana i spokojna. Okazało się, że jest dyspozycyjna, bo studiuje w weekendy i mieszka od nas rzut kamieniem …
I została „naszą nianią”. Każdego dnia coraz bardziej zjednuje nas, a co najważniejsze serce Aleksa. Może godzinami z naszym maluchem malować farbami, ja zazwyczaj szukam czystszych zabaw z moim synem. Świetnie organizuje czas, który z nim spędza. Niejednokrotnie zauważa coś, co mi gdzieś umknęło (ostatnio przyniosła Aleksowi nowe farbki, bo po starych zostały puste słoiczki).
Czy jest idealną nianią? Hmm… pewnie nie (znalazłoby się kilka niedociągnięć), tak samo, jak ja nie jestem idealną mamą.
Teraz przebywam na urlopie wychowawczym, ale niania z nami została. Nadal przychodzi dwa razy w tygodniu, a ja w tym czasie nadrabiam domowe zaległości, lub po prostu mam czas dla siebie. Aleks w poniedziałkowe i piątkowe ranki budzi się z pytaniem „Kiedy będzie niania?” – uwielbia ten czas, który z nią spędza. I jest o nią zazdrosny – gdy wchodzę do pokoju, oni lepią z ciastoliny, słyszę prośbę mojego najukochańszego synka: Mamooo, idź! I wychodzę… z uśmiechem… Chyba mamy szczęście do ludzi!
Zanim zaszłam w ciążę,tak jak Sylwia zajmowałam się dzieckiem (tylko ja byłam nianią 5dni w tyg. 😉 ) i powiem Ci Basiu,że fajnie jest spojrzeć na tę sprawę z drugiej strony -oczami rodzica 🙂 Wyobrażam sobie jak musiały wyglądać rozmowy rodziców mojej podopiecznej 🙂 Co o mnie myśleli?Czy byli zazdrośni (złapałam świetny kontakt z ich dzieckiem) ? 🙂 Wtedy jeszcze mamą nie byłam więc większego doświadczenia nie miałam,a mimo to dostałam kredyt zaufania,za co bardzo dziękuję 🙂 Z punktu widzenia niani -oby było więcej takich otwartych rodziców 🙂 Z punktu widzenia rodzica -oby było więcej takich fajnych,kreatywnych niań 😉 Super… Czytaj więcej »
świetny tekst, który dał mi trochę do myślenia, jako mamie.
Tekst swietny:). Nasza sytuacja wyglada tak, ze mieszkamy w innym kraju z daleka od naszych rodzin, wiec jestemy zdani wylacznie na siebie. Postanowilimy znalezc nianie, ktora przychodzilaby od czasu do czasu zajac sie maluszkiem, jesli oboje bedziemy musieli gdzies wyjsc, czy chociazby bedziemy chcieli spedzic czas razem we dwoje, czy tez azebym ja miala chociaz 2 h dla siebie i mogla odpoczac, czy zrobic zakupy itd. Szukalismy dlugo, bo to bardzo wazna decyzja. Az w koncu znajomi powiedzieli, ze znaja dziewczyne, ktora jest opiekunka, wszyscy ja chwala, ma 22 lata, studiuje, wiec latwiej bedzie mozna zorganizowac czas. Jak przyszla rozmawialismy… Czytaj więcej »
Oj, jak ja bym chciała trafić na taką nianię.
Aktualnie trwa u mnie casting i ….
Ciężka decyzja.
Boję się strasznie!!!
Trzymam kciuki by i Tobie się poszczęściło!
My,Mamy chyba zawsze,w jakimś tam stopniu będziemy zazdrosne o swoje dzieci.. 🙂 Taka Nasza natura 😛 😉
świetne podejście do sprawy, mam to szczęście, że nie wracam na razie do pracy i nie muszę sie decydować na oddanie synka pod opiekę kogoś obcego, ale jeśli bedę musiała, na pewno mi się te kilka rad przyda 🙂
Życie jest okrutne i dopisało cdn do tej historii… tytułowa Niania na Medal znalazła stała pracę…przed Aleksem następne doświadczenie ,już beznianiowe(?) 😉
Dokładnie tak, jak napisał Hepik – „nasza niania” znalazła pracę i jestem właśnie na etapie szukania klubiku dla synka. Będzie to kolejny krok do przodu – bez mamy, ale już w grupie z innymi dziećmi. Aleks ma 2 lata i 4 miesiące, więc myślę, że to dobry moment. O moich poszukiwaniach i doświadczeniach, które nabędę, na pewno napiszę. Trzymajcie kciuki!
A „naszej niani” Sylwii bardzo dziękuję za rok świetnej pracy!
Będziemy mocno trzymać kciuki 🙂
Myślę że wspólne spędzanie czasu z rówieśnikami to fajna sprawa dla takiego dziecka (w tym wieku) nie tylko w kwestii zabawy ale również w kwestii nauki i rozwoju 🙂
Droga mamo!
Masz szansę wykazać się i wziąć udział w naszym konkursie.
Nagrodą jest, aż 500 zł, które możesz wygrac dla swojego dziecka!
Więcej na: http://akuku-akuku.blogspot.com/2011/09/konkurs.html
Czekamy na Twoje zgłoszenie!
ja byłam nianią i bardzo to lubiłam, ale stojąc teraz z drugiej strony chyba bałabym się wyboru odpowiedniej niani:)
Ja jestem obecnie nianią aż 3 szkrabów ,8 miesięcy,i dwójka po 2,5 roku,za tydzień na stałe zostaje mi tylko jeden 2,5 latek i 8 miesięczny-wszyscy chłopcy))Nie jest lekko ,ale jak wesoło.Pilnuję ich u siebie w domku .Rodzice zadowoleni a ja spełniona prawie zawodowo,z zawodu jestem Terapeutką Zajęciową ,praca ze starszymi ludzmi a tu masz dzieci ))Pozdrawiam nianie i mamy))