Emocje 17 maja 2019

Pierwsza miesiączka. Jak rozmawiać o niej z córką?

Pierwsza miesiączka. Czy pamiętasz moment, kiedy dostałaś swój pierwszy okres? Co wtedy czułaś? Dumę, czy może raczej wstyd i lęk? Podróż w dorosłość to piękna, ale i trudna droga. Warto mieć obok siebie kogoś, z kim można porozmawiać na jej temat, a wszak nie ma lepszej przyjaciółki niż mama. To właśnie Ty powinnaś wspomóc swoją córkę w tym wyjątkowym okresie pokwitania oraz przeżyć razem z nią pierwszą miesiączkę.

Okres pokwitania dziewcząt – po czym go rozpoznać?

Niewątpliwie dojrzewanie płciowe to bardzo trudny temat, zarówno dla rodzica, który często nie może uwierzyć, że mała dziewczynka staje się kobietą, jak i dla samej nastolatki. Jak poznać, że córka wchodzi w okres dojrzewania? Postaraj się przypomnieć, ile miałaś lat albo w której byłaś klasie, kiedy zaczęłaś dostrzegać u siebie pierwsze objawy dojrzewania. Pierwsza miesiączka, jeden z ostatnich objawów dojrzewania, może wystąpić między 12. a 13. rokiem życia, jednak nie jest wykluczone, że proces ten może rozpocząć się zarówno wcześniej, jak i później. Okres dorastania nastolatki to trudny czas:

Różnice [w dojrzewaniu] często bywają przyczyną frustracji, gdy dziewczynki porównują się z koleżankami. Jedne będą się denerwować, że przy rówieśniczkach wyglądają wciąż „jak dziecko”, inne zareagują wstydem związanym z nową, jeszcze nieoswojoną sylwetką – zwłaszcza na lekcjach wychowania fizycznego. Bez względu na to, do której grupy będzie należeć Twoja córka, wsparcie ze strony mamy i wyjaśnienie etapów dojrzewania płciowego dadzą jej poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie – radzi Barbara Pietruszczak w artykule Pokwitanie, czyli okres dojrzewania u dziewcząt.

Za dojrzewanie płciowe odpowiada produkcja gonadotropin (LH i FSH) – u dziewczynek zaczyna pojawiać się hormon zwany estriol, zaś później estrogen i progesteron. Do najbardziej charakterystycznych oznak okresu pokwitania u dziewcząt zalicza się:

  • powiększenie piersi – następuje nawet trzy lata przed pojawieniem się okresu! Początkowo jest to jedynie zarysowanie samych brodawek, które z czasem zaczynają się powiększać. Piersi rosną średnio do czterech lat i przez ten okres mogą być asymetryczne. To moment, w którym można zaprowadzić córkę do salonu z bielizną i pomóc jej wybrać pierwszy stanik;
  • pojawienie się pierwszych problemów z włosami oraz skórą – jedną z pierwszych oznak wejścia w okres pokwitania dziewcząt jest pojawienie się pierwszych włosów łonowych, rozwój gruczołów potowych pod pachami, a także pojawienie się niedoskonałości i trądziku w wyniku zmian hormonalnych. Gdy tylko zauważysz u swego dziecka te objawy, warto wybrać się na wspólne zakupy kosmetyczne i wybrać razem z córką dezodorant oraz specjalne żele i toniki do pielęgnacji wrażliwej cery trądzikowej.
  • zmiana kształtu ciała – szacuje się, że mniej więcej rok przed pojawieniem się miesiączki następuje gwałtowny wzrost ciała, skóra staje się grubsza, a biodra coraz wyraźniej zarysowane dzięki rozwijającej się podskórnie tkance tłuszczowej. Ważna jest wspólna rozmowa, dzięki której nastolatka zrozumie, iż nie wolno wstydzić się rozwijającego, kobiecego ciała i skrywać go za zbyt dużymi ubraniami. Wspólne wyjście na zakupy odzieżowe to świetne pretekst do tego, aby porozmawiać z córką, czego się wstydzi i jak możesz jej pomóc w odpowiednim ubiorze.

Niewątpliwie jednak do najbardziej charakterystycznej oznaki okresu pokwitania dziewcząt zalicza się pojawienie upławów oraz pierwszej miesiączki.

Pierwsza miesiączka – oznaki  zbliżających się zmian

Jednym z najbardziej charakterystycznych objawów zbliżającej się pierwszej miesiączki jest pojawienie się upławów na bieliźnie. Niewielkie, białe ślady na majtkach nie powinny być jednak powodem do niepokoju – to efekt wzrostu poziomu estrogenów w organizmie młodej kobiety. Moment pojawienia się upławów u nastolatki nie oznacza, że lada moment dostanie okresu – może to potrwać nawet kilka tygodni, a nawet miesięcy, kiedy przyjdzie właściwy moment regularnego krwawienia.

Już wtedy możesz zacząć rozmawiać z córką o tym, jak zbudowany jest kobiecy organizm i jak wygląda cykl miesiączkowy dzień po dniu. Młoda dziewczyna zaznajomi się z tematem, będzie też miała czas na to, aby go przemyśleć i zadawać ewentualne pytania. Sytuacja może się odwrócić i córka sama zacznie pytać, po co są podpaski albo tampony, które zauważyła u Ciebie na półce lub u koleżanki w plecaku. Nie unikaj tematu, tylko przygotuj się na rozmowę i zastanów, co trzeba przekazać córce przed pierwszą miesiączką.

Pierwsza miesiączka – co warto przekazać córce?

Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że to bardzo ważne wydarzenie w życiu młodej osoby i to, jak będzie postrzegać ten element kobiecości, zależy głównie od tego, co zostanie jej przekazane i w jaki sposób. Wybierz moment w ciągu dnia, kiedy nikt nie będzie Wam przeszkadzał. W domowym zaciszu warto siąść i zacząć od pytania, co Twoja córka wie o okresie lub miesiączce.

Z pewnością należy omówić to, co dzieje się z jej ciałem i czego może się spodziewać – pierwszy okres może być niemiłą niespodzianką, ponieważ córka spotka się ze specyficznym bólem brzucha, który może trwać nawet parę godzin. Dla młodej dziewczynki pierwsza miesiączka to przede wszystkim dzień pełen dezorientacji, której towarzyszy lęk i wstyd przed nieznanym. Wytłumacz jej, skąd się bierze krew, jak długo będzie to trwało i co zrobić w krępujących sytuacjach.

Warto porozmawiać o tym, jak uśmierzać ból za pomocą specjalnych leków rozkurczających mięśnie gładkie, a także tego, jak często zmieniać podpaski/tampony i jak dbać o higienę intymną. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest pokazanie, jak korzysta się z podpaski, gdzie i jak się ją później wyrzuca.

Niewątpliwie jednym z najbardziej krępujących momentów jest sytuacja, kiedy na spodniach lub spódniczce pojawi się plama – przygotuj dziecko i na tę ewentualność. Pokaż, jak zmyć plamę krwi za pomocą wilgotnych chusteczek. Wytłumacz też, kiedy może spodziewać się kolejnej miesiączki.

Nie każda mama wie, kiedy okres pokwitania córki odbywa się prawidłowo, a kiedy trzeba udać się do lekarza. Pomocna jest publikacja Pierwsza miesiączka – jak się do niej przygotować? autorstwa Barbary Pietruszczak:

Pierwsze miesiączki często są nieregularne. Nierzadko zdarza się, że przez pierwszy rok występują tylko dwa krwawienia. Brak regularności jest związany z tym, że pierwsze cykle zwykle są bezowulacyjne, co wyrównuje się w ciągu kolejnych pięciu lat – czytamy na stronie Porozmawiajmy Mamo.

W dniu pierwszej miesiączki – wyjątkowy czas we dwie

pierwsza miesiączka

Pierwszy dzień miesiączki u nastolatki warto spędzić w wyjątkowy sposób, w zależności od samopoczucia córki. Można go spędzić w domu, odpoczywając lub też wybrać się na babskie spotkanie, do kawiarni, kina, kosmetyczki lub fryzjerki. Bardzo ważne jest, aby pokazać córce radość i dumę z tego, że stała się kobietą. Bardzo wiele zależy też od dziewczyny – może się źle czuć, dlatego należy się wspomóc w walce z bólem, może też czuć skrępowanie i wstyd – wówczas warto porozmawiać z nią o jej emocjach i uczuciach, jakie odczuwa i wesprzeć dobrym słowem i gestem (np. przytuleniem).

W tym dniu należy okazać wyrozumiałość – nadmierna ilość hormonów sprawia, że córka może być chwiejna emocjonalnie lub też nadmiernie emocjonalnie reagować, np. krzyczeć lub wybuchać płaczem. Zamiast się na nią złościć staraj  się przypomnieć sobie, jak sama reagowałaś w takiej chwili. Okres pokwitania dziewcząt zaczyna się w wieku 11-13 lat, niemniej pełna dojrzałość emocjonalna i psychiczna przypada na około 20. rok życia.

Podróż w dorosłość razem z mamą

Dorastanie nie powinno się kojarzyć z czymś złym – miesiączka nie jest wstydliwym tematem, przecież to zwykły, naturalny proces zachodzący w organizmie u każdej kobiety. Ważne, aby dziewczynka czuła, że ma pełne wsparcie i akceptację ze strony obojga rodziców, również i taty. Nie musi z nim dokładnie omawiać szczegółów, jednak w tym wyjątkowym dniu z pewnością odwagi doda jej to, że oboje rodzice są z niej dumni, iż powoli wkracza na nową ścieżkę ku dorosłemu życiu.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 17 maja 2019

List otwarty do reklamodawców

Drodzy reklamodawcy wszelakiej maści. Zwracam się do Was, bo nurtuje mnie takie jedno proste pytanie: Dlaczego traktujecie matki jak idiotki z pieluszkowym zapaleniem mózgu? Dlaczego uważacie, że prowadzenie bloga, którego tematyka kręci się w dużej mierze wokół dzieci, dyskwalifikuje z udziału w kampaniach reklamowych produktów przeznaczonych dla dorosłych?

Życie blogerki parentingowej nie wygląda tak, jak myślicie

Skoro ja gram z Wami w otwarte karty, Wy ze mną też możecie. Jak myślicie, ile lat mają dzieci blogerek parentingowych? No tylko szczerze, pierwsze co Wam do głowy przyszło? No właśnie. Od razu widzicie przed oczami pulchne niemowlę, dziecko, które stawia pierwsze kroki, zbuntowanego dwulatka. Zaledwie garstka z Was pomyślała o przedszkolakach, a już o uczniach to chyba nikt. Tymczasem, może o tym nie wiecie, dzieci rosną, także dzieci blogerów. I naprawdę ciężko o wiarygodną kampanię reklamującą smoczki, skoro dziecko z tych smoczków dawno wyrosło. Akcesoria mamowe do wózka też jakby przestają być potrzebne. Czy naprawdę torba dla mamy to tylko ta duża, w której można nosić butelki, zapasowe ubranka i zużyte pampersy? Serio myślicie, że my nie używamy innych torebek? Na przykład tych modnych, niedużych, które nosimy do pracy? Zaskoczeni? Blogerki parentingowe pracują!

Blogowanie to nie tylko sposób na fanty

Naprawdę tak tego nie postrzegamy. Ale miło, jeśli czasem trafi się coś, co można z czystym sumieniem pokazać swojej społeczności. Tylko niech to będzie coś, co naprawdę można pokazać. I weźcie pod uwagę, że społeczność też ewoluuje. Dzieci czytelniczek rosną razem z naszymi. I dla Was są nową grupą docelową. To nie tylko mamy zainteresowane nowinkami na temat pielęgnacji i karmienia niemowlęcia. To kobiety, które chętnie poczytają coś o nowej linii kosmetyków przeciw zmarszczkom. Tak, my też się starzejemy! Dziwnie, nie? No i w końcu, skoro nie jesteśmy w ciąży i nie karmimy piersią, możemy używać takich kosmetyków, jakie chcemy, a nie takich, które są bezpieczne. Dlaczego więc wychodzicie z założenia, że np. kremy można reklamować tylko na blogach kosmetycznych? Nie mówię tu o kremach na rozstępy ciążowe i tych dedykowanych mamom, mówię o kosmetykach dla kobiet, niezależnie od tego, czy mają dzieci, czy nie.

Inny przykład? Bardzo proszę. Dlaczego, jeśli proponujecie nam elektronikę, to zazwyczaj jest to elektroniczna niania albo laktator? Wiecie, że mamy używają np. telefonów, tabletów, depilatorów, lokówek?

Mam mózg i nie waham się go używać

I dlatego denerwuję się, gdy reklamodawca przekonuje mnie, że on wie lepiej, co lubią czytelnicy i czym będą zainteresowani. Ja rozumiem, że agencje przeprowadzają badania, robią ankiety, ustalają grupy docelowe itp. itd., ale dlaczego upierają się, że jak kobieta jest mamą, to nie ma żadnych własnych zainteresowań? Serio bycie mamą wiąże się z zakazem myślenia o sobie? Jedyny wyłom w tym murze pracowicie robią wydawnictwa, proponując nam do recenzji całkiem dorosłe książki. I chwała im za to, bo my, mamy, też lubimy przeczytać coś tylko dla siebie. Ale obawiam się, że gdybym zaproponowała firmie oświetleniowej, że zrobię im ładny tekst ze zdjęciami żyrandola, wypromuję modę na ten żyrandol, jeśli tylko mi go dadzą, to by mi odmówiła. Bo od żyrandoli to są blogi wnętrzarskie, a nie parentingowe. Taaa, jasne, bo my to w domu świeczki zapalamy, żeby było widno. Dosłownie nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego producenci wszelakich sprzętów, akcesoriów i ogólnie wszystkiego, zamykają się na nowe kanały dystrybucji i reklamy, sztywno trzymając się utartych schematów. A ja naiwnie myślałam, że sprzedając cokolwiek, trzeba stale myśleć o zdobywaniu nowych rynków. No ale co ja tam wiem, ja przecież jestem tylko mamą.

Blogi nie powstały wczoraj

Może już nie pamiętacie, ale blogowanie ma swoją historię. Krótką jak historia Internetu, ale nie zaczęło się wczoraj ani nawet rok temu. Są blogi, które mają dziesięć lat i więcej. Myślicie, że stoją w miejscu? Serio? No to muszę Was rozczarować. Dzieci naszych czytelniczek rosną razem z naszymi dziećmi, a czytelniczki zmieniają się razem z nami. To normalne. I te zmiany wcale nie powodują, że nas opuszczają i idą czytać inne blogi. Tym bardziej przykro, że internautom z dużym stażem nie macie nic do zaproponowania.

To kwestia wiarygodności

Nasza przygoda z blogowaniem trwa już prawie osiem lat. W tym czasie wokół naszego bloga zgromadziło się grono czytelniczek, które znamy od lat. To już nie anonimowi członkowie blogowej społeczności. To nasze dobre znajome. Jak mamy im pokazywać coś, co nawet nas nie bardzo interesuje i jeszcze to zachwalać? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Może Was to zdziwi, ale nie rzucamy się na każdą zaproponowaną współpracę, nawet za milion monet. Przyjmujemy tylko te, które są dla nas interesujące i które mogą zainteresować nasze czytelniczki. Po prostu dlatego, że je szanujemy. Może więc Wy też zacznijcie nas szanować?

Blogerki parentingowe nie są pazerne (macierzyństwo rozwija w nas pokłady empatii, czasem nadmiernie), moglibyśmy sporo razem zrobić na warunkach zadowalających obie strony. Tylko łaskawie pamiętajcie – my i nasze czytelniczki jesteśmy mamami, ale jesteśmy też kobietami, mamy dorosłe punkty widzenia i dorosłe zainteresowania. Nasz świat nie zamyka się w tematyce dziecięcej. Dziś mamy chcą więcej.  

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Magazynier. Gra karciana, którą pokochają dzieci

tytuł: Magazynier
autor: Jog Kung
ilustrator: Roman Kucharski
wiek: 8-108 lat
liczba graczy: 2-4
czas gry: 15 minut
wymiary: 135 x 135 x 45

“Magazynier” to gra, którą Wasze dzieci pokochają. Nie da się nie lubić rządzących nią zasad i przyjemnej dla oka grafiki.

“Magazynier” – geniusz ukrywa się w prostocie

magazynier

“Magazynier” nie jest grą, która spędza sen z powiek i powoduje, że rozgrywka możliwa jest jedynie z instrukcją w ręku. A już trafiały mi się bardzo skomplikowane gry, które zniechęcały do aktywności. Jednak w “Magazynierze” wystarczyło mi dwa razy przeczytać zasady punktacji, by zrozumieć, co i jak liczymy, a później wszystko poszło jak z płatka. Teraz punkty sumują bez problemu moje dzieci. Rzecz przyzwyczajenia. I niech Was nie zwiedzie przedział wiekowy od 8 lat wzwyż. Mój niespełna sześciolatek przyswoił zasady aż miło.

magazynier

Zasady gry “Magazynier”

W skrócie: magazynierzy, czyli gracze, muszą rozmieścić towary znajdujące się w skrzyniach tak, aby otrzymać za nie jak najwięcej punktów. “Niestety” towar (warzywa i owoce) jest różnorodny, skrzynie bywają pełne lub puste, nie wspominając o myszach, które są małymi szkodnikami, i których nikt nie chce u siebie w magazynie. To nie ułatwia zadania, więc trzeba być uważnym i dobrze się nakombinować, co do czego przyłożyć.

magazynier

I teraz tak.

Gracze dostają “do ręki” po dwie karty magazynu. Na każdej znajduje się sześć elementów, takich jak: skrzynie z towarem, puste skrzynie oraz z mieszkającymi w nich myszami. Gracze w trakcie rozgrywki będą pojedynczo układali karty przed sobą, budując własny magazyn. Gdy gracz wyłoży do magazynu jedną z dwóch kart, dobiera ze stosu pozostałych, zakrytych kart kolejną, tak, by znów mieć dwie karty w ręku. Gracz może także dobrać kartę z trzech odsłoniętych kart ze środku stołu, które służą jako rampa rozładunkowa.

Kartę układa się tak, by:

  • stykała się bokiem z wcześniej wyłożonymi kartami, na całej długości boku lub w jego fragmencie,
  • nakryła całą lub część karty leżącej w magazynie.

gra karciana

Gdy w magazynie każdego z graczy znajduje się po osiem kart, liczy się punkty w następujący sposób:

Gracze sprawdzają w swoich magazynach, który towar tworzy największą grupę przylegających do siebie bokami skrzyń z towarem jednego rodzaju. Następnie liczbę skrzyń (np. truskawki) mnoży się przez liczbę grup tego towaru.

Np. najwięcej w grupie jest truskawek, czyli 6 pól (punktów). W całym magazynie są w sumie 2 grupy skrzyń z truskawkami. 6 pól truskawek mnożymy przez ich 2 grupy, co daje 12 punktów. Następnie gracz podlicza w ten sam sposób towary w swoim magazynie, wskazane przez innych graczy. No i na samym końcu sumowania należy odjąć po 2 karne punkty za każdą mysz, która znajdzie się z magazynie. Np. 3 myszy x 2 punkty daje łącznie 6 karnych punktów. Karne punkty odejmujemy tylko raz, gdy dodamy do siebie wszystkie punkty za różne warzywa i owoce.

Jeśli macie ochotę zobaczyć prezentację gry w formie wideo, bardzo proszę, zajrzyjcie na kanał YT Naszej Księgarni.

Magazynier – rywalizacja na wesoło

Widząc reakcje moich dzieci podczas rozgrywek, mogę powiedzieć, że “Magazynier” wprawia w doskonały nastrój. Niezłe kombinowanie jest z tym, aby w magazynie każdego gracza było jak najmniej myszy, a jak najwięcej grup produktów. Dzieci uwielbiają taką rywalizację. Nie wspomnę o tym, jak zacierają ręce, gdy w magazynie przeciwnika pojawiają się myszy, oraz ile radości jest podczas liczenia wszystkich owoców i warzyw. Ta gra nie tylko zachęca do logicznego myślenie i planowania, ale ćwiczy także umiejętności matematyczne – trzeba pomnożyć, dodać, a na końcu także odjąć punkty karne za każdą mysz, która znajdzie się w magazynie.

Moje dzieci mogą grać w “Magazyniera” w nieskończoność. Ja również, bo gra wciąga bez litości. Zaczynacie po południu, a tu cyk, i nagle wieczór. Ale warto sobie urządzać takie sjesty przy zabawie, bo przecież nic tak nie łączy rodziny, jak … rywalizacja 🙂

Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie egzemplarza recenzenckiego gry.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close