Zdrowie 18 lipca 2023

Postępowanie w przypadku oparzenia – czy robimy to dobrze?

Mamy szczyt lata, a w parze z latem idzie większa liczba urazów, w tym oparzeń. Jaka wiedza z zakresu leczenia oparzeń jest niezbędna w praktyce farmaceuty? Warto to sprawdzić, bo niektóre utrwalone wśród aptekarzy przekonania okazują się mitami…

Oparzenie, jakie jest, każdy widzi… Ale czy każdy jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, na czym właściwie polega oparzenie? Warto przypomnieć, że oparzenie powstaje, gdy w krótkim czasie duża ilość energii cieplnej zostanie dostarczona do tkanek skóry. Energia ta nie może być przez skórę absorbowana i rozprowadzona, stąd pojawienie się na skórze odczynu – od łagodnego w postaci zarumienienia i pieczenia, po kolejne etapy, włącznie z podbiegnięciem płynu surowiczego, nazywanym potocznie bąblem. O czym jeszcze – w kontekście oparzeń – należy pamiętać?

Oparzenia – problem wielkiej skali?

Mimo że o skali występowania oparzeń można mówić tylko szacunkowo, to liczby te robią duże wrażenie. Najbardziej precyzyjne dane – dane amerykańskie – odnotowują ok. 300 000-500 000 wszystkich przypadków oparzeń rocznie (u dzieci i dorosłych). W Polsce szacuje się, że rok do roku oparzeniom ulega ok. 30 000 osób.

Warto również wiedzieć, że aż 90% oparzeń, z którymi mają do czynienia służby ratunkowe, to oparzenia powstałe w domach, czyli – zdawać by się mogło – najbezpieczniejszych warunkach. Szczególne narażenie dotyczy małych dzieci. Niestety, do oparzeń u dzieci często przyczyniają się dorośli. Mówił o tym Jordan Posmyk – ratownik medyczny i prezes zarządu Fundacji „Po oparzeniu” – w 57. odcinku „Kwadransa z farmacją”.

„Mówiąc o tym, że oparzyło SIĘ dziecko, tak naprawdę jest to pewnego rodzaju nadużycie – dlatego, że dziecko samo SIĘ nigdy nie parzy. To nieuwaga i nieroztropność dorosłych prowadzi do tego, że dziecko znalazło się w bezpośredniej bliskości przedmiotu […]. Zawsze trzeba pamiętać o tym, że to my, jako dorośli, zaniedbaliśmy nasze obowiązki, stwarzając zagrożenie wokół dziecka” – podkreślił zaproszony gość.

Edukacja z zakresu prewencji oparzeń wydaje się kluczowym czynnikiem mogącym wpłynąć na zmniejszenie częstości występowania oparzeń u dzieci. Kampania „STOP oparzeniom u dzieci”, której organizatorem jest Fundacja „Po oparzeniu”, to odpowiedź właśnie na tę potrzebę. Rozpoczęła się ona w ubiegłym roku, a w najbliższym czasie nadejdzie jej kolejna odsłona. Inicjatywa ta zwraca szczególną uwagę na problem oparzeń u dzieci od okresu neonatalnego do ok. 8. roku życia. W tym roku, podobnie jak w poprzednim, zorganizowana zostanie tematyczna konferencja, dla której przewiduje się duże zainteresowanie mediów.

Pełna rozmowa do obejrzenia tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=hU811caikhY

Oparzenia: Zasada 3 x 15

W odniesieniu do oparzeń – jak i każdego innego schorzenia – najważniejszą kwestią pozostaje profilaktyka. Jednak gdy już dojdzie do uszkodzenia tkanek skóry, wsparcia w jej leczeniu szuka się w aptekach. Jak wygląda właściwe postępowanie z oparzeniem?

Pierwsze 48 godzin od pojawienia się oparzenia to tzw. okres ratunkowy. Pierwsza pomoc zależy przede wszystkim od rozległości i głębokości oparzenia. Jeśli masz do czynienia z oparzeniem obejmującym co najmniej 30% powierzchni ciała i kwalifikujemy je jako oparzenie II lub III stopnia, wtedy jedynym słusznym rozwiązaniem jest przetransportowanie pacjenta do specjalistycznego ośrodka leczenia oparzeń. Niemniej 90% przypadków oparzeń można zaliczyć do nierozległych oparzeń I i II stopnia, które skutecznie leczy się w domu. Więc jak to zrobić – krok po kroku?

Czytaj również: Oparzenia słoneczne, czyli jak pomóc dziecku w czasie wakacji? case study
W oparzeniach wywołanych czynnikiem chemicznym zacząć należy od mechanicznego usunięcia części widocznych gołym okiem. Niezależnie od typu oparzenia najistotniejszym etapem jest schładzanie poparzonej skóry. Według Europejskiej Rady Resuscytacji, wielu towarzystw naukowych i ekspertów Fundacji „Po oparzeniu” warto to robić zgodnie z zasadą „3 x 15” – przez minimum 15 minut bieżącą wodą o temperaturze ok. 15 stopni Celsjusza z odległości 15 cm. Następnym krokiem jest zastosowanie hydrożelu. Hydrożele można też wykorzystać w sytuacjach, kiedy nie ma się dostępu do bieżącej wody.

Oparzenia: Hydrożele to złoty standard

Specjaliści mówią jednym głosem – to hydrożele są najlepszym wyborem w leczeniu oparzeń. Jednak najbardziej sprawdzają się te, które zostały zaprojektowane z myślą o oparzeniach. To profesjonalne produkty, które przejmują funkcję, jaką pełni na początku bieżąca woda – czyli absorbują nadmiar energii cieplnej z tkanek. Właśnie takie postępowanie – a nie schładzanie tkanek poprzez dostarczenie zewnętrznego czynnika chłodzącego – pozwala na efektywną terapię oparzeń.

„Ciągle spotykamy się z sytuacjami, w których zabezpieczenie oparzenia polega na dostarczeniu czynnika chłodzącego – czy to będzie kompres chłodzący na stłuczone stawy, tzw. cold pack, czy okładanie oparzenia lodem bądź też stosowanie różnego rodzaju pianek pod ciśnieniem […]. Te wszystkie metody prowadzą tylko do jednego – wrażenia chłodzenia, a tak naprawdę do wtórnych uszkodzeń tkanek” – powiedział w „Kwadransie” Jordan Posmyk.

Na światowym rynku obecne są 3 typy hydrożeli, które mogą być zastosowane u każdego pacjenta. Można je zastosować niezależnie od wieku i rodzaju oparzenia. Ponadto do ich zalet zalicza się szybkie i skuteczne uśmierzanie bólu, ochronę przed drobnoustrojami oraz minimalizowanie ryzyka powstania zbliznowaceń pooparzeniowych.

Trzeba obalić te mity…

Wśród niektórych pracowników aptek panuje przekonanie, że maść z sulfatiazolem srebrowym jest najlepszą opcją, którą farmaceuta może zarekomendować pacjentowi z oparzeniem. Gość „Kwadransa” nie zgadza się z tym poglądem.

„Wszyscy specjaliści, z którymi mamy kontakt, absolutnie przestrzegają przed stosowaniem tego preparatu – na pewno nie w oparzeniach […]. To jest szalenie niebezpieczne i ciągle pokutuje…” – stwierdził prezes zarządu Fundacji „Po oparzeniu”.

Z jakimi innymi mitami farmaceuta może mieć styczność? Smarowanie oparzonej skóry tłuszczem, jogurtem naturalnym, a nawet… pianką z pantenolem – te metody w świetle najnowszych badań nie są zalecane. Z kolei sposób na poradzenie sobie ze schłodzeniem skóry po poparzeniu parzydełkami meduzy – poprzez oddanie strumienia moczu – nie gwarantuje szczególnych efektów, ponieważ mocznik zawarty w moczu nie ma działania kojącego.

Autor: Daria Frisch

 

Źródło informacji: Mgr.farm
Obraz David Mark z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Książki 17 lipca 2023

Ostatni bandyta ZSRR – ofiara systemu czy pospolity recydywista? Książka Jacka Piekełko „Czerwoniec”

Nie od dziś wiadomo, że system penitencjarny na całym świecie ma swoje wady. Jedną z największych jest brak sensownej i działającej resocjalizacji. Recydywa wygrywa we wszelkich statystykach, mimo że obecnie i tak jest lepiej niż np… w socjalistycznej Rosji. O jednym z najbardziej znanych ZSRR-owskich recydywistów napisał w swojej książce „Czerwoniec” Jacek Piekiełko. Kim był Siergiej Madujew? Ofiarą systemu czy pospolitym recydywistą? 

Według najnowszych statystyk ogłoszonych przez Polskie Ministerstwo Sprawiedliwości obecnie ponad 50 proc. skazanych na więzienie w zawieszeniu wraca na drogę przestępstwa już w pierwszym roku po uprawomocnieniu się wyroku. Ponad 25 proc. skazanych popełnia kolejne przestępstwo w ciągu pięciu lat od pierwszego wyroku. Recydywa jest zatem zjawiskiem powszechnym i jak wynika ze znanych nam źródeł historycznych, zawsze nim była. W dalszym ciągu jednak z jakiegoś powodu fascynują nas postaci przestępców, którzy większość swojego życia spędzają w zakładach karnych.

Co kieruje ich krokami podczas popełniania kolejnych wykroczeń? Bieda, brak zahamowani, choroby psychiczne, nieumiejętność życia w społeczeństwie? Jakiś czas temu próbowano nawet udowodnić obecność u większości recydywistów-morderców genu MAOA odpowiedzialnego za – mówiąc w dużym skrócie – zachowania agresywne i kompulsywne. Niestety nie udało się tutaj wytyczyć schematu… Recydywiści w dalszym ciągu wymykają się etykietkom – każdy z nich ma za sobą inną historią, chociaż są i elementy, które ich łączą…

Ostatni bandyta ZSRR – o kim mowa?

Poznajcie historię ostatniego bandyty ZSRR, wielokrotnego recydywisty, postaci nietuzinkowej  tajemniczej, odmalowanej na nowo przez Jacka Piekiełko w książce „Czerwoniec” wydanej przez Skarpę Warszawską… Człowieka „wychowanego” przez zakłady karne, który w całym dorosłym życiu tylko siedemnaście miesięcy spędził na wolności…

Siergiej Madujew nie miał łatwego życia. Jego dzieciństwo to dom dziecka i ulica, gdzie trafiał zawsze, gdy władze ZSRR internowały jego matkę ze względu na pochodzenie. Już od najmłodszych lat musiał nauczyć się kraść, aby wykarmić rodzeństwo. Gdy tylko osiągnął pełnoletność, trafił po raz pierwszy do zakładu karnego. Wyszedł po sześciu latach, by za kilka miesięcy znowu wrócić do więzienia – tym razem z wyrokiem piętnastu lat. W 1988 r. przeniesiono go do otwartego zakładu karnego tzw. kolonii-osady, z której szybko uciekł. Natychmiast został przez władze wpisany na listę poszukiwanych przestępców. Wtedy rozpoczął się brutalny rajd po ZSRR, a nad Madujewem zawisła kara śmierci. 

Kim był Siergiej Madujew?

Ostatni bandyta ZSRR znany pod pseudonimem „Czerwoniec”, podobno miał swoje zasady. Taksówkarzom płacił zawsze w dziesięciorublowych banknotach, nie oczekując reszty. W niektórych sytuacjach podczas rabunków „pomagał” ofiarom. Elegancko ubrany, szarmancki dla kobiet, uprzejmy dla rozmówców. Wyrafinowany manipulator czy mężczyzna o gołębim sercu? Morderca czy ofiara systemu? A może wyrachowany socjopata? Przekonaj się sam!

Książkę znajdziecie tutaj -> https://inbook.pl/czerwoniec,id209195.html

Ostatni bandyta ZSRR – opowieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami.

Jacek Piekiełko – laureat ogólnopolskiego konkursu na opowiadanie kryminalne w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu 2015. Autor mrocznych kryminałów „Biały Słoń”, „Wymazani”, „Niewidoczni”. Ostatni thriller „W złej wierze” został świetnie przyjęty przez czytelników. „Czerwoniec” to jego ósma powieść, w której podobnie jak w świetnie przyjętym „Dobermanie”, zmierzył się z gatunkiem true crime.

 

Ostatni bandyta ZSRR książka Czerwoniec

 

Źródło wpisu: informacja prasowa
Obraz Bettina Nørgaard z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Karmienie 16 lipca 2023

Czy dzieci powinny jeść tyle samo warzyw i owoców co dorośli? Ile i jakie najlepiej wybierać?

Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej zaleca, aby dorośli jedli warzywa i owoce co najmniej pięć razy dziennie, przy czym warzyw ma być w diecie trzy razy więcej niż owoców. Posiłki należy komponować w taki sposób, by połowę talerza stanowiły właśnie warzywa i owoce (z przewagą tych pierwszych). Czy dla dzieci zalecenia są podobne? O tym, ile i jakie warzywa i owoce powinny jeść dzieci, mówi Małgorzata Jackowska, specjalistka żywienia człowieka, dietetyczka dziecięca i ekspertka kampanii „Jedz owoce i warzywa – w nich największa moc się skrywa!”.

Ile warzyw i owoców powinny jeść dzieci?

– Dzieci również powinny jeść warzywa i owoce kilka razy dziennie, najlepiej w każdym z głównych posiłków i w ramach przekąsek. Warzywa można jeść właściwie bez ograniczeń, a to dzięki ich niskiej kaloryczności i wysokiemu wskaźnikowi sytości. Po prostu bardzo trudno jest zjeść ich za dużo. Ilość owoców w diecie dziecka wymaga już nieco większego nadzoru ze strony rodziców, choć może być zbliżona do ilości warzyw. Im dziecko starsze, tym większą część jego posiłków powinny stanowić warzywa, tak by z czasem łatwiej było realizować zalecenia mówiące o jedzeniu większej ilości warzyw niż owoców – wyjaśnia Małgorzata Jackowska. Zdaniem ekspertki każda dodatkowa porcja warzyw lub owoców to krok w stronę zdrowszej diety – zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Jakie warzywa i owoce powinny jeść dzieci?

– Jeśli twój maluch ma ulubione warzywa i owoce, warto podawać je na co dzień – będą stanowiły bazę zdrowych składników jadłospisu. Jeśli tych „ulubieńców” jest niewielu, potraktuj wybierane przez dziecko warzywa i owoce jako codzienny składnik jego diety – proponuje dietetyczka

Jak wprowadzać nowe produkty do diety?

Oto kilka wskazówek, jak wzbogacać dietę dziecka o warzywno-owocowe nowości oraz jakie warzywa
i owoce najlepiej podawać.

  • Korzystaj z sezonowych produktów – są wtedy najsmaczniejsze, aromatyczne, łatwo dostępne i zwykle najbardziej przystępne cenowo.
  • Wybieraj lokalne warzywa i owoce zdecydowanie częściej niż te importowane z dalekich krajów (to też lepsze dla planety).
  • Urozmaicaj posiłki poprzez wprowadzanie różnych kolorów – każdy z kolorów warzyw i owoców cechuje się innymi, ważnymi dla zdrowia składnikami, a ponadto kolorowe posiłki cieszą oczy
    i zachęcają do jedzenia.
  • Jak najczęściej podawaj dziecku owoce i warzywa w formie nieprzetworzonej – na surowo (chyba że są niejadalne w tej formie!), na zmianę z gotowanymi w wodzie lub na parze.

– Gotowanie to najlepsza forma obróbki cieplnej warzyw. Można je również piec i dusić, ale smażyć najlepiej jak najrzadziej. Owoce i warzywa spożywa się też w formie musów, przecierów, koktajli, smoothies i soków, przy czym ważne jest, by nie były to jedyne formy ich przygotowywania – zaleca Małgorzata Jackowska.

Przypominamy, dlaczego warzywa i owoce są ważne?

Warzywa i owoce są podstawą zaleceń żywieniowych zarówno w Polsce, jak i w innych krajach na świecie. Produkty te są prezentowane jako składnik jadłospisu, na którym powinny opierać się wszystkie nasze posiłki. Dlaczego?

  • Są źródłem węglowodanów (potocznie zwanych cukrami) zapewniających organizmowi energię
    – dzieciom dają one siłę do zabawy, nauki i wspierają rozwój młodego organizmu.
  • Mają wysoką gęstość odżywczą – nawet niewielka ich porcja dostarcza wielu cennych składników odżywczych, dlatego nawet jeden plaster pomidora na kanapce jest lepszy niż brak warzyw w posiłku. 
  • Są dobrym źródłem wody.
  • Są niskokaloryczne – częściej dotyczy to warzyw, gdyż zawierają mniej cukrów prostych niż owoce, ale nadal znaczna część produktów z tej grupy dostarcza niewielu kalorii, jednocześnie dając poczucie sytości. 
  • Są świetnym źródłem błonnika pokarmowego – bardzo ważnego składnika wspierającego działanie bakterii jelitowych, wpływającego korzystnie na funkcjonowanie układu pokarmowego i sercowo-naczyniowego. Błonnik sprzyja też zachowaniu prawidłowej masy ciała i zwiększa sytość po posiłku. 

– Warzywa i owoce mają pozytywny wpływ na zdrowie i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Dostarczają witamin (szczególnie A, K, C, PP, B6), składników mineralnych (żelaza, wapnia, magnezu, potasu), przeciwutleniaczy i innych aktywnych biologicznie składników, które pozytywnie oddziałują na cały organizm człowieka. Jedzenie warzyw i owoców na co dzień zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia, cukrzycy typu II, obniża ciśnienie krwi, a nawet zmniejsza ryzyko chorób nowotworowych i tych o podłożu psychicznym – podsumowuje ekspertka kampanii.

Ogólnopolska kampania promocyjno-edukacyjna „Jedz owoce i warzywa – w nich największa moc się skrywa!”, której organizatorem jest Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych, sfinansowana jest ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw.

Więcej informacji o kampanii znajduje się na stronie internetowej oraz na profilach na Facebooku i Instagramie:
https://jedzowoceiwarzywa.pl/
https://www.facebook.com/jedzowoceiwarzywa/
https://www.instagram.com/jedz_owoce_i_warzywa/ 

 

Źródło wpisu: informacja prasowa
Obraz Aline Ponce z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close